logo
Czwartek, 09 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Co robic z kolezanką alkoholiczką?
Autor: ewa (---.hsd1.il.comcast.net)
Data:   2015-05-06 23:36

Moja kolezanka od wielu lat ma problem z naduzywaniem alkoholu. Byl czas ze zaprzestala pic ale wyglada na to ze problem wrocil. Nie jest religijna i nie interesuje jej instytucja kosciola. Ostatnio mial miejsce incydent ktory wyprowadzil mnie z rownowagi. Pojechalam daleko do innego miasta aby jej pomoc w przeprowadze. Byla 10 rano. Przywitala mnie juz pachnaca alkoholem i bardzo nieprzyjemna. W czasie podrozy zatakowala mnie werbalnie bardzo agresywnie a jej twarz przybrala prawie demoniczny wyglad. Dostalam ataku nerwicy. Pierwszy raz w zyciu cale moje cialo sie telepalo. Pomoglam jej do konca ale nie jestem w stanie sptykac sie z nia ponownie. Zwroclam jej uwage na to zachowanie ale w zamian otrzymalam wiadomosc ze to ja mam najwyrazniej problem gdzyz ona cieszy sie poprostu zyciem a ja zyje w zamknieciu i nie ma we mnie zadnego wspolczycia. Nazwala mnie zla osoba oceniajaca innych itp Nie znalazla w swoim zachowaniu nic zlego. Trzeba by bylo znalezc sie pewnie w tej sytuacji aby ja zrozumiec ale ja mam dylemat. Ile na drodze chrzescijanskiej milosci mamy tolerowac takie zachowania. Nie otracam jej i nie oceniam ale co mam dalej robic z taka znajomoscia?

 Re: Co robic z kolezanką alkoholiczką?
Autor: AsiaBB (---.147.121.6.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2015-05-07 09:28

"ale co mam dalej robić z taka znajomością?" - zerwać i to jak najprędzej. Zwłaszcza, że sama piszesz, że nie jesteś w stanie spotkać się z nią ponownie. A i koleżance dobrze zrobi, jak zobaczy, że jej zachowanie skutkuje utratą znajomych. Jasne, może być tak, że niczego nie zobaczy, że za wszystko obwini ciebie. Ale to jedyna szansa, żeby coś dostrzegła, jak będziesz jej zawsze pomagać, przychodzić na każde jej skinienie i pomimo tego, że ci na przykład naubliżała, to ona nigdy nic nie zrozumie, bo jej nie dasz szansy. A swoją drogą dość dziwne jest to, że tak emocjonalnie reagujesz na koleżankę. To jest tylko koleżanka (chyba, że jest inaczej a nie napisałaś), koleżanek ma się zazwyczaj sporo, czasem z kimś się urwie kontakt, czasem pojawi się ktoś nowy. Nie masz innych znajomych? Bo twój post zabrzmiał trochę jakby ta koleżanka była dla ciebie całym światem. Jeśli tak jest, powinnaś pracować nad sobą w nawiązywaniu prawidłowych relacji (koleżanka to nie to samo co przyjaciółka, przyjaciele to nie to samo co mąż i dzieci itp.) Rozwijaj inne, wartościowe znajomości, a tą radziłabym jeśli nie zerwać całkowicie, to przynajmniej mocno ograniczyć. Jeśli nie z powodu picia koleżanki to z powodu, że cię nie szanuje. Chrześcijańska miłość nie oznacza tolerowania złych zachowań, pozwalania na krzywdzenie siebie.

 Re: Co robic z kolezanką alkoholiczką?
Autor: Maciej (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-05-07 10:29

Twoja koleżanka jak większość alkoholików nie widzi problemy z nadużywaniem. Dlatego Twoje zachowanie ocenia jak napisałaś. Co masz w tej sytuacji zrobić?
Zerwać z taką znajomością bo jeszcze bardziej Twoja nerwica się pogłębi.
Możesz na Nią się modlić.

 Re: Co robic z kolezanką alkoholiczką?
Autor: adam (149.254.181.---)
Data:   2015-05-07 11:12

Człowiek ma wolną wolę i dopóki koleżanka nie zrozumie swego postępowania, nie będzie pragnąć przemiany to nic zrobić nie możesz fizycznego. Słowo twoje nie poskutkowało, a nie powinieneś się poddawać: ofiaruj za nią Msze, módl sie za nią. Jeśli nie możesz uczynić miłosierdzia fizycznie to uczyń je duchowo.

Dzienniczek św. Faustyny, nr 742:

Miłosierdzie masz okazywać zawsze i wszędzie bliźnim, nie możesz się od tego usunąć ani wymówić, ani uniewinnić. Podaję ci trzy sposoby czynienia miłosierdzia bliźnim: pierwszy - czyn, drugi - słowo, trzeci - modlitwa; w tych trzech stopniach zawiera się pełnia miłosierdzia i jest niezbitym dowodem miłości ku Mnie. W ten sposób dusza wysławia i oddaje cześć miłosierdziu Mojemu.

 Re: Co robic z kolezanką alkoholiczką?
Autor: xc (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2015-05-07 11:13

Mam (niestety) całą kolekcję kolegów-alkoholików. Nikły procent z nich, ale zawsze to coś, to alkoholicy trzeźwi.
Trzeźwi, bo upadli tak nisko, wtopili się w takie szambo, że już nie mieli innego wyjścia jak wychodzić z tego.
Alkoholizm jest chorobą a alkoholik jest chory. Banalne ale oznacza to tyle, że w zasadzie nie ma pełnej świadomości, wolnej woli i kompletnej percepcji tego co się dzieje. Nie jest panem samego siebie, panem jego jest gorzała.
I ona jest jego celem, środkiem, wszystkim. Nie liczy się rodzina, przyjaciele, prawda, miłość, Liczy się "czarodziejka gorzałka". Dla niej można zrobić wszystko. Być miłym i czarującym, być chamskim, być demonicznym. Przybierać różne pozy, grać różne role, z wyjątkiem tej najważniejszej: bycia samym sobą.

Co dalej robić? Ja radzę zerwać tę znajomość, jeśli nie jest to szczególnie bliska Pani osoba. Grozi bowiem Pani, i ja to wyczytuję z Pani tekstu, syndrom współuzależnienia. Tak będzie lepiej i dla Pani, i dla niej.
Po drugie, nie podchodzić do sprawy emocjonalnie (a Panią targają emocje, że aż huczy) a racjonalnie. Racjonalnie jest tak: alkoholika nie można leczyć pod przymusem. Jeśli chce, to idzie na detoks, po detoksie na oddział zamknięty a potem musi sam radzić sobie z nałogiem (nikt za niego tego nie może zrobić), co najwyżej spotykając się z takimi samymi jak on, w ramach AA.
Po trzecie, ZERO KASY!!! Nie ma pożyczek "na chleb", "na lekarstwa dla babci", "na parę minut", "na piwo, bo kac męczy" i tak dalej. Cokolwiek Pani jej da/pożyczy/włoży do ręki pójdzie na gorzałę.
Po czwarte, pójść do ludzi, którzy zawodowo zajmują się alkoholikami i postawić im te pytania, które postawiła Pani tu. I uważnie słuchać, co mają do powiedzenia, ze zrozumieniem a nie z postawą "co oni tam wiedzą". A wiedzą i to sporo. Naprawdę.
Po piąte, przekazać koleżance tekst następującej treści: jesteś alkoholiczką i wszyscy o tym wiedzą, ja ci to mówię prosto w oczy, jak będziesz chciała wyjść z tego, to pamiętaj, że pomogę Ci, bo rozmawiałam z ludźmi, którzy powiedzieli mi jak to się robi i ja Cię do nich zaprowadzę; tymczasem nie proś o kasę, nie kłam, nie obwiniaj mnie, nie spełnię żadnych twoich próśb z wyjątkiem nakarmienia Cię, jeśli będziesz głodna; nie będę z Tobą nigdy rozmawiać jeśli uznam, że jesteś pod wpływem alkoholu i powtarzam: jak będziesz chcieć z tego wyjść i nie będziesz wiedzieć co robić, przyjdź.
Po szóste, prosić Boga o pomoc, ON może wszystko.

Na koniec: proszę naprawdę się nie przejmować tym co ona do Pani mówi, to nie Pani wina, że ona pije i ma Pani dostatecznie dużo współczucia. Alkoholik wszystkich obwinia za swój stan, z wyjątkiem samego siebie. On ma przestawione punkty odniesienia. To co dla nas jest normalne, dla niego nie a jego "normalność" nie jest naszą normą. Jak wytrzeźwieje, to sam zobaczy.
Jest Pani dobrą i piękną osobą, wrażliwą (nawet za bardzo, w tym przypadku) i współczującą. To nie Pani wina, że rzeczy na tym świecie tak się układają a nie inaczej. Nie zawsze możemy mieć jakikolwiek wpływ na coś. Tak po prostu jest, że nie można, choć bardzo się chce, osiągnąć tego celu, który chcemy. Trzeba się z tym pogodzić, to nazywamy pokorą.

 Re: Co robic z kolezanką alkoholiczką?
Autor: Sowa_Przemądrzała (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2015-05-07 15:06

Ewo, jeśli masz gdzieś niedaleko grupę AA, DDA, czy coś koło tego, to idź na rozmowę z nimi, a zobaczysz, że tam jedynie potwierdzą to, co Ci tutaj moi poprzednicy napisali. Nie daj sobie wciskać, że to Ty masz problem.

 Re: Co robic z kolezanką alkoholiczką?
Autor: G_JP (---.nycmny.fios.verizon.net)
Data:   2015-05-07 15:29

W ramach refleksji nad problemem alkoholizmu, proponuję obejrzć film "Żółty szlik" (2000r.) w reżyserii Janusza Morgensterna. Każdy człowiek potrzebuje kogoś, kto w niego 'wierzy', nawet jeśli ten człowiek sam w siebie nie wierzy.

Może trzeba porozmawiać z matką tej koleżanki. Sama módl się za nią; może zamów za nią mszę.

 Re: Co robic z kolezanką alkoholiczką?
Autor: Esterka (---.165.kosman.pl)
Data:   2015-05-07 17:52

Podpisuję się wszystkimi kończynami pod postem p. xc i dodam jeszcze jedno: absolutnie nie rozmawiać z koleżanką kiedy jest pod wpływem alkoholu - będziesz się tylko denerwować. Nawet jeśli coś jej obiecałaś, tak jak z przeprowadzką, rozmowa w takiej sytuacji ma być krótka: teraz wychodzę, kończę rozmowę, wrócimy do tematu, kiedy wytrzeźwiejesz.

 Re: Co robic z kolezanką alkoholiczką?
Autor: xc (---.182.140.71.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2015-05-07 19:01

Przykro mi Pani G_JP ale pozwolę sobie nie zgodzić się z Panią i przeciwstawić się Pani propozycji oparcia terapii na filmie lub innym dziele artystycznym. Sztuka rządzi się swoimi prawami, medycyna swoimi. Czy jeśli ktokolwiek przyjdzie do mnie i powie, że boli go serce to mam go odesłać go na film Bogowie czy Dr House? Bez przesady.
Przypominam jakie głosy sprzeciwu fachowców wywołał doskonały film Pod mocnym aniołem. Film to zapis pewnego twórczego pomysłu na taśmie celulidowej lub w formie bitów a życie to życie. Prawdę tę przypomina nam Woody Allen i jego Purpurowy róża z Kairu.

Mam właśnie "live form Warsaw, Poland" sprawę mojego kumpla z uczelni. Kiedyś był milionerem, miał firmę, rodzinę, przyjaciół. Dziś jest bezzębnym, trzęsi-gablem, o opuchnięte ryju, gonionym przez komorników, sądy, wierzycieli, prokuratorów. PRZECHLAŁ wszystko co miał, nawet więcej bo dla gorzały okradł matkę, żonę, dzieci, przyjaciół i wspólników. Od przynajmniej 5 lat namawiamy go na terapię. Niestety, ma "wierzącą" (w niego) mamę. Taką co mu wszystko wybaczy, wybacza i wybaczać będzie, taką co wierzy we wszystkie jego kłamstwa, zawsze go obroni, przyzna mu rację (nawet w tym, że zostawił żonę ze zdiagnozowano rakiem piersi), upiera jego zafajdane ciuchy, jego samego umyj, ogoli. Podzieli się rentą, kaca podleczy. No i facet ma fajnie. Zawsze ma za co pić, zawsze ma dokąd wrócić i ma komu wyzalic się jak to podłe z nim ludzie postępują (wliczając własne dzieci). A jak mamusia zejdzie z tego świata, to zostanie po niej własnościowe mieszkanie a on jest jedynym spadkobiercą. Będzie bal!!! No chyba że komornicy będą szybsi. Tymczasem mówi, że panuje nad sytuacją a mama to potwierdza. Ja uważam, że robi mu wielką krzywdę.
Jako Post scriptum tego mojego przydługiego tekstu podam wypowiedź pewnego reżysera (niestety nazwisko mi uciekło z pamięci). Stwierdził on, że tylko polscy i rosyjscy aktorzy potrafią grać alkoholików. A w zasadzie nie grać, bardziej odtwarzać. Bowiem sami są alkoholikami, albo byli, albo mieli tatę, albo brata, albo przynajmniej paru przyjaciół. Możemy przekonać się o tym oglądając właśnie Żółty szalik. Jest w nim taka scena, gdy bohater wpada do baru i stawia wódkę nie znajomemu pijaków. Scena bez słów, tylko gesty i mimika. Niestety partnerujący Gajosowi aktor Czesław N. nie grał. Był sobą, o czym przekonałem się kiedyś będąc jego (i jego ówczesnej kobiety, dziś już zmarłej, Marii Proboszcz, niewątpliwie najpiękniejszej polskiej aktorce mojego pokolenia) krótkotrwałym sąsiadem w Łodzi.

 Re: Co robic z kolezanką alkoholiczką?
Autor: G_JP (---.nycmny.fios.verizon.net)
Data:   2015-05-07 20:49

Panie xc,

Czy myśli Pan, że matka koleżanki Ewy wspiera córkę w pijaństwie, i że ja sugeruję, że na tym polega jej wiara w dziecko? Jeśli chodzi o mnie, to otwarcie napiszę, że ja tego nie wiem. Opieram się jedynie na swoim doświadczeniu bycia matką, i wydaje mi się, że chciałabym wiedzieć o tym, że moje dziecko jest w nałogu, albo w niego popada. Miałabym żal do ludzi, którzy by o tym wiedzieli, a nie poinformowali mnie, bo to świadczyłoby, że nie chcą dobra dla mego dziecka. W takiej sytuacji, gdzie chyba nie ma innych bliskich osób (odnoszę się do opisanego przypadku), ja, jako matka, najszybciej mogłabym podjąć kroki, zmierzające do faktycznej pomocy. Następnie uczyniłabym wszystko by dziecko odciąć od nałogu. W USA jest dosyć dobrze opracowana, tak zwana, interwencja dla osoby uzależnionej. Podaję odnośnik do strony anglojęzycznej, gdyż nie wiem, jak to się nazywa po polsku. Być może też interwencja.
( http://www.mayoclinic.org/diseases-conditions/mental-illness/in-depth/intervention/art-20047451 ) Wydaje się, że autorka pytania przebywa w USA, więc pewnie zna angielski i może, jeśli zechce, o tym przeczytać. O ile dobrze pamiętam, to przeszła przez taką interwencję, właśnie dzięki trosce rodziny, Betty Ford - żona trzydziestego ósmego prezydenta USA Geralda Forda. Interwencja jest dobrze opracowanym procesem. Problem był omawiany w mojej parafii na kazaniach, gdyż proboszcz jest żywo zainteresowany, tym by ludzi z nałogów wyprowadzać i podawał konkretne rozwiązania.

Dalej, Pan ma doświadczenie z alkoholikami, i dobrze Pan doradził. Ja takiego, bezpośredniego, doświadczenia nie miałam, nie mam, i mam nadzieję, że mieć nie będę. „Żółty szalik” to tylko film, który może skłonić do refleksji nad problemem, zwłaszcza te osoby, które nie spotkały się z nim. Trudno z filmu uczyć się życia. Życie często pisze o wiele ciekawsze scenariusze.

Kiedyś napisałam na FP o pewnym człowieku, który zmarł w amoku alkoholowym pod swoim domem rano na Wielkanoc. Widziałam go jadąc na rezurekcję. Byłam wtedy dzieckiem, czyli minęło już wiele lat od tamtego momentu, ale do tej pory smutno mi, że nikomu nie udało mu się pomóc, a może nawet nikt nie próbował, lub nie umiał tego zrobić.

 Re: Co robic z kolezanką alkoholiczką?
Autor: xc (213.158.221.---)
Data:   2015-05-08 06:24

Nic nie myślę. Ja w ogóle nie odnoszę się bezpośrednio do tej osoby, jej matki. Odnoszę się do MOJEGO doświadczenia, tego co mogę wyczytać w tekście P.Ewy oraz Pani sugestii na temat filmu. Powtarzam: film to film, życie to życie. Sytuację filmowe są wymysłem scenariusz owym, choć mogą mieć swoje realne pierwowzory. Nie zarzuca temu filmowi głoszenia nieprawdy, postuluje dystans i nie przekładnie scenariusza filmowego na język życia. Scenariusz bowiem jest przekład em języka życia na język filmowy. Proszę przetłumaczyć cokolwiek z polskiego na angielski a potem dać komuś do przełożenia na polski. Co wyjdzie?

Kontakt z alkoholikiem grozi współuzaleznieniem. Terapia antyalkoholowa jest możliwa i może skutkować. Pod paroma warunkami. Jednym z nich jest postępowanie według określonych reguł i odrzucenie amatorszczyzny. SAME Dobre chęci i miłość ślepa nie są skuteczne. Wręcz a skuteczne. Jestem tego świadkiem. I świadectwo to przekazuję dalej. A co kto z tym zrobi, jego sprawa. Refleksja refleksją a co dalej? Jeśli nic, to trzeba odciąć się od tej pani. I tyle mam do powiedzenia.

 Re: Co robic z kolezanką alkoholiczką?
Autor: ewa (---.hsd1.il.comcast.net)
Data:   2015-05-09 18:56

Dziekuje za rady. Moja kolezanka jest 43 letnia kobieta po rozwodzie cywilnym. Nie bylo koscielnego. 15 letnie malzenstwo opieralo sie na wspoluczesniczeniu w braniu narkotykow, alkoholu i roznych cielesnych grzechach. Jest ona ze swoim mezem w przyjacielskich stosunkach ale mieszkaja w roznych krajach. Wlozyla duzo pracy w leczenie sie i oczyszczenie. Czytala ksiazki rosyjskiego jasnowidza i terapeuty. Poscila. Faktycznie zrobila ogromne postepy. Ciezko pracuje i jest soldna uczciwa osoba. Zupelnie niezalena finansowo. Jestem osoba ktora bardzo sie modli i jestem oddana kosciolowi. Ona na to patrzy krytycznie. Z moim osobistych doswiadczen zauwazylam ze alkohol wywoluje w niej stan wielkiej agresywnosci i wrecz powoduje atak na mnie. Widze ze w tym jest demoniczne dzialanie bo jej twarz i jezyk bardzo sie zmienia. Nie widzialam czegos takiego u zadnej innej wypitej kolezanki. Opowiadala mi nawet o stanach reinkarnacyjnych, bycia lwem w poprzenich wcieleniach itp. Jeszcze niedawno poczulam wewnetrznie ze pownnam sie odsunac od tej relacji. Cos nie bylo tak. Znamy sie kilka lat i bywalo duzo przyjemnych chwil i rozmow. Nie chce wiec sie zamykac totalnie na to kolezenstwo. Nie odsuwam ludzi z powodow ich slabosci. Nie namwiam nikogo do religi ale z calym sercem zachecam wszystkich do regularnej Spowiedzi Sw. i sakramentow bo odkrylam jakim sa wielkim skarbem i sila. Moja kolezanka odrzucila pomoc Jezusa. Miala juz podejscie do Spowiedzi sw. ale nagle powieziala nie, to nie dla niej. Demon jednak tez ma moc i nie pozwoli.

 Re: Co robic z kolezanką alkoholiczką?
Autor: Magda (---.158.219.61.pat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2015-05-25 01:46

"pomaganie" alkoholikowi, to jak podawanie kieliszka. dawanie jedzenia to dawanie zagrychy. trzeba to mocno w sobie przerobić, żeby wiedzieć, jak naprawdę można pomóc. na pewno życzliwość w czasie, gdy ktoś jest pod wpływem - szkodzi wszystkim.
to z mojego doświadczenia [mam kontakty z alkoholikami, ale trzeźwymi - przy mnie można wytrzeźwieć, wierzę, że to możliwe i daję szansę, nawet jak to jest trudne ;)]

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: