Autor: luki722 (---.zapnet-isp.net)
Data: 2015-08-30 18:19
Jak wybaczyć najbliższej osobie z własnej rodziny przykrości, wyzwiska, które zadawała przez lata i robi to nadal? Nie widzi w tym nic złego, o przeprosinach można zapomnieć. Głównie jego słowa dotyczyły braku odpowiednich umiejętności przy pracy, wymagał od każdego aby praktycznie umiał wszystko od zaraz. Jeśli coś zrobiłbym nie tak, byłem wyzywany. Nie tylko do mnie się tak odnosił, również do matki oraz sióstr. Potem tłumaczył się, że tego nie chciał powiedzieć, zrobił to w emocjach kiedy był zdenerwowany. Takie słowa jednak zostały w pamięci. Podkopały one dziecięca pewność siebie, jednak poradziłem sobie z tym. Muszę napisać, że nigdy mnie nie uderzył, tylko krzyczał. Zawsze się wtrącał do tego gdy coś robiłem, tak jest nadal. Ciągle uważa, że wszystko to on potrafi najlepiej. Woli zrobić coś sam niż mi na to pozwolić, potem ma pretensję, że czegoś nie umiem mimo tego iż dobrze wiedział, że chcę spróbować to wykonać. W tej chwili jestem dorosły, lecz nadal mieszkam z rodzicami ponieważ chcę pracować na gospodarstwie rolnym. Nie potrafię mu jednak wybaczyć tych zranień. Nie jest on jakimś tyranem, tak rzec nie mogę. Do dobrego rodzica brakuje mu wręcz mili świetlnych. Jest jaki jest, nie wybierałem miejsca, rodziny gdzie się urodzę. Gdy z nim rozmawiam nie mam ochoty na niego patrzeć, czuję w sobie narastającą złość. Gdy tylko na niego spojrzę wzbiera we mnie gniew. Przy wspólnej pracy jest podobnie. Dziś to ja mam przewagę, w kłótni czasem mam ochotę aby mu to wszystko wygarnąć choć czasem to robię. Do tego dochodzi ogromna chęć uderzenia go, sprawienia bólu. Tak działają emocje. Po wszystkim, na spokojnie, nie chcę tego zrobić, przecież jest to najbliższa mi osoba. Jak się domyślacie piszę o własnym... Ojcu. Wiem, że modlitwa, sakramenty mają tutaj ogromną wagę, jednak nie potrafię tego robić w tej intencji. Jak wybaczyć, kiedy nie ma się na to ochoty, chociaż wiem, jak wielką ulgę mogło by mi to przynieść a nawet Jemu?
|
|