Autor: Kinga (20 l.) (---.eaw.com.pl)
Data: 2015-01-04 20:51
Jakiś czas temu zapytałam:
www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=349558&t=349558
Minęło kilka miesięcy... rozstałam się z tym mężczyzną. Dziś jestem tak zrujnowana psychicznie, że nie wiem jak mam dalej żyć, a to z kilku powodów.
Studiuje z dala od domu, od niego (co też trochę wpłynęło na decyzję o rozstaniu się) i jestem w takiej "depresji", że nie umiem się uczyć,a idzie pierwsza w moim życiu sesja. Po drugie nie widzę najmniejszego sensu w moich studiach. Czuję sie taka rozczarowana, ze wcześniej nie wybrałam czegoś, co da w życiu satysfakcję. Studiuje kierunek humanistyczny i boję się, ze zmarnuje sobie 5 lat, będę bezrobotna. Dla odmiany mój były chłopak skończył 2 lata temu medycynę. Dziś ma mieszkanie, pracę, perspektywy, robi coś co jest WAŻNE i dobre. A ja czytam jakieś durne książki i mam wrażenie, że to największa strata czasu, ze tym nigdy nikomu nie pomogę. Uczelnia jaką wybrałam okazała sie porażką - poziom niski, ludzie nie dążą do samorozwoju, czuje jakbym była w zastoju intelektualnym. Nienawidzę tego miasta i wszystkiego wokół. Mój były był osobą tak "lotną", rozwijającą się, że przy nim sama żyłam na pełnych obrotach. Tutaj nie mam nikogo. Dobrzy znajomi studiują bliżej domu. Czuje sie tak, jakbym przegrała życie. Studiów nie mogę przerwać, bo przysługuje mi renta, którą ZUS zabierze, jesli przerwę edukację. Zaczęłam wątpić, czytam Pismo, zastanawiam się czy nie przejść do Kościła protestanckiego (mam tyle "uwag" do KK, że nie wiem gdzie leży prawda), nie umiem modlić się różańca, bo po Nowennie Pompejańskiej rozstałam się z chłopakiem, moja rodzina jest zawiedziona moimi mocno pomieszanymi poglądami. Chcę zmienić studia, środowisko, życie. Ale jak mam to zrobić, skoro utraciłam jedyną osobę, która była dla mnie motywacją, siłą. Nie potrafię. To wszystko mnie przerasta, chcę umrzeć.
|
|