logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jest we mnie egoizm; tylko moje uczucia i przeżycia.
Autor: Kacper (---.multi.internet.cyfrowypolsat.pl)
Data:   2016-05-29 10:26

Witam serdecznie. Jakiś czas temu pisałem w temacie: (klik). Minęły dwa miesiące, a ja stoczyłem się już na samo dno. Próbowałem tyle razy i wszystko na nic. Co robię nie tak? Czemu nic mi nie wychodzi? Przecież naprawdę szczerze chcę się zmienić i swoje życie, a upadam tak łatwo i to coraz bardziej, ciągnąc w dół inne osoby i krzywdząc je. Straszne i przerażające jest poczucie krzywdy wyrządzonej komuś, zwłaszcza takiej, której się już nie da naprawić. Nie umiem sobie z tym wszystkim dać rady, więc, żeby to zagłuszyć...robię dokładnie to samo. Bo jestem samotny, bo jestem nieszczęśliwy, bo nikomu na mnie nie zależy, bo przecież i tak już pewnie pójdę do piekła. Tak sobie to wszystko usprawiedliwiam i tłumaczę. A potem jest tylko gorzej. Czuję, że jestem krok od rozpaczy. Pojawiają się myśli samobójcze, które staram się odrzucać. Czuję się tak bardzo bezwartościowy, ale jakoś w głębi czuję, że może mimo wszystko te wyrzuty sumienia i to, że tak po tym wszystkim się czuję, świadczy, że nie jestem jeszcze tak do końca złym człowiekiem...Próbowałem to wszystko sobie spokojnie przeanalizować i wydaje mi się, że to wszystko dlatego, że czuję się niepotrzebny, niedoceniany i bardzo samotny. Uciekam od tego w coś, co sprawia mi przyjemność, a bólem, który potem jest, chcę sam siebie ukarać, za to, że jestem tak beznadziejny. Brzydzę się sobą.
Kiedy myślę o tym w chwilach takiego otrzeźwienia i dystansu i wyobrażam sobie, że ktoś mi o czymś takim opowiada, to czuję się przerażony, że można tak bardzo nie lubić samego siebie i tak bardzo sobą pogardzać. Tylko kompletnie nie wiem już, co mógłbym z tym zrobić. Skoro nieważne, jak mocno postanowię, to i tak potem upadam. To jest takie błędne koło, z którego nie umiem się wyrwać.
Proszę, podpowiedzcie mi coś. Od czego tutaj zacząć? Może za dużo oczekuję od siebie? Chciałbym sobie postanowić i już od razu nigdy więcej nie grzeszyć. A wiem, że tak się nie da. Widzę sam z tego posta, jaki jest we mnie egoizm. jestem chyba maksymalnie skoncentrowany tylko na swoich uczuciach i przeżyciach. Co z tym zrobić? Jak z tym walczyć? Może ktoś przeżywał coś podobnego i udało mu się podjąć skuteczną walkę? Jak nabrać takiej zdrowej pokory? Co zrobić, kiedy wyrządzonej krzywdy nie da się już naprawić?
Znowu muszę przeprosić za chaos mojej wypowiedzi. Możecie pisać nawet jak najbardziej brutalnie, może lepiej, żeby ktoś mną porządnie potrząsnął. choćby przez internet. I bardzo proszę o modlitwę za mnie. Żebym nie upadł już ostatecznie i całkowicie, bo czuję ogromną pokusę, żeby to wszystko rzucić i żyć "po swojemu".

 Re: Jest we mnie egoizm; tylko moje uczucia i przeżycia.
Autor: m. (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-05-29 15:39

Witaj :)

Jak dobrze, że tu napisałeś.
My niestety z natury rzeczy jesteśmy skazani na grzechy. Po prostu nasze serce raz zostało zepsute grzechem i dopiero po śmierci będziemy wolni od grzechów.

Możliwe jest, że nie popełniasz grzechu ciężkiego, bo skoro mega się starasz i raz upadniesz i zaraz się podnosisz. Albo wpadłes w nałóg. Ja ogólnie nie wiem, wiec najlepiej omówić to na Spowiedzi.

Ale Drogi Kacprze, Bóg ma gdzieś Twoje grzechy. Nie obchodzą Go one w ogóle! Jakbyś 100 000 razy dziennie upadł - On Ci przebaczy 100 000razy! Jezus naprawdę zna sytuację i nie chce Twojej zguby. On wie, że się starasz.
On nie oczekuje od Ciebie nieskazitelnosci. On wie, że nie umiesz się poprawić. Wystarczy Mu Twoja dobra wola. Przestań się w końcu nawracać! Powiedz raczej Bogu:
"Dozwol mi wrócić, a nawrócę się!" (Jr 31, 18)

Nie załamuj się. Bo grzech to nie koniec. Tragedia jest tylko kiedy człowiek siedzi w tym beznadziejnym grzechu i chce w nim na zawsze już siedzieć.

Obiecuję modlitwę :) Ale Ty tez się dużo módl. Zwłaszcza do Maryi.
Ona jest taka cudowna, tak piekna, tak czysta, tak miłosierna, że zawsze od Niej się odchodzi lepszym. Zawsze Ją wzywaj w pokusach, a nie zginiesz :)zaufaj Jej, proś Ją by pomogla Ci rzucic grzechy, zwlaszcza odmawiaj Różaniec, a będziesz szczęśliwy i szatan ucieknie od Ciebie. Słyszałam kiedyś świadectwo, w którym pewna kobieta miała w życiu dużo trudnych sytuacji i postanowiła oddać Jej wszystko. A potem wszystko w Jej życiu się zmieniło. Np. rzuciła palenie z dnia na dzień, a paliła strasznie dużo. Zaczęła się modlić i ogólnie wszystko Jej Matka Boża ogarnęła.

Życzę wszelkiego dobra. Pozdrawiam i trzymaj się ;)

 Re: Jest we mnie egoizm; tylko moje uczucia i przeżycia.
Autor: Anna (---.dzierzoniow.vectranet.pl)
Data:   2016-05-29 16:32

Nigdy nie udzielam takich rad, ale tym razem uczynię wyjątek - jedź do egzorcysty.
Jakoś dziwnie się ciebie boję.

 Re: Jest we mnie egoizm; tylko moje uczucia i przeżycia.
Autor: bdk (91.221.145.---)
Data:   2016-05-29 22:16

Witam,
Piszesz o egoizmie ale w tle pobrzmiewa innych grzech, ten nieczysty. I ty tego do konca nie akceptujesz. Opowiem ci historie jaka przeczytalem u papieza Franciszka, moze ci pomoze. Zatem pewien mlody czlowiek ktory staral sie zostac eremita, walczyl z pokusami seksualnymi jakie mu zly duch podsuwal. I ciagle upadal. Ale nie tracil nadziei, za kazdym razem sie podnosil i mowil sobie: Znowu upadles. Bez pomocy Boga nic nie mozesz wskorac. Ale Bog jest milosierny i kocha mnie takim slabym. Co by to byl za Bog, gdyby kochal mnie tylko za dobro ktore czynie. I poganie tak samo umieja kochac. Ale ten moj Bog kocha mnie pomimo mego grzechu, ktory czynie choc nie chce. To jest dopiero milosierny Bog. Bede wiec czekal i sie modlil tak dlugo az mi pomoze, bo sam nie daje sobie kompletnie rady. I mnich tak zrobil, walczyl, upadal ale podnosil sie i nie tracil nadziei na milosierdzie Boze. Demon widzac jego pokore, rzekl: Zostawie tego mnich bo w przeciwnym razie jego cnota pokory bardzo urosnie a tego nie chce. I demon go zostawil a nieczyste pokusy zniknely.

Mam nadzieje ze Ci to da do myslenia i pomoze. Mnie osobiscie pomoglo.

Pozdrawiam

 Re: Jest we mnie egoizm; tylko moje uczucia i przeżycia.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2016-05-30 02:13

Czy korzystasz z sakramentów (spowiedź, Komunia św.)?

 Re: Jest we mnie egoizm; tylko moje uczucia i przeżycia.
Autor: Maciej (---.elpos.net)
Data:   2016-05-30 22:19

Cierpimy bo przyzwalamy na działanie złego ducha. "Kto popełnia grzech jest niewolnikiem grzechu" J 8, 31-42. Zły duch ma większe możliwości kuszenia aby zachwaścić życie i żeby człowiek nie wyszedł z bagna. Myśli które masz pochodzą od złego ducha. Zły duch posługuje się jakąś przyczyną, która tkwi w tobie, czyli będzie podsuwać ci myśli negatywne abyś nie wyszedł z tego stanu i wciąż skupiał sie na twojej sytuacji i w ten sposób blokuje ci drogę do otwarcia sie na moc przebaczenia płynąca od Boga. Co robić? Mi pomogła modlitwa kontemplacyjna. Stopniowe, świadome otwieranie się na Ducha Świętego. Czujesz się źle bo myśli masz negatywne. Obserwuj jakie myśli ci przychodzą do głowy i nie identyfikuj sie z nimi. Masz zawsze wolność wyrażenia niezgody na te myśli.

 Re: Jest we mnie egoizm; tylko moje uczucia i przeżycia.
Autor: Klaudia (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-06-04 05:54

Powiem tak, Jezus zawsze jest przy tobie i nie przeszkadzają Mu twoje słabości, lęki, upadki. Jezus pragnie być w każdej minucie, w każdej sekundzie twojego życia. Pragnie abyś wszystko dosłownie Mu zawierzył. Jeżeli przeżywasz chwile, które są dla ciebie niezmiernie trudne, bolesne, kiedy doświadczasz chwil zwątpień i beznadziei to wiedz: Panu Bogu zależy na tobie bardziej aniżeli ci się wydaje. O ileż bardziej Panu Bogu jest milsze oddanie Mu chwały w takich chwilach, o ileż bardziej się zbliżasz do jego serca podkładając w Nim ufność. To właśnie jest to czego Bóg od nas oczekuje: oddanie się Mu bezgranicznie.
Nękają cię przykre uczucia, myśli? Nie koncentruj się na nich bo są zmienne i nie jednego wprowadziły w błąd. Całkowicie je ignoruj. Złe myśli pochodzą od złego i mają jedynie na celu rozproszenie cię, wprowadzenia niepokoju, chaosu, odwróceniu uwagi od Pana Boga. Ignoruj je. Moja rada: BĄDŹ SKUPIONY NA BOGU. Trwaj w Nim, a On przepełni cie pokojem. Jemu nie przeszkadzają twoje 'ułomności'. On bezgranicznie cię KOCHA. Dla niego jesteś cudowny, niepowtarzalny. Zachwyca się tobą i pragnie abyś TY zachwycał się NIM. Cały czas.
Módl sie do Ducha Świętego. Jezus zawsze modlił się Duchem Świętym. Możesz powtarzać też bardzo proste słowa 'Jezu, Ty jesteś, ja jestem'
Jeżeli zgrzeszyłeś, powstań. Uderz się w piersi. BARDZO Ważne jest aby wybaczyć najpierw sobie, zaakceptować siebie (jestem taki i taki, ale będę walczył z moimi słabościami, potrafię to i to, ale wszystko na chwałę Boga; nie potrafię, mam trudności z tym i z tym to zaciskam zęby i pre do przodu razem z Chrystusem) a potem bliźnim, którym wyrządziłeś krzywdę( powiedz: wybaczam i proszę o wybaczenie). Wtedy po jednaj się z Bogiem ale zrób to z sercem, calym sobą: Jezu, Ty znasz moje udręki duchowe, fizyczne i psychiczne. Uwolnij mnie, uzdrów mnie, uświęc mnie, abym w pełni mógł służyć Tobie i ludziom. Panie Boże, przez bolesną mękę i śmierć i Zmartwychwstanie Twego syna Jezusa Chrystusa miej miłosierdzie dla mnie i całego świata. Zostań z Bogiem. On JUŻ zwyciężył złego.

Ps: Ja również przechodze ciężkie chwile dlatego bardzo dobrze cie rozumie, ale o ileż bardziej zna ciebie i rozumie Jezus. Pragnę życzyć wam czytającym i tobie drogi Kacprze głębokiej relacji z naszym Zbawicielem Jezusem Chrystusem i pozostaniu z Nim na zawsze :-)

 Re: Jest we mnie egoizm; tylko moje uczucia i przeżycia.
Autor: Klaudia (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-06-04 05:59

Anno, powinnaś wspierać a nie wnosić niepokój swoimi odczuciami. Uczucia zachowuj dla siebie a najlepiej będzie jak je od dasz Bogu.

 Re: Jest we mnie egoizm; tylko moje uczucia i przeżycia.
Autor: wiosna (---.laguna.net.pl)
Data:   2016-06-04 23:25

Z doświadczenia wiem, jakie to trudne, ale koniecznie musisz polubić siebie.
Jezus Cię lubi, kocha Cię, nie brzydzi się Tobą. On powiedział "Kochaj bliźniego swego JAK SIEBIE SAMEGO". Dlaczego nie potrafisz pokochać siebie? Jak chcesz innym dać miłość, skoro do siebie jej nie masz?
Pewnie pomyślisz, że to głupie, ale wykonuj codziennie banalne ćwiczenie: Stań przed lustrem. Uśmiechnij się do siebie jakbyś uśmiechał się do przyjaciela. Powiedz NA GŁOS: lubię cię, kocham cię, Bóg cię kocha, a świat jest dobry, ja jestem dobry. Koniec ćwiczenia. Prawda, że banalne? Możesz je wykonywać także podczas spacerów, ale ważne byś robił to codziennie i byś w miarę często spoglądał w lustro z miłością do siebie samego, z uśmiechem.
Co Ci to da? Na pewno z początku nic. Ale potem wiele. Po setkach tysięcy powtórzeń(!) poczujesz w końcu, że to co mówisz jest prawdą, że jesteś wartościowy, że fajny z Ciebie gość i że możesz wybaczyć sobie wszystko, tak jakbyś wybaczył swojemu małemu dziecku, że kolejny raz przed obiadem najadło się żelków ;)
Nie stoczyłeś się na samo dno, bo żyjesz, nie jesteś w żadnym piekle, Bóg jest z Tobą i będzie tak długo jak sam tego zechcesz.
"Chciałbym sobie postanowić i już od razu nigdy więcej nie grzeszyć." Yhm, każdy by chciał. Nie przeżywaj tak tych grzechów, bo popadasz w paranoję. Wydaje mi się, że nie potrafisz o niczym myśleć innym niz o tym, jakie to straszne brudy gdzieś tam się pojawiają. Idź do spowiedzi i przestań o nich rozkminiać, bo ich już NIE MA! Spowiadasz się, szczerze żałujesz i koniec dyskusji, nie masz grzechu. Żadnego. Proste jak budowa cepa.
Nie możesz naprawić krzywd komuś wyrządzonych? Najlepszą "naprawą" i pokutą zarazem będzie to, jeżeli postanowisz, że sam je sobie wybaczysz i więcej nie będziesz postępował w zły sposób.
I "daj se luz" - po prostu nie spinaj tak, z tymi grzechami. Jezus nie spisuje ich w księdze grzechów ani niczym takim.
Grunt to żebyś kochał Boga, kochał siebie, kochał bliźnich, chodził do spowiedzi, po spowiedzi przyjmował Eucharystię, żebyś wychodził do ludzi i nie skupiał się tylko na swoich problemach.
Na pociechę dodam, że każdy z odpowiadających tutaj ma grzechy, taki news ;)
A jeśli to, co my wszyscy piszemy Ci w odpowiedziach, nie poskutkuje, to idź do psychologa, zapisz się na terapie w ośrodku, gdzie przyjmują w ramach NFZ (to nie będziesz musiał płacić), bo wydaje mi się, że Twoim największym problemem jest brak umiejętności polubienia siebie, zaakceptowania i przyjęcia faktu, że ktoś, na przykład Bóg, może bezgranicznie Cię kochać, a Ty nie musisz robić nic, żeby tak było :) A i jeszcze jedno - żyjemy w XXI wieku i chodzenie do psychologów to nie obciach, choć wielu ludzi jeszcze o tym nie wie ;)

 Re: Jest we mnie egoizm; tylko moje uczucia i przeżycia.
Autor: Kacper (---.multi.internet.cyfrowypolsat.pl)
Data:   2016-06-05 16:02

Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi. To niesamowicie miłe, że ktoś kto mnie nie zna, poświęca swój czas, aby mi pomóc.
Prawdę mówiąc, nie byłem u spowiedzi już bardzo długo, bo cierpię na skrupuły i nie dawałem sobie z tym rady. I tak ciągle się zbieram i zbieram, i nie mogę się zdobyć, zwłaszcza w obliczu tak ciężkich grzechów, jakie mam. Jak tylko o tym myślę, to mi się płakać chce tak naprawdę i nawet nie wiem, jakbym miał to wszystko wypowiedzieć...Ale w głębi bardzo pragnę tej spowiedzi.
Tak, mam w sobie jakieś takie poczucie, że za miłość Boga muszę się jakoś "odpłacić". Żyć bez jakichkolwiek błędów czy nawet wyrzec się absolutnie wszystkiego co lubię. Wiem, że to mylne, ale siedzi to we mnie i nie umiem się tego pozbyć.
Czuję się strasznie poharatany. Ale daliście mi bardzo dużo nadziei i wiary w to, że wszystko można naprawić. Nie poddaję się. Chyba od spowiedzi to powinienem zacząć. Nie zastanawiać się, tylko iść. I dalej proszę o modlitwę. Już dawno nie widziałem tyle światła w mojej ciemności. Dziękuję.

 Re: Jest we mnie egoizm; tylko moje uczucia i przeżycia.
Autor: wiosna (---.laguna.net.pl)
Data:   2016-06-05 22:41

Idź do tej spowiedzi jutro, nie ociągaj się, nie spisuj grzechów na kartkach, nie zastanawiaj się "jakbym miał to wszystko wypowiedzieć", bo odpowiedź brzmi: normalnie. Po prostu mówisz i nie ma w tym filozofii. Wierzysz w miłosierdzie Pana, recytujesz co tam przeskrobałeś i liczysz na to, że On Ci wybaczy :) :) :) I to jest Dobra Nowina :) Żadnych skomplikowanych protokołów. Poproś Ducha Świętego, byś potrafił się przyznać przed samym sobą do grzechów i zaniedbań i abyś nie przejmował się małymi nieistotnymi faktami, na przykład tym, że o zgrozo (!) czegoś zapomnisz powiedzieć i że spowiedź będzie nieważna. Spowiedź nie ma być "idealna" - ma być szczera, ma płynąc z prostoty serca, to jest dla Boga miłe - nie kalkulacje swoich wady, spisywanie ich i drżenie, że "znowu nie będę idealny i coś zrobię nie tak". Widząc Twoje dążenie do perfekcji nawet w przypadku spowiedzi polecam Ci nieco "lżejsze" nastawienie, nie spinaj się, ale pogodne podejdź do tejże "misji duchowej" - z zaufaniem do Jezusa. Zaufanie w Boże Miłosierdzie to taki "wewnętrzny luzik", który każe nam wierzyć, że Bóg jest silniejszy od naszych słabości, że Bóg już pokonał szatana i że On wie, co robi i jak nas prowadzi. No więc, daj sobie luz i zaufaj Jezusowi. A to "oblicze ciężkich grzechów, które masz" to zapewne nie Ty jeden dźwigasz, bo powtórzę to - każdy człowiek jest grzeszny, nie Ty jeden, nie histeryzuj ;) Myślę sobie nawet, że podobasz się Bogu i to bardzo, bo nie rezygnujesz, bo wciąż chcesz poprawy, mimo że idzie Ci to pomału, opornie. On na pewno cieszy się z tego całego dobra jakie w sobie masz. I z tego, którego nie potrafisz w sobie dostrzec również.

Oprócz grzechów musisz rozprawić się z dążeniem do chorej perfekcji, do bycia "super", doskonałym, bo to jest chyba Twoja najgorsza bolączka. Zaakceptuj swoje słabości i to, że nie zawsze musisz być najlepszy. Nie zrozum mnie źle - grzechy trzeba (!!!) przezwyciężać, ale nie warto nakładać sobie na ramiona obowiązku bycia perfekcyjnym we wszystkim. Takie standardy narzucone sobie to choroba, która sprawia, że nie funkcjonujesz dobrze, że nie jesteś spokojny, że nie potrafisz przyjąć do wiadomości, że Bóg Cie kocha takim, jakim jesteś.
I nie wyrzekaj się wszystkiego co lubisz - rób to, co sprawia Ci prawdziwą radość, rozwijaj swoje talenty i pros Ducha Świętego, byś w każdej czynności potrafił odnajdować wewnętrzny spokój. Masz pracować, ale też odpoczywać - to normalne, Bóg sam odpoczął po stworzeniu świata. Nie wyrzekł się tego, co fajne, po po co miałbyś to robić? Żeby sobie jeszcze dowalić? I tak się "katujesz" myślami nieustannie, więc chyba wystarczy tych uprzykrzeń życia ;) Jeśli chcesz się pozbyć tych błędnych kodów, które tak Ci zakaziły myślenie o sobie i świecie, to ćwicz pozytywne myślenie, rób wyżej opisane ćwiczenia z lustrem, spisuj na kartce swoje dobre strony i to za co jesteś wdzięczy i to wszystko powtarzaj do upadłego. Tak przyjdzie wewnętrzna radość i pewność, że już jesteś wystarczająco dobry i mimo że masz nadal jakieś słabości a nawet czasem im ulegasz to nadal darzysz się szacunkiem, tak jak robi to względem każdego z nas Pan.

W życiu warto jest dążyć do równowagi. W duchowej równowadze chodzi mniej więcej o to, by nie bagatelizować grzechów i spowiadać się z nich szczerze żałując i pragnąc nawrócenia. Z drugiej zaś strony patologiczną sytuacją może być natrętne myślenie o swoich występkach, o tym, ile zła uczyniliśmy. Tu przyda się zawierzenie Jezusowi i prośba, by Duch Święty dał mądrość. Do tego wskazana pomoc na przykład dobrego spowiednika, osoby która mądrze doradzi.

W przyziemnej równowadze chodzi mniej więcej o to, by zwalczać swoje słabości, na przykład odmawiać sobie słodkości, jeśli wiemy, że zmagamy się z nadmiarami kilogramów i kształtować swoje życie tak, by było ono dobre. Warto dbać, by mieć pracę, wykształcenie, coś co nas cieszy. Zarówno "olewanie" tego tematu i popadanie w nieróbstwo jak i zapracowywanie się na śmierć i gonitwa za dobrami materialnymi, pracoholizm to już patologia. Tu przyda się zawierzenie Jezusowi i pomoc dobrego psychologa.

Skrajności nie są dobre. Perfekcjonizm to skrajność.
Szukaj harmonii (przede wszystkim w swoim sercu :))
Modlimy się za Ciebie, a Jezus takich grzeszników jak my lubi wysłuchiwać, więc będzie dobrze ;)

 Re: Jest we mnie egoizm; tylko moje uczucia i przeżycia.
Autor: m. (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-06-05 22:43

Cieszę się, że nasze wypowiedzi dodały Ci otuchy.
Drogi Kacprze, cudownie, że myślisz o pojsciu do Spowiedzi. Rozumiem, ze się boisz i wstydzisz i ogólnie to jest ciężko, ale na pewno Pan Jezus bardzo docenia Twoje starania. Uwierz, że jest po Twojej stronie. Zalezy Mu na Tobie, Twoim zbawieniu o wiele bardziej niż Tobie samemu.
Możesz też iść przecież do jakiegoś księdza, który Cię nie zna. Jak mam jakiś bardzo krępujacy grzech to idę zazwyczaj do jakiegoś starszego. A nawet jak spowiada jakiś znajomy ksiądz to sobie myślę: "jeju, no dobra powiem mu i będę mieć z głowy, w niebie się nie będzie o tym wspominać" :)

Jeśli męczą Cię skrupuły to radzę Ci znaleźć stałego spowiednika i przede wszystkim modlić do Matki Bożej. Maryja uwalnia od skrupułów naprawdę. Ona jest Stolicą mądrości, Uzdrowieniem chorych, Pocieszycielka strapionych, Ona zawsze chętnie Ci
doradzi, wesprze. Powierz się Matce! Ona rozumie Twój ból i pragnie go ukoić.

Maryja zawsze nas prosi w swoich objawieniach o nawrócenie, pokutę Różaniec. Staraj się wypełnić Jej wezwania, a na pewno w Twoim życiu będzie dużo pokoju, szczęścia, wolności.

Pozdrawiam. Niech Bóg Cię błogosławi. Powodzenia :)

 Re: Jest we mnie egoizm; tylko moje uczucia i przeżycia.
Autor: Klaudia (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-06-05 23:03

Jezus potrafi wyciągnąć człowieka z najczarniejszego bagna jakie można sobie wyobrazić 'Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją; choćby czerwone jak purpura,
staną się jak wełna' (Iz 1,18) .
Spowiedź jest bardzo ważna, jeżeli masz trudności z wypowiedzeniem grzechów to wiedz, ze kapłan jest tylko pośrednikiem. Tak naprawdę rozmawiasz z samym Jezusem to, Jemu wyznajesz swoje winy. Wstyd nie jest zły, dzięki niemu wiesz ze popelniles grzech i jest ci źle z tym. Wierze, ze kiedy szczerze się wyspowiadasz to po czujesz ogromną ulgę, jakby ktoś ściągnął z ciebie wielki ciężar. Wiem to po sobie i dziękuję Jezusowi za ten wspaniały sakrament pojednania jakim jest spowiedź. I nie zadręczaj się swoimi słabościami, wszystko zawierz Jezusowi, dziękuj Mu za wszystko co cię spotyka (poczytaj o Hiobie) zostań z Bogiem

'Niech cię PAN błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech. cię obdarzy łaską. Niech zwróci ku tobie swoje oblicze i niech cie obdarzy pokojem' Lb 6, 24-26. :-)

 Re: Jest we mnie egoizm; tylko moje uczucia i przeżycia.
Autor: Kacper (---.multi.internet.cyfrowypolsat.pl)
Data:   2016-06-10 13:56

Jutro idę do spowiedzi, już jestem umówiony z konkretnym księdzem na konkretną godzinę. Mam milion wątpliwości, milion myśli i emocji, ale przeważają te pozytywne. Czuję, że mam szansę zdjąć z siebie wreszcie ten ciężar. A raczej pozwolić Jezusowi go zdjąć. Bardzo proszę o modlitwę, potrzeba mi więcej odwagi i spokoju. Mam nadzieję, że jutro będę mógł tu podzielić się swoją radością.

 Re: Jest we mnie egoizm; tylko moje uczucia i przeżycia.
Autor: m. (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-06-10 16:20

Będzie dobrze :) Zapewniam o modlitwie :)

 Re: Jest we mnie egoizm; tylko moje uczucia i przeżycia.
Autor: Kacper (---.multi.internet.cyfrowypolsat.pl)
Data:   2016-06-11 20:10

Było i jest dobrze :) Nie było łatwo to wszystko wypowiedzieć. Ale teraz już tego nie ma, a ja zaczynam od nowa. Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi, modlitwę i wszelkie dobro. Taki lżejszy się czuję teraz. Proszę w dalszym ciągu o modlitwę, abym wytrwał. I obiecuję modlić się za Was.

 Re: Jest we mnie egoizm; tylko moje uczucia i przeżycia.
Autor: m. (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-06-12 10:29

Cieszę się z Tobą, Kacprze. Pozdrawiam z modlitwą :)

 Re: Jest we mnie egoizm; tylko moje uczucia i przeżycia.
Autor: Klaudia (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-06-14 17:16

To wspaniale jak dziala nasz Pan Jezus. Będę modlić się za Ciebie. Nieważne ile razy upadniesz. Ważne aby podnieść się i iść dalej za Jezusem. Szczęść Boże :-)

 Re: Jest we mnie egoizm; tylko moje uczucia i przeżycia.
Autor: Kacper (---.multi.internet.cyfrowypolsat.pl)
Data:   2016-06-20 22:07

Dziękuję :) wszystko nabrało wreszcie sensu. Nie jest lekko, czuję, jak słaby jestem, ale jednocześnie czuję tę moc Jezusa, która mnie ochrania. Wspaniałe uczucie.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: