logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Nienawidzę Boga, jeśli istnieje.
Autor: Ttt (26 l.) (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-12-27 16:24

Nienawidzę go. Skoro wszystko może, to oznacza że chciał abym urodził się w patologicznej rodzinie skazując mnie tym samym na ciągłe problemy w moim dorosłym życiu, w którym nie czuję się dorosły pomimo tego że mam 26 lat.
Od początku swojego życia pamiętam tylko awantury matki z ojcem, matki ojca i siostrą ojca. Matka zamiast uciec od tej toksycznej atmosfery zabierając nas, wolała zostać.... Gdy byłem nieco starszy, matka biła mnie, manipulowała mną, wzbudzała strach i poczucie winy. Zmuszała mnie siłą do nauki, chodzenia do kościoła, a gdy wyrażałem gniew w stosunku do rodziców, matka straszyła mnie bogiem i piekłem. Matka nie pozwalała mi spotykać się z kolegami; tylko kościółek i szkoła. Cały czas porównywała mnie z innymi dziećmi przez co czułem się gorszy. Mam także 4 rodzeństwa. Ojciec się nami nie interesował. Potrzebował nas tylko do pomocy w pracy na roli i zwracał się do nas tylko wtedy, gdy potrzebował pomocy przy tym obrażając nas i upokarzając. Uważał ze z racji tego że jestem zwykłym gówniarzem, można mnie uderzyć, obrazić i upokorzyć, a ja nie miałem prawa się odezwać, obrazić itp. Od kąd pamiętam, nienawidzę ojca za to jaki był jednocześnie obwiniając siebie za swoje uczucia w stosunku do niego. Do kościoła chodziłem tylko dlatego, że matka mną manipulowała, a ja czułem że po prostu chodzić wypada. Nie rozumiałem czym jest wiara i miłość do Boga.
Po tym całym urabianiu mnie przez rodziców, czuję się niepełnowartościowy. Jestem nerwowy i agresywny, mam problemy z koncentracją. Myślałem że urodziłem się gorszy, nie umiałem zaakceptować swojej osoby. Wiele razy chciałem się pociąć, wiele razy chciałem się zabić. Miałem wiele dziewczyn; kilka z nich bardzo skrzywdziłem, ale część z nich mocno skrzywdziło mnie. Czuję się osamotniony, brakuje mi ciepła. Nienawidzę boga za to jak mnie urządził na tym świecie. Nie ma słów które są w stanie opisać mój gniew i poczucie skrzywdzenia.

Chodzę na psychoterapię i dopiero tam terapeuta uświadomił mnie, że nie mogę się obwiniać za całą sytuację, że jestem pełnowartościowym człowiekiem, który ma prawo do gniewu tak samo jak do radości czy miłości. Niestety jest to pierwsza osoba w moim życiu, która wzbudza moje zaufanie, chce mnie wysłuchać, współczuje mi i jest w stosunku do mnie ciepła. Wiem, że Płacę jej za to, ale czuję się lepiej.

Gdzie ta twoja miłość boże, którą tak obficie obdarzasz każdego z nas? Za co miałbym cie kochać?

 Re: Nienawidzę Boga, jeśli istnieje.
Autor: adam (---.17-1.cable.virginm.net)
Data:   2015-12-27 20:51

Odmów Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Nie nas, ale Boga spytaj za co powinieneś Go kochać. Odpowie ci.

Nie wiem czy pamiętacie: to samo niezapominajka napisała. Miała ten sam problem, nienawiści do Boga. Nie wiemy jak się jej losy potoczyły, ale wierzę, że Bóg ją na Swój, znany Mu tylko sposób zranił ją Swoją miłością.
"Bo mnie się należy". "dlaczego mnie tak doświadczyłeś?", "nie zasłużyłem na to", "inni mają lepiej". Czasem zastanawiam się jak strasznie ludzie muszą być poranieni, że tak myślą... Czasem się zastanawiam co w takiej duszy jest, że tak myśli.
A czy nigdy nie pomyślałeś, że przez to doświadczenie Bóg chce ciebie mieć blisko siebie? On ciebie tak doświadczył aby cię uświęcić. Powiesz: "dziękuję za takie coś, tym bardziej Boga nienawidzę". A ja odpowiem słowami Jezusa "Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie” (Mt 11,28-30)
Jezus wzywa każdego z nas utrudzonego codziennym życiem aby do Niego przyjść. Tak samo wzywa utrudzonego rodzica wychowującego dziecko z autyzmem, tak samo lekarza, któremu zmarł kolejny pacjent, matkę samotnie wychowującą 4 chłopaków, tak samo matkę widzącą pijaństwo swojego syna, tak samo ojca widzącego jak jego córka się prostytuuje. Wzywa ich, aby przez ich nawrócenie, przez ich pokorę, modlitwy, wierność nabrali sił do walki z trudami dnia codziennego, z grzechami bliskich im osób. Człowiek sam od siebie nie jest w stanie znieść trudu życia. Dlatego też w naszej duszy zaszczepione jest pragnienie Boga, pragnienie Jego miłości, pomocy. Bo z Nim, mimo trudu życia jesteśmy w stanie przejść przez nie z radością i uśmiechem. Ale zagłuszamy to słowami "bo mnie się należy". "dlaczego mnie tak doświadczyłeś?", "nie zasłużyłem na to", "inni mają lepiej", zagłuszamy Boga swoimi bożkami (komórki, komputery, gry, facebook itd.) I dziwimy się, że jak żyjemy bez Boga, nic nam nie wychodzi?
Jesteś konsekwencją tego, że małżeństwo twoich rodziców było tragiczne. I na tobie Bóg chce to zakończyć. On przez ciebie chce przeprowadzić dzieło nawrócenia twoich rodziców, i pewnie wielu innych ludzi, których spotkasz w swoim życiu. Ale to ty najpierw musisz zostać uzdrowiony, bo chory chorego nie uzdrowi, bo obaj pogrążą się w większej chorobie. Uzdrawiając przez ciebie, ty sam poniesiesz ogromną korzyść. Bo sam staniesz się Bożym posłańcem, pełnym Jego światła.
Ostatnio kilkukrotnie zacytowałem Pismo Święte. Zacytuję Je i tutaj:

Jer 2, 27-28
Ci, którzy mówią do drzewa: "Ty jesteś moim ojcem",
a do kamienia: "Ty mnie zrodziłeś"
do Mnie zaś obracają się plecami a nie twarzą,
a gdy ich spotka nieszczęście, wołają:
"Powstań, wybaw nas!"
Gdzież są twoi bogowie, których sobie uczyniłaś?
Niech przybędą na pomoc, jeżeli cię mogą wybawić,
gdy spadnie na ciebie nieszczęście.

Możesz iść bez Boga przez swe życie. Masz wolny wolę. Ale nie dziw się wtedy, że nic się nie układa.

Odpowiedzi na swe pytania znajdziesz w Dzienniczku Siostry Faustyny.

 Re: Nienawidzę Boga, jeśli istnieje.
Autor: abc (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-12-27 21:39

Wszystko zło, które istnieje na swiecie, nie jest winą Boga, tylko grzechu. Bóg dał nam przykazania z miłosci do nas, a nie "tak sobie". Całe zło otaczajace nas jest z przyczyny ludzkiego grzechu, a człowiek ma wolna wole, wybiera miłosc albo nienawisc. Grzech = problem - nasz lub kogos innego. Też byłem zły na Pana Boga i prawie nic nie miałem z Nim do czynienia, ale teraz wiem ,ze w moim sercu i umysle był szatan, a nie Bóg, bo pustki nigdy nie ma w sercu człowieka. Jest albo Bóg, albo zły.
Życze Ci powrotu do Boga.
Marana tha

 Re: Nienawidzę Boga, jeśli istnieje.
Autor: Marek Piotrowski (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2015-12-27 22:39

Drogi Tt, czy gdybyś miał samochód (taki super) i instrukcję obsługi do niego w której byłoby napisane "przed pierwszą jazdą należy nalać do pełna oleju smarowniczego oraz płyn chłodniczy" a Ty byś nie nalał ani jednego ani drugiego, czy miałbyś pretensję do producenta, iż samochód się zatarł?
Bóg podarował nam (ludzkości) doskonały świat - i instrukcję jego używania. A my postąpiliśmy (i nadal postępujemy) ze światem inaczej. Dlaczego masz pretensje do Producenta?

 Re: Nienawidzę Boga, jeśli istnieje.
Autor: Mateusz (---.x66.x22.x49.jaskom.pl)
Data:   2015-12-27 23:24

Rodzice zasiali w Twojej głowie niewłaściwy obraz Boga. Straszyli Cię Nim, a tymczasem On jest pełnią miłości, pragnie dla Ciebie dobra, kocha Cię.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,137,moje-kochane-dziecko-z-listu-od-boga-.html

https://www.youtube.com/watch?v=q_5PlLowJto

Właśnie dla Ciebie, na odkupienie Twoich grzechów Bóg nie wahał się poświęcić życia Swojego Umiłowanego Syna, który umarł, byś Ty mógł żyć, umarł zamiast Ciebie, zmazując Twój grzech. Musisz tylko przyjąć tę Miłość, przyjąć przebaczenie.
Być może urodziłeś się w takiej rodzinie, by dać świadectwo po Twoim nawróceniu, by rodzina wróciła na drogę wiary.

 Re: Nienawidzę Boga, jeśli istnieje.
Autor: agnieszka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-12-28 00:42

Barodzo mi przykro, że doświadczyłes takiego piekła. To zrozumiałe, że zwatpiles w miłość Boga, bo to na pierwszy rzut oka wydaje się być jednym wielkim aktem nienawiści od Niego, ale to serio nie jest tak. Bóg nie chciał tego koszmaru przez jaki przeszedles. Dobra, On jest wszechmogący, ale nie jest zaborczym Tatą, więc dał nam wolną wolę. Doświadczyles skutków zła, które wybrali Twoi rodzice. Ale Bóg nie chciał żeby to zło się w ogóle stało. Bóg chrześcijan nie jest Bogiem, który se siedzi na jakiejś beznadziejnej chmurce i se na nas patrzy.
Nie! On się wcielił. On się stał człowiekiem i doświadczył cierpienia, bolu, samotności, zmeczenia i w ogóle wszystkiego co nasze, oprócz tego beznadziejnego grzechu. I On nie przestał być człowiekiem. Jezus Chrystus jest w niebie (w Eucharystii też z resztą) taki jak byl na ziemi i WIE co Ty czujesz. On serio Ci współczuje i mówi Ci, że chce byc z Tobą. Proszę, daj Mu szansę. Powiedz Mu o tym. Z resztą wiesz, Bóg jest, chcesz czy nie, Twoim Tata, ale Jezus, był na krzyżu taki kochany, że dał nam też Mamę. Gwarantuję Ci, że Maryja zawsze pomoże, możesz najpierw Jej się wygadac i oddac, no bo sorry, ale Ona nie jest Bogiem, który czasem wydaje się być najgorszym rodzicem, więc do Niej chyba nie masz żadnych pretensji? :) Pozdrawiam Cię i obiecuję modlitwę :)

 Re: Nienawidzę Boga, jeśli istnieje.
Autor: Andrzej2 (---.rogozno.vectranet.pl)
Data:   2015-12-28 08:03

Pan Bóg nie chciał, abyś urodził się w patologicznej rodzinie.
Pan Bóg nie chciał, aby w domu były awantury matki z ojcem.
Pan Bóg nie chciał, abyś Ty czy ktokolwiek był poniżany.
Pan Bóg nie chciał, aby ktokolwiek Tobą manipulował.
Pan Bóg nie chciał, abyś cierpiał, i to tak, że aż myślałeś o samobójstwie.
Pan Bóg nie chciał, nasz Pan Bóg - ten objawiony, i obecny w osobie Chrystusa - na pewno tego nie chciał. Jeśli uważasz, że chciał - to słusznie nienawidzisz, też bym nienawidził kogoś, kto dał mi tyle cierpienia. Ale to nie Pan Bóg. Nie zwalajmy na Niego wszystkiego, co się stało. Dlaczego tak się stało - nie wiem. Ale wiem, że tego nasz Pan Bóg, Jezus Chrystus, na pewno nie chciał.

 Re: Nienawidzę Boga, jeśli istnieje.
Autor: sad11 (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-12-28 10:15

http://www.niedziela.diecezja.torun.pl/2007/0733/sakramenty.html
http://chcejezusa.pl/?p=894

Przeczytaj kolego to.

 Re: Nienawidzę Boga, jeśli istnieje.
Autor: grześnica (---.multi.internet.cyfrowypolsat.pl)
Data:   2015-12-28 11:33

Ttt, wiem, że nie wzbudzę Twojego zaufania, ale może w wolnej chwili posłuchałbyś na you tube ks. Piotr Glas i przemyślał co ma do powiedzenia. Mnie osobiście bardzo pomógł
Następnie, gdy wszystkie złe emocje z Ciebie zejdą, przeczytał tą stronę:
adonai.pl/modlitwy/?id=222
Także miałam niedobrych rodziców, którzy w mówili mi, że wszystkie zło na świecie jest przeze mnie.

 Re: Nienawidzę Boga, jeśli istnieje.
Autor: Edyta (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-12-28 23:14

A Bóg i tak Cię kocha. Ba! Bóg towarzyszył ci w każdym cierpieniu, zranieniu. Był z Tobą. I jest przy Tobie.

 Re: Nienawidzę Boga, jeśli istnieje.
Autor: Ttt (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-12-28 23:23

Dzięki za słowa wsparcia. Moja obecna sytuacja nie jest kwestią mojego wyboru (ktoś to zasugerował). To skutki pierwszych 15 lat mojego życia. Jeśli chodzi o kwestię "miłości" to ludzie skrzywdzeni w dzieciństwie z deficytem miłości, ciepła i poczucia bezpieczeństwa nie zauważają i nie czują tych emocji bo nikt ich tego nie nauczył. Zauważanie i czucie tych emocji to jeden z celów mojej terapii. Skoro nie zauważam miłości i ciepła od osoby, która widzę, słyszę i czuję jej dotyk, to jak mam odczuwać pełnię miłości bożej, kiedy boga nie słyszę, nie widzę i nawet nie wiem czy istnieje?
Dla mnie to puste, nic nie znaczące słowa wręcz absurdalne i niezrozumiałe. Czy to oznacza że będę się smarzyl w piekle? Swoją drogą
/.../

Kasuję ciąg dalszy, bo podejmuje inny wątek, omówiony na forum - do znalezienia w wyszukiwarce.
moderator

 Re: Nienawidzę Boga, jeśli istnieje.
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-12-28 23:27

Nie umiem nic Ci doradzic, poza jednoczesnym wyrazaniem emocji i podejmowaniem prob wybaczenia (co nie oznacza kladzenia uszu po sobie) - do skutku. Ale zamowilam za Ciebie Msze Święte wieczyste.

 Re: Nienawidzę Boga, jeśli istnieje.
Autor: Edyta (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-12-29 01:08

Wyobraź sobie, że wiem doskonale o czym mówisz i chodź brzmi to absurdalnie to napisałam ci na przykładzie własnych doświadczeń; tego czego doświadczyłam. I w sumie doświadczam. Ale teraz już się temu nie poddaję bo wiem, że dla Boga jestem kimś cennym, wartościowym, pięknym... Ja!!! Normalnie szok... Ja! jestem jego dzieckiem...i to dzieckiem,które kocha tylko dlatego, że jest!! Nie wiem jak dla Ciebie czy innych ale dla mnie ta prawda to jest coś niesamowitego, wspaniałego bo jest ktoś jeden jedyny który kocha i akceptuje mnie taką jaką jestem. Który jest ze mną w każdej sytuacji, nawet gdy ludzie mnie krzywdzą. Nawet wtedy gdy ci którzy powinni mnie kochać jak rodzice... I masz rację - są tacy jak my, którzy nie mieli jakoś wyboru co do swojej sytuacji. Pozdrawiam i ściskam serdecznie - koleżanka DDA :)

P. S. Posłuchaj sobie Ttt świadectwa Litzy, tego od Luxtorpedy, Arki Noego ect, jest na youtubie. On zna co to piekło już za życia.

 Re: Nienawidzę Boga, jeśli istnieje.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2015-12-29 01:54

"Skoro nie zauważam miłości i ciepła od osoby, która widzę, słyszę i czuję jej dotyk, to jak mam odczuwać pełnię miłości bożej"

Napisałeś "nie zauważam". Ale zapewne zdajesz sobie sprawę z tego, że to tylko Twój subiektywny odbiór. I wiesz, że musisz się nauczyć ją zauważać. I że wymaga to czasu i zaangażowania z Twojej strony – przede wszystkim Twoich chęci.
Podobnie jest z Bożą miłością. Musisz najpierw chcieć nauczyć się ją zauważać ("zauważyć" nie jest równoważne z "odczuć"). A na razie tej chęci u Ciebie nie ma.

 Re: Nienawidzę Boga, jeśli istnieje.
Autor: adam (46.254.186.---)
Data:   2015-12-29 02:03

"to jak mam odczuwać pełnię miłości bożej, kiedy boga nie słyszę, nie widzę i nawet nie wiem czy istnieje?
Dla mnie to puste, nic nie znaczące słowa wręcz absurdalne i niezrozumiałe. Czy to oznacza że będę się smarzyl w piekle? "

Tu dochodzimy do kolejnego problemu. "Boga nie slysze, to Go nie ma; nie widze, to Go nie ma." Musisz zapamietac, ze Bog jest Bogiem cichym i pokornego serca. Abys Go uslyszal musisz sam sie wyciszyc wewnetrznie. Musisz spokorniec, zaakceptowac w pelni siebie samego, takiego jakim zostales stworzony, skad jestes, twoje wady. Pokora to wlasnie akceptacja swoich slabosci i nedzy; to przez nia mowimy "Boze pomoz mi bo sam od siebie nie dam rady." I wtenczas czesto doswiadczamy jakiejs nieznanej nam wczesniej mocy, gotowi jestesmy gory przenosic.
Ale musimy pamietac o tym, by sie wyciszyc. Wyciszyc - czyli zbalansowac nasze zmysly. To nie tylko ograniczenie lub wyeliminowanie halasliwej muzyki czy radia. To tez ograniczenie komorek, gier, facebooka, kumpli, wypowiadanych slow (czyli nie paplamy na prawo i lewo o tym, ze jakis "idiota" mi wczoraj droge zajechal). Wyciszamy sie wlasnie modlitwa za niego. Bo ten "idiota" jest tak samo kochany przez Boga, tak samo Bog pragnie jego zbawienia jak i twojego. Wiem, ze taka modlitwa jest bardzo ciezka, zwlaszcza kiedy ledwo uszlismy z zyciem lub zdrowiem, ale czy Jezus nie obiecal, ze wlos nam z glowy nie spadnie bez Jego zgody?
Wyciszamy sie modlitwa, adoracja Przenajswietszego Sakramentu, czesta Eucharystia i Spowiedzia Swieta. Staramy sie zglebi Boza milosc wzgledem nas.
Wtedy uslyszymy Boga. Bog w Dzienniczku Siostry Faustyny wyraznie mowi, ze nieustanna wrzawa meczy Go. Ze tam gdzie pycha tam Go nie ma, ze najwiecej lask splywa na dusze pokorne.

Kolejna sprawa jaka podejme to kwestia wybaczenia rodzicom. Dopoki im nie wybaczysz, dopóty bedziesz mial ciezko w zyciu i na duszy. Rodzice bardzo rania swoje dzieci, swiadomie, nieswiadomie. I my, ich dzieci, mamy obowiazek im te rany wybaczyc. My, rodzice, mamy obowiazek nauczac dzieci wybaczania ran jakie im zadamy w przeciagu ich dziecinstwa. To takie zamkniete kolo nie do unikniecia. Z tego nalezy sie spowiadac aby nastapila poprawa. Musisz rodzicom wybaczyc aby w twojej duszy zapanowal pokoj. Wtedy zaden psychoteraputa nie bedzie ci potrzebny.

A co do "smazenia" w piekle. Idziesz tam gdzie chcesz. Pragniesz zbawienia - powiedz tak Jezusowi. On cie poprowadzi przez kamienista droge pelna cierni. Jest to droga pod gore. Albo inaczej... wyobraz sobie, ze stoisz nad przepascia. Jest ona tak gleboka, ze nie widzisz dna. Wiesz, ze na dole jest Bog. I On ci powiedzial, ze cie zlapie, ale chce abys skoczyl. On chce twojego bezgranicznego zaufania. Chce abys skoczyl, bo On na dole cie zlapie. Bog swojej obietnicy nigdy, NIGDY nie cofa. Chcesz potepienia - powiedz "tak" szatanowi. Droga szeroka, piaszczysta, pelna hulanek, zabaw, muzyki i seksu. Nawet nie zauwazysz kiedy ta droga sie skonczy i wpadniesz wprost do piekla. Tam sie "smazyc" nie bedziesz. Dusze potepione wszystko by oddaly, aby mogly choc na sekunde wrocic na ziemie i prosic Boga o milosierdzie, o przebaczenie. Dla duszy lepiej jest cierpiec ogien czysccowy do konca czasow anizeli byc potepiona na wieki wiekow.
I nie mam tu na mysli "a, moze sie na czyciec zalapie". To sa kpiny z Boga. Kazdy ma szanse na Niebo zaraz po smierci. Bog dal nam wszystko abysmy po smierci trafili prosto do Nieba: sakramenty, ksiezy, swietych, mistykow, Pismo Swiete. Dal nam, pragnienie czyscca tu na ziemi, abysmy tu odpokutowali za nasze grzechy. Czy mozna prosic o cos wiecej?

 Re: Nienawidzę Boga, jeśli istnieje.
Autor: Stefan (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2015-12-29 03:47

/.../

Cytując Biblię należy podać źródło cytatu: księgę, rozdział i wiersz.
moderator

 Re: Nienawidzę Boga, jeśli istnieje.
Autor: malutka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-12-30 18:43

Nie wiem, czy to Ci w czymś pomoże, ale możesz wyrażać swoje emocje - te dobre i te złe, np. przez malowanie, pisanie wierszy, czy tworzenie czegoś. Możesz też napisać list do Boga, powiedzieć Mu to, co czujesz. Możesz prosić, aby pokazał Ci swoją Miłość.

 Re: Nienawidzę Boga, jeśli istnieje.
Autor: 6159 (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2015-12-31 12:52

Ttt, masz 26 lat, chyba najwyższy czas wziąć swoje życie we własne ręce a nie ciągle oglądać się na rodziców :) Spróbuj:)
mi się udało to i Tobie może.

 Re: Nienawidzę Boga, jeśli istnieje.
Autor: sadness (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-12-31 19:49

Ttt twoja reakcja jest typowa znaczy, że terapia działa. Po drugie w dalszym procesie swojego "zdrowienia" dojdziesz do tego, że temu wszystkiemu jest winny diabeł a nie Bóg i diabłu o to chodzi, żebyś tak myślał/a (sorki nie doczytałam czy jesteś on czy ona). Po trzecie, nie szukaj odpowiedzi na pytania: dlaczego Bóg do tego dopuścił? dlaczego ja? bo nie ma na nie odpowiedzi - proste :) szkoda zachodu i energii. Po czwarte co do bycia ofiarą przemocy polecam obejrzeć i uważnie posłuchać całości, ale do ciebie będzie kwestia szczególna od ok. 33 minuty do 37 posłuchaj uważnie

https://www.youtube.com/watch?v=YYCT-4sL75Y

Po piąte szanuj swoich rodziców, bo bez względu na to jacy są dali ci bezcenny dar, życie od ciebie zależy jak go wykorzystasz.
Nie daj się, powodzenia :)

 Re: Nienawidzę Boga, jeśli istnieje.
Autor: ja (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2015-12-31 20:16

Nie lubię się licytować kto ma gorzej, bo każda taka sytuacja jaką opisujesz jest beznadziejna, odbiera nadzieję, dołuję, głęboko krzywdzi. Mimo wszystko muszę napisać, że i tak masz lepiej ode mnie. Jestem kobietą czy tam dziewczyną w wieku 30 lat. Wyobraź to sobie, w patologi w jakiej żyłam sama nie wiem kiedy stałam się już pelnoletnia, bo zwyzajnie nie miałam czasu na myślenie, dbanie o siebie, próby ułożenia sobie życia. Przez dom w jakim się wychowałam wyszłam na nieudacznika. Jestem samotna, nigdy nie miałam nawet faceta - i to tak bardzo boli, a z drugiej strony tak bardzo potrzebuję bliskości i ciepła, strasznie za tym tęsknię. Ile razy kogoś poznawałam okazało się, że facet chce mnie wykorzystać seksualnie, albo zwyczajnie to ja się nie nadawałam do żadnego związku, bo życie w ciągłym stresie i trauma jaka mi została skutecznie burzyła ład w moim wnętrzu i emocjach. Co więcej pracuję w małej miejscowości, właśnie tam gdzie mój dom rodzinny i nie mam możliwości się przeprowadzić bo najbliższe miasto gdzie można coś wynająć jest ok 80 km stąd, po drugie nie mogę nigdzie indziej znaleźć pracy z której można się utrzymać i po trzecie mam straszne długi z ratą miesięczną 450 zł. Jak by tego było mało wydatki wzrastają, teraz muszę przejść kurację pewnymi lekami, ich koszt na rok sięga ok 2000 tys. zł. A potrzebuję min 3 lat zażywać te leki. Co więcej w trakcie brania tych leków nie można zajść w ciążę. W ogóle ostatnio myślę żeby ze sobą skończyć. Żadnej pomocy z nikąd, dalsza rodzina nie zna sytuacji, albo nawet nie chce jej poznać, zresztą kiedyś próbowałam im wszystko wyjaśnić to zostałam zignorowana, wyśmiana, uznali, ze to ja mam problem i to wszystko moja wina, zupełnie mi nie uwierzyli. W pracy gdzie pracuję również nie mam nikogo kto mógłby mi pomóc, zarabiam grosze i jestem tam traktowana jak totalny śmieć. Wszyscy mi zazdroszczą, bo patrząc z zewnątrz niczego mi nie brakuje- mieszkam w dużym, zadbanym domu, jesteśmy podobno bogaci, tylko pod tym złotem kryje się prawdziwy dramat, którego nawet nie chce mi się tu opisywać. Dziś sylwester, jak zwykle jestem sama. W moim życiu nie było absolutnie nikogo kto mi pomógł, a za to trafiłam na podłych ludzi, którzy mam wrażenie czerpią przyjemność z niszczenia mnie. Trafiłam nawet na takiego psychologa, materialistę, które przez okres 4 lat wyciągania ode mnie sporej kasy traktowała mnie jak totalnego śmiecia. Dziwne, tylko że to lekceważyłam i w jakiś sposób byłam do niego przywiązana i w jakiś sposób nawet go ba kochałam i podziwiałam !. Normalnie niedobrze mi się robi. Teraz wiesz, ze ja to dopiero przegrałam swoje życie. Ty jesteś młody, wyjedź do stolicy albo za granicę i poszukaj tam w miarę sensownej pracy. W ciszy wynajętego mieszkania szybko zapomnisz o smutnym dzieciństwie i młodości. Przynajmniej po części i na chwilę poczujesz się szczęśliwy, odpoczniesz, zaczniesz znowu marzyć. Tylko nie wracaj do domu.

 Re: Nienawidzę Boga, jeśli istnieje.
Autor: malutka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-01-01 19:08

Do Ja.
Nie jesteś nieudacznikiem. Masz pracę, z której sama się utrzymujesz. To od Ciebie zależy, co myślisz o sobie, nie od innych. Nie pozwól, aby źle Cię traktowali. Nie szukaj na siłę ciepła i miłości, bo ktoś to może wykorzystać, o czym już się przekonałaś. Szukaj miłości u Boga. Życzę Ci zdrowia, nadziei i spotkania w życiu życzliwych ludzi. Nie poddawaj się.

 Re: Nienawidzę Boga, jeśli istnieje.
Autor: agnieszka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-01-03 20:31

Do Ja: bardzo współczuję Ci tego wszystkiego, chociaż wiem, że takie gadanie to właściwie nie pomoże. Ale polecam Ci byś mimo wszystko miała nadzieję i oddala się Maryi Ona na pewno zrozumie i pomoże jakoś przejść. Oddaj Jej Swoje cierpienia, Ona je odda Jezusowi. W trudnych chwilach bardzo lubię poczytać Apokalipse św. Jana, zwłaszcza fragment: "Mówi Ten, który o tym świadczy: "zaiste, przyjdę niebawem" (Ap 22,20a) i sobie uświadomić, że to już nawet dzisiaj, może wrócić Jezus, otrzec wszelką łzę, i przedstawić nas Tacie jako świętych.
Może potrzebujesz aby porozmawiać z kimś o swoich problemach, moze znajdziesz innego psychologa, zawsze możesz też zadzwonić na jakiś telefon zaufania itp. Tutaj znajdziesz kilka telefonów:
www.pogotowieduchowe.pl/pomoc-specjalistyczna

 Re: Nienawidzę Boga, jeśli istnieje.
Autor: Jadwiga (---.multi.internet.cyfrowypolsat.pl)
Data:   2016-01-05 23:04

Powiem ci że bardzo kocham Boga i nie obwiniam Go za moje nie udane życie. A zawsze miałam pod górkę. A teraz to masakra zostałam sama z dwójka dzieci. Nie mam pracy w zimie mam długi i już miesiąc ich nie spłacam bo nie mam czym. Nie mam czym palić w piecu i został nam tylko chleb. Czasem mam nadzieję że sie już nie obudze i został mi właśnie Bóg i dzieci.

 Re: Nienawidzę Boga, jeśli istnieje.
Autor: wanda (217.153.182.---)
Data:   2016-01-07 13:54

Kiedy wybaczysz to co ci uczynili rodzice wróci do Ciebie spokój. Bóg Cie kocha Bóg wie że cierpisz. Też nie umiałam kochać Boga. Mój ojciec nigdy nie pokazał mi że mnie kocha. Ale teraz wiem że mnie kochał bardzo. Mam męża alkoholika wiem jak Ci ciężko. Teraz nie wyobrażam sobie życia bez Boga, bez Jego wsparcia i miłości. Nadal targają mną wątpliwości. I kiedy mąż mnie wyklina wołam Panie czy Ty jesteś i wiem że jest. I wiem że nas kocha. Bo Bóg jest Miłością.

 Re: Nienawidzę Boga, jeśli istnieje.
Autor: Tionne (78.10.254.---)
Data:   2016-01-07 21:09

Zamykając się na Boga tym samym zamykasz się na pomoc od Niego. Jak ciężko to trudno wierzyc. Ale powiedz sobie tak - od dzisiaj ufam Jezusowi ze ma On moc mnie z tego wyprowadzić, może powoli małymi kroczkami, inaczej jak ty sobie to wyobrazasz. Ale pozwól Mu, mimo bólu aby działał. Bo sam nie dasz rady, przyznawaj się do tego przed Nim. Bo bez Boga jestesmy niczym, On wszystko daje. Kazdy ma jakis krzyż, ale Bóg chce nam go pomóc nieść, tylko trzeba Mu o tym mówić. I wierzyc i ufac, ze ma On moc przemienić smutek w radość. W Ewangelii w kazdym przypadku uzdrowienia Jezus mowi - 'Idz twoja wiara cię uzdrowiła'. Nie ma wyjscia po prostu trzeba wierzyć, żeby dalej wzrastac. Wychodzi na to że to od nas, od naszej wiary, ufności bardziej zalezy, nasze uzdrawianie.

 Re: Nienawidzę Boga, jeśli istnieje.
Autor: Edyta (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-01-08 00:25

Jadwigo, czy próbowałaś w opiece społecznej szukać pomocy? Jak nie to tam się udaj. Poratują zasiłkami, pomocą.

 Re: Nienawidzę Boga, jeśli istnieje.
Autor: JestemJakTy (31 l.) (---.bb.sky.com)
Data:   2016-03-28 04:11

Byłam taka jak Ty. 5 lat temu, a mam dokładnie 31 (marzec 2016). Wiesz, Bóg cię wciąż testuje. Dlatego, że nie żałujesz swojego życia, tylko go obwiniasz i mówisz, że nie nawidzisz kiedy On Cię kocha. Miałam dosyć i przyszedł czas, kiedy padłam na kolana z płaczem `Panie Jezu już nie mogę, pomóż mi proszę`. Melanżowałam po całości, ktoś mnie kiedyś tam zranił i mówiłam, że mam chłopaków gdzieś, nie chcę żadnego, w mieście do dzisiaj żadna dziewczyna mi się nie przeciwstawi. Ale wiesz, kiedy nikt na nas nie patrzy wtedy płaczemy, bo jak Ty potrzebujemy kogoś by nas przytulił, ale na nas patrzy Bóg i czeka. Popełniamy błąd obwiniając Boga za to co mamy zamiast przepraszać za to co zrobiliśmy złego dotychczas. Jednak powiem Ci co mi kiedyś powiedziano i zostałam uleczona i wiodę cudowne życie u boku cudownych ludzi, a rodzinie też przebaczysz. Nie miałam łatwo więc i Tobie nie będzie, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. Zrobisz co będziesz chciał z tym, ja się dostosowałam, szukałam, czekałam:
Powiedziano mi tak:
- Tobie dziecko już nic złego się nie stanie; przestań mówić, zacznij słuchać.
- Odmawiaj Koronkę Do Miłosierdzia Bożego, najlepiej o godz 15 (godzina śmierci Pana Jezusa), jeżeli nie wiesz jak, zobacz na youtube, spisz na kartce słowa.
- Kup sobie Obrazek na ścianę, do portfela włóż, samochodu - obrazek Jezu Ufam Tobie - Jezus, z serca którego wylewają się dwa promienie.
- Pewnie zasniesz nie raz, nie raz Zło Cię odwiedzie i zapomnisz się modlić wieczorem, ale staraj się. Ewentualnie jeżeli się nie pomodlisz na dobranoc tak zawsze przeżegnaj się przed zaśnięciem, a także kiedy poczujesz, że coś złego się kroi w dzień
- Będziesz jechał samochodem, pociągiem, tramwajem pomódl się w myślach
- Uczęszczaj na msze w niedziele, staraj się co niedzielę

Podpowiem Ci: zamiast się żalić i obwiniać życie i innych, zacznij przepraszać Boga za swoje błędy-grzechy i idź do spowiedzi. Jak nie u siebie w miejscowości, mieście to wsiadaj do autobusu i jedź do innej parafii. Tej ulgi wiem, że dawno nie poczułeś, ulgi przebaczenia. Ksiądz to nie taki człowiek jak Ty tyle, że jak się mówi na rejonach w sukience. Bóg przez Księdza przemawia - i to wielka też tajemnica. Ja dałam radę. A Ty?

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: