Autor: Asia (---.opera-mini.net)
Data: 2016-04-15 12:37
Pomoglam 'przyjacielowi', pożyczyłam mu pieniadze, a właściwie to w tajemnicy przed mezem zaciagnelam kredyty, których 'miałam nie poczuc'. Mowil, żebym się nie martwila, gdy on pewnego dnia zamilknie. Zapytałam dlaczego tak miałoby byc. Powiedział mi wtedy, że pożyczył od podejrzanych gości (lichwiarzy) pieniądze na spłatę zadluzenia jego matki, ponieważ groziła jej eksmisja. Pytałam go, skąd taki głupi pomysl, że ewentualnie mogłaby przecież zamieszkać u niego itd. Nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie, po prostu pozyczyl. A teraz zbliża się termin splaty zobowiązania i nikt nie chce mu pomoc, wszyscy się od niego odwrocili, brat powiedział ze sam się w to wpakował itd... no cóż mnie się serduszko scisnelo i zgodziłam się pomoc. Grzegorz umówił spotkanie z Panią która zajmowała się pośrednictwem w zawieraniu umów kredytowych. Jak się okazało nie miałam zdolności kredytowej, a umów zagranicznych nie akceptowano (w tamtym czasie pracowałam za granica), wiec Grzegorz zaproponowal, że wystawi mi zaświadczenie o zatrudnieniu, tak abym te zdolność miala. Przyznam szczerze ze w tamtym momencie nie myslalam, nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak 'zly' jest to czyn, myślałam tylko, aby pomoc, aby on mógł spokojnie zyc. Pani uruchomiła swoje znajomości i otrzymałam kwotę jaka Grzegorz potrzebowal. Dziękował mi i obiecywał ze nawet nie poczuje ze mam te kredyty. Pierwsze raty zapłaciłam ja, bo Grzegorz akurat zachorował (zarobki jego zależało od kursow, był kierowca na własnej dzialalnosci, nie opłaca składki chorobowej) i nie miał wtedy na raty. Potem mial wypadek samochodowy. Ponieważ on miał kredyt hipoteczny na dom (doradzilam mu go sprzedac, aby pozbyl sie dlugow),jak twierdzil miał zapłacić do banku transze 20 tys. zł., a ponieważ nie mial to pozyczyl od kolegi, ktory akurat chcial kupic sobie samochod. Mial tydzien na oddanie dlugu, nie mial skad wiec znow pozyczyl od lichwiarzy. Ja wyjechałam do pracy za granicę (w tym czasie byłam już w ciąży z moim mezem), pracowałam u siostry, jak również moi rodzice. Z tamtad wysłałam mu pieniądze na kolejne raty, bo oczywiście nie mial, a ja otrzymywałam telefony z bankow. Znowu zaczęły się śpiewki o ludziach, którzy go scigaja, miał stan przedzawalowy, był w szpitalu, ukrywał sie.... ze względu na te kredyty bałam się ze faktycznie coś mu zrobię i nigdy nie zacznie ich splacac. Zaproponowalam, by poprosić mojego męża o pomoc. Niestety mężowi nie udało się 'wytrzasnac' pieniedzy, próbował choc dla niego to wszystko było podejazane. W końcu wzgeytrzasnacyznalam mężowi o kredycie, a on z obawy o mnie powiedział mojej siostrze i tak dowiedziała się o tym moja rodzina. W tamtym momencie stracilam prace. To był straszny czas, ponieważ wtedy 'wieszano na mnie psy', zostałam zwyzywana przez siostrę i rodzicow. Byłam o krok od popełnienia samobojstwa, bo nie radzilam sobie z tym ponizaniem, odrzuceniem. Jedynie dziecko mnie uratowalo, nie mogłam decydować o jego zyciu. Do końca pobytu wypłakiwalam się w poduszkę każdego dnia, z mężem byłam na etapie kłótni i rozmów o rozwodzie.
Wróciłam do Polski, bezskutecznie poszukiwałam pracy, w moim stanie nikt nie chciał mnie zatrudnic, choć bardzo chcialam pracowac. A grzegorz? Cóż niedługo potem otrzymałam kolejny telefon z banku z informacja o niezaplaconej racie, byłam zdziwiona, ponieważ przekazałam na to pieniadze. Grzegorz twierdzil, że 'lichwiarze' złapali go na ulicy i zabrali wszystko co mial. Próbuje gdzie załatwić pieniądze żeby im oddac.... wiec zapłaciłam kolejne raty.... mój strach rosl, ponieważ raty nieplacone, a jego nadal scigali. Ponadto zwolniono ho z pracy. Ja zrobiłam przyzwoite pieniadze, lecz to nadal było za malo. Odsetki rosły, Grzegorz nie splacal dlugow, bo nie miał z czego, mówił ze oni sprzedali jego dług i ci kolejni juz nie będą tacy mili. Mi kończyły się pieniądze wiec prosilam, żeby mi coś oddal, oddał mi 3 tys., później naciskałam i mowilam, że potrzebuje wiecej, podobno załatwił gdzieś 10 tys., miał oddac. I już byliśmy umówieni kiedy napisał ze znowu go zlapali, pobili i zabrali wszystko. I tak historia o lichwiarzy chyba ciągnęła się gdy pytałam o raty, mówił ze nie może do pracy bo go zlapia, że kombinuje kase, musi się ukrywac. Raz nawet napisał ze po raz pierwszy miał przystawiony pistolet do głowy i dali mu 24 h. Mówiłam wtedy ze pójdę z tym na policje, to powiedzial ze jeśli to zrobię to oni zrobią krzywdę jego synowi. Mój strach rosl, nie wiedziałam co robic, czekalam. Nasteonego dnia powoedzial, ze jego partnerka wzięła mu 30 tys. Kredytu i im oddal, a oni i tak naliczali odsetki.
Ja zaczęłam być nieufna, byłam u adwokata z prośbą o porade. Adwokat mowil, zeby podpisal mi uznanie dlugu i jesli tego nie bedzie chcial zrobic to znaczy ze jest oszustem i mam isc na policje. Grzegorz powiedzial, że podpisze ale nigdy nie mógł się spotkac. W końcu przyjechali do mnie Panowie z jednego z bankow, ponieważ dopatrzyli się 'złego zaswiadczenia'. Na pocieszenie powiedzieli tylko, że póki raty są splacane to nie musze się obawiac. Moje prośby i lamenty do Grzegorza były coraz częstsze i bardziej rozpaczliwe. W końcu dowiedziałam się że zgłosił na policje sprawę lichwiarzy i czekał aż się 'odczepia', aby podjąć prace i sllacac dlugi. Dziś ja prosząc go o spłatę zadluzen, ponieważ ja nie mam na to pieniędzy dowiaduje się ze wysłano go z pracy na malte i ciągle siedzi na Sycylii czekając na prom i nie wiadomo kiedy wroci. Ja jestem zalewana telefonami z bankow, bo raty są nieplacone, znowu miałam wizytę w domu... po tej wizycie postanowiłam ze poproszę o pomoc jego matke, ale powiedział ze jeśli do niej pójdę to nie mam się do niego odzywac i żebym nie groziła mu rodzina. Znowu się przestraszylam, bo wciąż się ludze, ze w końcu zacznie placic.
Do porodu zostały mi dwa miesiace, a ja nie wiem co robic, czekam jak na sciecie. Te kredyty i strach przed komornikiem i prokuratura mnie paralizuja. Ludze się ze zacznie placic... mąż nie jest w stanie splacac tych rat, teraz tylko on nas utzrymume.
Nie podpisałam z Grzegorzem żadnej umowy, na dowód mam jedynie wiadomości i to nie wszystkie, bo wcześniej mówił żebym usunęła dla bezpieczenstwa. Dziś jestem kompletnie zalamana, bankow nie obchodzi to ze zostałam tak wykorzystana. Wstydze się tego, boje się prosić rodzinę o pomoc, po tym jak wcześniej zostałam potraktowana. Dziś byłabym w stanie nawet sprzedać nerke, aby móc znowu normalnie zyc, bez strachu, z radością oczekiwać rozwiazania i cieszyć sie rodzina. Dlaczego za pomoc drugiemu człowiekowi musze tak cierpiec?????
Juz nie mam sil, GRZEGOR mmiał sie dziś odezwac, modlilam sie codziennie proszac Matke Boska o wstawiennictwo, nie chce nic pponadto tylko żeby on splacal... jego telefon milczy, Facebook usunal. To spowodowało, zżemoja wiara ze jakoś sie ulozy, bo przeciez maz mi wybaczyl i Bog obdarowal mnie dzieckiem legla w gruzach. Pisalam do interwencji o pomoc, bez rezultatów. Nie mam już sil, moje zycie stracilo sens, nie potrafie sobie wybaczyc. Mialam wszystko, Bog dał mi wszystko a ja to wszystko 'roztrwonilam'. Konsekwencje mojego czynu odbierają mi chec zycia .
|
|