Autor: xc (---.ssp.dialog.net.pl)
Data: 2015-05-11 12:07
Z tą modą to dziwna sprawa. Pamiętam sytuację jaka była gdzieś w połowie lat 70. Wtedy w Europie przejadła się już jeansowa moda hipisowska, z elementami dalekowschodnimi. Ewidentnie czas "dzieci kwiatów" odchodził w przeszłość. Moda disco-glame jakoś nie przyjęła się masowo. Owszem: spodnie-dzwony, błyszczące materiały, ostentacyjne bezguście, kozaczki do ud i takie tam, ale poza dyskoteki raczej to nie wyszło. No i nie wstrząsnęło światem. Aż przyszedł rok 1977. W Wielkiej Brytanii bezradnie rządzili labourzyści, kryzys, bezrobocie, inflacja, IRA. Niejaki Andrew Edwards, trochę menadżer muzyczny, trochę właściciel butiku, trochę projektant mody, trochę to i owo, przestawił szerszej publiczności zespół muzyczny, którym się opiekował "Sex Pistols" w nowych ubraniach. Mr. Edwards nazwał się Malcolm McLaren a styl (tak muzyczny, jak i odzieżowy), który prezentowali "Pistolści" określono mianem "punk" (w slangu londyński: śmieć, junk). Miało być anarchicznie, indywidualnie, oryginalnie, asystemowo, kontrkululturowo, indywidualnie. Gdy przyjechałem do Londynu rok później, latem 1978, byłem bardzo zdziwiony. Wszyscy nosili podkoszulki na marynarkach, ćwieki na paskach, agrafki w uszach i wargach, wszyscy mieli postawione na cukrze włosy, spryskane kolorowymi sprayami, wszyscy szarpali struny gitar nie zwracając szczególnie uwagi na ton, rytm, rym. Punk ogarnął wszystkich. Wszyscy byli oryginalni, niepowtarzalni, asystemowi, kontrkulturowi i tak dalej. Wszyscy obuli glany, założyli obroże na szyje i tym samym znów założyli mundurki. Z tym, że inne, bo od Mr. Edwards/McLarena.
Nic dziwnego, Mr Edwards jako potomek "starszych braci w wierze" doskonale wiedział jak można na tym zarobić i zrobił to. Pamiętam jak wiele lat później przyjechał do Polski. Chciał, uruchomić jakąś sieć butików, fabrykę odzieżową czy coś takiego. Zrobił sobie parę fotek m.in. z ówczesnym prezydentem Kwaśniewskim i jego małżonką i wrócił do swojej willi w Szwajcarii. Polska to nie jest kraj dla dyktatorów mody, chciałoby się powiedzieć.
Jest coś dziwnego w tym fenomenie mody. Nie wiadomo dlaczego ludzie w pewnym momencie chcą być oryginalni, zaczynają się ubierać inaczej niż inni, potem pozostali zaczynają ich naśladować, coraz ich więcej i więcej aż oryginalność przestaje być oryginalnością, staje się uniformem, przychodzi znów taki moment, że ktoś, gdzieś, kiedyś zrzuca swój uniform i zakłada coś innego, znów go (nie wiadomo dlaczego) zaczynają go naśladować. Cykl powraca. Zabawne jest to, że są tacy, którzy na tym zarabiają i to ciężką forsę, choć tak naprawdę nie wiadomo dlaczego. "Dziwny jest ten świat".
|
|