logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Toksyczna matka Narzeczonego
Autor: Łucja (---.play-internet.pl)
Data:   2016-06-26 02:16

Szczęść Boże!
Po długim namyśle Zdecydowałam prosić Was o pomoc :)
Od trzech lat jestem w związku z bardzo dobrym chłopakiem,w styczniu tego roku Marcin zdecydował się prosić mnie o rękę, oczywiście zgodziłam się bo bardzo się kochamy. Niestety nasza miłość przykrywa Matka Narzeczonego, typ "toksycznej" matki -teściowej - która musi o wszystkim decydować, musi mieć syna pod ręką, musi wszystko wiedzieć itp itp. Każda nasza kłótnia i kryzys - a jest ich co raz więcej - w związku jest oparty na relacjach Narzeczonego z Matką...
Nie wiem jak mam rozmawiać z Narzeczonym żeby zrozumiał że to nie służy naszej przyszłości, żeby w końcu mógł odciąć się od tej pępowiny...
Dla zrozumienia podam zaledwie kilka przykładów różnych sytuacji. Mama Marcina potrafi wyzywać swego syna od nieudaczników, szczeniaków i osób słabych mimo że w wielu 27 lat buduje dom dla swoich rodziców. Wszystko co robi jest źle i wszytko musi robić pod słowo mamy. Kobieta potrafi zabrać synowi dokumenty, kluczyki od auta i telefon żeby uniemożliwić nam spotkania... Ostatnio z Narzeczonym byliśmy na uroczystości przyjęcia I Komunii Świętej, będąc na obiedzie, narzeczony dostał telefon ze ma wyjść ponieważ jego mama jest pod restauracja i chciałaby go zobaczyć i dowiedzieć jak się bawi...
Są to trzy przykłady z ostatniego czasu, nie wspominam o komentarzach na temat mnie czy naszego ślubu... Sytuacji jest tysiące. Rozmawiam z Narzeczonym, on rozumie że się złoszczę i denerwuje, wie jaka ma matkę ale to jest jego matka więc zazwyczaj próbuje ja bronić ew prosi żebym już nic nie mówiła bo jest tego świadomy i ze on to załatwi... Ale ja nie widzę postępu w naprawieniu tych dziwnych relacji...
Proszę o podpowiedź co mam robić! A może ja przesadzam? Jest to bardzo uciążliwe jak ktoś stoi co nad głową i nie pozwala cieszyć się szczęściem...

 Re: Toksyczna matka Narzeczonego
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2016-07-02 10:02

Łucjo, nie przesadzasz, masz właściwy osąd sytuacji. Matka, narzeczonego zachowuje się jak jego właścicielka. To chore relacje między matką a dorosłym synem. Nieustanna inwigilacja, przemoc poprzez uniemożliwianie jego samodzielnych działań, despotyzm nie wróżą dobrze Waszemu związkowi. I nie jest to tylko zasługa matki. Twój narzeczony jest współwinny takiej sytuacji. I niech Ci uczucie do niego nie przysłania obiektywnej oceny. 27-letni mężczyzna powinien być na tyle dojrzały by postawić granice ingerencji matki w swoje sprawy. Nawet nastolatka zależnego bytowo i wychowawczo od rodziców nie wolno w ten sposób traktować. Wymaga tego szacunek do każdego człowieka. Ty nie masz problemu z przyszłą teściową tylko z przyszłym mężem.

"I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało" (Mt 19, 5-6).
Wczytaj się w to Słowo Boże razem z narzeczonym i niech on się zastanowi czy na pewno jest gotów do małżeństwa. Bo póki co rysuje się w perspektywie trójkąt z mamusią w roli głównej. A dla Ciebie. tragedia i nie jest to przesadzone słowo. Nieistotne co kieruje mamą narzeczonego - chora miłość, zazdrość, pozorna troska. To są problemy tej pani a Wy jako przyszłe małżeństwo macie stanowić odrębność. I nie chodzi tu o odcięcie się od matki. Ideałem szczęścia rodzinnego jest zachowanie dobrych uczuć, relacji wobec wszystkich członków rodziny ale każdemu z przynależnym im miejscem w tych relacjach. Dobrze, że istnieje okres narzeczeństwa. Jest czas na odróżnienie motyli w brzuchu od prawdziwego, dojrzałego uczucia miłości.
Łucjo, Twoja rola to w bardzo spokojnej rozmowie uzmysłowienie narzeczonemu jak nieprawidłowo układa swoje relacje z matką, czym to skutkuje obecnie i czym grozi w przyszłości już nie tylko jemu ale Waszej przyszłej rodzinie. Jeżeli nie przyjmie z odpowiednią postawą tych słów od Ciebie to może wskazane spotkanie z psychologiem. Jeżeli macie bliski związek z kościołem może też być kapłan, ktoś kto będzie dla niego autorytetem. Stoisz przed poważną próbą i decyzją. Tu jest potrzebne ostre cięcie, postawienie przez Ciebie wobec narzeczonego konkretnych oczekiwań i nieustępliwość w kwestii zdystansowania jego mamy do Waszych spraw. A Ty jako kochająca narzeczona w przypadku obrażania go powinnaś wyrazić jasny sprzeciw. Dopóki wzajemne relacje matki z synem nie przejdą do poziomu normalnych w szerokim znaczeniu, dopóty nie podejmuj decyzji o zawarciu małżeństwa bo zgotujesz sobie piekło z teściową obecną negatywnie w każdej chwili Waszego pożycia i mężem w którym nie będziesz miała wsparcia.

 Re: Toksyczna matka Narzeczonego
Autor: ruslana (195.117.121.---)
Data:   2016-07-02 10:49

Jeśli po ślubie będziecie mieszkać osobno, nie z teściową, to nie powinno być większego problemu. Jeśli będziecie mieszkać razem z nią, to zamieni ona twoje życie w piekło. Jeśli nie ma możliwości zamieszkania osobno po ślubie, to rozważyłabym zerwanie relacji z narzeczonym. Toksyczna matka męża, która chce go mieć na własność, to najgorsze co może spotkać małżeństwo.
Trzeba zaobserwować, czy twój narzeczony jest uzależniony emocjonalnie od swojej matki, czy nie. Jeśli nie, to osobne mieszkanie po ślubie i powinno być dobrze. Jeśli jest uzależniony od swojej matki, to najlepszym wyjściem będzie zerwanie relacji.

 Re: Toksyczna matka Narzeczonego
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2016-07-02 17:45

@Ruslana
Samo zamieszkanie osobno nic nie da, jeśli mamusia będzie dzwonić i słać smsy trzy razy na godzinę, a syn nie będzie umiał mądrze reagować.

 Re: Toksyczna matka Narzeczonego
Autor: ruslana (195.117.121.---)
Data:   2016-07-03 10:51

@ Hanna
To w takim razie jedynym wyjściem jest rozstanie, bo inaczej będzie miała piekło na ziemi.

 Re: Toksyczna matka Narzeczonego
Autor: Maggy (---.static.ip.netia.com.pl)
Data:   2016-07-03 14:29

Niestety nie mogę pogratulować wyboru kandydata na męża. Zdecydowanie on jest bardziej odpowiedzialny za to co się dzieje między nim a jego matką. Nie stawia granic, jest uzależniony od niej, zaczadzony toksycznością. Jeśli ktoś trucizną relacyjną był zatruwany latami to odtrucie nie trwa jeden dzień, a dużo dłużej niż byśmy tego chcieli. Póki co nie widzę ze strony Twojego narzeczonego nawet cienia chęci poddania się detoksowi, zerwania dopływu trucizny jaka płynie w relacji z jego matką. To niestety, póki nie zacznie nic z tym robić nie wróży dobrze waszej przyszłości. Już jest źle, a po ślubie nic się nie zmieni póki w Twoim narzeczonym nic się nie zacznie zmieniać. Wybór należy do Ciebie, jeszcze wybór masz. Jak wybierzesz ostatecznie to wybierać będziesz musiała każdego dnia nie tylko swojego męża ale jego matkę też bo ją dostaniesz też jak dobytek inwentarza.
Nie powiedziałabym sakramentalnego "tak" póki narzeczony byłby taki jaki jest teraz Twój, póki narzeczony byłby tak zatruty. Jeśli tłumaczy matkę to znak, że nie widzi albo nie chce widzieć, że naprawdę jest źle. Jak alkoholik tylko w tym wypadku uzależniony od matki. Na dobry i szybki początek narzeczony powinien ograniczyć kontakty do minimum z matką i zacząć w końcu mówić "nie" stanowczo, pewnie i bez owijania w bawełnę. W dalszej kolejności terapia bo ona jest mu potrzebna bardzo, Wam żebyście mogli być szczęśliwi.

 Re: Toksyczna matka Narzeczonego
Autor: Bea (---.centertel.pl)
Data:   2016-07-04 18:50

@Hanna

Mówisz 3 x na godzinę? A co powiesz kilkadziesiąt razy na dzień?

@ruslana
My mieszkaliśmy osobno, 500km od siebie i w niczym to nie pomogło.
Odwiedziny u nas co 2 tyg. a w pozostale 2 weekendy w miesiącu - mąż u rodziców.

Jest tragedia - żony i dziecka. Separacja.
A syn z mamą, jak byli w bliskiej relacji tak żyją nadal.
Czyja wina? Moja.

Ja odradzam takie małżeństwo.

 Re: Toksyczna matka Narzeczonego
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2016-07-05 10:18

@Bea,
no właśnie, mówimy o tym samym; 3 razy na godzinę, a godzin poza snem powiedzmy 16, daje blisko 50 smsów, czyli jest kilkadziesiąt sygnałów dziennie, o których piszesz. Szczerze współczuję.

 Re: Toksyczna matka Narzeczonego
Autor: Tadek (---.dynamic-ra-11.vectranet.pl)
Data:   2016-07-05 22:30

Łucjo,

poczytaj sobie ten wątek:
http://www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=375847&t=375847

jak twój ukochany troszkę Ci okrzepnie i skończą się motylki w brzuchu a zacznie proza życia, to jeśli ukochany się nie zmieni lub się nie odetniecie od tej kobiety to:
- albo popadniesz w głęboką depresję
- albo matka zniszczy wasze małżeństwo
- albo się rozwiedziecie.

Innych wyjść nie ma... I wszyscy dobre radzą, a potem można sobie tylko powiedzieć: a nie mówiliśmy? a ty odpowiesz: a było słuchać!

Jeszcze masz czas. Jak widać Twój ukochany nie jest tylko "Twój" i ożenisz się nie tylko z nim, a z jego matką również. Nie fajny to związek w trójkącie. Prawda?

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: