Autor: B. (---.96.199.49.ipv4.supernova.orange.pl)
Data: 2016-05-27 19:53
Drogi myślący,
Bolał cię kiedyś ząb? Ale tak bardzo? Jeżeli nie, to wszystko przed tobą :)
Może potrzebujesz tego, żeby móc uruchomić wyobraźnię, aby zrozumieć co znaczy, gdy wbijają w ciało gwoździe, gdy ciało zwisa na dwóch ranach rąk. Czy były to największe cierpienia świata? Na pewno porównywalne z największymi, bo ludzie ludziom zgotowali przeróżne tortury. Jezus przyjął ciało człowieka i los człowieka, los z grupy zawierającej najcięższe cierpienia. Ukrzyżowano nie tylko Jezusa, ukrzyżowaniu poddano w historii wielu ludzi, w tym niewinnych. Nie można zrobić rankingu, badania, czyje ukrzyżowanie bolało bardziej. Bóg pozwolił zadać sobie cierpienie, jedno z najcięższych, jakim poddawano ludzi, prowadzące do nieuchronnej śmierci, skutkujące śmiercią. Sensem ofiary Jezusa było to: "przez krew Jego zostaliśmy usprawiedliwieni" (patrz Rz 5,9)
"będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Jego Syna (patrz Rz 5,10)
Ponadto:
"będziemy przez Niego zachowani od karzącego gniewu, gdy teraz przez krew Jego zostaliśmy usprawiedliwieni" (patrz Rz 5,9)
Wróćmy do powyższego - "zostaliśmy usprawiedliwieni", "pojednani", "zachowani od karzącego gniewu".
Ludzkość to historia czynów szlachetnych, ale i najokrutniejszych mordów, wyzysków, okrucieństw (od najodleglejszej historii, w naszych czasach - np. gułagi, Oświęcim).
We wszechświecie istnieją nie tylko ludzie, ale i niezliczona ilość bytów duchowych, które patrząc na te okrucieństwa człowieka jak mogły nas ocenić? Z pewnością były zgorszone i do głębi oburzone na postępowanie ludzi. W czasach pogańskich ludzie zabijali innych ludzi, składając z zabijanych ofiary dla bożków. Teraz też słyszy się o takim barbarzyństwie np. w sektach satanistycznych.
Świat duchowy martwiał ze zgrozy. A szatan nieustannie oskarżał człowieka przed Bogiem (patrz Ap. 12.10)
Tymczasem Bóg zrobił coś przedziwnego - ujął się za człowiekiem, i to tak dogłębnie, że stał się krewnym człowieka (Synem Maryi), a następnie dał się człowiekowi dobrowolnie zabić.
Argumenty i dowody oskarżycieli ludzkości straciły moc w obliczu takiej solidarności Boga ze złym, grzesznym człowiekiem, w obliczu takiej miłości Boga do złego człowieka (patrz np. Łk 11,13).
Bóg oddając Swoje życie za nas nie dokonał akceptacji naszego zła, ale okazał niewyobrażalnie wielką pewność co do naszej poprawy.
Porównałabym to do sprawy Niniwy, gdy Jonasz na polecenie Boga zapowiadał mieszkańcom zniszczenie miasta i oburzony był, gdy nie nastąpiło, bo mieszkańcy zaczęli pokutować. Bóg powiedział wtedy oburzonemu Jonaszowi: "A czyż Ja nie powinienem mieć litości nad Niniwą, wielkim miastem, gdzie znajduje się więcej niż sto dwadzieścia tysięcy ludzi, którzy nie odróżniają swej prawej ręki od lewej (...)" Ks. Jon 4,11
Po to, żebyśmy zaczęli odróżniać te nasze ręce, ale w wolności (z zachowaniem wolnej woli człowieka) Bóg po okresie buntu Ewy i Adama rozpoczął proces ratowania ludzkości. Początkiem był Abraham, który w wolności powiedział Bogu pełne "tak", poprzez Mojżesza, całe dzieje Izraela, który był maleńką wyspą na pogańskiej wtedy planecie Ziemia. Izrael promieniował na inne narody, mimo że popełniał mnóstwo błędów i raz po raz zdradzał Boga. Szczytem historii Izraela były narodziny Mesjasza - Jezusa, który potem poprzez grupkę swoich uczniów rozpowszechnił Dziesięć Przykazań na cały świat. Jeszcze są całe wielkie połacie ziemi, gdzie chrześcijaństwo jest zwalczane siłą, albo jeszcze nie dotarło. I to jest zadanie. Chrystusowi chodzi o to, żeby nasze kamienne serca pokochały Go, a tym samym przyjęły i zastosowały Jego naukę. Popatrz, że Bóg wcale nie chwali się, że obronił człowieka przed oburzeniem świata duchowego. Wzmianki na ten temat są w Biblii bardzo dyskretne (np. ww. Ap 12.10)
Bóg stworzył człowieka, ale zablokował w dużej części swoje Boże działania dając człowiekowi wolną wolę. Patrzył na błędy człowieka i jak ojciec marnotrawnego syna cały czas wyciąga ręce do nas, opornych i krnąbrnych, wiedzących lepiej :)
Generalnie znamy tylko widoczną dla oka ludzkiego część sytuacji - to że Chrystus dla naszego zbawienia narodził się w ludzkim Ciele, nauczał, dał się umęczyć i zabić, a trzeciego dnia Zmartwychwstał. Wiemy, że zostawił nam Swoje Ciało i Krew, że dał nam Ducha Świętego. Gdy pokochamy Jezusa, to wystarczy. Czy cierpienie Jezusa było zbyt małe? Czy gdyby torturowano Go kilka dni, byłoby wartościowsze? Oczywiście, że nie. Nie mamy być sadystami, napawającymi się mnożeniem tortur. W cierpieniach Jesusa chodziło o to, że miał ponieść karę śmierci z paragrafu prawa mojżeszowego o nazwie "bluźnierstwo". I taką karę niesprawiedliwie poniósł, dobrowolnie i niewinnie (bo nie zbluźnił). Przebieg tej kary obejmował mękę w Ogrójcu (patrz modlitwa Jezusa). Jezus mógł uciec, ukryć się, wreszcie wstąpić wtedy do nieba, a jednak dobrowolnie dał się złapać i uwięzić, następnie rzymskie wyjątkowo okrutne biczowanie, "ukoronowanie" wieńcem z gałęzi krzaka cierniowego. Po tych "czynnościach wstępnych", po których był cały skrwawiony, obolały, gdzie każdy krok powodował ból wielu części ciała (może odbitych nerek? a na pewno tych wszystkich otwartych ran, które już były), na te rany Jezusa włożona bele krzyża. Wiemy, że nie dał rady, że Szymona z Cyreny zmuszono do pomocy w dźwiganiu. Potem przybicie do leżącej belki krzyża i podciągnięcie linami tej belki w górę. W tym czasie Ciało siłą ciężkości opadło maksymalnie, zwisając na ranach rąk. Czy to za mało? Czy następne trzy godziny takich tortur to mało? Drogi Myślący, myślę, że uznajesz, że te cierpienia Jezusa zakończone śmiercią były "wystarczające". Są raczej osoby, które pytają, czy Bóg nie mógł sprawić, aby zbawić ludzi bez tych cierpień Syna Bożego? Kiedyś Bóg nam to objawi ze wszystkimi szczegółami, każdemu, kto zapragnie tych szczegółów, jestem o tym przekonana. Teraz znamy syntetyczne sedno. Stało się tak "i aby przez Niego znów pojednać wszystko z sobą: przez Niego - i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach, wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża" Kol 1,20
To jest to, o czym napisałam wyżej (świat stworzeń duchowych a ludzie).
Ponadto Chrystus przyjął cierpienia "i" aby nasze twarde serca pokochały Go i przez przyjęcie Jego Nauki pokochały bliźniego jak siebie samego, a nawet żeby kochały... nieprzyjaciół.
Przesyłam pozdrowienia.
|
|