logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Mąż i rodzina nie wie o długach.
Autor: antonina (po 30-tce) (---.play-internet.pl)
Data:   2015-06-24 10:28

Nie wiem co mam zrobić ze swoim życiem. Jestem katoliczką, ale doszłam do ściany. Coraz częściej w mojej głowie pojawiają się czarne myśli. Jestem mężatką po 30. Od 13 lat jestem ciągle w długach. Mąż i moja rodzina nie mają pojęcia o całej sytuacji.

 Re: Mąż i rodzina nie wie o długach.
Autor: adam (149.254.181.---)
Data:   2015-06-24 12:41

Z jakich powodów są te długi? Domyślam się, że chodzi o hazard. Trzy najtrudniejsze do wypowiedzenia słowa:
KOCHAM CIĘ
PRZEPRASZAM
POMÓŻ MI

Dlaczego nie pójdziesz z tym problemem do najbliższych ci ludzi, a szukasz pomocy u obcych? Idź do męża i poproś go pomoc. Przeproś go za swe błędy. Robiąc to pokażesz, że go kochasz i szanujesz.

 Re: Mąż i rodzina nie wie o długach.
Autor: krystyna (---.dynamic.mm.pl)
Data:   2015-06-24 12:52

Miałam podobną sytuację. Mąż po długiej i ciężkiej chorobie, zarządził, bym to ja opłacała wszystkie domowe należności, światło mieszkanie, gaz, woda itp. Nie było dyskusji. Mąż był na rencie. Nikt się nie śmiał sprzeciwić, by ciężka choroba nie wróciła. Moich zarobionych pieniędzy nie wystarczało na te opłaty, dzieci też potrzebowały pieniędzy. Wiele lat mojej pracy, żyłam w ciągłych pożyczkach i długach. Teraz jestem na emeryturze, jeszcze wszystkich nie spłaciłam, choć już syn dorósł i wziął na siebie część opłat. Myślę, że nie warto się tak męczyć, szkoda życia. Piszę o sobie, a przecież nie wiem z jakich powodów Ty jesteś zadłużona.

 Re: Mąż i rodzina nie wie o długach.
Autor: kolor (---.play-internet.pl)
Data:   2015-06-24 13:44

Napisz trochę więcej, czy weszłaś w małżeństwo z długami, od czego się zaczęło, jaki był cel pierwszego zadłużenia. Spróbujemy doradzić, ale prawdę będziesz zapewne musiała mężowi powiedzieć, bo i tak się kiedyś wyda. Z każdej sytuacji można wyjść. Opisz całą sytuację, komu zalegasz i za co. (jak nie chcesz publicznie, to znajdziesz mnie pod tym samym nickiem w forum dyskusyjnym Katolika. Napisz na priv.)

 Re: Mąż i rodzina nie wie o długach.
Autor: xc (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2015-06-24 15:00

Pierwszy krok jest bardzo prosty. Tak prosty, że nie przychodzi Pani do głowy: porozmawiać z mężem.
Powiedzieć mu wszystko o długach. W jakiej wysokości, jaki mają charakter, skąd się wzięły i jak można je spłacić.
Wszyscy, czy chcemy, czy nie jesteśmy jakoś zadłużeni. Dług sam w sobie nie jest tragedią. Problem zaczyna się wtedy, kiedy nie można nim zarządzać. A nie będzie Pani nim zarządzać nim małżonek nie będzie wiedział. Zakładam, że mają Państwo wspólność majątkową.

 Re: Mąż i rodzina nie wie o długach.
Autor: EmGie (---.081015177.msitelekom.pl)
Data:   2015-06-24 15:57

Najgorsza prawda jest duuużo lepszym rozwiązaniem, niż najlepsze kłamstwo.
1. Wreszcie kończy te brnięcie w kłamstwie
2. Nie będziemy brnąć w gąszczu jeszcze dalej
3. Ktoś może zacznie nam pomagać.
Nie będzie może łatwiej na początku, ale na pewno lżej na sercu. Z Panem Bogiem.

 Re: Mąż i rodzina nie wie o długach.
Autor: antonina (---.play-internet.pl)
Data:   2015-06-24 16:13

Pani Krystyno u mnie też mąż naciskał. Po tylu latach mam tak przestawione myślenie, że nie wiem czy to była od początku moja wina, czy robiłam to pod wpływem męża. Jestem bardzo zmęczona. Czuję się jak wrak człowieka.

Dziękuję za odpowiedzi. Nie są to długi powstałe z hazardu. Nie zażywam narkotyków, nie palę papierosów, nie piję alkoholu. Długi powstały w trakcie trwania małżeństwa. Wiem, że to jest dziecinne, ale chciałam w ten sposób przypodobać się mężowi i nie tylko. Budowaliśmy dom, który był okupiony olbrzymim wysiłkiem finansowym. Nie zarabiałam dużo, a trzeba było pieniędzy na życie, dziecko, jedzenie

 Re: Mąż i rodzina nie wie o długach.
Autor: Anna (---.231.6.145.koba.pl)
Data:   2015-06-24 17:38

Kiedy wiązałam się z moim mężem, na długo przed ślubem, jeszcze na początku naszej znajomości też byłam w długach. Wpędziłam się kiedyś w kłopoty, a nie chcąc nimi obciążać moich rodziców, zaczęłam pożyczać pieniędze. Jeszcze studiowałam i nie byłam w stanie dorobić tyle, aby wszystko na bieżąco spłacać i tak wpadłam w błędne koło pożyczania od jednych aby oddać innym. Mój mąż ma bardzo trzeźwe, zasadnicze i rozsądne podejście do finansów, tym bardziej było mi przed Nim głupio przyznać się do wszystkiego. Bardzo się tego bałam. Odwlekałam jakiś czas moje przyznanie się do tego. Bałam się odrzucenia, krytyki, wyśmiania, nie wiem czego jeszcze...Wiedziałam jednak, że jeżeli chcę kochać budować coś trwałego, to powinnam budować na prawdzie. Ponadto, takich spraw nie da się w nieskończoność ukrywać, kiedyś wychodzą i to czasem bardzo dramatycznie dają o sobie znać. Pewnego wieczoru usiadałam i spisałam na kartce wszystkie moje długi co do grosza, gdzie, ile , co komu...Pomodliłam się i z tą kartką i bijącym sercem udałam się do Niego następnego dnia, aby o tym porozmawiać. To nie byłą łatwa rozmowa, ale nigdy później nawet przez sekundę nie żałowałam tego kroku, bo to był istotny krok do zmiany.. Mąż pomógł mi zobaczyć i zrozumieć przyczyny moich błędnych decyzji finansowych, pomógł mi zaplanować spłaty zaległych należności. Uczył mnie krok po kroku z ołówkiem, kalkulatorem i zeszytem w ręku rozsądnego planowania wydatków i podejmowania rozsądnych decyzji finansowych. Nadal się wiele od Niego w tej kwestii uczę. Wiem, że gdyby nie to, że się Jemu do swoich błędów przyznałam, pewnie sama nie wyrwałabym się ze spirali pożyczania. Uwierz mi, ukrywanie problemu przed bliskimi tylko pozwala Ci trwać w złudzeniu, że panujesz nad sytuacją, podczas gdy ta od dawna wymyka spod kontroli. Lepiej też jeżeli szczerze powiesz o tym sama, niż miałoby to wypłynąć w jakich dramatycznych okolicznościach i źle wpłynąć na Wasz relacje. Nie bój się. Powierz się Bogu - nie ma takiej sytuacji, której On by nie rowiązał. Drugi krok - powiedz o wszystkim mężowi i wspólnie poszukajcie rozwiązania. Odwagi! Pomodlę się za Ciebie.

 Re: Mąż i rodzina nie wie o długach.
Autor: xc (---.30.42.208.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2015-06-24 17:44

Pani Antonino!

Zaciągając długi, obciążyła Pani także swojego męża. On odpowiada za nie, według prawa, tak samo jak Pani.
Wypadałoby więc, żeby wiedział w jakiej jest sytuacji.
To pierwszy krok, bez niego nie ruszy Pani z miejsca. Mam całą plejadę znajomych, którzy z różnych przyczyn popadli w długi.
I wszyscy jakoś sobie z tym poradzili. Jedni ogłosili bankructwo, inni wzięli się do roboty, jeszcze inni zacisnęli pasa i tak dalej. Długi były, są i będą.
Proszę nie rozpaczać tylko powiedzieć małżonkowi prawdę. Jakakolwiek ona jest.
Jakkolwiek nieprzyjemne było to mówienie.

Dług to nie tylko problem dłużnika ale także wierzyciela. Z nim także trzeba porozmawiać i ustalić jakiś sensowny program.

Uwaga: jeśli przychodzą do głowy różne radykalne pomysły, to proszę pamiętać: Pani długi przechodzą nie tylko na Pani męża ale także na dzieci.
A w określonych okolicznościach także na rodziców i krewnych.

 Re: Mąż i rodzina nie wie o długach.
Autor: antonina (---.play-internet.pl)
Data:   2015-06-24 18:13

Wiem, że gdy tylko powiem o tym mężowi, to będzie koniec naszego małżeństwa. Już w przeszłości przerabialiśmy taką sytuację. Pomógł mi, ale odbiło się to na jego zdrowiu psychicznym. Obecnie jest za granicą. Nie jestem w tej chwili gotowa na powiedzenie prawdy. Chcę to sama rozwiązać

 Re: Mąż i rodzina nie wie o długach.
Autor: Estera (dawniej Esterka) (---.165.kosman.pl)
Data:   2015-06-24 20:03

Antonino, jeśli mąż nie dokłada się do rachunków domowych, masz prawo pozwać go o alimenty - bo wnioskuję, że między innymi stąd te długi.
Warto też nauczyć się zarządzania pieniędzmi - są artykuły i blogi na ten temat, m. in. http://jakoszczedzacpieniadze.pl/emocje-i-sprawdzone-strategie-wychodzenia-z-dlugow

 Re: Mąż i rodzina nie wie o długach.
Autor: Joanna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-06-24 21:15

Antonino, jeśli chcesz sama załatwić tę sprawę to musisz się w szybkim tempie podszkolić z wiedzy finansowej, przeczytać swoje wszystkie umowy kredytowe i tam poszukać możliwości. Doradzenie czegoś w tej sytuacji wymaga znajomości faktów i liczb, jak chociażby informacji, ile zostaje Ci w budżecie po opłaceniu wszystkich rat, czy jest ich tyle, że nie masz z czego płacić, czy są to długi prywatne czy pożyczki lub kredyty bankowe, ile jest w bankach, a ile w parabankach i na jakie kwoty, czy masz zaległości, czy masz regularne dochody, czy masz jeszcze jakąkolwiek zdolnośc kredytową. Jakie są zastawy i zabezpieczenia pożyczek. Potrzebujesz uczciwego doradcy finansowego, ale mam świadomość, ze trudno takiego znaleźć, bo większość z nich to sprzedawcy pracujący dla określonych banków i robiąc konsolidację długów w rezultacie zwiększą Ci jeszcze zadłużenie o kolejne zabezpieczenia i ubezpieczenia. Jeżeli Twoje umowy są zawarte z firmami pożyczkowymi albo też z normalnymi bankami, ale przy niskiej zdolności kredytowej masz prawdopodobnie w zabezpieczeniach sporo pieniędzy, które można odzyskać i na bieżąco poprawić swoją sytuację. Natomiast jeśli jest to dużo pożyczek na niskie kwoty i szybkie terminy płatności to trudno poradzić cokolwiek innego niż negocjowanie z firmą wydłużenia płatności w celu zmniejszenia rat. Tylko wówczas całe zadłużenie się powiększy. Dlatego nie wolno tego robić, jeśli odsetki sa bardzo wysokie, a należy wydłużyć pożyczki o najniższych odsetkach. Co do zasady, jesli jest taka możliwość, to porządkujemy wszystkie długi według długości czasu pozostałego do spłaty zobowiązań i do rat o najkrótszym czasie spłaty dodajemy kwotę równą 10% całego zadłużenia, aby spłacić ją jak najszybciej.
Potem cała uwolnioną kwotę dodajemy do spłaty kolejnej najkrótszej pożyczki, potem do kolejnej aż się uwolnimy. Ten system pozwala na spłatę zobowiązań w znacznie krótszym czasie, ale jest możliwy, jeśli w ogóle jesteś w stanie spłacać wszystkie raty i zostają Ci środki na życie. Jeśli nie, to jednak musisz poszukać pomocy u męża, bo najgorszym rozwiązaniem byłoby wzięcie kolejnej pożyczki.

 Re: Mąż i rodzina nie wie o długach.
Autor: Franciszka (---.146.78.107.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2015-06-24 21:18

Chcesz nas wziąć na wspólników do brudnej roboty: do układania się z diabłem, bo inaczej nie potrafię nazwać twojego kombinowania na plecami męża, czyli ukrywania prawdy. Nie zaznasz spokoju, dopóki nie zmienisz swojego postępowania.
Myślę, że twój problem to nie tylko dług finansowy. Zagubiłaś się nieco w swoim życiu. Piszesz, że jesteś katoliczką, ale nie wiesz, co zrobić ze swoim życiem. To dobrze, że doszłaś do ściany, bo teraz już możesz liczyć tylko na Jezusa. Módl się do Niego: Jezu, ufam Tobie.

 Re: Mąż i rodzina nie wie o długach.
Autor: xc (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2015-06-25 10:35

Pani Antonino!

Jak tam sobie Pani uważa, tak zrobi. Swoją drogą, to w jakim celu zwraca się Pani do nas o pomoc, skoro i tak wie lepiej? Żeby upewnić się w swoim wyborze.
To zły pomysł, samej rozwiązać problem długów. Skoro już raz Pani to zrobiła i problem się powtarza, to znaczy, że przyczyny problemu nie zostały tak naprawdę usunięte.

Tak czy owak życzę Pani powodzenia.

 Re: Mąż i rodzina nie wie o długach.
Autor: lola (84.79.226.---)
Data:   2015-06-25 11:37

Nie zaciągaj więcej długów i oszczędzaj na czym się da: zamiast rzeczy markowych, kupuj te tańsze. Przez jakiś czas. Oddawaj, co możesz.

 Re: Mąż i rodzina nie wie o długach.
Autor: antonina (---.play-internet.pl)
Data:   2015-06-25 13:16

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. To nie tak, że chcę się upewnić w swoim wyborze. Chcę wyprostować swoje życie. Tylko na razie brakuje mi odwagi.

 Re: Mąż i rodzina nie wie o długach.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2015-06-25 14:54

Ponieważ widzę, że każdy z czytających rozumie problem inaczej (od Twojego hazardu po niedokładanie się do budżetu domowego przez męża), pozwolę sobie też napisać jak ja go rozumiem, bo inaczej moja odpowiedź może być inaczej odczytana.

Budowaliście dom i mąż wyjechał za granicę, aby zarobić na tę budowę (lub na późniejszą spłatę rat). Solidnie przysyła zarobione pieniądze, z których to Ty musisz wszystko opłacić, a z tych pieniędzy (i zarobionych przez Ciebie) musi także starczyć na podstawowe potrzeby dla Ciebie i dziecka. Ponieważ pieniędzy nie starcza, a potrzeby są duże i musisz płacić na bieżąco, brałaś nowe pożyczki, nic nie mówiąc mężowi. Ponieważ kiedyś tak już było, i pewnie usłyszałaś wtedy od męża coś w stylu: "żeby mi to było ostatni raz, jak zrobisz kolejne długi, to ja odchodzę" - dlatego teraz się do pożyczek nie przyznajesz, a długi rosną i nie widzisz wyjścia. Czy tak?

Na zasadniczy problem (jak wyjść z długów) Joanna napisała tak wyczerpująco i profesjonalnie, że ja aż niczego z tego nie rozumiem ;DDDD (może dlatego, że nie mam długów i nie biorę pożyczek). Nie próbuję nawet czegoś dodawać.

Zajmę się więc drugim tematem, czyli "nie powiem" i "ja sama".
"gdy tylko powiem o tym mężowi, to będzie koniec naszego małżeństwa".
Ale zastanów się, czy Wasze małżeństwo naprawdę jeszcze istnieje?

Z Twojego posta wynika, że zupełnie nie czujesz co to jest małżeństwo. Nie tylko, że na dobre i złe, ale przede wszystkim, że RAZEM. Może przeliczyliście się z budową, może za szybko chcieliście wszystko wykończyć, tak się zdarza. Ale chodzi o to, żeby być RAZEM. Nawet te błędy mają być wspólne. Mąż MUSI wiedzieć, jak się sprawy mają. Że wasze zarobki nie wystarczają na to, co chcecie, albo na to kiedy chcecie. To wspólnie macie podejmować decyzje, czy w tej sytuacji dom tylko zadaszyć i żyć w jednym gotowym pokoju, a z resztą czekać, Wspólnie macie podejmować decyzje, czy w tej sytuacji dziecku dać na dodatkowe zajęcia i czy możecie gdzieś razem wyjechać. Tym bardziej, gdy on zdecydował się wyjechać za granicę, co robi się właśnie dla pieniędzy. A może gdyby wiedział, to zdecydowałby o budowie inaczej. A może udałoby mu się wziąć dodatkową pracę, skoro i tak nie jest z rodziną. Ale to mają być wspólne decyzje.
A Ty zachowujesz się tak, jakbyś była sama z problemami, jakby dom (w szerokim znaczeniu) należał tylko do Ciebie. Po co wychodziłaś za mąż, jeżeli chcesz żyć jak osoba samotna? Owszem, napisałaś szczerze, że chciałaś się mężowi przypodobać. Ale tak można tłumaczyć pierwszą źle podjętą decyzję o pożyczce. Wszystko co potem jest już tylko zupełnym niezrozumieniem małżeństwa (żeby nie powiedzieć, że zwykłą głupotą). Jeśli mąż jest dobrym człowiekiem, to takie postępowanie bardzo zrani jego serce. Tego się nie robi kochanej osobie. Jeśli mąż jest w jakimś stopniu złym człowiekiem, to z kolei zwykły lęk o awanturę powinien Cię chronić przed pożyczkami. Jeśli mąż jest bardzo złym człowiekiem albo (i) trwałość małżeństwa jest zagrożona, to troska o własne bezpieczeństwo i niepewność jutra powinna być motywem rozsądnego postępowania. Przypodobanie się mężowi w taki sposób ma się nijak do każdej sytuacji.

Możesz powiedzieć, że to co piszę to musztarda po obiedzie. Ależ nie. Ty cały czas nie rozumiesz jedności małżeństwa, skoro piszesz: "mąż pomógł mi" (wyjść z pożyczek, poprzednio). Jesteś osobno Ty, a mąż jakimś dodatkiem. Twój dług był WASZYM długiem. Owszem, to Ty prawdopodobnie popełniłaś błąd, ale to był WASZ dług i on nie pomagał Tobie, tylko Wam. Musieliście się razem z tym uporać, bo mąż był tak samo zadłużony jak i Ty. I znów zrobiłaś to samo: zadłużyłaś nie siebie, tylko WAS. To także mąż ma długi, tylko że jeszcze o tym nie wie.

Co Ty możesz sama zrobić, skoro Twoich pieniędzy nie starczało na nic (przecież dlatego brałaś pożyczki)? Przecież gdybyś miała z czego oddać, to byś tutaj nie pisała. My Ci tych pieniędzy nie damy. Jak je zdobędziesz? Gdybyś mogła dorobić, to pewnie być dorabiała, a nie pożyczała. Podejrzewam także, że nawet całkowite odzwyczajenie się od jedzenia nic nie da :)) bo kwota pożyczki pewnie jest znaczna, skoro masz czarne myśli.
Nie, naprawdę nie chcę Cię jeszcze bardziej zdołować. Po prostu krzyczę do Ciebie o rozsądek. Nie na Ciebie krzyczę, bo co mi do tego? Krzyczę DO CIEBIE. To jest wasze wspólne życie. Przecież piszesz, że chcesz, żeby było wspólne, bo się boisz jego odejścia. Ale musisz być szczera, bo i tak sama sobie nie dasz rady. A w szczerości jest nadzieja. Długów nie ukryjesz na długo.

Oczywiście, że trudno w tym momencie zadzwonić do niego i powiedzieć: "cześć kochanie, dzwonię bo chciałam Ci powiedzieć ile mamy długu do spłacenia". Ale pierwsze spotkanie w realu musi być bardzo poważną rozmową. Nie zwlekaj. Do tego czasu pięć razy oglądaj każdą złotówkę przed wydaniem. Da się żyć bez fryzjera, nowej bluzki, można nie iść na imieniny. Dziecku też musisz ograniczyć wydatki, choć to będzie bolesne. Może masz jakąś rzecz do sprzedania, byle nie obrączkę i prezenty od męża. To ostatnie może być, ale tylko za jego zgodą. Rozejrzyj się czy ktoś nie potrzebuje kogoś do sprzątania, mycia okien itp. Wgryź się w to, co napisała Joanna, jeśli będzie celowe to kumuluj długi w jedno miejsce, bardzo szybko spłać wysoko oprocentowane pożyczki. Możesz to robić w tajemnicy jedynie do chwili przyjazdu męża, jeśli to będzie w niedługim czasie. Jeśli jednak mąż ma wrócić dopiero za rok czy dwa, to musisz to załatwić wcześniej, najlepiej powiedzieć na skype, że wysłałaś mu bardzo poważny list. W liście łatwiej opisać wszystko, zanim się mąż zdenerwuje. Będzie miał czas przemyśleć. Pewnie, że będzie wściekły. Ty też byś była. Ale to jedyne rozsądne wyjście.

 Re: Mąż i rodzina nie wie o długach.
Autor: xc (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2015-06-25 15:01

Proszę Pani!

To nie może być tak, że w małżeństwie jedna strona ma przed drugą jakieś sekrety. Nie ma mam tu na myśli drobiazgów typu mąż udaje przed żoną, że rzucił palenie a wychodząc ze śmieciami pociąga sobie "dymka" a ona udaje, że tego nie wie.
Bycie razem kobiety i mężczyzny to nie jest łatwy kawałek chleba. Coś na ten temat wiem. To długodystansowy bieg razem na drodze najeżonej licznymi przeszkodami. Raz takie przeszkody się pokonuje, raz się upada. Raz biegnie się rączka w rączkę a raz jedno drugiemu nogę podstawi. I po udanym przejściu przeszkody, i po upadku trzeba żyć, biec dalej. Bo jeśli komuś się wydaje, że zejdzie całkiem z bieżni i powie, że "ja się dalej nie bawię", to się myli. Polecam wszystkim monolog trenera (Zbigniew Cybulski) wygłaszany podopiecznemu (Daniel Olbrychski) z filmu "Jowita". Nie dotyczy on bynajmniej sportu jedynie i kariery lekkoatlety.
Jak się dobiegnie, to się wygra i tyle. Wtedy człowiek spogląda w tył i mówi do siebie (i tej drugiej połówki): zobacz, tyle przebiegliśmy i dobiegliśmy, warto było.
A wszystko opiera się na fundamencie prawdy i rozmowy. Mówimy sobie wszystko. I nie chodzi tu o bzdety typu: "Wiesz dziś w robocie, Kryśka powiedziała, że Marek to ... " czy wzajemnego robienia sobie wyrzutów "No-bo-ty-to". Chodzi o fundamentalny strumień prawdy płynący drogą rozmowy między małżonkami.
Wszystkie klęski małżeńskie, których byłem świadkiem lub które sam przeżyłem zaczynały się od sekretu, zatajenia, niedomówienia, nieprawdy, kłamstwa.
Żyję na tym świecie kupę lat, ponad trzydzieści minęło od chwili, gdy jednej takie przysięgłem przed Bogiem i ludźmi to i owo, jestem człowiekiem towarzyskim, kontaktowym i posiadającym wielu, wielu znajomych. Nikomu, nigdzie, nigdy nie udało się zbudować wartościowej relacji z drugą osobą (niezależnie od tego czy mamy do czynienia ze związkiem sakramentalnym, jednopłciowym, nieformalnym, partnerskim, cywilnym) nie znam przypadku aby po prostu z obszaru milczenia i jednostronnego sekretu wyszło szczęście i radość.
"Prawda was wyzwoli" (J 8,32), "Ja jestem Drogą, Prawdą, Życiem' (J 14,6) "Każdy kto jest z Prawdy słucha głosu Mego" (J 18, 37) i tak dalej i tak dalej. Mógłbym cytować z Biblii bez przerwy.
Życie chrześcijanina ma być życiem w prawdzie, tak naucza nas Jezus. Nie naucza, że ma być to łatwe, lekkie i przyjemne. Naucza, że ma być i to na poważnie.
Spójrzmy na sakrament spowiedzi. Niektórzy mówią: po co spowiedź? Przecież Bóg i tak zna moje grzechy, nie muszę do tego mieszać jeszcze jakieś trzeciej, zupełnie obcej osoby, nie wiadomo kogo. Nie mają racji, bo spowiedź to przede wszystkim wyznanie prawdy. O samym sobie i do samego siebie. I pogodzenie się także z samym sobą. Od tego zaczyna się droga pojednania z Bogiem i z innymi. Bóg oczywiście zna nasze grzechy, innych obchodzą one mniej lub więcej (raczej mniej). Drogę metanoi (zmiany myślenia), do której nawoływał Jezus (Mk 1,5) poprzedającej nadejście Królestwa Bożego rozpoczynamy od prawdy. Wszystkie znane mi mniej lub więcej religie, systemy filozoficzne, poglądy humanistyczne podpiszą się pod tą tezą. Bo tak to jest "a ne inak".

Pisze Pani, że chce wyprostować życie swoje. Chwalebny zamiar ale samo się nie zrobi. A Pani nic nie osiągnie bez prawdy. Prawdy o sobie, opowiedzianej temu, z którym dzieli Pani życie, któremu obiecała Pani (w takiej lub innej formie, nie znam charakteru Państwa związku ale w każdym poważnym związku jedno obiecuje drugiemu i vice versa) uczciwość małżeńską. A czy uczciwością jest zatajanie takiej informacji? Nie jest i nie ma co kombinować.
Uczciwością jest mówienie sobie "prawdy, całej prawdy i tylko prawdy, tak mi dopomóż Bóg".

Niech już Pani nie kombinuje jak koń pod górkę tylko dziś (nie jutro, nie pojutrze, nie za tydzień lub rok albo trzydziestego lutego) powie Pani mężowi. A jak Pani się boi powiedzieć, to niech siądzie z nim przed komputer i pokaże mu ten wpis, tu na tym Forum i powie "to ja!".

Modlę się za Was.

 Re: Mąż i rodzina nie wie o długach.
Autor: yeah (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2015-06-27 21:22

Na przyszłość:
http://www.haart.com.pl/2015/06/pokonaj-swoje-dlugi/#more-10636
myśle, że wielu osobom taki kurs się przyda.

 Re: Mąż i rodzina nie wie o długach.
Autor: EmGie (---.081015177.msitelekom.pl)
Data:   2015-06-28 01:02

Antonino! Sprawa wydaje się trudna, ale tylko na pozór. Oddaj się całkowicie, zawierz Bogu. Powtarzaj to nieustannie, by On działał w Twoim życiu, ale tylko z Jego wolą. Mów: Jezu, Ty się tym zajmij tym problemem, ale też wszystkim, całym moim życiem. Zrób ze mną cokolwiek zechcesz. I zobaczysz niedługo, że to, co przerastało Ciebie, zacznie robić się proste. Bez lęku zaczniesz spoglądać w przyszłość i dostaniesz nowe siły. Cóż to dla Boga jakieś tam długi czy też inne nasze problemy. On to wszystko naprawi... tylko dajmy Mu szansę.

 Re: Mąż i rodzina nie wie o długach.
Autor: Maggy (---.dynamic-ww-4.vectranet.pl)
Data:   2015-06-28 15:02

Nie ma innego dobrego rozwiązania tej sytuacji jak tylko szczera rozmowa z mężem. Długi są tak duże, że je nie jesteś w stanie spłacić i będą jeszcze większe. To w czym żyjesz to jakaś farsa a nie małżeństwo. Oszukujesz męża, udajesz, że jest dobrze a przecież jest inaczej. Cóż z tego, że coś będziesz nazywać, że jest perfumerią, że będziesz coś traktwać tak jakby pachniało skoro to coś tak naprawdę śmierdzi. Rusz głową i przerwij ten krąg nieszczerości, nieuczciwości w który wdepnełaś i najgorsze, że z tego wyjść nie chcesz. Gdybyś chciała to byś powiedziała mężowi prawdę. Ty tej prawdy boisz się jak ognia i udajesz, że jest cudownie i bogato. No farsa. W końcu kiedyś i tak będziesz musiała to powiedzieć mężowi. Obyś Ty to zrobiła zanim mąż dowie się od komornika który Wam dom zabierze.

 Re: Mąż i rodzina nie wie o długach.
Autor: Mria (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-04-12 14:01

I co Antonino? Jak rozwiązałas swój problem?
Mam podobną sytuację. Tylko maż już raz dał mi szansę. A ja robiłam wszystko jak miało być, tylko 3 lata temu Pani z banku jakoś mnie omamiła i namówiła bym ten poprzedni kredyt spłaciła drugim na "lepszych" warunkach i to zrobiłam. Oczywiście bez wiedzy męża. Jakoś żyłam myślą, że w tym roku kończe to spłacać a teraz patrzę a mi został jeszcze rok. On coś powoli insynuuje, że widzi, że coś jest nie tak, ja boję mu się wyznać, że to nie w tym a następnym roku kończe to płacić i teraz nie wiem co robić, bo ostatnim razem on powiedział, że jak odkryje, że coś ze jak coś urywam, to od razu wnosi o rozwód z mojej winy. Dziś wraca z bojowym nastrojem, i bardzo się boje.

 Re: Mąż i rodzina nie wie o długach.
Autor: joanna (---.play-internet.pl)
Data:   2017-05-09 15:18

Dziewczyny nie ma nic głupszego jak ukrywać długi przed najbliższymi. Wiem bo sama byłam niedawno w takiej sytuacji. Pomogły mi wpisy na forum za co bardzo dziękuję. Zrozumiałam jedno, że nie po to zakladalam rodzinę aby ją teraz oszukiwać ponieważ nie zasłużyli sobie na to. Długo zbierałam się do tej trudnej rozmowy z mężem. Najbardziej zabolało mnie to jak mocno był rozczarowany u zawiedziony jego wzrok czula to wszystko nie musiał nic mówić. Pomógł mi mimo wszystko, chociaż wiem że dlugo nie odbuduję jego zaufania. Zrozumiałam że nigdy więcej nie zrobię takiej głupoty. Zrozumiałam jak bardzo kocham mojego męża i dzieci są dla mnie wszystkim i wiem że oni też bardzo mnie kochają. Dlatego moi drodzy nie oszukujcie bo nie warto.

 Re: Mąż i rodzina nie wie o długach.
Autor: Rena (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2018-02-28 22:58

Wszystkim łatwo pisać... Mam dlugi u komornika i firm windykacyjnych, ponad 40 tys. Tyle naroslo przez lata. Mąż nic nie wie. Łatam jak mogę ale nie mam już sily. Nie pracuję utrzymuje mnie mąż. Jak powiedzieć o długach? Boję się bo wiem że wyrzuci mnie z domu, zostanę bez grosza i bez dachu nad głową. Mąż jest wybuchowy i porywczy. Boże pomóż mi.

 Re: Mąż i rodzina nie wie o długach.
Autor: PaniTe (---.centertel.pl)
Data:   2021-04-08 11:47

Nie ma nic, ale to kompletnie nic gorszego niż nie mówić mężowi prawdy. Tym bardziej jemu. A wiem bo sama byłam w sytuacji, że do wczoraj nic nie mówiłam. Wczoraj powiedziałam o moich długach i o innych rzeczach. I generalnie też ukrywałam to przez lata. Czułam się z tym bardzo źle, modliłam się by w końcu ten koszmar sie skończył, by jakoś ta sprawa w końcu się rozwiązała. No i... wczoraj powiedziałam. Szok, niedowierzanie. Nie wiem co będzie dalej, modlę sie by mąż mi to wybaczył i dał mi jeszcze jedną szansę. I mega się cieszę, ze powiedziałam w końcu prawdę a nie że wyszło to w jakichś serio dramatycznych okolicznościach.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: