logo
Wtorek, 14 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Nienawidzę Boga i życia. Chcę śmierci.
Autor: tkbzwl (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2015-07-25 05:59

Bóg mnie zniszczył. Ktoś powie, że to szatan/demon i inne "przypisy". Też kiedyś zapytałam w chwilach jednego z większych cierpień ze łzami w oczach i głęboką nadzieją o to, że tak zezwala, by "jakieś coś" - od człowieka silniejsze "coś" tak maltretowało, pastwiło się nad Jego (Boga) dzieckiem, stworzeniem. Wtedy zaraz dostałam znak, że to wszystko pochodzi od Niego.(no w zasadzie tak, Wszechobecny, Wszechwiedzący). To było ponad cztery lata temu. Po tym "oświeceniu" nastąpił nieco lepszy czas. Trwał kilka miesięcy, do czasu pierwszej wielkiej traumy, która boli mnie do dziś. Od tamtego czasu z miesiąca na miesiąc, roku na rok jest coraz gorzej. Ja już nie chcę żyć. Bóg skutecznie mi życie obrzydził. Chcę śmierci, chcę umrzeć, chcę by skończyło się już moje życie, bo jest ono dla mnie już tylko męką udręką. Nienawidzę Boga i życia. Tym bardziej, gdy pokazuje mi jak innym obok mnie daje cieszyć się życiem. Ja po prostu pragnę przez Boga za to wszystko co przeszłam (a ból rrwa nieustannie) umrzeć. Boję się popełnić samobójstwo. Boga o nic prosić po tym wszystkim nie będę, bo ja gdybym "wzięła dziecko do >adopcji <", nie wzielabym je po to, by je gnebic.

 Re: Nienawidzę Boga i życia. Chcę śmierci.
Autor: pocieszacz (---.toya.net.pl)
Data:   2015-07-25 16:35

Szatan skutecznie podszył się z tym rzeczonym znakiem pod Boga, a Ty się dałaś nabrać. Bóg jest dobry i nie daje na pewno znaków, że jakies zło od Niego pochodzi.

 Re: Nienawidzę Boga i życia. Chcę śmierci.
Autor: wyszywaczek wredny (93.175.167.---)
Data:   2015-07-25 16:40

Skończyłoby się? Przecież człowiek jest wieczny.

Proponuję najpierw się wywrzeszczeć (może być na forum, czemu nie) a potem wizytę u jakiegoś medycznego specjalisty od psychiki. Na początek. A w znaki od Boga i oświecenia nie radzę tak bardzo wierzyć.

 Re: Nienawidzę Boga i życia. Chcę śmierci.
Autor: adam (---.17-1.cable.virginm.net)
Data:   2015-07-25 17:00

Nic z twojego postu nie wynika, poza jednym... Bóg jest zły...

Modlitwa Pańska rozpoczyna się słowami "Ojcze Nasz". Ja, ty jesteśmy Jego ukochanymi dziećmi. Tak ukochanymi, że zszedł na tę grzeszną Ziemię i dał się do krzyża przybić za nas, za każdego z nas dla naszego zbawienia.
Jak Bóg, który tak ukochał swoje stworzenie może pozwolić mu cierpieć? Bóg na to nie pozwala!! Cierpienie nie pochodzi od Boga. To grzech doprowadza do cierpienia. Wypadek samochodowy: konsekwencja ignorancji przepisów, bezpieczeństwa, braku umiejętności itd. Jako że pracuję w szpitalu codziennie widzę ludzi na stałe przykutych do łóżka, z uszkodzeniem mózgu, itp. I jak już kiedyś pisałem, w wielu przypadkach to są konsekwencje grzechów: pijaństwa, narkomanii. Tak więc Bóg - Nieskończone Dobro, Nieskończona Miłość nie zsyła cierpienia. To człowiek cierpi przez konsekwencje swoich grzechów

Twoja dusza woła o pomoc. A ta pomoc nie nadejdzie jeśli jej nie chcesz. Bóg szanuje twoją wolę. On chce ci dać więcej aniżeli tego oczekujesz, ale to od ciebie zależy czy pragniesz tej pomocy, czy też nie.

Ciężko coś więcej napisać nie znając przyczyn traumy, jakie konsekwencje z tego powstały... Możemy gdybać, ale to nie miejsce na gdybanie.

Wszelka pomoc spłynie przez modlitwę różańcową, szczerą i przebłagalną za nasze grzechy.

Cytat z "Dzienniczka" nr 146

(69) Modlitwa. Dusza zbroi się przez modlitwę do walki wszelakiej. W jakimkolwiek dusza jest stanie, powinna się modlić. Musi się modlić dusza czysta i piękna, bo inaczej utraciłaby swą piękność; modlić się musi dusza dążąca do tej czystości, bo inaczej nie doszłaby do niej; modlić się musi dusza dopiero co nawrócona, bo inaczej upadłaby z powrotem; modlić się musi dusza grzeszna, pogrążona w grzechach, aby mogła powstać. I nie ma duszy, która by nie była obowiązana do modlitwy, bo wszelka łaska spływa przez modlitwę.

Dalej, przeczytaj rozmowę Jezusa z duszą w rozpaczy...

Cytat z "Dzienniczka" nr 1486

(82) Rozmowa miłosiernego Boga z duszą w rozpaczy
- Jezus: Duszo w ciemnościach pogrążona, nie rozpaczaj, nie wszystko jeszcze stracone, wejdź w rozmowę z Bogiem swoim, który jest miłością i miłosierdziem samym.

Lecz, niestety, dusza pozostaje głucha na wołanie Boże i pogrąża się jeszcze w większych ciemnościach.

- Jezus woła powtórnie: Duszo, usłysz głos miłosiernego Ojca swego.

Budzi się w duszy odpowiedź: Nie ma już dla mnie miłosierdzia. I wpada w jeszcze większą ciemność, w pewien rodzaj rozpaczy, który daje jej pewien przedsmak piekła i czyni ją całkowicie niezdolną do zbliżenia się do Boga. Jezus trzeci raz mówi do duszy, lecz dusza jest głucha i ślepa, poczyna się utwierdzać w zatwardziałości i rozpaczy. Wtenczas zaczynają się niejako wysilać wnętrzności miłosierdzia Bożego i bez żadnej współpracy duszy daje jej Bóg swą ostateczną łaskę. Jeżeli nią wzgardzi, już ją Bóg pozostawi w stanie, w jakim sama chce być na wieki. Ta łaska wychodzi z miłosiernego Serca Jezusa i uderza swym światłem duszę, i dusza zaczyna rozumieć (83) wysiłek Boży, ale zwrócenie [się do Boga] od niej zależy. Ona wie, że ta łaska jest dla niej ostatnia, i jeżeli okaże jedno drgnienie dobrej woli - chociażby najmniejsze - to miłosierdzie Boże dokona reszty.

- [Jezus:] Tu działa wszechmoc Mojego miłosierdzia, szczęśliwa dusza, która skorzysta z tej łaski.

- Jezus: Jak wielką radością napełniło się serce Moje, kiedy wracasz do Mnie. Widzę cię bardzo słabą, dlatego biorę cię na własne ramiona i niosę cię w dom Ojca Mojego.

- Dusza, jakby przebudzona: Czy to możliwe, żeby jeszcze dla mnie było miłosierdzie? - Pyta się pełna trwogi.

- Jezus: Właśnie ty, dziecię Moje, masz wyłączne prawo do Mojego miłosierdzia. Pozwól Mojemu miłosierdziu działać w tobie, w twej biednej duszy; pozwól, niech wejdą do duszy promienie łaski, one wprowadzą światło, ciepło i życie.

- Dusza: Jednak lęk mnie ogarnia na samo wspomnienie moich grzechów i ta straszna trwoga pobudza mnie do powątpiewania o Twojej dobroci.

- Jezus: Wiedz, duszo, że wszystkie grzechy twoje nie zraniły Mi tak boleśnie serca, jak obecna twoja nieufność; po tylu wysiłkach Mojej(84) miłości i miłosierdzia nie dowierzasz Mojej dobroci.

- Dusza: O Panie, ratuj mnie sam, bo ginę, bądź mi Zbawicielem. O Panie, resztę wypowiedzieć nie jestem zdolna, rozdarte jest moje biedne serce, ale Ty, Panie...

Jezus nie pozwolił dokończyć tych słów duszy, ale podnosi ją z ziemi, z otchłani nędzy i w jednym momencie wprowadza ją do mieszkania własnego Serca, a wszystkie grzechy znikły374 w okamgnieniu, miłości żar zniszczył je.

- Jezus: Masz, duszo, wszystkie skarby Mojego serca, bierz z niego, cokolwiek ci potrzeba.

- Dusza: O Panie, czuję się zalana Twoją łaską, czuję, jak nowe życie wstąpiło we mnie, a nade wszystko czuję Twą miłość w mym sercu, to mi wystarcza. O Panie, przez wieczność całą wysławiać będę wszechmoc miłosierdzia Twego; ośmielona Twoją dobrocią, wypowiem Ci wszystek ból serca swego.

- Jezus: Mów, dziecię, wszystko bez żadnych zastrzeżeń, bo słucha cię serce miłujące, serce najlepszego przyjaciela.

- O Panie, teraz widzę całą swoją niewdzięczność i Twoją dobroć. Ścigałeś mnie swoją łaską, a ja udaremniałam wszystkie Twoje wysiłki, widzę, że na(85)leżało mi się samo dno piekła za zmarnowanie Twych łask.

Jezus przerywa duszy rozmowę - i [mówi]: Nie zagłębiaj się w nędzy swojej, jesteś za słaba, abyś mówiła; lepiej patrz w Moje serce pełne dobroci i przejmij się Moimi uczuciami, i staraj się o cichość i pokorę. Bądź miłosierna dla innych, jako Ja jestem dla ciebie, a kiedy poczujesz, że słabną twe siły, przychodź do źródła miłosierdzia i krzep duszę swoją, a nie ustaniesz w drodze.

- Dusza: Już teraz rozumiem miłosierdzie Twoje, które mnie osłania jak obłok świetlany i prowadzi mnie w dom mojego Ojca, chroniąc mnie przed strasznym piekłem, na które nie raz, ale tysiąc razy zasłużyłam. O Panie, nie wystarczy mi wieczności na godne wysławianie Twojego niezgłębionego miłosierdzia, Twojej litości nade mną.

A jak dotarłaś aż tutaj to na zakończenie wkleję tekst do dalszego rozważania. Jak przeczytasz zamknij oczy i niech się cały świat nawet wali... "Jezu, Ty się tym zajmij"

"Jezus mówi do duszy:
Dlaczego zamartwiacie się i niepokoicie? Zostawcie mnie troskę o wasze sprawy, a wszystko się uspokoi. Zaprawdę mówię wam, że każdy akt prawdziwego, głębokiego i całkowitego zawierzenia Mnie wywołuje pożądany przez was efekt i rozwiązuje trudne sytuacje. Zawierzenie Mnie nie oznacza zadręczania się, wzburzenia, rozpaczania, a później kierowania do Mnie modlitwy pełnej niepokoju, bym nadążał za wami; zawierzenie to jest zamiana niepokoju na modlitwę. Zawierzenie oznacza spokojne zamknięcie oczu duszy, odwrócenie myśli od udręki i oddanie się Mnie tak, bym jedynie Ja działał, mówiąc Mi: Ty się tym zajmij.
Sprzeczne z zawierzeniem jest martwienie się, zamęt, wola rozmyślania o konsekwencjach zdarzenia. Podobne jest to do zamieszania spowodowanego przez dzieci domagające się, aby mama myślała o ich potrzebach gdy tymczasem one chcą się tym zająć same, utrudniając swymi pomysłami i kaprysami jej pracę. Zamknijcie oczy i pozwólcie Mi pracować, zamknijcie oczy i myślcie o obecnej chwili, odwracając myśli od przyszłości jak od pokusy.
Oprzyjcie się na Mnie wierząc w moją dobroć, a poprzysięgam wam na moją miłość, że kiedy z takim nastawieniem mówicie: „Ty się tym zajmij”, Ja w pełni to uczynię, pocieszę was, uwolnię i poprowadzę.
A kiedy muszę was wprowadzić w życie różne od tego, jakie wy widzielibyście dla siebie, uczę was, noszę w moich ramionach, sprawiam, że jesteście jak dzieci uśpione w matczynych objęciach. To, co was niepokoi i powoduje ogromne cierpienie to wasze rozumowanie, wasze myślenie po swojemu, wasze myśli i wola, by za wszelką cenę samemu zaradzić temu, co was trapi.
Czegóż nie dokonuję, gdy dusza, tak w potrzebach duchowych jak i materialnych, zwraca się do mnie mówiąc: „Ty się tym zajmij”, zamyka oczy i uspokaja się! Dostajecie niewiele łask, kiedy męczycie się i dręczycie się, aby je otrzymać; otrzymujecie ich bardzo dużo, kiedy modlitwa jest pełnym zawierzeniem Mnie. W cierpieniu prosicie, żebym działał, ale tak jak wy pragniecie... Zwracacie się do Mnie, ale chcecie, bym to ja dostosował się do was. Nie bądźcie jak chorzy, którzy proszą lekarza o kurację, ale sami mu ją podpowiadają. Nie postępujcie tak, lecz módlcie się, jak was nauczyłem w modlitwie „Ojcze nasz”: Święć się Imię Twoje, to znaczy bądź uwielbiony w tej mojej potrzebie; Przyjdź Królestwo Twoje, to znaczy niech wszystko przyczynia się do chwały Królestwa Twego w nas i w świecie; Bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi, to znaczy Ty decyduj w tej potrzebie, uczyń to, co Tobie wydaje się lepsze dla naszego życia doczesnego i wiecznego.
Jeżeli naprawdę powiecie Mi: „Bądź wola Twoja”, co jest równoznaczne z powiedzeniem: „Ty się tym zajmij”, Ja wkroczę z całą moją wszechmocą i rozwiąże najtrudniejsze sytuacje. Gdy zobaczysz, że twoja dolegliwość zwiększa się zamiast się zmniejszać, nie martw się, zamknij oczy i z ufnością powiedz Mi: „Bądź wola Twoja, Ty się tym zajmij!”. Mówię ci, że zajmę się tym, że wdam się w tę sprawę jak lekarz, a nawet, jeśli będzie trzeba, uczynię cud. Widzisz, że sprawa ulega pogorszeniu? Nie trać ducha! Zamknij oczy i mów: Ty się tym zajmij!”. Mówię ci, że zajmę się tym i że nie ma skuteczniejszego lekarstwa nad moją interwencją miłości. Zajmę się tym jedynie wtedy, kiedy zamkniesz oczy.
Nie możecie spać, wszystko chcecie oceniać, wszystkiego dociec, o wszystkim myśleć i w ten sposób zawierzacie siłom ludzkim albo – gorzej – ufacie tylko interwencji człowieka. A to właśnie stoi na przeszkodzie moim słowom i memu przybyciu. Och! Jakże pragnę tego waszego zawierzenia, by móc wam wyświadczyć dobrodziejstwa i jakże smucę się widząc was wzburzonymi.
Szatan właśnie do tego zmierza: aby was podburzyć, by ukryć was przed moim działaniem i rzucić na pastwę tylko ludzkich poczynań. Przeto ufajcie tylko Mnie, oprzyjcie się na mnie, zawierzcie Mnie we wszystkim. Czynię cuda proporcjonalnie do waszego zawierzenia Mnie, a nie proporcjonalnie do waszych trosk.
Kiedy znajdujecie się w całkowitym ubóstwie, wylewam na was skarby moich łask. Jeżeli macie swoje zasoby, nawet niewielkie lub staracie się je posiąść, pozostajecie w naturalnym obszarze, a zatem podążacie za naturalnym biegiem rzeczy, któremu często przeszkadza szatan. Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
Kiedy widzisz, że sprawy się komplikują, powiedz z zamkniętymi oczami duszy: Jezu, Ty się tym zajmij! Postępuj tak we wszystkich twoich potrzebach. Postępujcie tak wszyscy, a zobaczycie wielkie, nieustanne i ciche cuda. To wam poprzysięgam na moją miłość."
(Z pism sługi Bożego ks. Dolindo Ruotolo)

Więcej wklejania, aniżeli mojego własnego pisania, ale jestem pewien, że każdy, ale to KAŻDY kto ci tutaj jeszcze odpowie w jakimś stopniu poznał na sobie moc słów, które tutaj wkleiłem. Każdy na swojej duszy poznał moc modlitwy: "Jezu, napraw to co zniszczyłem / zniszczyłam, bo sam / sama nie dam rady". Jeśli ta modlitwa wypływa ze szczerego, skruszonego serca, Bóg udzieli tylu łask, że nie sposób ich pomieścić i rozlewają się ona na inne dusze.
Boga największym przymiotem jest najpierw miłosierdzie a potem sprawiedliwość. Miłosierdzie wypływa ze sprawiedliwości, a sprawiedliwość z miłosierdzia. Zaufaj Mu!

 Re: Nienawidzę Boga i życia. Chcę śmierci.
Autor: and (---.205.116.3.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2015-07-25 19:51

"To człowiek cierpi przez konsekwencje swoich grzechów"

Adamie, jakbyś dodał przedrostem: czasami/niekiedy wszystko by się zgadzało. A napisane w ten sposób jest kompletnym nonsensem, który boli, gdy się czyta.

 Re: Nienawidzę Boga i życia. Chcę śmierci.
Autor: Agnieszka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-07-25 20:49

Kiedy czytałam Twój post od razu przypomniała mi się Księga Hioba. Hiob stracił wszystko, nawet czuł, że stracił Boga. Ale na początku zanim jeszcze stało mu się mnóstwo nieszczęść naraz było coś takiego, że szatan mówi do Boga, że Hiob jest taki super, bo Bóg mu daje ten cały dobrobyt i w ogóle, i prosi żeby Bóg mu pozwolił go pomęczyć i żeby się przekonał, że zacznie przeklinać Boga jak straci wszystko. Bóg się zgadza, bo wierzy w Hioba. I Pan Bóg mówi "Daję go w twoje ręce, tylko życie mu zachowaj" (Hi 2, 6). Może ten tekst jest trochę albo bardzo nawet o Tobie.

Bóg jest dobry. W końcu jest tylko pięknych zapewnień o miłości Boga do człowieka w całej Biblii.
Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu,
ta, która kocha syna swego łona?
A nawet, gdyby ona zapomniała,
Ja nie zapomnę o tobie!" (Iz 49, 15)

Bóg jest dobry. Bóg Cię kocha. Naprawdę. Jezus na krzyżu też doświadczył opuszczenia przez Boga. Ale św. Paweł pisze "Sądzę bowiem, że cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi z chwałą, która ma się w nas objawić." (Rz 8,18). Jezus na pewno Cię rozumie, w końcu doświadczył tego wszystkiego co ludzkie. On przecież na tym krzyżu, samotny, biedny, nagi, opuszczony, wie co my czujemy. Ba, On nie jest Bogiem, który siedzi se tylko w tym niebie i patrzy na nas, ale Jezus Chrystus jest Bogiem i Człowiekiem. Czyli do nieba wstąpił też jako Bóg i Człowiek, czyli On nadal czuje po ludzku, nie? On naprawdę jest w tym wszystkim z Tobą.

Bóg ma plan, On jest nieskończenie mądrzejszy od nas, On jest Bogiem i jak już robi jakieś szaleństwo w naszym życiu to serio z miłości. Bo On jest samą miłością.

Trzymaj się i nie załamuj. Mam nadzieję, że pomogłam.

 Re: Nienawidzę Boga i życia. Chcę śmierci.
Autor: adam (149.254.182.---)
Data:   2015-07-25 21:56

Wspomnę jeszcze raz w inny sposób. Dlaczego grzech masturbacji, pornografii nie dotyczy mnie tylko? Zniewolenie tymi grzechami powoduje irytację, złość, brak samokontroli. Swoje negatywne emocje często wyładujemy na innych. Ci ludzi z kolei zirytowani tym postępowaniem mogą (ale nie muszą) wyładować swe nerwy na, np domownikach, znajomych, itd. Nie widzisz tu pajęczyny grzechu?
A wspomniany wypadek? Cierpienie osób (winnych i niewinnych) to nie są konsekwencje grzechu? Grzech zawsze prowadzi do cierpienia.
Wyjątki są nieliczne, i widzimy je wśród świętych, np. Siostra Faustyna, Ojciec Pio. Cierpienie ich pochodziło od Boga, by połączeni z Męką Pańską, pomagali ratować grzeszników. Tak więc ich cierpienie też było spowodowane grzechem.

 Re: Nienawidzę Boga i życia. Chcę śmierci.
Autor: sad11 (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-07-25 22:02

Koleżanko, jeszcze nie tak dawno byłem w podobnej do twojej sytuacji, za wszystko winiłem Boga, lecz doznałem olśnienia. Wiesz nasz błąd polega na tym, że patrzymy na życie jako coś co jest najważniejsze, a przecież najważniejsze jest to, co po śmierci, czyli życie wieczne z Bogiem. Jeśli mogę Ci coś doradzić, to poproś Boga, aby doprowadził Cię do królestwa niebieskiego i podaruj w ofierze wszystkie bóle i troski doznane na ziemi jako ofiarę, bo błogosławiony, który pokutuje za grzechy na ziemi niż po śmierci w otchłani piekieł. Odmówię koronkę do Bożego miłosierdzie za Ciebie, mam nadzieję że zrozumiesz pewne rzeczy, jak ja kiedyś zrozumiałem Pozro.

 Re: Nienawidzę Boga i życia. Chcę śmierci.
Autor: adam (149.254.182.---)
Data:   2015-07-25 22:13

17 Do mężczyzny zaś [Bóg] rzekł: «Ponieważ posłuchałeś swej żony i zjadłeś z drzewa, co do którego dałem ci rozkaz w słowach: Nie będziesz z niego jeść -
przeklęta3 niech będzie ziemia z twego powodu:
w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie
po wszystkie dni twego życia.
18 Cierń i oset będzie ci ona rodziła,
a przecież pokarmem twym są płody roli.
19 W pocie więc oblicza twego
będziesz musiał zdobywać pożywienie,
póki nie wrócisz do ziemi,
z której zostałeś wzięty;
bo prochem jesteś
i w proch się obrócisz!»
(Biblia Tysiąclecia, Księga Rodzaju 3, 17-19)

Sam widzisz, że grzech zawsze powoduje cierpienie. Zobacz na opis piekła w Dzienniczku. Jak niewyobrażalne męki cierpią potępieni. A to cierpienie to konsekwencje grzechu, odrzucenia Boga.

 Re: Nienawidzę Boga i życia. Chcę śmierci.
Autor: Zosia (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-08-03 13:24

Smutne co piszesz. Ale w swoim sercu i w swojej boleści powinnaś stanąć przed Bogiem powiedzieć Mu (a może i wykrzyczeć) to co czujesz, przeprosić bo każdy ma za co pana Boga przepraszać oddać swoją boleść. Może spowiedź taka z głębi serca żeby złemu duchowi zrobić na złość, że nie chcesz należeć do niego. Śmierć nie jest wyzwoleniem jeśli nienawidzi się Boga. Bóg jest miłosierny daje człowiekowi wolność nawet w obrażaniu Go. Ale co z tego masz, czy jest lepiej? Spróbuj jeszcze zaufać Panu Bogu, i ofiaruj Mu coś od siebie. Pan Bóg przychodzi do nas w słowach innych, może wsłuchaj się co mówią do Ciebie. Będę się modlić o radość życia dla Ciebie.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: