logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Męczę się codziennością, wegetuję na świecie.
Autor: Karol (18 l.) (---.retsat1.com.pl)
Data:   2016-04-15 17:45

Witam, mam 18 lat, uczęszczam do 2 klasy technikum, o dosyć skomplikowanym dla laików kierunku - elektronik. Profil ten okazał się dużo inny niż oczekiwałem. Ze "zwykłymi" przedmiotami nie mam problemów, za to zawodowe są dla mnie mega niezrozumiałe i mimo dużej ilości nauki wyniki są marne. Do tej pory nie miałem problemu z tym, żeby zaliczyć semestr na to 2 i mieć spokój, ale teraz jest z tym coraz gorzej. Brakuje mi motywacji do nauki, to fakt. Ktoś może powiedzieć, że lenistwo itd. Otóż nie. Już w początkowych klasach podstawówki miałem problemy z otoczeniem, ludzie ze starszych klas wyśmiewali mnie, wtedy jeszcze nie wiedziałem czemu. W późniejszych latach to minęło i aż do technikum nic się nie działo, jednak powoli dochodziło do mnie to, czemu wcześniej tak było. Nigdy nie uważałem się za ładnego człowieka, ale teraz w porównaniu z innymi widzę jak beznadziejne rysy twarzy (i nie tylko to) posiadam. Nie chodzi o to, żeby być jakimś księciem z bajki, ale zachować jakieś pozory przyzwoitego wyglądu. Do tego jedno oko mi "ucieka" i przy rozglądaniu na boki widać, że mam "zeza". Wiele razy słyszałem komentarze związane z moim wyglądem, można powiedzieć, że wyglądam idiotycznie (jakkolwiek by to nie zabrzmiało) i nikt nie traktuje mnie poważnie. Na przerwach staram się chodzić odosobniony, żeby żadna osoba nie miała okazji mi "dowalić". Wiadomo, że jest kilka normalniejszych osób, które nic mi nie wypominają, ale one też przebywają w towarzystwie klasy, więc staram się unikać z nimi kontaktu. Myślałem nad zmianą szkoły, ale wolę chodzić do tej z ludźmi który już przyzwyczaili się do mojej obecności i ja przyzwyczaiłem się do ich komentarzy (co nie znaczy, że mnie to nie dotyka) niż znowu "pokazywać" się nowemu, szerszemu gronu. W domu tez nie jest za ciekawie bo mama mimo tego, że już dwa razy była na dłuższym leczeniu od 7 lat (z tymi przerwami na leczenie zamknięte) regularnie pije. Wracając jeszcze do mnie, nie widzę nijak swojej przyszłości. Wychodząc z domu gdzieś z tyłu głowy mam świadomość tego jak wyglądam. Stresuje się mijając ludzi na ulicy, boje się spojrzeć im w twarz. Nigdy nie zaakceptuje samego siebie. Słysząc te różne komentarze nigdy nie odpowiadam, bo co ja mogę? Cokolwiek bym nie powiedział, z ust "dziwaka" zabrzmi to dziwnie. Nawet chamsko "pyskując" tylko bym bardziej się pogrążył. Samo spotykanie ludzi mnie chorobliwie męczy, do tego szkoła. Wracając do domu jestem totalnie padnięty, nie mam siły na nic, myślę tylko o tym, jakby mogło być gdybym wyglądał inaczej. Nie wiem co dalej robić, męczę się codziennością, można powiedzieć, że "wegetuję" na świecie.

Pewnie to wszystko co napisałem jest niespójne i nieczytelne, ale jeśli komuś chciało się przeczytać, to ślicznie dziękuję. Przynajmniej się wyżalę.

 Re: Męczę się codziennością, wegetuję na świecie.
Autor: 777 (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2016-04-27 20:45

Warto porozmawiać z rodzicami o zmianie szkoły, skoro to nie jest to. I nabierz dystansu do swojego wyglądu. Ze mnie też się śmiali do czasu, kiedy sama siebie zaakceptowałam. Wada Twojego wyglądu, jak piszesz, może się stać nawet Twoim atutem. Najważniejsze w tym wszystkim trzymać się mocno Jezusa Chrystusa. Swój sposób bycia odnalazłam właśnie z Nim. Kiedy On jest na pierwszym miejscu, wtedy wszystko jest na właściwym miejscu.

 Re: Męczę się codziennością, wegetuję na świecie.
Autor: Anna (---.dzierzoniow.vectranet.pl)
Data:   2016-04-28 13:27

No, coś ty - bardzo ładnie piszesz i to jest bardzo czytelne. Założę się, ze jesteś ładnym chłopcem, tylko trzeba nad swoim wyglądem trochę popracować. Przede wszystkim idź do dobrego fryzjera i nie mów mi, ze nie masz pieniędzy. Można teraz zarobić legalnie, biorąc za kogoś dyżur w weekend - tak dorabiają uczące się córki mojej koleżanki. Nie wyobrażasz sobie, jak fryzura zmienia człowieka. Znałam chłopaka, który był tak brzydki - ma nieregularne rysy, ze aż przykro było na niego patrzeć. Odpowiednia fryzura dokonała cudu. Brak urody dodaje czasami facetowi męskości - pewnie o tym nie wiesz. Jak już załatwisz sprawę z głową, kup sobie ze trzy nowe bluzy i jakieś modne spodnie. Formowe buty dopełnią całości. Zobaczysz, ze koledzy inaczej na ciebie spojrzą.
Aha, jeśli masz zeza, to można to skorygować okularami. Faceci w okularach bardzo podobają się kobietom, bo sprawiają wrażenie odpowiedzialnych i dojrzałych. Nie ma chłopców brzydkich. Są co najwyżej zaniedbani. Zycie przed tobą, facet!
Jeśli mama ma problem alkoholowy, poszukaj w okolicy stowarzyszenie DDA. To Dorosłe Dzieci Alkoholików. Znajdziesz tam naprawdę wsparcie. W zakładkach po prawej stronie znajdziesz, jakie cechy mają DDA. Może odnajdziesz tam siebie i pomoże ci to żyć. O, tu masz syndrom DDA:
http://www.stowarzyszenie.edu.pl/projekty-2010/program-partnerstwa-transgranicznego-kompetentna-pomoc-wspouzalenionym/syndrom-dda-objawy-przyczyny-i-leczenie

 Re: Męczę się codziennością, wegetuję na świecie.
Autor: n_ (---.derkom.net.pl)
Data:   2016-04-28 18:40

Nad wyglądem trzeba pracować, a nie biadolić, że jestem brzydki/brzydka. Samo się nie zrobi. Jasne, że są ludzie wyjątkowo, zjawiskowo piękni, ale wszyscy muszą o siebie dbać i nikt nie jest z tego zwolniony. Osobiście wolałabym już przebywać z kimś mniej urodziwym a super zadbanym niż z kimś super pięknym, a totalnie flejtuchowo-byle jak się prezentującym. Fryzura, ubiór, pewność siebie (albo chociaż świadomość wad i akceptacja siebie) działają cuda.
Co do szkoły jeśli tylko jesteś w stanie ją ukończyć jeżeli chodzi o przedmioty to zostań w tej w której jesteś, chodzi o to żebyś faktycznie miał świadectwo ukończenia szkoły.
Istnieje realne niebezpieczeństwo, że w nowej grupie rówieśniczej będzie gorzej, jasne może być lepiej, ale rzeczywistość jest brutalna. Znam historię gdzie po przeniesieniu się dziewczyna nie poradziła sobie psychicznie w nowej grupie, oceny leciały na łeb na szyję w dół, pozostałe problemy się tylko pogłębiły i to wszystko było ponad siły tej osoby. Weź to pod uwagę jeżeli serio chcesz zmienić szkołę.
Natomiast jeśli kompletnie, ale to kompletnie sobie nie radzisz z przedmiotami zawodowymi, i jest groźba nieukończenia szkoły, to może faktycznie trzeba zmienić szkołę nie oglądając się na ludzi.
Dla wielu osób szkoła średnia to trauma i niezbyt miłe wspomnienia, więc się nie martw, nie ty jeden to przeżywasz. U mnie w klasie był chłopak delikatnie mówiąc "brzydki", przez całą szkołę średnią szykanowany zarówno przez klasę/rówieśników jak i o dziwo nauczycieli. Dzisiaj jest szczęśliwym mężem pięknej żony, ukończył studia na Uniwersytecie Jagiellońskim, pracuje, jest szczęśliwy i doceniany, a w liceum był traktowany strasznie.
Inny kolega był w pierwszej klasie strasznie gruby, widać było,że mu to bardzo psychicznie przeszkadza. W wakacje między pierwszą a drugą klasą się zawziął i schudł tak, że wszyscy przecierali oczy ze zdumienia, nie muszę już nawet dodawać, że jego akcje poszybowały w górę i zaczął być nawet kimś w rodzaju klasowej gwiazdy. Dzisiaj jest prezenterem telewizyjnym w ogólnokrajowym programie. Ja sama wspominam liceum nie najlepiej, nie była to moja wymarzona szkoła, ta do której chciałam naprawdę chodzić była w innym mieście, ale rodzina się nie zgodziła. Parę lat się okrutnie przemęczyłam. Jak widzisz da się przetrwać pomimo trudności, da się nawet nad sobą trochę popracować.
Jeżeli chcesz jakkolwiek funkcjonować w społeczeństwie w przyszłości to szkołę średnią musisz mieć ukończoną, ale to chyba już wiesz.
Porozmawiaj z kimś dorosłym i mądrym, kto może realnie ocenić problem, możesz poszukać wsparcia u psychologa, ale nie bierz absolutnie na serio wszystkiego co on mówi, myśl też samodzielnie i wyciągaj wnioski.
To twoje życie i nikt go za ciebie nie przeżyje.
Z całego serca radzę ci trzymać się zawsze Jezusa i Matki Bożej, bo z perspektywy czasu jedyne czego naprawdę żałuję w życiu jest to, że byłam z dala od Boga przez cały okres wczesnej młodości i studiów. Wielu błędów mogłam uniknąć, wielu cierpień życiowych sobie zaoszczędzić, wielu głupotom zapobiec.

 Re: Męczę się codziennością, wegetuję na świecie.
Autor: Karol (---.ip.fortes.pl)
Data:   2016-04-28 19:15

Jeśli chodzi o fryzurę, to regularnie chodzę do fryzjera, i to chyba jedyna rzecz która mi się w sobie podoba. Co do zeza to mam zamiar iść na operację, nie wyobrażam siebie w okularach. Odpowiedzialnie i dojrzale to raczej bym w nich nie wyglądał. Z ubraniami też nie mam problemu, no może poza tym, że stresuje się gdy muszę zapytać o coś w sklepie. Ubieram się jak każdy inny nastolatek. Beznadziejna twarz naprawdę potrafi uprzykrzyć życie do bólu. Nie wiem co ma na celu Bóg dopuszczając takich ludzi do istnienia. Tak samo nie wiem co ma na celu gdy rodzą się dzieci chore, bez rąk, bez nóg, z różnymi wadami. Co do DDA to nie są wydarzenia z przeszłości, to dzieje się teraz i codziennie muszę na to patrzeć.

 Re: Męczę się codziennością, wegetuję na świecie.
Autor: Anna (---.dzierzoniow.vectranet.pl)
Data:   2016-04-28 19:46

Jesteś dorosłym dzieckiem alkoholika. DDA to zespół cech nabytych w kontakcie z alkoholiczną rzeczywistością. Nie wyobrażasz sobie, jak terapia psychologiczna może pomóc w funkcjonowaniu w takim świecie. Przeczytaj uważnie, zanim zaczniesz negować:

http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/psychologia-na-co-dzien/art,32,dorosle-dzieci-alkoholikow-dda.html

Uważam, ze twoje poczucie wartości zostało zachwiane w związku z tym, ze mama pije. Skoro dbasz o siebie, o swoją powierzchowność, to teraz trzeba zadbać o psychikę, bo jest nie mniej ważna. Uważasz, ze gdybyś był przystojniejszy, byłbyś szczęśliwszy? Czy to naprawdę jest najważniejsze w twoim życiu? Czy nie za bardzo skupiasz się na sobie? A może pomyślałbyś, jak pomóc matce? W każdym mieście, często przy parafii jest też klub AA. Masz wyraźnie zaburzoną hierarchię wartości. A jak tam twoje relacje z Panem Bogiem?

 Re: Męczę się codziennością, wegetuję na świecie.
Autor: Karol (---.ip.fortes.pl)
Data:   2016-04-28 20:27

Nie uważam, że jest najważniejsze, ale z pewnością łatwiej, gdy nie musisz stresować się komentarzami i swobodnie możesz przebywać wśród ludzi. Nigdy nie oceniałem nikogo po wyglądzie, ale rzeczywistość jest taka, że dużo osób tak robi. O pomocy mamie myślałem, rozmawiałem, ale co więcej mogę zrobić, jeśli sama spędziła te 3 miesiące razem z psychologami, psychiatrami itp. Ze swojej strony gdy mama zachowuje się w porządku zawsze z nią rozmawiam, pomagam, robię to o co mnie poprosi. Relacje z Panem Bogiem? Od dziecka chodzę co niedzielę do kościoła, w Święta, na msze za członków rodziny. Z rana mam mało czasu na modlitwę, ale wieczorem prawie zawsze się modlę, dziękuje za wszystko co dobre mnie spotkało, proszę o rozwiązanie problemów. Jednak czasem po ciężkim dniu, jakimś mega upokorzeniu nie mam ochoty na nic, więc idę spać po przemyśleniach na temat wszystkiego dookoła. Są takie chwile, że mam żal, że tyle złego mnie spotyka i zastanawiam się czy Bóg naprawdę istnieje.

 Re: Męczę się codziennością, wegetuję na świecie.
Autor: m. (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-04-28 21:06

Witaj :)

Bardzo Cię zachęcam do wysłuchania konferencji o. Szustaka, w której dobrze wyjaśnia, jak dziwnie mamy w głowach, że niby wiemy, że Pan Bóg nas stworzył, ale totalnie nie potrafimy wywnioskować, że skoro nas stworzył nieskończenie cudowny, mądry, piękny, dobry, wszechmogący Bóg to musimy być zarąbiście piękni:
http://profeto.pl/archiwum-radia,6314.html

Dam głowę, że jesteś dobrym, ładnym chłopakiem, tylko masz problem z uwierzeniem w to. Rozumiem, że trudno przyjmować głupie komentarze. Doświadczyłam jak to jest, gdy wszyscy się odsuwaja i mają cię za dziwaka. Ale zawsze wtedy mam w głowie, "a Jezus i tak mnie kocha i On będzie ze mną, gdy wszyscy odejdą".

Zawsze się bardzo wzruszam, gdy myślę, że On przyszedł na ziemię i doświadczył dokładnie tego samego co my (oprócz grzechu). On nie tylko widzi nasze cierpienia i radości, ale uczestniczy w nich. Jezus Cię rozumie.
Chociaż jest "najpiękniejszy z synów ludzkich" to jednak "tak nieludzko został oszpecony, Jego wygląd i postać Jego była niepodobna do ludzi" (Iz 52, 14).

Co do tego dokuczania jeszcze to na Twoim miejscu poszlabym chyba powiedzieć to jakiemuś nauczycielowi, pedagogowi. Bo takie zachowanie nie może być bezkarne, zresztą w przyszłości ci ludzie mogą dręczyć też innych. Chociaż rozumiem, że może Ci być ciężko, no ale to już sam rozważ.

Co do problemów w domu to oprócz namawiania mamy na terapię, warto żebyś sam znalazł wsparcie. Np. Telefon zaufania (116 111 - dzieci i młodzież 116 123 - dorośli).

I poza tym to nie martw się zbytnio. "Bóg zawsze znajdzie Ci pracę" - Regina Brett
Najważniejsze, że się starasz i uczysz się ile możesz :)
Sukces wcale nie jest jakiś ważny. Ważna to jest miłość! :)

"o nic przesadnie się nie troskajcie, lecz wszystkie wasze potrzeby polecajcie Bogu w modlitwie blagalnej (połączonej) z dziękczynieniem" (Flp 4,6)

Kocham ten fragment z listu do Filipian. Zawsze jak powierzam siebie i wszystkie moje sprawy Chrystusowi, najbardziej w czasie Eucharystii i gdy odmawiam Różaniec to często widzę, że On to serio to wszystko ogarnia.
A nawet jak czasem wszystko się wali to cieszę się jeszcze bardziej, bo "Pan jest blisko tych, których serce złamane, a strapionych na duchu wybawia" (PS 34,19)

Może pomocne będą dla Ciebie też jakieś rekolekcje? Bardzo polecam Ci rekolekcje ignacjanskie, ale możesz też posłuchać jakichś on line. Lubię słuchać całkiem Adama Szustaka. Szczególnie polecam Ci posłuchać sobie " plastra miodu":
http://www.langustanapalmie.pl/konferencje2

Pozdrawiam Cię, wszystkiego dobrego. Niech Pan Cię błogosławi :)

 Re: Męczę się codziennością, wegetuję na świecie.
Autor: Anna (---.dzierzoniow.vectranet.pl)
Data:   2016-04-29 05:21

Jesteś dorosły, ale jesteś jeszcze dzieckiem. Nic nie piszesz o ojcu czy rodzeństwie. Jeśli jesteś sam z matką chorą na alkoholizm, jesteś w ogóle sam. Nawet jeśli masz rodzeństwo, to relacje w takiej rodzinie są zaburzone. Masz niezaspokojone potrzeby emocjonalne. W domu często musiałeś się bać. Przenosisz zachowania na szkołę i funkcjonujesz w niej podobnie jak pewnie w domu jako ofiara.Sam niejako nakręcasz to, co się wokół ciebie dzieje. I dlatego musisz mieć pomoc psychologiczną czy terapię w DDA. Rozumiem, ze wątpisz w jej skuteczność, skoro matce nie pomaga, ale bardzo trudno jest wyleczyć alkoholika, jeśli on sam tego nie chce. Alkohol to najprostszy środek antydepresyjny. Działa natychmiast i skutecznie, ale uzależnia. Jeśli nie podejmiesz terapii, sięgniesz po niego, prędzej czy później, jak matka, bo już życie cię boli, a znasz drogę po lek. Jesteś bardzo wrażliwy, bo wiele już wycierpiałeś i, proszę, pozwól sobie pomóc. Zgłoś się chociażby do Ośrodka Pomocy Społecznej, gdzie tobą pokierują. Nie wiem, gdzie mieszkasz. W dużym mieście łatwiej znaleźć pomoc.To dobrze, ze nie zapominasz o Bogu. On się tobą opiekuje - mówi ci teraz: Możesz znaleźć pomoc, tylko postaraj się. Bóg działa przez ludzi, będzie działał przez psychologa. Nie jesteś pierwszym, który w cierpieniu pyta, czy On jest. Ktoś ty, wyżej, zadał pytanie o Księgę Hioba. Jeśli masz Pismo Święte sięgnij do tego tekstu. Poza tym wykrzycz Bogu swój ból, pokłóć się z Nim. Jesteś wartościowym człowiekiem. Pozwól, żeby ktoś ci pomógł, a wtedy będziesz umiał pomagać matce.

 Re: Męczę się codziennością, wegetuję na świecie.
Autor: n_ (---.derkom.net.pl)
Data:   2016-04-29 12:35

Tak po ludzku pierwsze co musisz zrobić to jak najszybciej się poddać operacji oczu. Takie rzeczy potrafią ludzi odrzucać i wierzę ci. Na moim osiedlu było dziecko (teraz już dorosły człowiek) z zezem, dzieci miały z niego ubaw, przykre, ale tak było. Na szczęście rodzice w miarę szybko zareagowali i dość wcześnie to dziecko przeszło operację, nikt się już później z niego nie nabijał. Dziwię ci się, że tak długo wytrzymałeś z takim defektem, tak wiem, wszyscy ci wciskają gadki szmatki o tym, że liczy się wnętrze, ale wiadomo,że na pierwszy rzut oka każdy oceni cię po wyglądzie. Zrób z tymi oczami porządek, to od razu poczujesz się lepiej.
Jeżeli nie akceptujesz siebie takim jakim jesteś to czego oczekujesz od ludzi na forum? Zbiórki na operację plastyczną, żebyś mógł wyglądać jak gwiazda filmowa?
Masz takie geny a nie inne, odziedziczyłeś wygląd po przodkach, zaakceptuj to.
Rozumiem, że chciałbyś się poczuć doceniany (nawet za wygląd) a nie wiecznie oceniany negatywnie na jego podstawie. Prawda jest taka, że musisz zaakceptować siebie, bo w tym ciele spędzisz całe życie. Z takimi rysami twarzy, nie innymi.
Nie każdy jest piękny fizycznie, trudno. W wieku nastoletnim może to być szczególnie przykre, ale musisz to zaakceptować. Zrobić co możesz dla poprawy wyglądu, a resztę zaakceptować i cieszyć się życiem. Za bardzo się zresztą skupiasz na tym wyglądzie. Gdybyś się zajął swoimi pasjami, pomaganiem innym w wolontariacie na przykład, to by ci ten "brak" wyglądu zaczął wisieć i przestał zatruwać życie.
Wylecz oczy, resztę zaakceptuj, wyjdź do ludzi i już. Musisz sobie zacząć wyrabiać jakąś odporność na ludzkie opinie i komentarze, bo na razie to się im całkowicie poddajesz i pławisz w jakiś ciemnych niezdrowych emocjach.

 Re: Męczę się codziennością, wegetuję na świecie.
Autor: Karol (---.ip.fortes.pl)
Data:   2016-04-29 17:21

Jeśli chodzi o to co napisała Anna, to ja od jakiegoś czasu już chodzę do psychologa. A na forum napisałem, sam nie wiem czemu, pod wpływem emocji. Chciałem po prostu przeczytać co ktoś sądzi o tym wszystkim.

 Re: Męczę się codziennością, wegetuję na świecie.
Autor: 6689 (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2016-04-29 19:20

To może tak bardziej praktycznie;
Co Twój wygląd ma wspólnego z wynikami w nauce?
Myślisz czasem o swojej przyszłości? O znalezieniu dziewczyny? Kiedyś o tym pomyślisz. To prawda, że dla nastolatek wygląd jest ważny, z czasem jednak wypiera go intelekt, charakter, zawód, możliwość utrzymania rodziny, zapewnienie jej bezpieczeństwa. Jeśli wierzyć w to, co piszesz to wyglądem raczej nie zaimponujesz. Co Ci zostaje jeśli się nie uczysz, przechodzisz z klasy do klasy na samych dwójkach? Inteligentny jesteś bo ładnie piszesz, teraz przełam lenistwo i zacznij się uczyć. Żeby skończyć szkołę, zdobyć zawód, dobrą pracę. Współpracuj z psychologiem, rozwijaj się, swój charakter bo jak do brzydkiego wyglądu dojdzie bezrobocie i przerośnięte ego spowodowane brakiem pracy nad sobą to dopiero będziesz miał powód do zmęczenia życiem:)
Jesteś DDA. Jak dla mnie jesteś klasycznym przykładem DDA. To, co dzieje się teraz jest konsekwencją przeszłości. Jesteś dla siebie niedobry, oceniasz się bardzo krytycznie i niesprawiedliwie, poczucie własnej wartości uzależniasz od osób z zewnątrz a jednocześnie boisz się tych osób, nie dajesz im szans docenienia Cię. Jeśli czegoś nie zrobisz to nigdy się z tego nie wyrwiesz. Nie da się.

Ks. Grzegorz Polok: "Rozwinąć skrzydła". Poczytaj.
www.rozwinacskrzydla.pl/rozwinac_skrzydla_e-book.pdf

 Re: Męczę się codziennością, wegetuję na świecie.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2016-04-30 01:11

Karolu, nie doszukuj się źródła swoich problemów w wyglądzie zewnętrznym. Owszem, powierzchowność często pierwsza rzuca się w oczy, ale nie jest to wcale podstawa do budowania trwałych relacji koleżeńskich, przyjaźni czy miłości. Dlatego w pierwszej kolejności skup się na leczeniu swojego wnętrza, żebyś umiał inaczej na siebie spojrzeć (nie mam bynajmniej na myśli spoglądania w lustro). Współpracuj z psychologiem i z Jezusem (On uzdrawia).
Kiedy nauczysz się lepiej samego siebie traktować, to się przekonasz, że otaczający Cię ludzie wcale nie są tacy straszni, jak Ci się wydaje. Teraz dobija Cię Twoja wyobraźnia. Non-stop bronisz się przed wyimaginowanymi atakami z ich strony. Nic więc dziwnego, że jesteś wykończony.

Mam znajomego, któremu uciekało na bok oko. Dość mocno. A umiał nawiązywać znajomości, znajdować przyjaciół. Założył także rodzinę. Ilekroć go spotykałam, zawsze był w czyimś towarzystwie, nigdy się nie izolował. Oko zoperował, mając już dość duże dzieci.

 Re: Męczę się codziennością, wegetuję na świecie.
Autor: Anna (---.dzierzoniow.vectranet.pl)
Data:   2016-04-30 20:16

To świetnie, że chodzisz do psychologa. Wszystko będzie dobrze. Pozdrawiam. Jesteś wartościowym chłopakiem.

 Re: Męczę się codziennością, wegetuję na świecie.
Autor: n_ (---.derkom.net.pl)
Data:   2016-05-03 21:56

Karol specjalnie dla ciebie:
https://www.youtube.com/watch?v=iMkfd9sm9rw

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: