Autor: n_ (---.web.vodafone.de)
Data: 2015-05-24 23:22
Czy są tu osoby, które zaręczyły się, wzięły ślub po 30-ce i zechciałyby się podzielić swoją historią? Byłabym bardzo wdzięczna za poświęcony czas.
Tracę nadzieję i nie rozumiem tego świata. Nie wiem nawet jak opisać to co czuję i w jakiej sytuacji mnie to stawia. Jestem potwornie zmęczona samotnością, bezradnością, wykluczeniem. Koleżanki już dawno po ślubie, rodzą im się dzieci, najstarsze już do pierwszej komunii w tym roku pójdą, a ja ciągle sama. Nikt poważny się mną nigdy nie zainteresował, kilku panów się chciało tylko pobawić i tyle. Latem kolejny ślub w rodzinie, młodszej ode mnie kuzynki, cieszę się jej szczęściem, ale od razu patrzę na siebie i chce mi się płakać. Czym zawiniłam? Nie jestem brzydka, głupia i zła, a mimo to ciągle borykam się z samotnością. Jest mi z tym coraz gorzej, przez ostatnie 2 lata,w akcie desperacji już chyba, skoro normalne kanały zawiodły usilne próbowałam poznać kogoś sensownego przez internet,z marnym skutkiem niestety. Koleżanki straszą,że wszyscy fajni i normalni już dawno zajęci i trudno im odmówić racji w tym wypadku. Nie chcę być sama, lata lecą, zaczynam się naprawdę bać. To może śmiesznie zabrzmi ale co robić, co robić w takiej sytuacji? Odpuścić jakiekolwiek aktywne poszukiwania i czekać na księcia, który nie raczył się zjawić przez 32 lata? Szukać kogoś? (tylko jak, bo siłą nikogo do miłości nie zmuszę). Przepraszam,że wszystko to tak nieskładnie i chaotycznie napisałam, ale nie potrafię tego sensowniej zebrać w całość. Poradźcie coś proszę ludzie mądrzejsi życiowo, bo ja już nie wiem, nie rozumiem tej sytuacji, a z moją psychiką coraz gorzej.
|
|