Autor: tehilka (---.radionet.info.pl)
Data: 2015-06-29 12:47
Piszę, bo nie mogę sobie dać z moim małżeństwem, a dokładnie z moim mężem. Mąż jest niepraktykujący, jesteśmy 9 lat małżeństwem. Od dnia ślubu był w kościele może kilka razy. Mamy dwie córki. Od jakiegoś czasu mój mąż spotyka się z inną kobietą, jak się dowiedziałam, która była jego "miłością" zanim się poznaliśmy. Mąż nalega na rozwód, ja nie wyrażam zgody, jestem wierzącą i praktykującą katoliczką. Nie pomagają żadne moje perswazje, próby wyjaśnienia, rozwiązania konfliktu. Czuję się upokorzona w tej sytuacji, dodatkowo mąż całkowicie się nie zgadza z nauczaniem Kościoła w kwestii antykoncepcji, współżycia w małżeństwie, uważa, że wszystko mu wolno, a dodatkowo kwestionuje nierozerwalność małżeństwa i relacji międzyludzkich w ogóle - stwierdził wprost, że jak tamta mu się znudzi to ją zostawi, a tymczasem "będzie nas obracać obydwie". Ma także bardzo negatywne zdanie na temat Kościoła. Nie dostałam także wsparcia ze strony rodziny - moja mama kiedy dowiedziała się, że mój mąż ma inną kobietę powiedziała krótko "co się przejmujesz, nie jeden zdradza i nie jeden ma dziecko na boku". A jak ja się mam nie przejmować kiedy rodzina mi się sypie i kiedy cała przysięga małżeńska i nauczanie Kościoła w tej kwestii okazują się dla niektórych pustosłowiem? Do tego dochodzi jeszcze fakt, że ostatnio zauroczyłam się bardzo swoim przyjacielem, co prawda, wiem z góry, że i tak nie dopuszczę do bliższej relacji, będąc w sakramentalym małżeństwie, więc zachowałam całą fascynację dla siebie. Próbowałam to wszystko przeczekać, przemodlić - ale prawda jest taka, że jest mi bardzo smutno, bardzo przykro, bardzo cierpię w głębi duszy. Nie mam pojęcia co dalej, co zrobić, jak to wytrzymać. Nie mam już siły.
|
|