logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe, ale...
Autor: Iwii (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-01-20 23:03

mam problem natury duchowej... po długiej batalii sama ze sobą zdecydowałam się odejść od męża, który mnie od samego początku małżeństwa bardzo źle traktował... Przed ślubem wszystko było cudownie, romantycznie, nie przyznał mi się jednak do tzw. żółtych papierów, wiedziałam jedynie, że cierpiał na depresje, którą rzekomo pokonał (nie byłam świadoma, że może być to depresja urojeniowa...).
Od razu po tym jak obrączka znalazła się mi na palcu zaczął mnie dominować, narzucać mi swoje zdanie. Często manipulował (do tego stopnia, że czasem głupiałam co jest prawdą, a co fałszem). Z czasem pojawiła się także przemoc (szturchanie, zastraszanie) i ograniczanie mnie (np. nie wolno mi było się dokształcić, bo wg niego miałam być wydajniejsza w pracy). Przeżyłam z nim 5 lat i na zmianę był albo biednym, miłym chłopaczkiem, albo tyranem... Zawsze jednak wiedział do jakiego punktu można było dojść, żebym go nie zostawiła (wycofywał się i zmieniał front). Miał też problem z pornografią i zdecydowanie bardziej ją wolał niż mnie, przez długi czas nie chciał mieć dzieci (zmienił zdanie tydzień przed moim odejściem wiedząc, że będę chciała odejść). Dawałam mu wiele szans, obiecywał poprawę, ale po pewnym czasie wszystko wracało do normy, a jego zachowanie stawało się coraz bardziej brutalne (finalnie doszło do próby zabójstwa, którą tłumaczył faktem "że próbował mnie jedynie przestraszyć, nie zabić"). Wyszło też na jaw, że prawdopodobnie jest osobą chorą psychicznie.
Mam jednak wyrzuty sumienia, że opuszczam go. Psychiatra (też z czasem dostałam nerwicy), bliscy, przyjaciele - wszyscy mi radzili od dawna, żebym zostawiła męża, walczyłam jednak w imię sakramentu. Nie mogłam odejść będąc non-stop pod presją męża, kochałam go. Nie miał żadnych przyjaciół, ponieważ generalnie kłócił się ze wszystkimi.
Teraz gdy odchodzę, przyznaje, że w moim życiu pojawił się ktoś inny, kto jest łagodny i bardzo mi pomaga, przede wszystkim walczyć z nerwicą, jest to osoba wyrozumiała, bardzo czuła. Mam jednak wyrzuty sumienia, że zostawiłam męża, pomimo faktu, że mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe nawet w świetle praw kościelnych. Czuję się jak oszust, a mąż gra mi na emocjach właśnie słowami , że się nawrócił i że będę potępiona (bo to jest oszustwo, że chcę mieć innego męża, że Jezus coś takiego potępia), mąż do tej pory zbyt religijny nie był. Sen z powiek spędza mi też fakt, że może on naprawdę się nawrócił, a ja jestem ta "zła". Jednak czy powinnam się narażać? Zdiagnozowano u mnie, że mam wszystkie psychiczne objawy długotrwałego znęcania się nade mną...
Co powinnam zrobić?!

 Re: Mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe, ale...
Autor: aga (---.146.171.63.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2015-01-20 23:18

Z Twojego opisu wynika, że mąż do perfekcji opanował sztukę manipulacji i grania na Twoich emocjach. Kościół dopuszcza separację małżonków i w być może w Twoim przypadku byłoby to dobre wyjście, a jednocześnie nie kłócące się z nauczaniem Koscioła.

 Re: Mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe, ale...
Autor: Esterka (---.165.kosman.pl)
Data:   2015-01-21 02:54

Kobieto, obudź się. On chciał Cię zabić, a Ty zastanawiasz się, co robić?? Tu chodzi o Twoje życie.

 Re: Mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe, ale...
Autor: Beata (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2015-01-21 07:16

To może separacja? Tylko że nie wchodzi w grę życie z innym mężczyzną (!)
A jaka jest szansa, że mąż wyleczy się z tej choroby?
W ogóle to jakiś koszmar...
Najlepiej poradź się w Kurii biskupiej.

 Re: Mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe, ale...
Autor: Dietrich (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2015-01-21 09:02

Gdyby mąż naprawdę się nawrócił, nie grałby Ci na emocjach wizją Twojego potępienia. Z Twojej opowieści wygląda to na kolejny szantaż z jego strony.

 Re: Mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe, ale...
Autor: dylemat (109.206.193.---)
Data:   2015-01-21 09:45

Oprzeć się na decyzji odnośnie uznania małżeństwa za niebyłe. Sama zatracasz rozeznanie w tym, co dobre a co złe. Jeśli Twój mąż zataił chorobę psychiczną - Wasze małżeństwo nie istnieje. Twoje rozterki natomiast w takiej sytuacji są wynikiem działań człowieka, którego uznawałaś za męża.

 Re: Mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe, ale...
Autor: AsiaBB (---.30.138.153.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2015-01-21 10:04

Według mnie jest tak jak piszesz - on ci gra na emocjach, zwłaszcza, że masz już objawy uzależnienia od niego, sama przyznajesz, że nabawiłaś się nerwicy. Tak z niczego, po prostu? Uzależnienie to nie jest miłość. Z postu wynika, ze nie pierwszy raz mąż tobą manipuluje, skoro "zawsze jednak wiedział do jakiego punktu można było dojść, żebym go nie zostawiła". Jego obecne nawrócenie (czy oby prawdziwe?) nie ma tu nic do rzeczy. Przysięgi małżeńskiej nie składał "teraz", ale "wtedy". A wtedy cię okłamał. Zatajenie tak ważnej rzeczy jak choroba psychiczna jest bardzo dużą przesłanką do stwierdzenia, że małżeństwo było nieważnie zawarte. Ważną przysięgę małżeńską składa się w pełnej wolności i świadomości. Ty nie byłaś świadoma jego choroby.

 Re: Mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe, ale...
Autor: Jan (---.31.241.202.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2015-01-21 10:30

Ale o jakim sakramencie mówisz ? Jeśli to co piszesz jest prawdą to sakramentu nie było. Pozory były - wesele, goście i ceremonia... ale sakrament nie zaistniał. Co robić? Rozpocząć proces stwierdzenia nieważności oraz pójść i założyć sprawę sądową o próbę zabójstwa. Tylko sprawa i proces da ci gwarancję że facet nie będzie Cię nękał po odejściu. Oczywiście sprawa o rozwód z jego winy (a sprawa karna dobrze się w to wpisze).

Chcesz sobie ułożyć życie i być w porządku w stosunku do Boga? To zacznij robić to co napisałem wyżej.

 Re: Mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe, ale...
Autor: Gabbi (---.smgr.pl)
Data:   2015-01-21 11:08

Twoje małżeństwo nie zostało zawarte, skoro nie wiedziałaś o jego chorobie psychicznej. On jest chory. Zrujnuje Ciebie i siebie psychicznie, może się to nawet tragicznie skończyć. Sama musisz podjąć decyzję, bo to Twoje życie. Przemódl to i posłuchaj co Jezus Ci powie.
Bardzo Ci współczuje tej sytuacji i pomodlę się za Ciebie.

 Re: Mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe, ale...
Autor: Perdifficilis (---.skytech.pl)
Data:   2015-01-21 11:34

Z perspektywy kanonicznej: niezwłocznie złożyć wniosek do sądu biskupiego swojej diecezji w sprawie:
a) stwierdzenia nieważności małżeństwa
lub
b) wszczęcia procedury uważnienia małżeństwa niezawartego z powodu braków kanonicznych.

Którą opcję Pani wybierze, to oczywiście zupełnie Pani decyzja, acz czytając opis - skrótowy przecież i wyważony - na Pani miejscu uciekałbym od tego człowieka póki czas.
Doszło do próby zabójstwa, co jeśli po powrocie to nie będzie już próba? Co do jego rzekomego nawrócenia itd.: poznała już Pani metody tego człowieka i manipulacje jakich się dopuszczał. Poza tym wyrok sądu biskupiego będzie wiążący: jeśli otrzyma Pani orzeczenie o nieważności małżeństwa i poślubi innego człowieka, nie musi Pani mieć najmniejszych wyrzutów sumienia.

 Re: Mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe, ale...
Autor: Iwii (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-01-22 06:35

To może opiszę z czego wynikają moje rozterki: nigdy nie przestałam męża kochać, widzę mimo wszystko w nim bardzo dobrego człowieka, który się pogubił, a jego zachowanie moim i nie tylko moim zdaniem wynika z traumatycznej przeszłości (jego ojciec jest osobą psychiczną, próbował go niejednokrotnie zabić, zaś matka to kobieta pozbawiona instynktu macierzyńskiego, w dodatku dorosłe dziecko alkoholika - przez lata pozwalała się znęcać nad synem najpierw ojcu, a potem ojczymowi). Na oczach męża dochodziło do takich scen jak gwałty, próby morderstw, poważne pobicia...
Mąż zaś -już jako mój mąż, tak to napiszę, bywał agresywny, zawsze był dominujący, ale mimo wszystko widziałam w jego zachowaniu... dziwnie pojętą troskę... Była ona .. dziwna, ale tak to widziałam.. Np. gdy lekarz ogłosił, że mam zagrożenie cukrzycą, mąż po prostu zaczął mi przy każdej okazji wydzierać słodsze jedzenie, czasem nawet z ust. Było to dziwne, specyficzne - szczególnie w towarzystwie osób trzecich, ale widziałam w tym jakiś cel... Być może po prostu uważałam, że chciał i chce dobrze tylko nie wie jak to wyrazić...
Czuję też, że zostawiam samego kogoś, dla kogo byłam JEDYNĄ przez całe życie ostoją normalności. Wielokrotnie mi to sam powtarzał...
Nigdy wcześniej też nie widziałam w nim takiej próby poprawy (tylko, że inna kwestia, że przy moich poprzednich odejściach zawsze grzecznie "dreptałam do mamusi", nie było nikogo trzeciego, a po kilku dniach wracałam chcąc ratować małżeństwo -często jeszcze się tłumacząc za to, że odeszłam i że np. śmiałam mu się wcześniej postawić).
Ostatnia rzecz jaką chcę poruszyć to fakt, że mam przyszywaną ciotkę, której mąż zachorował psychicznie (niestety nazwy choroby nie pamiętam) i zachowywał się ANALOGICZNIE, WRĘCZ JOTKA W JOTKĘ jak mój z tą tylko różnicą, że a'la wujek nigdy na nikogo nie podniósł ręki... Martwi mnie więc fakt, że mój mąż owszem, chce się leczyć, ale uważa, że "wcale aż taki chory nie jest i nawet bierze lżejsze ode mnie leki" (bo mi przepisano lek na nerwicę, a on co tu dużo mówić... niewiele powiedział pewnie psychiatrze, zbyt dobrze go znam)... Dodam tylko, że nie tylko ja widzę tą analogię (widzą ją WSZYSCY znajomi)...

Ale jak już też napisałam nie jego winię za jego stan psychiczny, chciałabym mu bardziej pomóc niż go dobić...nie wiem co robić...

 Re: Mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe, ale...
Autor: Perdifficilis (---.skytech.pl)
Data:   2015-01-22 12:47

Pani Iwii,
To naprawdę wspaniałe, że chce Pani pomóc mężowi.
Niemniej, jak sama Pani widzi małżeństwo z dużą dozą prawdopodobieństwa nie zostało zawarte, a takiej sprawy odłogiem się nie zostawia. Jeśli chce Pani rzeczywiście dać ostatnią szansę mężowi polecałbym następującą drogę:
- separacja miejsca zamieszkania
- prawne potwierdzenie separacji w sądzie cywilnym
- postawienie mężowi ultimatum podjęcia i przejścia całej (!) terapii, zwieńczonej opinią psychiatry uwzględniającą szczególnie zdolności interakcji społecznych męża (uzyskane po terapii). Byłoby też bardzo wskazane by psychiatra po rozpoznaniu zaburzeń, wyraził opinię co do tego czy choroba męża wpływa na zdolność podejmowania świadomych i trwałych decyzji dotyczących jego samego i bliskich.

Taka opinia jest bardzo ważna w Pani sytuacji, ponieważ składając skargę do sądu biskupiego może Pani wskazać jednocześnie tylko jeden kanon, który ma być podstawą orzekania o nieważności. Jeśliby się okazało, że choroba męża trwale upośledza zdolności decyzyjne, to jest to "najmocniejszy" kanon. Ponad to, w takim przypadku nie ma Pani możliwości podjęcia procedury uważnienia małżeństwa, gdyż osoby niemogące podejmować tego rodzaju decyzji, są trwale niezdolne do zawarcia węzła małżeńskiego. Oczywiście podobne procedury są przeprowadzane niezależnie przez sąd biskupi, jednak warto wcześniej wiedzieć, na który kanon chciałaby Pani się powołać, ponieważ proces kanoniczny musi przejść wszystkie instancje by móc powołać się na inny kanon (czyli: sąd Pani diecezji; sąd drugiej instancji w diecezji skojarzonej z Pani diecezją i w przypadku rozbieżności wyroków: sąd Roty Rzymskiej), co wiąże się z długim czasem oczekiwania na kolejne wyroki i kosztami sądowymi.
Trochę wybiegam w przyszłość, ale jeśliby się Pani decydowała na taką drogę, proszę w sądzie poprosić o listę prawników cywilnych, którzy mają kompetencje by reprezentować strony w sądzie biskupim (na pewno w mojej diecezji są takie listy, podejrzewam że w innych też), bo wielu prawników reklamuje się jakoby takie kompetencje mieli, a potem w sądzie się ośmieszają i generują niepotrzebne koszty klientowi.

Jednak po przejściu tej drogi, sprawa musi być kanonicznie domknięta - albo w stronę uważnienia, albo stwierdzenia nieważności, bo wątpliwości są zbyt duże. I proszę pamiętać, że nawet w przypadku wyleczenia męża, jeśli ten zataił przed Panią chorobę (wiedząc o niej) i tak zarówno prawnie jak i moralnie ma Pani prawo starać się o orzeczenie nieważności i zawszeć nowy związek w przypadku orzeczenia stwierdzającego nieważność.

Pozdrawiam

 Re: Mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe, ale...
Autor: Franciszka (---.45.217.26.citimedia.pl)
Data:   2015-01-22 13:01

"Teraz gdy odchodzę, przyznaje, że w moim życiu pojawił się ktoś inny, kto jest łagodny i bardzo mi pomaga, przede wszystkim walczyć z nerwicą, jest to osoba wyrozumiała, bardzo czuła. Mam jednak wyrzuty sumienia, że zostawiłam męża, pomimo faktu, że mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe nawet w świetle praw kościelnych"

- Masz wyrzuty sumienia, że zdradziłaś męża, a już lecisz w ramiona innego. Oboje z mężem macie swoje problemy zdrowotne. Być może to jego choroba sprawia, że nie da się z nim żyć na co dzień, nie da się tworzyć małżeńskiej wspólnoty. W każdym razie myślę, że twoje odejście pomoże jemu, jak i tobie. Jednak najpierw radziłabym załatwić rozwód i uznanie małżeństwa za niebyłe, a potem angażować się w następną relację.

 Re: Mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe, ale...
Autor: Perdifficilis (---.skytech.pl)
Data:   2015-01-22 14:06

PS oczywiście psychiatrę obowiązuje tajemnica póki mąż nie jest ubezwłasnowolniony, więc opinię musiałby Pani przedłożyć mąż. A w takim wypadku proszę ponownie wystrzegać się manipulacji.

 Re: Mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe, ale...
Autor: Zoska (---.215.199.67-internet.zabrze.debacom.pl)
Data:   2015-01-22 14:11

Rozumiem Twoje rozterki. W mojej rodzinie byla podobna sytuacja. Co do odejscia - to oczywiste, chociazby ze względów bezpieczenstwa. Kwestie stwierdzenia uniewaznosci malzenstwa powierz wladzom koscielnym. Jesli uzyskasz uniewaznienie czuj się wolna i nie dawaj sobie wmowic poczxucia winy, bo decyzja ostateczna nia należy do ciebie.

 Re: Mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe, ale...
Autor: Esterka (---.165.kosman.pl)
Data:   2015-01-22 19:52

Zgodzę się z Tobą w jednym: to, co "mąż" przeżył w dzieciństwie, nie jest jego winą. Ale to, jak kształtuje dorosłe życie, zależy tylko i wyłącznie od niego. Nie chce się leczyć - to jego wybór, nie Twój (tak na marginesie: istnieje możliwość sądowego zmuszenia go do leczenia z powodu tego, że jest zagrożeniem dla innych). Chcesz mu pomóc? Nie uda Ci się, dopóki nie pomożesz sobie. Właśnie odchodząc od niego możesz mu pozwolić zobaczyć, że robi źle. Powtórzę za innymi: to małżeństwo nie istnieje, dlatego też piszę"mąż" w cudzysłowie. A Ty zachowujesz się jak typowa ofiara przemocy. Słyszałaś zapewne o syndromie sztokholmskim - jesteś jego typowym przykładem, ofiarą usprawiedliwiającą kata. Chcesz, żeby następnym razem Cię zabił? OK, to Twój wybór, ale pamiętaj, że życia Ci nikt nie zwróci.
Nie wiem, czy zdajesz sobie też sprawę z tego, że łamiesz przykazanie miłości bliźniego, bo kochasz "męża" bardziej niż siebie. Pozostawanie w tym domu to też łamanie przykazania "nie zabijaj", bo przez mieszkanie z tym panem tracisz zdrowie, a więc pośrednio życie.
Podsumowując: radzę Ci pakować walizkę i wiać od niego, próbę zabójstwa zgłosić na policję oraz wystąpić do sądu z wnioskiem o przymusowe leczenie dla "męża". Ale co zrobisz, to Twoja prywatna sprawa, nikt z nas na siłę Cię z domu nie wyrwie.

 Re: Mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe, ale...
Autor: M (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-01-22 21:42

Witaj posłuchaj może Ci pomoże ta konferencja
Powrót do domu. Jak doświadczyć wewnętrznego uzdrowienia?

http://mezczyzni.net/main/spotkania/spotkania-20142015/spotkanie-21012015

Gość specjalny: Michał Piekara psychoterapeuta w Klinice Małżeńskiej. Zaangażowany w posługę małżeństwom. Autor książek w tematyce uzdrowienia relacji. Lider Przymierza Wojowników. Szczęśliwy mąż i ojciec 5 dzieci.

 Re: Mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe, ale...
Autor: Ј (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2015-01-22 23:26

"Czuję też, że zostawiam samego kogoś, dla kogo byłam JEDYNĄ przez całe życie ostoją normalności."

Nie, nie byłaś dla niego żadną ostoją. Dałaś się tylko wciągnąć w patologię. Nawet nie zauważyłaś kiedy. Prawdopodobnie sama nie wiesz, na czym polegają zdrowe relacje między małżonkami. Nie wiesz, jakie są cele małżeństwa. I nie potrafisz kochać siebie. Przy takiej osobie jak Ty, on niczego dobrego się nie nauczy. Wy potraficie tworzyć tylko toksyczny związek, szkodliwy dla obojga.
A na normalność masz jeszcze szansę. Ale najpierw musisz się całkowicie odciąć od wpływów tego człowieka. A pomoc jemu pozostaw profesjonalistom. Ty się do tego nie nadajesz.

 Re: Mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe, ale...
Autor: nieco doswiadczona (---.range86-191.btcentralplus.com)
Data:   2015-01-23 23:23

Iwii,
zdaje sobie dobrze sprawe jak strasznie cierpisz. Bylam w bardzo podobnej sytuacji, a teraz jestem w dlugim procesie "podnoszenia sie" z bagna jakie weszlam. Moj oprawca zachowywal sie klasycznie, po kazdej wiekszej "burzy" nastepowal okres miesiaca miodowego. Doszlo do tego, ze bylaw w stanie pisac scenariusze co nastapi. Mam troje dzieci i chcialam trwac w tym zwiazku tylko dla dzieci. Jakiz to byl blad. Jak kolejny raz biegal za mnie z nozem postanowilam cos z tym zrobic.
Iwii, chcialam poradzic Tobie - uciakaj jak najszybciej z tego malzenstwa. Maja rada jest abys zglosila sie na tzw Niebieska Linie. Jestes ofiara przemocy w rodzinie, a Twoj "maz" to klasyczny oprawca. Jak skorzystasz z Niebieskiej Linii uzyskasz z pewnoscia wszelka porade, w tym rowniez porady prawne (najprawdopodobniej beplatne wszystko jak jest wg Unijnego prawa). Mieszkam za granica i tu koszty sadowe i prawnicze sa bezplatne dla ofiar przemocy w rodzinie na mocy wlasnie prawa unijnego.
Moze dobrze bedzie jesli sama poczytasz na temat przemocy w rodzinie. Szukanie w internecie zaczelam od wpisania pytania "czy doswiadczam przemocy w rodzinie?" Moim szokiem bylo, ze to pytanie bylo jakby do samej siebie, a znalazlam liste pytan, na ktore nalezalo sobie odpowiedziec. Po takim tescie nie mialam watpliwosci i zaczelam dzialac. Jak czytalam co to jest przemoc, zaskoczona odkrywalam, ze juz ktos pisal moj zyciorys i to z takimi detalami.
Iwii, zycze Tobie z calego serca sily i odwagi w dzialaniu. Nie ulegaj uludzie, ze Twoj "maz" zmieni sie. Owszem jest taka ewentualnosc, ale sadze, ze mniejsza niz 1:1000. Ja tez usprawiedliwialam go, bo jego przeszlosc. Chcialam rozumiec i pomoc mu, tak mi sie wydawalo, bo tak nakazuje nasza religia aby trwac "na dobre i zle".
Chcialabym, abys nie owiniala siebie i nie zatrzymuj sie tylko, dzialaj dalej w uwalnianiu sie od swego oprawcy. Masz dluga droge przed soba, ale warto.
Z Panem Bogiem.

 Re: Mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe, ale...
Autor: ja (193.242.212.---)
Data:   2015-01-24 17:56

Kobieto dałaś się wciągnąć w patologię - uciekaj. Rozterki jakie posiadasz są częścią twojej kobiecej wrażliwości i świadczą, że potrafisz zbudować zdrowy związek. Ale do tego potrzebny jest też zdrowy, drugi człowiek. Jeśli z nim zostaniesz zniszczysz życie nie tylko sobie, ale swoim przyszłym dzieciom, masz to jak w banku. Twój facet jest nie tylko chory psychicznie ale prawdopodobnie posiada głęboko zakorzenione zaburzenia osobowości, które uniemożliwiają stworzenie zdrowych relacji międzyludzkich i wychowanie dzieci. Wiem z własnego doświadczenia, nad tym nie ma się kontroli, mój ojciec był chory, matka nie do końca zdawała sobie sprawę z tego za kogo wychodzi za mąż, ale jednak została... i nie chce nawet ci pisać o horrorze jaki musieliśmy przejść. I który trwa nadal.

 Re: Mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe, ale...
Autor: Iness (---.dip0.t-ipconnect.de)
Data:   2015-01-25 21:22

do Perdifficilis: Wlasnie tez mialam identyczna sytuacje i identyczne zachowanie meza. Do tego jeszcze falszowal recepty, na ktore kupowal i bral leki psychotropowe.
Po probie zabojstwa mnie ucieklam z dwojgiem dzieci, po 3 latach malzenstwa. Pozniej wrocilam, aby jeszcze raz sprobowac. Po dwoch tygodniach pobil coreczke i zazyl garsc lekow psychotropowych. Pogotowie zabralo go i odratowano go w szpitalu. Odeszlam i juz nie mialam odwagi wrocic. Mam tylko rozwod cywilny.
Ale w Sadzie Biskupim w Krakowie zazadali swiadkow i zaswiadczen lekarskich, a tego nie mialam, wiec moje malzenstwo nie ma szans na stwierdzenie niewaznosci. Czy nie ma juz szansy?

 Re: Mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe, ale...
Autor: Perdifficilis (---.skytech.pl)
Data:   2015-01-25 23:32

Iness,

Podstawowy problem jest taki, że trzeba udowodnić, że:
1) mąż wiedział, że jest chory PRZED ślubem i nic Pani nie powiedział
lub
2) choroba męża trwale uniemożliwia mu zawarcie małżeństwa kanonicznego
(Lub 1 i 2).

Oczywiście konieczne są na to konkretne dowody, samo Pani słowo nie może być wystarczające, bo wielu ludzi mogłoby kłamać w sądzie dla uzyskania stwierdzenia nieważności.
Trudno mi powiedzieć jakiej natury mają być to dowody, ponieważ nie mam praktyki w tym wymiarze (skończyłem tylko teologię, nie prawo i na dodatek nie jestem kanonistą). Na pewno z ramienia sądu przeprowadzane są wywiady środowiskowe, ale to właśnie wymaga jakichkolwiek świadków. Z zaświadczeniami lekarskimi problem jest taki, że o ile wiem bez zgody męża nie dostanie ich Pani.
No i zachowanie męża po ślubie, choć świadczy o głębokich zaburzeniach, jest tylko pośrednim dowodem na jego stan sprzed ślubu. Tutaj można by się zastanowić czy na podstawie takich dokumentów jak obdukcje, Pani zeznania w procesie cywilnym, udowodnione patologiczne zachowania męża - słowem cała dokumentacja jego zachowań potwierdzona prawnie, do której ma Pani dostęp, mogłaby być dla biegłego psychiatry przynajmniej jakąkolwiek podporą. Choć podejrzewam, że żaden psychiatra nie zgodzi się na wyrokowanie w tej sprawie, bo diagnostyka zajmuje wiele sesji w osobistym kontakcie z pacjentem.
Chyba, że w procesie cywilnym podobne rzeczy były udowodnione? Wtedy powinna mieć Pani dostęp do orzeczenia sądu wraz z uzasadnieniem.
Ale to takie luźne myśli... nie chcę za bardzo mędrkować, bo to już za daleko wykracza poza zakres moich kompetencji.

Postaram się skontaktować z ludźmi obytymi w tych sprawach i w miarę możliwości zorientować jak mniej więcej sprawa wygląda w praktyce.

Niemniej samej możliwości stwierdzenia nieważności bym nie wykluczał, bo z tego co Pani pisze rozumiem, że proces nie został wszczęty.
Najlepszym wyjściem byłoby spotkanie się z wykwalifikowanym kanonistą i opowiedzenie mu możliwie szeroko całego przebiegu małżeństwa i narzeczeństwa, bo może się okazać że przeszkoda lub wada zgody małżeńskiej tkwi gdzie indziej niż na pierwszy rzut oka się wydaje.
Jeśli będzie to możliwe, podpytam i w tej kwestii - do kogo w Krakowie warto się odezwać.

Pozdrawiam

 Re: Mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe, ale...
Autor: Magda (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2015-01-27 11:14

Najłatwiej byłoby najpierw przeprowadzić sprawę w sądzie cywilnym, później w kościelnym. Sąd rodzinny może zażądać dokumentacji medycznej.

 Re: Mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe, ale...
Autor: iwiii (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-01-27 12:41

Pojawiła się jeszcze jedna kwestia, którą chcę rozwiać przede wszystkim dlatego, że na tym forum uzyskałam takie dobre wsparcie (nie piszę tego ani przez grzeczność ani ironicznie):

kwestia nowego związku. od męża odchodziłam już x razy. pierwszy raz to chyba dwa tygodnie po ślubie. zawsze wracałam, bo gdy zostawałam sama zjadały mnie wyrzuty sumienia za sakrament. Więc grzecznie wracałam, on "wielkodusznie" mnie przyjmował, jeszcze musiałam się tlumaczyć za odejście. (gdy wina była po jego stronie). Nie umiałam inaczej. Okropnie zawsze się też bałam, że coś sobie zrobi (trudno nie zgadnąć, że ma do tego zapędy skoro całą rękę ma w bliznach). Kilka tygodni temu (może miesięcy podjęłam nową pracę, gdzie zaprzyjaźniłam się ze wszystkimi współpracownikami. Mąż średnio zwracał uwagę na to co robię, bo zarabiałam dość dużo. Chciałam jednak , żeby zaprzyjaźnił się z moimi nowymi przyjaciółmi (i miał jakichkolwiek) więc czasem przychodziłam z kimś do domu na herbatkę (choć przyznam, że było to dla mnie trudne, bo mąż od roku nie zgodził się na kupno łóżka i spaliśmy na materacach. i trochę wstyd było, że to mieszkanie wyglądało jak wyglądało. bez mebli), no ale.

Mąż potencjalnie w każdym znajomym szukał wroga ("ta za bardzo się wtrąca", "tamten jest nudny" itp). Jednak pewnego dnia gdy mąż mnie ponownie wyrzucił z domu po prostu poszłam do najbliższego znajomego (pech czy szczęście nie wiem, ale znajome mieszkały dużo dalej). Po raz pierwszy w nocy nie umierałam z bólu, nie potrzebowałam uspokajaczy. Po prostu ktoś pogadał ze mną i wesoło oglądaliśmy film. zwykle po takich "wyrzuceniach" przez kilka dni dochodziłam do siebie z bólu. Kolejnego dnia wróciłam do domu po rzeczy. Wynajęłam u niego pokój . No i tak się zaczęło. W tym czasie mąż obdzwonił wszystkich w pracy jaką to "kur@#$" jestem - przez co z resztą mnie zwolniono. (konkretnie: nie przedłużono umowy). Dopiero kilka dni późnił zaczął wydzwaniać z płaczem i błagać o powrót. Jeszcze na jakiś czas wróciłam, ale robił mi długogodzinne pogadanki (rekord ok 8 h) o tym, że jak od niego odejdę będę potępiona. I mój "kochanek" też. W pewnym momencie nie wytrzymałam i tym razem odeszłam definitywnie. Obecnie trwa proces rozwodowy, unieważnienie zacznę jak tylko dojdę do siebie (żeby było zabawniej kilka dni temu dowiedziałam się, że jestem w ciąży).

Problemem jest też to, że mąż uważa, że już się zmienił: psychiatra na razie nie przepisał mu "poważnych leków". i na tym stwierdzeniu bazuje. (śmiem twierdzić, że nie powiedział wszystkiego lub "złagodził" pewne elementy).

 Re: Mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe, ale...
Autor: Ј (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2015-01-27 18:58

"kilka dni temu dowiedziałam się, że jestem w ciąży"

A kiedy dowie się o tym Twój mąż, będzie miał szeroko otwarte nowe pole do manipulacji Tobą. Przygotuj się na to psychicznie.

"Obecnie trwa proces rozwodowy, unieważnienie zacznę jak tylko dojdę do siebie"

Jeśli się zdecydowałaś na rozpoczęcie procesu o stwierdzenie nieważności, radziłabym Ci nie odwlekać, chyba że powodem jest dobro dziecka (chcesz zapewnić mu względny spokój). Wiem, że osobom, które ogromnie cierpiały w związkach, właśnie po "dojściu do siebie" nieraz jest bardzo trudno zdobyć się na otwarcie procesu - ze względu na konieczność przywoływania bolesnej przeszłości.

 Re: Mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe, ale...
Autor: Jan (---.30.131.17.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2015-01-29 14:58

Droga Iwii. Jeśli przez prześladowanie straciłaś pracę to możesz go pozwać przed sądem karnym o stalking, a przed cywilnym o odszkodowanie. To może pokaże mu ze w końcu otrząsnęłaś się z prześladowań.

 Re: Mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe, ale...
Autor: G_JP (---.nycmny.fios.verizon.net)
Data:   2015-01-29 17:14

Na pewno wiązanie się z kimś nowym w Twojej sytuacji jest niewypałem do kwadratu. A wiesz chociaż kto jest ojcem dziecka? Sprawy należy rozwiązywać w odpowiedniej kolejności.

 Re: Mam duże szanse na uznanie małżeństwa za niebyłe, ale...
Autor: Iwii (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-03-27 16:05

Ojcem dziecka nie jest mąż. Wiem, że to grzech i że źle zrobiłam (niewłaściwa kolejność), ale był moment, że zgłupiałam. Przez męża nie czułam się ani kobietą, ani żoną, co najwyżej kiepską sprzątaczką - w dodatku przez 5 lat nie chciał mi dać dziecka. Lekarz mi nie raz powtarzał, że im dłużej będę zwlekać tym szanse na dziecko stopnieją. A ja niczego tak nie pragnęłam jak dziecka. Stąd bardzo się cieszę, tym bardziej, że tatuś maleństwa też jest bardzo zadowolony z obrotu spraw. Jeśli poczekałabym do wyroku Sądu Biskupiego i doprowadzenia do końca sprawy uznania nieważności małżeństwa (co ponoć się ciągnie z 2-3 lata) maleństwa mogłabym nie mieć.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: