Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2015-08-26 16:38
Pismo sw. nalezy czytac w kontekscie epoki, w ktorej powstalo. Kiedy sw. Jan pisal te slowa, na swiecie zyla masa ludzi, ktorzy nigdy nie slyszeli o Jezusie. Nie bylo sensu tracic czasu na szczegolnie uparte jednostki w sytuacji, kiedy uczniow byla garstka, a na Ewangelie czekal caly swiat. Jezus rozeslal 70 uczniow i 12 Apostolow. To nie byl czas na pozyskiwanie jednostek. Z innych miejsc Pisma sw. wiemy, ze Bogu zalezy na kazdym czlowieku i jestem pewna, ze nie zostawil bez pomocy tych, ktorzy poczatkowo sluchac nie chcieli. Jesli Jezus w razie niecheci kazal strzepac proch i isc dalej, to dlatego, ze mialo to gleboki sens. Dawalo czas na dojrzewanie do wiary tym, ktorzy w danym momencie nie chcieli przyjac Jezusa, a rozeslanym dawalo szanse szybciej pozyskac nowych ludzi, ktorzy - obdarzeni innymi talentami, mogli wrocic do tych pierwszych i glosic im Ewangelie ponownie.
Dzisiaj sytuacja jest inna. W Polsce chyba juz wszyscy slyszeli o Jezusie, dlatego reewangelizacja nabiera szczegolnego znaczenia. Teraz poswiecanie czasu na dotarcie do duszy konkretnego czlowieka poprzez rozmowe i modlitwe ma sens. O ile bowiem wczesniej lowiono sieciami, to teraz lowi sie na wedke.
Tak to wyglada z mojego punktu widzenia, ale nie wiem, na ile jest ortodoksyjny.
Jest jeszcze druga kwestia. Jesli zaczynamy sie modlic za szczegolnie ciezko grzeszace, gleboko zniewolone, to nalezy sie spodziewac, ze demony beda probowaly sie na nas mscic. Trzeba byc na to przygotowanym, a jesli ktos nie czuje sie na silach, to nie powinien sie tego podejmowac. Moze tez w tym sensie sw. Jan ostrzega? Nie zabrania przeciez, tylko nie zaleca. Mysle, ze pisal to z nadzieja, ze jednak ktos nie poslucha ;-) Przeciez kto jak kto, ale akurat sw. Jan mial wyjatkowo miekkie serce.
|
|