Autor: Wiem (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2015-07-25 17:18
Czuję, że jestem b. dużo starszy od Pani, ale dam swój przykład. W młodości tez byłem skrupulantem i nadal mam do tego skłonność. Chyba najwięcej pomogło mi stałe kierownictwo, stały spowiednik. Przez te 46 lat od I komunii miałem kilku stałych spowiedników, teraz też od 2 lat. Tym bardziej jak jest jakiś nałogowy ciężki grzech czy jakieś uzależnienie, to bardzo pomaga, bo nie trzeba od nowa wszystkiego opowiadać (a już samo zaczynanie od początku b. męczy). Dawno temu, miałem wtedy 22 l. i wróciłem z wojska, poszedłem do spowiedzi i chciałem się "generalnie" wyspowiadać. I też była to przesadna dokładność, a ja ciągle czułem, że jeszcze to i to. Ksiądz, który mnie spowiadał, powiedział mi, że chciałbym wszystko wycisnąć jak cytrynę. Tak nie trzeba. Od tej pory przez jakiś czas u niego się spowiadałem i radziłem, a w kontakcie byliśmy kilka lat (później wyjechał, a w ogóle to był jeden z tłumaczy Biblii Tysiąclecia i in. tłumaczeń Biblii, pisarz, ks., którego spotkałem nie w wielkim mieście, a w klasztorze w centrum Polski, w dodatku w innym zgromadzeniu niż on był). On też określił moje sumienie jako delikatne (może ktoś tutaj też napisze o rodzajach sumień, bo jest coś takiego). Nie chcę na odległość oceniać, ale może Pani sumienie też jest delikatne, wrażliwe? Ale to niech oceni spowiednik lub inny duchowny. Może niech Pani znajdzie też książeczkę o. Emanuela Działa "Skrupulatom na ratunek" (wyd. "W drodze" - ok. 100 stron, mały format). Skrupulanctwo bardzo męczy, dlatego życzę wyjścia z tego, jeżeli ono jest, albo nieulegania jemu. Pozdrawiam serdecznie.
|
|