Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data: 2016-07-02 10:02
Łucjo, nie przesadzasz, masz właściwy osąd sytuacji. Matka, narzeczonego zachowuje się jak jego właścicielka. To chore relacje między matką a dorosłym synem. Nieustanna inwigilacja, przemoc poprzez uniemożliwianie jego samodzielnych działań, despotyzm nie wróżą dobrze Waszemu związkowi. I nie jest to tylko zasługa matki. Twój narzeczony jest współwinny takiej sytuacji. I niech Ci uczucie do niego nie przysłania obiektywnej oceny. 27-letni mężczyzna powinien być na tyle dojrzały by postawić granice ingerencji matki w swoje sprawy. Nawet nastolatka zależnego bytowo i wychowawczo od rodziców nie wolno w ten sposób traktować. Wymaga tego szacunek do każdego człowieka. Ty nie masz problemu z przyszłą teściową tylko z przyszłym mężem.
"I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało" (Mt 19, 5-6).
Wczytaj się w to Słowo Boże razem z narzeczonym i niech on się zastanowi czy na pewno jest gotów do małżeństwa. Bo póki co rysuje się w perspektywie trójkąt z mamusią w roli głównej. A dla Ciebie. tragedia i nie jest to przesadzone słowo. Nieistotne co kieruje mamą narzeczonego - chora miłość, zazdrość, pozorna troska. To są problemy tej pani a Wy jako przyszłe małżeństwo macie stanowić odrębność. I nie chodzi tu o odcięcie się od matki. Ideałem szczęścia rodzinnego jest zachowanie dobrych uczuć, relacji wobec wszystkich członków rodziny ale każdemu z przynależnym im miejscem w tych relacjach. Dobrze, że istnieje okres narzeczeństwa. Jest czas na odróżnienie motyli w brzuchu od prawdziwego, dojrzałego uczucia miłości.
Łucjo, Twoja rola to w bardzo spokojnej rozmowie uzmysłowienie narzeczonemu jak nieprawidłowo układa swoje relacje z matką, czym to skutkuje obecnie i czym grozi w przyszłości już nie tylko jemu ale Waszej przyszłej rodzinie. Jeżeli nie przyjmie z odpowiednią postawą tych słów od Ciebie to może wskazane spotkanie z psychologiem. Jeżeli macie bliski związek z kościołem może też być kapłan, ktoś kto będzie dla niego autorytetem. Stoisz przed poważną próbą i decyzją. Tu jest potrzebne ostre cięcie, postawienie przez Ciebie wobec narzeczonego konkretnych oczekiwań i nieustępliwość w kwestii zdystansowania jego mamy do Waszych spraw. A Ty jako kochająca narzeczona w przypadku obrażania go powinnaś wyrazić jasny sprzeciw. Dopóki wzajemne relacje matki z synem nie przejdą do poziomu normalnych w szerokim znaczeniu, dopóty nie podejmuj decyzji o zawarciu małżeństwa bo zgotujesz sobie piekło z teściową obecną negatywnie w każdej chwili Waszego pożycia i mężem w którym nie będziesz miała wsparcia.
|
|