Autor: znowu ja (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2015-08-28 18:14
Człowiek wie, że najważniejszym powołaniem jest powołanie do świętości (i jest całym sercem wdzięczny ludziom, którzy mu o tym przypominają), ale człowiekowi trudno się żyje z takim „zawieszeniem” w próżni, kiedy to nie wie jakie ma powołanie szczegółowe, którędy droga. Już myślał kiedyś, że skoro nigdy w jego życiu nie wydarzyło się nic, co świadczyłoby o tym, że ma powołanie do małżeństwa, ani nic, co świadczyłoby, że ma powołanie do zakonu, to musi to być "znakiem od Boga", że ma powołanie do samotności. Tylko, że co rusz inni ludzie starali się mu to wyperswadować. A to ktoś powie, że tak naprawdę, skoro on nie chce takiego życia, to to nie jest jego powołanie. No to człowiek w końcu chce chcieć, a co tam ;) Ale to też chyba jest złe, bo sądząc po reakcjach ludzi na taki stan rzeczy, człowiek dochodzi do wniosku, że jest nienormalny, że zarzuca się mu, że nie potrafi żywić do innych ludzi płci przeciwnej żadnych uczuć, że coś nim nie tak, skoro wyparł swoje potrzeby. Człowiek jest prawie przekonany, że ludzie idąc takim tokiem myślenia niedługo zarzucą mu upodobania nieheteroseksualne.
Dla odmiany niektóre odpowiedzi w tym wątku jakby świadczą o tym, że czyjeś pytanie o to jak odczytywać sytuację zakochania źle ulokowanego zostało odczytane jako pytanie o to czy ten ktoś może dać się ponieść uczuciom i zabrać cudzego męża. A to nie jest równoznaczne. Dla uspokojenia mogę dodać, że często inne kobiety bez problemu powierzały człowiekowi – kobiecie swoich mężów lub dzieci w czasie gdy mężowie byli w domach – niemalże mówiąc: bo tobie można zaufać, ty nie ukradniesz mi męża. Czasem człowiek miał ochotę krzyczeć, że nie jest homoseksualny, ani nawet aseksualny. Ale wtedy mógłby być dla odmiany oskarżony o polowanie na cudzych mężów, tak jakby składał się tylko i wyłącznie z samego pożądania, źle ulokowanych pragnień a nie było w nim ani krzty serca, rozumu, czy też ani odrobiny sumienia. Człowiek wie, że bardziej powinien liczyć się ze zdaniem Boga niż ze zdaniem ludzi, ale miesza mu się to z faktem, że Bóg często mówi do niego także przez innych ludzi.
Uczucie zakochania nie jest człowiekowi obce ;) Jego potrzeby dotychczas ujawniały się w nim ale w odniesieniu do niewłaściwych osobników płci przeciwnej, którzy nie tylko ich nie odwzajemniali, ale też często szli już drogą swoich powołań. Z czasem zaczął więc uciekać od takich ludzi, gdy uczucie pojawiało się na horyzoncie. I – nawiązując do innych wątków człowieka i odpowiedzi na nie ;) – może człowiek rzeczywiście wypierał się swoich pragnień. Bo nie rozumiał co ma zrobić z takimi odzywającymi się nie w porę i trafiającymi pod niewłaściwy adres – a w zasadzie to nigdzie nie trafiającymi i kumulującymi się w człowieku pragnieniami. I nadal nie rozumie ;)
Człowiek modli się o rozpoznanie powołania szczegółowego, wiedząc, że wszystkie modlitwy są przez Boga wysłuchiwane. W związku z powyższym stara się nasłuchiwać odpowiedzi jak i gdzie się da ;) I wierzy, że Bóg mu odpowiada ale tak, jak wg Boga jest najlepiej. Wierzy, że poprzez wydarzenia życia Bóg daje mu wskazówki (coś na zasadzie instruktora nauki jazdy może – ani jeden, ani drugi nie prowadzą samochodu/życia za człowieka, ale pomagają dobrze prowadzić samochód/życie, są przy człowieku, uczą jak pokonywać przeszkody). Człowiek jest na siebie zły, że gdzieś czegoś musiał nie zauważyć, coś niewłaściwie odczytać, bo przecież Pan Bóg nie zostawił go samego. Wierzy, że Pan Bóg nadal jest obecny i jakoś go prowadzi przez życie. Wie, że to główne powołanie - do świętości - realizuje się poprzez służbę Bogu i innym ludziom, często Bogu obecnemu w innych ludziach. Wie, że zamiast skupiać się na sobie trzeba bardziej służyć innym. Pyta Pana Boga o wskazówki. I nagle buum. Przypadek sprawia, że pewnego razu znajduje się w niewłaściwym czasie w niewłaściwym miejscu, co pociąga za sobą całą serię wydarzeń z udziałem innego człowieka. Znów pojawia się zakochanie. Znów nie może być zrealizowane. Człowiek dopiero co uświadomił sobie, że jest egoistą i zbyt mało poświęca czasu służbie drugiemu człowiekowi, a tu nagle na horyzoncie pojawia się osoba, której musi i może pomóc. Tylko dlaczego przypadkiem jest to ta osoba, w której się zakochał? Dlaczego ostatecznie to on od niej otrzymuje pomoc większą niż ta, którą on sam jej daje? Dlaczego w pewnym sensie sam jest przez tę osobę chroniony i to przed czymś dużo gorszym niż jej uczucia? W rezultacie zastanawia się czy Bóg nie mówi mu czegoś w rodzaju: zobacz, przychodzę w innych ludziach, także takich, od których chcesz uciekać, bo zamiast widzieć w nich mnie, kojarzysz ich sobie z nieuświadomionymi pragnieniami, które nie mogą być zrealizowane, z niepotrzebnym bólem. Boisz się ich a w nich ja jestem obecny, za ich pośrednictwem pomagam. Jestem większy niż jakiekolwiek popędy, potrzeby, pragnienia ;) Nie szukaj w innych swoich „małych” potrzeb, pragnień, szukaj w nich mnie”.
Ale z drugiej strony pewnie Bóg mówi do ludzi także poprzez ich potrzeby, pragnienia. Daje je pewnie nie tylko po to, żeby człowiek uświadamiał sobie, że są one zupełnie nic nie znaczące. Co mówi poprzez takie, które nie mogą być zaspokojone? Bo to przecież Bóg dał człowiekowi popęd, seksualność, nie szatan. Do czego i w jaki sposób ma je wykorzystywać człowiek, który nie może zaspokoić ich w relacji z kimś innym, aby to było zgodne z wolą Bożą? Co ma zrobić człowiek, który już sam nie wie, czy tych aspektów mu brakuje, skoro żyje w samotności, a więc ma je bardziej dopuścić do głosu, czy wręcz ma je tłumić, żeby nie być zagrożeniem dla siebie i innych ludzi? Ma je „realizować” czy nie? Jeśli tak to w jaki sposób, skoro nie może „wprost” ;)? Gdzie jest granica, kiedy to te dobre, te Boże pragnienia w nas, przeradzają się w złe pokusy od szatana?
I jeszcze raz może powtórzę – to nie są pytania o to czy z żalu nieodnalezienia powołania można zabrać komuś męża. Gdyby nie Wy, nie przyszłoby mi to do głowy ;) Pytam tu zupełnie o coś innego.
Mam nadzieję, że jakkolwiek nawiązując do wcześniejszych odpowiedzi nikogo nie urażę. Każda odpowiedź w każdym wątku składa się na bardzo pomocną całość. I wiem, że nie tylko dla mnie, bo sporo tu wątków o podobnej tematyce się pojawiało. Może i swoimi pytaniami komuś się przysłużę ;)
|
|