Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2014-12-04 20:38
J, nigdzie nie powiedziałam, że takie ewentualne małżeństwo jest skazane na porażkę. Napisałam jasno, że istnieją mężowie, którzy pod wpływem żony się nawrócili, nawet św. Paweł pisał, że uświęca się niewierzący mąż dzięki żonie (1 Kor 7,14). Tym niemniej, niepokojące jest zdanie: "Na moje mówienie o Bogu reaguje rozdrażnieniem". Życie w małżeństwie stwarza bardzo dużo okazji do rozdrażnienia. Albo ktoś umie sobie z tym rozdrażnieniem jakoś radzić, albo nie. Jeśli nie umie, to powinien przynajmniej chcieć się nauczyć. Jeśli rozdrażnienie pojawia się jeszcze zanim zaczęły się naprawdę drażniące sytuacje i woli nauczenia się brak, to czarno to widzę. Nie chodzi o udawanie wiary. Człowiek, który kocha, potrafi ustąpić. Powiedzieć: OK, ja tego nie podzielam Twoich przekonań, ale zależy mi na Tobie, na Twoich uczuciach, dlatego pójdę z Tobą do kościoła (mogę się tam nie modlić, tak jak np. niewierzący goście na ślubie), bo chcę Tobie sprawić przyjemność. Chcesz rozmawiać o Bogu? OK, porozmawiajmy, wiem, że to dla Ciebie ważne. Opowiedz mi o swoich doświadczeniach, uczuciach, poglądach. Może kiedyś narodzi się z tego wiara, a może nie, ale jest jakieś wyjście w kierunku potrzeb drugiej osoby. To jest postawa kochającej osoby, a nie rozdrażnienie. Nie widać tej postawy w opisach chłopaka autorki, a to naprawdę istotny czynnik przy budowaniu małżeństwa.
Ryzyko - zarówno pozostania w związku, jak i rozstania - należy do autorki, bo to ona poniesie tego konsekwencje. Magdo, módl się dużo o rozeznanie woli Pana Boga względem tego związku. Ja osobiście, po doświadczeniach kilku 'poważnych' nieudanych związków poprzedzających moje małżeństwo (trwających 2-4 lat, w sumie dekadę tak straciłam) polecam zachować bardzo daleko posuniętą ostrożność. Nie ma dla katolika chyba nic gorszego, niż wyjść za mąż za kogoś, do kogo ma się poważne zastrzeżenia, a potem spotkać spełnienie swoich marzeń. Z drugiej strony, mężczyźni są mniej religijni niż kobiety, dlatego dla wszystkich wierzących kobiet nie wystarczy wierzących narzeczonych. Stąd moje pytanie, czy on jest w typie Miłosiernego Samarytanina (niewierzący, ale szlachetny), bo to dobry grunt do wykiełkowania wiary.
|
|