Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data: 2016-06-04 11:11
Wiesz, to, co piszesz, skłania mnie do myślenia. Bezinteresownego, w sensie, że mnie to nie dotyczy - ale otwierającego oczy.
"ze znacznie młodszą kobietą, będąca w stanie urodzić nam obojgu potomstwo"
To raczej naturalne, że kochajace się osoby w małżeństwie pragną potomstwa. Pytanie (nie proszę o odpowiedź, odpowiedz sobie) brzmi, jak byś zareagowal, gdyby dwa lata po ślubie okazało sie nieodwołalnie, że Twoja młodsza żona nigdy nie bedzie w stanie "urodzić Wam potomstwa". Czy to nie zniszczy czegoś w Tobie? czy stanie się to powodem do skarg i utyskiwań, kolejnych... czy znowu nie będzie narzekań, że coś zmarnowane, że trudno, że trzeba było wcześniej itp.?
"to tak trudne niestety nie posiadając w nadwyżce środków materialnych"
No i co z tego, że trudne. Wiesz co, mam wrażenie, coraz wyraźniejsze, przepraszam, ale szczerze: że to jednak Ty sam utrudniasz, a zrzucasz winę. Świadomie lub nieświadomie. Na przeszłość, na ustrój, na grajdołek, na finanse, na-na-na. Na to, że cos kiedys przegapiłeś. Że ktoś z parafii, o ile rozumiem, Ci nie odpisał (a poszedłeś osobiście siedem razy i siedemnaście razy gdzieś się w coś włączyć? nie, bo - no dlaczego - bo lubisz być w domu?). Ruszasz się, tak. Tylko czy we właściwych kierunkach, nie mam pewnosci.
Pieniądze są ważne. Ale bez przesady. Wychowałam się w bardzo skromnych warunkach. Teraz - z własnej pracy na państwowej posadzie, cudem utrzymanej - mam jednak lepsze, fakt. I doceniam, ale nie są one najważniejsze. Zastanów się, jesli masz chęć, czy Twoje oczekiwania nie są zbyt duże. Że awans finansowy zbyt ważny. Albo czy nie przeceniasz sfery materialnej.
No to pomyśl o moich znajomych. Mają 8 dzieci. Dwoje dorosłych, najmłodszy trzylatek. Dwie (a częściej jedną) supermarketowe pensje. Wsparcie miasta i szkoły. Nigdy pewności materialnej. Nigdy wielkich zabezpieczeń. I żyją, i nie zrzucają odpowiedzialności na politykę, miasteczko, na niskie zarobki. Nie, nie uważam, że to jest idealna rodzina. Wcale, gdzie tam. Dla mnie jest bardzo, bardzo daleko nieidealna. Ale nie szukają przeszkód. Tylko je pokonują jak umieją. Po-ko-nu-ją. Lepiej albo gorzej. Nie grzebią w przeszłości. Po co to piszę? bo widzisz, mam wrażenie, że z Twoich postów wyłania się co raz to "nowy" problem... I odnoszę wrażenie, że nie ruszasz do przodu. Ale tego nikt za Ciebie nie zrobi.
Może nie ruszysz, bo za wiele wyobrażeń musialbyś porzucić?
Konkludując: dopóki nie przestawisz w sobie ładnych paru spraw, moim skromnym zdaniem nie pomożesz sobie w perspektywach matrymonialnych. I nie chodzi też o to, żeby to kobieta w Tobie cały ten zamęt poukładała (np. w przerwach między rodzeniem dzieci).
Powodzenia i konkretnych działań życzę.
|
|