logo
Niedziela, 12 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jak dalej żyć?
Autor: Kinga (20 l.) (---.eaw.com.pl)
Data:   2015-01-04 20:51

Jakiś czas temu zapytałam:
www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=349558&t=349558
Minęło kilka miesięcy... rozstałam się z tym mężczyzną. Dziś jestem tak zrujnowana psychicznie, że nie wiem jak mam dalej żyć, a to z kilku powodów.
Studiuje z dala od domu, od niego (co też trochę wpłynęło na decyzję o rozstaniu się) i jestem w takiej "depresji", że nie umiem się uczyć,a idzie pierwsza w moim życiu sesja. Po drugie nie widzę najmniejszego sensu w moich studiach. Czuję sie taka rozczarowana, ze wcześniej nie wybrałam czegoś, co da w życiu satysfakcję. Studiuje kierunek humanistyczny i boję się, ze zmarnuje sobie 5 lat, będę bezrobotna. Dla odmiany mój były chłopak skończył 2 lata temu medycynę. Dziś ma mieszkanie, pracę, perspektywy, robi coś co jest WAŻNE i dobre. A ja czytam jakieś durne książki i mam wrażenie, że to największa strata czasu, ze tym nigdy nikomu nie pomogę. Uczelnia jaką wybrałam okazała sie porażką - poziom niski, ludzie nie dążą do samorozwoju, czuje jakbym była w zastoju intelektualnym. Nienawidzę tego miasta i wszystkiego wokół. Mój były był osobą tak "lotną", rozwijającą się, że przy nim sama żyłam na pełnych obrotach. Tutaj nie mam nikogo. Dobrzy znajomi studiują bliżej domu. Czuje sie tak, jakbym przegrała życie. Studiów nie mogę przerwać, bo przysługuje mi renta, którą ZUS zabierze, jesli przerwę edukację. Zaczęłam wątpić, czytam Pismo, zastanawiam się czy nie przejść do Kościła protestanckiego (mam tyle "uwag" do KK, że nie wiem gdzie leży prawda), nie umiem modlić się różańca, bo po Nowennie Pompejańskiej rozstałam się z chłopakiem, moja rodzina jest zawiedziona moimi mocno pomieszanymi poglądami. Chcę zmienić studia, środowisko, życie. Ale jak mam to zrobić, skoro utraciłam jedyną osobę, która była dla mnie motywacją, siłą. Nie potrafię. To wszystko mnie przerasta, chcę umrzeć.

 Re: Jak dalej żyć?
Autor: btw (109.206.193.---)
Data:   2015-01-07 16:40

Oho, ucieczka.
Wydaje mi się, że w Twoim przypadku problem jest w braku zdecydowania i konsekwencji. Jakbyś sama nie wiedziała, czego chcesz. Widzisz tylko to, co jest nie tak. Modliłaś się nowenną o rozwiązanie sytuacji - sytuacja się rozwiązała. Nie piszesz czy Ty ją zerwałaś czy on, czy samo wyszło dlatego temat zostawiam. Zamiast okazać jakąś wdzięczność Bogu za ingerencję i żyć w zgodzie z Nim - Ty znów wynajdujesz tylko to, co może być złe. Bo czy faktycznie żyjesz w tym,co Cię martwi? To są tylko jakieś hipotetyczne sytuacje, które nie wiadomo jak się skończą.
Nie musisz studiować tego, czego nie chcesz i co Twoim zdaniem nie przyniesie żadnych korzyści-rentę dostaniesz na każdym kierunku, nie tylko na tym, na którym jesteś.
Zbliża się sesja - na dodatek pierwsza w życiu - nawet nie wiesz jak ma to wyglądać, a już drżysz. Skoro taki słaby poziom ma uczelnia i ogólnie jest za łatwo, to nie powinnaś mieć problemu ze zdaniem (jeśli tym się martwisz).
Znajomi daleko? Znajomi przychodzą i odchodzą, znajomych można wszędzie znaleźć, o ile się wszystkiego nie neguje ( a Ty to robisz).
Ogólnie - sporo emocji w tym wszystkim co piszesz. Ochłoń. Skończ ten rok, w między czasie zastanów się nad innym kierunkiem i ewentualnie miejscem, w którym chciałabyś być. Podejmij tę decyzję z Bogiem.
Pomijam kwestie odchodzenia od Kościoła i zastrzeżeń wobec niego - młody człowiek ma prawo szukać i zadawać pytania. Twoje poglądy właśnie się kształtują - dopiero masz szansę zweryfikować ideologię i teorię z praktyką. Żyj zatem i praktykuj. Nie bój się szukać odpowiedzi. Ale Boga pytaj przede wszystkim i co by nie było Jego się trzymaj.
A jak już podejmiesz jakąś decyzję-spróbuj w niej wytrwać. Wiem, co mówię- kiedy po studiach zaczynałam jakąkolwiek pracę i przychodziło co do czego - wstawanie codzienne, rutyna, zmęczenie, zniechęcenie - najdalej po dwóch tygodniach snułam plany o emigracji za granicę czyli ucieczce i radykalnej zmianie. I nie mówię wcale, że to złe-ale warto czasem przetrwać kryzys, bo jeśli się w nic głębiej nie wchodzi to żyje się wciąż tylko na powierzchni, niczego nie doświadcza się na prawdę, tylko po łebkach. Od tego jest młodość żeby próbować różnych rzeczy, ale też od tego, żeby nauczyć się czasem zaciskać zęby i robic po prostu w danym dniu, momencie - co trzeba. I tyle. jak emocje opadną, wraca rozum. Z reguły.
Głowa do góry. Z Bogiem

 Re: Jak dalej żyć?
Autor: justi82 (---.static.ip.netia.com.pl)
Data:   2015-01-08 08:59

Witaj Kingo :)

A może spróbuj jakoś przetrwać ten rok na studiach. Tzn. zdaj sesję i potem, ciągle studiując, zacznij intensywnie rozglądać się nad czymś nowym. Zacznij interesować się wymaganiami na inne kierunki. Skoro na Twoich studiach jest tak niski poziom to zaangażuj się w dodatkowe aktywności, może nauka języka? Za moich czasów przy biurach karier organizowane były różne darmowe warsztaty, szkolenia. Zaangażuj się w duszpasterstwo akademickie. Zacznij poznawać nowych ludzi. Może zaproś jakąś koleżankę ze studiów na kawę lub obiad do siebie. Nie siedź sama w domu i nie rozmyślaj. Postanów sobie, że codziennie gdzieś wyjdziesz, chociażby na godzinny spacer (jesteś w nowym mieście, warto zwiedzić).
Niektórzy uważają, że studia to najpiękniejszy czas w życiu-czas luzu, poznawania nowych ludzi. Nie marnuj tego na płacz, nie warto.

Pozdrawiam.

 Re: Jak dalej żyć?
Autor: Izabella (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2015-01-08 17:54

Zawsze możesz wziąć urlop zdrowotny na semestr lub rok. Zapytaj w ZUS i na uczelni jakie są plusy i minusy.

 Re: Jak dalej żyć?
Autor: Lena (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2015-01-08 18:12

Pozwól, że odniosę się najpierw do kierunku studiów - jak ktoś wyżej zauważył ,sesję zdaj, a w międzyczasie rozejrzyj się za lepszym kierunkiem i postaraj się na niego dostać od przyszłego roku. Najlepiej pytaj o taką możliwość w dziekanacie. Jeśli się dostaniesz, to możesz od października zacząć pierwszy rok tego lepszego kierunku, a z poprzedniego zrezygnować - może się nawet okazać, że będziesz miała przepisane kilka ocen z poprzedniego roku.
Zastanów się poważnie co mogłabyś w życiu robić mając zdolności humanistyczne i dokształcaj się, działaj jako wolontariuszka w swojej sferze.
Jeśli chodzi o znajomych to pewnie znajdziesz jednak kogoś podobnego do siebie, tylko trzeba się uważniej rozejrzeć. Daj sobie więcej czasu.
I nie porównuj się do innych, zawsze będzie ktoś, kto niby ma lepiej. Zazdrość skutecznie psuje radość życia.

 Re: Jak dalej żyć?
Autor: Alicja (---.nwrknj.fios.verizon.net)
Data:   2015-01-12 05:36

Z tego co piszesz Twoj byly chlopak prezentowal swietne perspetywy i byl podpora ale ty naprawde go nie kochalas. Kocha sie "pomimo czegos" co oznacza ze kocha sie czlowieka
z jego przywarami i slabosciami. Bylam w bardzo podobnej sytuacji i rowniez wymodlilam sobie decyzje i z perspektywy czasu nie zaluje bo widze ze to nie bylo to. Roznie ludzie pojmuja milosc ja wierze ze zakochanie jest wazne i kochanie jest wazne. Nie mozna byc z kims tylko dlatego ze jest dla Ciebie podpora. Nie wiem jak inni ale mysle ze kochanie jest wtedy gdy wiesz ze nie kochasz za to co ktos dla ciebie robi, czy cos ci daje. Kochanie jest wtedy kiedy ty chcesz tej osobie dac i uszczesliwiac ja. Wierze bardzo w milosc, bo tylko milosc pozwoli przetrwac nawet najtrudniejsze chwile w malzestwie. Kochana, podziekuj Matce Bozej za pomoc w podjeciu decyzji i nie ustawaj w modlitwie za przyslego meza.
Z Bogiem

 Re: Jak dalej żyć?
Autor: Alicja (---.nwrknj.fios.verizon.net)
Data:   2015-01-12 14:55

Kochana,
Chcialabym ci powiedziec podobnie jak poprzedni forumowicz ze w Twoim wieku normalnym jest miec watpliwosci. Wiara z dzieciecej formuje sie bycia dojrzala, pojawiaja sie tematy grzechow ktore trzeba zrozumiec ze sa nimi I kwestii prawd wiary ktore trzeba przepracowac. Mlodym ludziom szczegolnie internetowemu pokoleniu brakuje cierpliwosci. Nie od razu wszystko zrozumiesz, pewne rzeczy bedziesz musiala przemodlic wiele razy. Mlodzi tez czesto szukaja wrazen, czesto chrzescijanskie ruchy staja sie zrodlem rozrywki dla wierzacych. Tacy zadni wrazen wierzacy beda sie po pewnym czasie nudzic i szukac gdzie indziej wrazen duchowych.
Niezmienna w formie Msza Sw. jest ofiara Chrystusa dla Ciebie nie zrodlem rozrywki czy wrazen. Duch Swiety daje nam swoje dary i owoce, spokoj ducha jest jednym z nich.
Dzis jest poniedzialek czyli dzien Ducha Swietego wiec prosze go zeby udzielil ci swych darow,

Kochaj Jezusa i bliznich
Z Bogiem

 Re: Jak dalej żyć?
Autor: Alicja (---.nwrknj.fios.verizon.net)
Data:   2015-01-12 16:00

Z Twojego postu wynika ze jestes osoba refleksyjna i analityczna. Moze warto sie zastanowic nad tym czym jest podyktowane to ze nie znalazlas przyjaciol na studiach. Czy to jest ich tylko wina? Czy nie kryje sie gdzies w Tobie pycha, nawet pod kompleksami?

Moze warto przeniesc sie blizej domu nawet na te same studia? Twoja intuicja ci to podpowiada, wiec moze powinnas posluchac.

Studia to takie drugie liceum teraz, ma sie wrazenie ze nie ma sie potem zadnego zawodu po wiekszosci kierunkow. Dopiero idzie sie do pracy i zdobywa jakis tytul.
W czasie studiow, na wakacjach obowiazkowo trzeba pracowac i zdobywac doswiadczenie. Studia to takze czas nawiazywania znajomosci ktore owocuja w pozniejszym zyciu, tego tez nie warto przegapic, tzw networking.

Wyjdz ze swojej samotnosci. Usmiechaj sie do ludzi. Trenuj odwage mowiac cos czasem do nieznajomych np. komplement. Dziekuj ludziom nawet za male gesty. To bardzo wazne byc obytym i nie bac sie ludzi. Rob male kroczki codziennie, na pewno bedziesz weselsza. Powodzenia w sesji.

Pozdrawiam

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: