logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Konflikt z teściami. Jak się zachować?
Autor: Marianna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-07-01 18:52

Jakże wiele kawałów traktuje o złośliwych teściowych. Wątek jest tak naszpikowany stereotypami, że aż wyświechtany. Jednak dopadło i mnie. Mam 30 lat, jestem z moim Mężem od 5 lat, a w małżeństwie od 2 lat. Przez całe swoje życie nie miałam nigdy z nikim konfliktu. Wszyscy, którzy mnie znają, uważają mnie za osobę nad wyraz grzeczną, poukładaną i spolegliwą. Tak też było do tej pory. Mój mąż od lat ma ze swoją Mamą bardzo złe relacje. Sprawa jest trudna i złożona. Początkowo kiedy weszłam w ten związek, starałam się go jakoś na nowo przekonać do Matki, pokazać mu jej dobre cechy, nauczyć od nowa szacunku. W miarę jak poznawałam ją bliżej, coraz chłodniej podchodziłam do mojej "misji" uzdrowienia ich relacji. Po krótce: jest Ona osobą ogromnie konfliktową. Wystarczy jej COKOLWIEK, żeby urządziła awanturę. Ilekroć takie się w mojej obecności zdarzały -a brał udział w nich mój mąż- tylekroć starałam się go napominać, żeby nie podnosił na Nią głosu, zeby dał spokój itd. Jednak po pewnym czasie zaczęłam zauważać, ze coś jest z Nią nie tak. Mąż ma do niej żal, że całe życie się nim nie zajmowała, że wychowywała go babcia, że miała swoje sprawy, swoje rzeczy, do których on i jeg siostra nie mieli prawa. Przytoczył mi kiedyś przykład (czasy jego dzieciństwa to okres biedy w domu, starczało jedynie na chleb, a do chleba babcia robiła dżem, który jedli cały rok). Na nic wiecznie nie było pieniędzy, dzieci ubierane były w lumpeksie, z czego oczywiście rówieśnicy mieli ubaw. O słodyczach nie było mowy. Pewnego dnia mój mąż ze swoją młodszą siostrą znaleźli w szufladzie czekoladę. Był to dla nich nie lada rarytas. Poszli zaytać Mamę czy mogą ją zjeśc. A ona narobiła tym dzieciom awantury, że to jest JEJ czekolada i nic im do tego! To oczywiście jest przykład dość banalny, ale zastanawiając się co poczuło dziecko i jaki wpływ wywarło to na jego psychikę, to włosy dęba stają. Dziś 33 letni facet pamięta to jako jedno z najbardziej przykrych wspomnień. To trochę tak, jak pomachać psu kiełbasą przed nosem po czym ją zjeść na jego oczach. Przepraszam za porównanie. Cała rodzina uważa tą kobietę za kogoś z kim żyć się nie da. Kiedy sytuacja finansowa diametralnie się zmieniła na lepsze, wybudowali ogromny 300-metrowy dom. Decyzją teściowej dla starej i schorowanej babci u której dotąd wszyscy mieszkali (a Ta zajmowała się dziećmi) w tym pięknym wielkim domu zabrakło miejsca. Mój 20-letni wówczas mąż postanowił w takim wypadku zostać z babcią w starym domu, bo czuł, że należy jej się opieka i troska za to wszystko co dla niego robiła (przez 20 lat mieszkał nawet z babcią w jednym pokoju!). Kiedy babcia zmarła, przeniósł siędo domu rodziców. Otrzymał pokój na poddaszu. Jednak cały czas Matka kazała mu się przenosić, bo jakoś jej "nie pasował". W sumie przenosiła go z pokoju do pokoju kilka razy. Kiedy jego młodsza siostra wyszła za mąż i sprowadziła się z mężem do ich domu, mój mąż znów dostał "eksmisję" o piętro niżej do małego pokoju. Bardzo źle się z tym czuł, że w tym domu nie ma dla niego miejsca. Oprócz tego, że cały czas powtarzała mu "że nie wyjdzie na ludzi, że nigdy nie będzie zdolny do miłości, że ma się nie uczyć i nie studiować, bo i tak nic z niego nie będzie". Mimo to skończył studia z wyróżnieniem, znalazł BARDZO dobrą pracę, ożenił się, spełnia się w roli męża i ojca SWIETNIE. Matka awanturowałą się zawsze o wszystko. O to, że konserwa z rybą jej śmierdzi, o to, że przed pracą zbyt głośno myje zęby, o to, że śpi na nie takiej poduszce, otwierała jego korespondencję i grzebała w jego dokumentach. Kiedy byliśmy już narzeczeństwem, zaprosiła mnie na Wigilię w...Wigilię rano. W związku z tym uprzedziłam, że chętnie przyjdę, ale niech nie robią sobie kłopotu z prezentem bo czas jest krótki i ja też nie dam rady już nic im przygotować, więc chciałam umówić się że będę wyłączona z prezentów gwiazdkowych. Na co ona narobiła potwornej awantury, że "ja im łaski nie robię i jak mam przyjść bez prezentu, to lepiej żebym wcale nie przychodziła". Popłakałam się i oczywiście nie przyszłam. Mąż mieszkając tam dokładał się regularnie do wszystkich rachunków i kosztów utrzymania domu. A kiedy się pobraliśmy i się wyprowadził, podczas naszych wizyt tam kazała mu płacić za papier toaletowy i wodę, którą wykorzystał podczas wizyt w toalecie. Zażądała również żebyśmy dołożyli się do mebli, które miała zamiar kupić, a "przecież my będziemy na nich siedzieć kiedy tam przyjedziemy". Ja wiem...brzmi to śmiesznie, ale to jest tragiczne. Ograniczyliśmy więc nasze odwiedziny. To był kolejny powód do awantury -że ich rzadko odwiedzamy. Ja to wszystko jakoś przełykałam, tłumaczyłam sobie, starałam się wytrzymać. Kiedy urodziła się nam córeczka, odwiedziła nas w szpitalu. Przyjęliśmy ją z uśmiechem, mimo że wpadła bez zapowiedzi. I co? I awantura, że jesteśmy zbyt szczęśliwi. Wzięłam głęboki oddech, powiedziałam że cieszymy się z jej wizyty. Punkt kulminacyjny został osiągnięty na chrzcinach naszego dziecka. Już w kościele zachowywała się bardzo dziwnie, agresywnie, twierdziła, że nikt się z nią nie przywitał (a to nie prawda). Na przyjęciu natomiast narobiła w obecności całej mojej rodziny tak strasznej awantury, ze już nawet nie chcę myślami do tego wracać. Ja w płacz, goście zszokowani, mojemu mężowi niestety nie pozostało nic innego, jak ją wyprosić. Na "do widzenia" rzuciła jeszcze w stronę mooich rodziców, że źle mnie wychowali, że jestem bezczelna, pyskata i zarozumiała. Teść nie zareagował w żaden sposób. Po prostu wstał i wyszedł razem z Nią. On z resztą nigdy nie reagował na jej zachowanie. Jakby był przezroczysty w tych wszystkich akcjach. Do niego Mój mąż też ma o to żal, że jako mężczyzna nigdy nie potrafił zaprowadzić porządku. Po tych chrzcinach przepłakałam całą noc, jestem osobą strasznie wrażliwą i tyle mnie to nerwów kosztowało, że tego dnia straciłam pokarm. Urwaliśmy całkowicie kontakt. Nasz ksiądz powiedział kiedyś na kazaniu: "Jeśli ktoś doprowadza Cię do nerwów i nienawiści, lepiej się od takiej osoby oddalić, odsuwać ją, niż do tej nienawiści doprowadzić". Po tej ostatniej awanturze nie mogliśmy przystąpić do Komunii. Czuliśmy, ze tkwimy mimo wszystko w konflikcie i jakby nie było -wyrzuciliśmy Matkę za drzwi. Ja nawet nie wiem jak przystąpić do spowiedzi, jak to w ogóle ująć. Z jednej strony czuję ze jest nie tak, a z drugiej strony nie widzę innego wyjścia niż zero kontaktów. Mąż przede mną zobowiązał się, ze jeśli oni kiedykolwiek (w starości czy chorobie) będą potrzebować pomocy to im tą pomoc zorganizuje, ale na żaden inny kontakt zdobyć się póki co nie potrafimy. Czy możemy przystępować do Komunii i żyć w zgodzie z Chrystusem jakby nigdy nic?Nie umiem sobie tego wszystkiego poukładać, a Teściowa śni mi się prawie co noc.
Dziękuję za dobrnięcie do końca i za wszelkie słowo w tym wątku.

 Re: Konflikt z teściami. Jak się zachować?
Autor: yeah (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2016-07-01 21:57

To są bardzo trudne sytuacje, ale je rozumiem. Moja matka też jest osobą konfliktową - życie bez awantury to nie życie. Ponad dwa lata już nie mam z nią kontaktu oprócz przypadkowych spotkań np. u mojej siostry. Przez to moi synkowie (jeden prawie 3 lata, drugi 7 tygodni) nie mają babci. Moja mama to nawet na chrzciny pierwszego wnuka nie przyszla, teraz też jej wysyłam zaproszenie, ale nie liczę na to, że przyjdzie....
Powiem tak: ograniczenie kontaktów to jest jedyne co można zrobić, żeby nie denerwować się i nie przerzucało się to na męża i dzieci. Mój spowiednik również tak mi zalecił. To są chore osoby, które same nie wiedzą, co tracą - te chwile życia się nie wrócą...
Pozostaje modlitwa...

 Re: Konflikt z teściami. Jak się zachować?
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2016-07-01 23:06

Marianno, tu chyba i tęga głowa psychologa nie miałaby łatwego zadania zważywszy na osobowość teściowej i Wasze wartości i potrzeby moralno-emocjonalne. Teściowa wydaje się być w jakiś sposób niedojrzała do miłości macierzyńskiej choć z drugiej strony córkę traktuje inaczej. Dochodzi tu też brak troski o własną matkę. Problem zaburzeń emocji teściowej jest zbyt poważny żeby próbować go rozwikłać na forum i nie to jest istotą Twojego postu. Może najprościej byłoby napisać żeby dla własnego dobra odciąć się od kontaktów ale będzie to chyba pozorne dobro bo Wasze serca oczekują jej miłości i takie odcięcie pewnie boli Was nie mniej niż chore kontakty. Cóż poradzić? Sumienie i poczucie grzechu oddać Jezusowi w konfesjonale żeby przywrócić spokój sumienia i być bez wątpliwości w łączności z Panem Bogiem. Sytuację rodzinną oddać w modlitwie, w Eucharystii Panu Bogu. Wygląda na to, że mimo starań na teściów ludzkie argumenty nie działają i chyba tylko tyle możecie im ofiarować. Dziękujcie Bogu za dar życia Twojego męża, za to że mimo tak traumatycznego dzieciństwa jest dobrym człowiekiem. A w kontaktach dla zdystansowania, dłuższego wyciszenia emocji może poprzestać na jakiś czas na telefonie ale pozostawić w sobie otwartość na ruch ze strony teściowej, może coś dobrego się w niej obudzi. Mężowi pewnie dobrze zrobiłaby terapia, żeby nie zapiekać w sobie żalu dzieciństwa i dojrzewania. Może udałoby się zamknąć emocje tamtego okresu.
Proponuję Wam odsłuchanie O. Pelanowskiego https://mail.google.com/mail/u/0/#sent/1556a5d142e4f8fa?projector=1 a konkretnie zwrócenie uwagi na fragment od ok. 17 minuty-pozwólcie umarłym pogrzebać umarłych w odniesieniu do starych spraw burzących łączność z Bogiem. Może takie spojrzenie przywróci Wam spokój.

 Re: Konflikt z teściami. Jak się zachować?
Autor: Natalka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-07-02 00:36

Trudna sytuacja, ale dla Dobrego i Miłosiernego Boga nie ma nic niemożliwego. On wie, co kryje się w ludzkich sercach (wie o smutku, żalu, radości, cierpieniu). Wie o wszystkim, zanim Mu o tym powiemy:)

"Panie, przenikasz i znasz mnie,
Ty wiesz, kiedy siadam i wstaję.
Z daleka przenikasz moje zamysły,
widzisz moje działanie i mój spoczynek
i wszystkie moje drogi są Ci znane.
Choć jeszcze nie ma słowa na języku:
Ty, Panie, już znasz je w całości.
Ty ogarniasz mnie zewsząd
i kładziesz na mnie swą rękę." (Ps 139, 1-5)

Warto wołać do Dobrego Boga w chwilach niepewności:

"Zbadaj mnie, Boże, i poznaj me serce;
doświadcz i poznaj moje troski,
i zobacz, czy jestem na drodze nieprawej,
a skieruj mnie na drogę odwieczną! " (Ps 139, 23-24)

Bóg wie, co trzeba:) W tym przypadku to Wy jesteście dręczeni i cierpicie wiele.

Do Spowiedzi trzeba, ale po rozmowie ze spowiednikiem do Komunii Św. można i koniecznie trzeba:) warto o łaskę miłosierdzia dla tych, od których spotyka nas krzywda. Można unikać kontaktu z kimś, kto wprowadza negatywne
emocje niszczy pokój i sprawia ból. Kiedy nie życzy się komuś źle, można unikać kontaktów dla dobra sprawy:)

Pozdrawiam i życzę wszelkiego dobra na każdy czas, Wiary, Nadziei i Miłości oraz pokoju w sercach na trudne chwile, na te piękne z Jezusem Miłosiernym szczególnie:)

 Re: Konflikt z teściami. Jak się zachować?
Autor: 6955 (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2016-07-02 08:06

Marianna, wydaje mi się, że powinnaś to pytanie zadać spowiednikowi.
Liczy się ogólna postawa wobec rodziców męża a tego nie wyczytamy nawet z najdłuższego listu.

Ogólnie współczuję sytuacji, nie jesteście sami, my też musieliśmy się odciąć od teściów.

 Re: Konflikt z teściami. Jak się zachować?
Autor: Ania (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-07-02 08:47

Marianno, doprawdy trudna to sytuacja i rozumiem Cię, że nosisz w sercu wiele niepokoju. Myślę, ze dobrze by było, gdybyś o tym - tak jak tu napisałaś - porozmawiać z księdzem dłużej. Może umów się z którymś z księży na spowiedź św. poza konfesjonałem, niekoniecznie w Twojej parafii. Telefon znajdziesz bez trudu. Zadzwoń i poproś. Niech Duch Święty Cię prowadzi.

 Re: Konflikt z teściami. Jak się zachować?
Autor: Jan (---.dynamic-ra-11.vectranet.pl)
Data:   2016-07-02 10:37

Droga Marianno. Wygląda że bardziej odczuwasz rany męża zadane mu przez matkę niż on sam. Nie tędy droga. Oczywiście masz swoje zranienia - ale z nimi też trzeba zrobić porządek. Sam mam przypadek w rodzinie, gdzie teść swoim zachowaniem zraził do siebie większość jej członków. Przy byle okazji chwali się i jest z tego dumny, jak innym okazywał pogardę i brak dobrego wychowania. Jego dzieci w zasadzie nie utrzymują z nim kontaktu - a każde próby odbudowania relacji przez rodzeństwo mojej żony kończyły się nowymi zranieniami oraz zdenerwowaniem które trwa i trwa. A on? On się dziwi - przecież nic złego nie zrobił. Ostatnim dzieckiem które z nim jako tako wytrzymywało była moja żona. Była... bo kiedyś wróciła do domu ze łzami w oczach po wizycie u teścia. Wcześniej nas obrażał i szpilował i nie odpowiadaliśmy na to (opłacało nam się niestety - bo trzymaliśmy u niego masę rzeczy). Ale tym razem przegiął bardzo. Pojechałem do teścia i tak naprawdę najspokojniej jak mogłem wyjaśniłem mu że źle zrobił, że głęboko zranił żonę oraz mnie. Że sugerowanie tego abyśmy się rozwiedli nie jest wsparciem, którego oczekujemy od teścia i że powinien nas przeprosić za to co powiedział, a do tego momentu nie będziemy odwiedzać z wnukami ani jego ani jego domu. Jakoś to przełknął... ale dalej nie uważa że coś złego zrobił. Cóż w takim przypadku? Ano nic. Też uważam że nie jest to najlepsza sytuacja. Niestety ludzie nie są idealni. A czasem po prostu trzeba ograniczać ilość zranień które inni nam zadają. Z teściową mamy dobry kontakt - odwiedza nas raz na tydzień/dwa. A teść... cóż - ma swoje sprawy i swoje życie. Mam nadzieję że kiedyś przeprosi. A jak nie? To będzie jego wybór i nie będę go za teścia podejmował. A jeśli jest to jego wybór to też problemu z sakramentami nie mam ja ani moja żona. Trzeba do tych spraw podchodzić z wyczuciem i rozwagą. I chyba nie jest właściwe brać sobie na barki cudze grzechy a potem się za nie samemu obwiniać. Pozdrawiam

 Re: Konflikt z teściami. Jak się zachować?
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2016-07-02 15:05

Po raz kolejny przypominam, że druga część przykazania miłości brzmi: kochaj bliźniego JAK siebie samego - nie "bardziej niż". Masz obowiązek dbać o siebie i swoją rodzinę - przede wszystkim dzieci, bo jesteś za nie odpowiedzialna. Jeśli ktoś działa przeciwko Twojej rodzinie, wolno Ci się przed nim chronić - nawet jeśli to jest teściowa i jeśli oznacza to ograniczenie kontaktów do absolutnego minimum.

 Re: Konflikt z teściami. Jak się zachować?
Autor: pjp (62.244.129.---)
Data:   2016-07-02 17:42

W życiu czasami trzeba wejść w konflikt, bronić określonych racji, wytrzymać napięcie. Pokój i zgoda nie są wartościami absolutnymi, przynajmniej tu na ziemi.
Zgoda nie zawsze jest możliwa, co więcej nie zawsze jest czymś dobrym. Ten, kto chciałby w każdej sprawie być w zgodzie, ryzykowałby, ze stanie się postacią płaską, bez charakteru. Czasem kiedy nie udaje się znaleźć kompromisowego rozwiązania, trzeba umieć się rozstać. Trzeba uznać, że możliwości współpracy wyczerpały się i należy pójść inną drogą. Takie podejście do konfliktu zostało przedstawione w jednym ze źródeł, które czytałem. Mnie pomaga, szczególnie zdanie, że zgoda nie zawsze jest możliwa. Jesteśmy istotami niedoskonałymi i trzeba o tym zawsze pamiętać.

Szczęść Boże

 Re: Konflikt z teściami. Jak się zachować?
Autor: Anna (---.dzierzoniow.vectranet.pl)
Data:   2016-07-02 22:00

Przedstaw księdzu na spowiedzi, jak wygląda sytuacja. Na pewno zrozumie, tym bardziej ze matka jeszcze nie potrzebuje pomocy. Do tej zresztą się zobowiązaliście. Dziwne, ze twój mąż jest tak emocjonalnie zrównoważonym człowiekiem po takim dzieciństwie, gdyż rany z tego okresu zazwyczaj owocują depresjami w życiu dorosłym.

 Re: Konflikt z teściami. Jak się zachować?
Autor: Krystyna (---.elblag.vectranet.pl)
Data:   2016-07-03 10:06

"Ja to wszystko jakoś przełykałam, tłumaczyłam sobie, starałam się wytrzymać."

Może potrzeba wyciszyć maksymalnie swoje rozgrzane (po obydwu stronach) emocje, kiedyś tam - usiąść z mamą przy stole i porozmawiać, że zależy Wam na poprawie relacji etc., ale zanim, może potrzeba... mamie przebaczyć, bo wydaje się, że zdarzenie z czekoladą i jemu podobne tkwią niczym cierń w sercu twojego męża, ale i twoim... Zaraźliwe? Może nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo wpływają na Wasze odnoszenie do matki.
Sytuacja z czekoladą... Może mama miała podobne lub jeszcze bardziej trudne dzieciństwo niż Twój mąż? Ta czekolada - mogła ją otrzymać od kogoś drogiego jej sercu i była ona dla niej czymś dużo więcej niż miłą dla podniebienia mieszaniną cukru, kakao i tłuszczu?
Mama zapewne się nie zmieni... dopóty jej nie przebaczycie.
I tata, o którym:
"Do niego Mój mąż też ma o to żal, że jako mężczyzna nigdy nie potrafił zaprowadzić porządku."
????
Przykre to, oczekiwać od ojca, że zrobi "porządek" z matką:( I świadczą o Waszym rzeczywistym stosunku do niej.


PS.
Portret mamy, który malujecie wespół z mężem, zapewne ma niewiele wspólnego z prawdą o niej, brak tu jakichkolwiek ciepłych słów na jej temat, a zapewne, gdyby uczciwie - to i takie się jej należą.
Niepokojące jest też postrzeganie mężczyzny (ojca) jako tego, który "zaprowadza porządek". Hmm, być może "zaprowadzał" dawniej i dlatego mama jest dziś, jaka jest? Gdzieś musi być przyczyna. Warto jej poszukać, żeby spojrzeć na mamę odrobinę miłosiernie.

 Re: Konflikt z teściami. Jak się zachować?
Autor: Marianna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-07-03 14:39

Bardzo dziękuję za tyle pokrzepiających słów. Miło, że ktoś jednak rozumie, nie potępia i pochyla się nad sprawą całościowo. PJP i Esterze dziękuję za rzucenie nowego światła na sprawy konfliktu. Mądre. I przyznaję że nigdy o tym w ten sposób nie myślałam. Kalina, masz rację, mężowi przydałaby się terapia, bo na to trudne dzieciństwo złożyły się nie tylko problemy z Matką, ale i z Ojcem. Jest On alkoholikiem (obecnie nie pije, uczęszcza od kilku lat do AA), ale to co zgotował swoim dzieciom w latach pijaństwa, wywarło również wpływ na dorosłe życie, więc to niestety nie tak, jak pisze Anna, że mój mąż jest emocjonalnie stabilny. Jest DDA. Ojciec pił, a Matka się awanturowała. Ojciec przestał, Matka awanturuje się nadal i naprawdę nic nie wskazuje, żeby coś miało się zmienić. Przebywała już na różnych terapiach, czasem miesiąc po terapii było lepiej, a potem wszystko wracało do starej normy, a czasem było wręcz gorzej, bo na terapii utwierdzali ją, że Ona jest dobra, cały świat jest zły i ma nie pozwolić sobie wmówić inaczej... Być może dlatego łatwiej mu wybaczyć Ojcu, niż Matce. Niestety w chwili obecnej mąż ma potężny problem z poczuciem własnej wartości. Ma świetną pracę, biegle włada językami, jest naprawdę ceniony w środowisku, zarabia 10-krotność mojej pensji, a nie potrafi wydawać tych pieniędzy, tak, jakby na nie nie zasługiwał. Ma w sobie też silną potrzebę wiecznego udowadniania sobie i innym dookoła że potrafi to czy tamto. Tak, jakby chciał zaprzeczyć czynami temu co wmawiała mu Matka, że na nic ta jego nauka, skoro i tak nic z niego nie będzie. Widzę też w nim objawy nerwicy, jest niespokojny, krzyczy przez sen, nie potrafi usiedzieć w jednym miejscu bez ruchu. Jest też typem samotnika, jeśli ja nie mogę wybrać się z nim w góry, idzie sam. Wszyscy znajomi dziwią się, że takie samotne całodniowe wyprawy mogą kogokolwiek cieszyć. Nienawidzi prosić nikogo o pomoc (stąd też niechęć do terapii, choć jak powiedział, nie wyklucza jej kiedyś tam). Twierdzi, że zawsze w życiu zmuszony był radzić sobie sam, to i teraz poradzi sobie sam (od dziecka posiada problemy zdrowotne i do lekarzy jeździł sam. Nawet na operację do miasta oddalonego o prawie 100 km jako 17 letni chłopiec jechał sam, pożyczonym maluchem, bo rodzicom nie było po drodze). Boję się czy w pewnym momencie te "demony przeszłości" nie zaczną oddziaływać na nasze małżeństwo, dzieci. Bardzo się boje. Ale póki On nie zechce, nic z tym nie zrobię.
Janie, u Ciebie sytuacja podobna, ale jednak trochę różna. Zostawiliście Teściowi wybór. Piłka leży po jego stronie, a co za tym idzie -odpowiedzialność poniekąd też. U nas jest o tyle inaczej, że to MY podjęliśmy decyzję o zakończeniu kontaktów (wszelkich, również telefonicznych, bo przez telefon Teściowa jątrzy identyczny jad, co twarzą w twarz i po jednym jej telefonie, trwającym 10 minut, dwa tygodnie dochodzę do siebie), to MY wyrzuciliśmy Ją za drzwi i to MY się z tym gryziemy. Ona czuje się wręcz pokrzywdzona, co też nam nie ułatwia podjęcia próby rozgrzeszenia.
Ale po Waszych spostrzeżeniach -NAPRAWDĘ w 100% cennych, wszystkie przeczytałam chyba ze 3 razy -zaczynam powolutku odzyskiwać wiarę w to, że można z tym konfliktem jakoś żyć. Choć nie wiem co kiedyś odpowiem dzieciom, jak zapytają mnie o "tamtą Babcię i Dziadka".

 Re: Konflikt z teściami. Jak się zachować?
Autor: Joanna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-07-03 16:32

Marianno,
jeśli Twój maż jest DDA to na pewno sam musi iśc na terapię i przeprowadzić ją do końca, bo wszystko, co opisujesz jest typowe (mój maz jest silnie zaburzonym DDA, wiec znam z autopsji te zachowania) i samo nie minie. Dziwi mnie to, co napisałaś o teściowej, ze coś jej na terapii wmawiano. To na pewno niemożliwe, gdyż nie od tego jest terapia. Ona pracuje nad sobą, a Wy pracujcie nad sobą. Stare rzeczy nie mają już żadnej mocy i trzeba skupić się na teraźniejszości, ale ona jeszcze jest trudna, więc na pewno nic się samo nie rozwiąże. Kiedy zostaną przepracowane problemy emocjonalne własne, przyjdzie czas na uzdrawianie relacji. To, co powiesz dzieciom w tej chwili, nie jest najważniejsze. Ogromny szacunek należy się Twoim teściom, ze walczyli z uzależnieniem i współuzależnieniem, jeszcze swoją pracę musi wykonać Twój mąż. Jego terapii pilnuj, a nie zajmuj się teściową i teściem, taka moja rada na dziś.

 Re: Konflikt z teściami. Jak się zachować?
Autor: Maggy (---.static.ip.netia.com.pl)
Data:   2016-07-03 17:08

Nie rozumiem. Ktoś was "bije", a Wy macie wyrzuty, że mu zatrzaskujecie drzwi do domu? Absurd jakiś. Teściowa jest jaka jest, po rozmowie z nią trudno Ci dojść do siebie, więc w trosce o swoje dobro, o siebie zerwaliście kontakt i macie z tego powodu wyrzuty? Bez przesady.

 Re: Konflikt z teściami. Jak się zachować?
Autor: alicja (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-07-03 17:31

Marianno Żyjecie w małżeństwie, w którym na pierwszym miejscu jest Bóg, żona, mąż, dzieci. Dalej rodzice... Skupienie uwagi na kłótliwej teściowej nie ma sensu. Jej nie zmienicie, jeśli ona tego nie będzie chciała, natomiast wasze relacje na tym ucierpią. Mama-teściowa ma rozum i póki go właściwie nie użyje nie będzie zgody. Dajcie jej czas i sobie. Mąż będzie mógł na spokojnie przemyśleć, przepracować zadawnione rany. Potrzebny Wam spokój dla Was, dla dzieci. Zrobicie to nie z wygody, ale z potrzeby chwili. Boję się o Was, byście nie skupili większej uwagi na mamie i nie stracili siebie. Boża pomoc dotrze w odpowiedniej chwili, trochę cierpliwości. Zapewniam o modlitwie.

 Re: Konflikt z teściami. Jak się zachować?
Autor: Agnieszka (31.179.62.---)
Data:   2016-07-03 23:41

Teściowa na tą chwilę nie jest w żadnej potrzebie, więc skupcie się na ochronie własnej rodziny.

 Re: Konflikt z teściami. Jak się zachować?
Autor: Marianna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-07-05 13:44

Droga Krystyno. Mam wrażenie, że postrzegasz nasz konflikt z perspektywy Matki. I dobrze, Każde spojrzenie na sprawę jest cenne. Z tym, że nie zupełnie się z Tobą zgodzę (też jestem Matką, żeby nie było). Ta symboliczna czekolada... być może tak było jak mówisz, ale kto dla Matki jest bliższy sercu niż jej własne dzieci? Od kogóż ta czekolada mogła pochodzić, żeby nie móc poczęstować nią swoich własnych dzieci? Ja wiem, że jak się kogoś kocha (a miłość Matki do dziecka jest bezwarunkowa) to jest się w stanie oddać wszystko co najlepsze. Ja przynajmniej tak odczuwam miłość do dziecka. Poza tym nie jest istotą naszego rozważania to, skąd ta czekolada pochodziła, uwierz mi, kilkuletnie dziecko nie będzie tego w ten sposób roztrząsać. Dziecko myśli prosto. "Mama ma czekoladę, coś co jest dla nas luksusem od święta, coś o czym na co dzień możemy jedynie marzyć, czymś co uwielbiamy, mieliśmy ją w rękach, mogliśmy się nią poczęstować, ale Mama nam ją odebrała i na nas bardzo nakrzyczała" TO właśnie zostaje w psychice dziecka. Dorosły widziałby to inaczej, ale nie dziecko.
Po drugie piszesz:
"Przykre to, oczekiwać od ojca, że zrobi "porządek" z matką" Nie napisałam nigdzie, że oczekujemy żeby zrobił porządek z Matką. Miałam tu na myśli porządek w ogóle w domu. Kiedy dochodziło do awantur również mój mąż podnosił na Nią głos, o czym pisałam. I wiem, że Teść NIGDY na to nie zareagował. Czy Ojciec nie powinien stać na straży szacunku dzieci do Matki? Dziecko powinno czuć respekt przed Ojcem (nie strach a respekt!). Mówi się o tym nawet na naukach przedmałżeńskich. To miałam na myśli, ale swoją drogą jego obojętność totalna zawsze była i jest w stosunku do każdego (również i do Jej zachowania). Pewna jestem, że gdybym ja wyczyniała takie rzeczy - mój mąż zwróciłby mi uwagę.
Zarzucasz mi też, że wytworzyliśmy sobie obraz Matki niezgodny z prawdą. Czuję się trochę niesprawiedliwie oceniona, bo chyba tylko ja i sam Bóg wie, ile miałam do niej miłosierdzia, jak ją poznałam. Równo dwa lata byłam wręcz wyczulona na znajdowanie w Niej dobrych stron, tylko po to, żeby je wyeksponować mojemu mężowi. Pisałam że usiłowałam zmienić w nim myślenie o Matce na lepsze. Każdą jej dobrą stronę pokazywałam mu tłumacząc, że Ona potrafi być również dobrym człowiekiem. Na moje i Jej nieszczęście - zawsze musiała wtedy wszystko zepsuć kolejną awanturą. Zmęczyło mnie to. Ale to że nie napisałam w pierwszym poście o jej zaletach, to nie oznacza, że ich nie dostrzegam. Po prostu mój osobisty problem wiąże się z Jej wadami i to było istotą mojego rozważania. Raz jeszcze dziękuję za wszystkie słowa, staram się to układać w głowie na nowo.

 Re: Konflikt z teściami. Jak się zachować?
Autor: 6686 (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2016-07-05 19:56

Marianna, ludzie są różni.
Być może teść nie czuł się na tyle mocny, by "stać na straży [...]" i Tobie - delikatnie pisząc - nic do tego. To jest ich małżeństwo, ich sprawa, ich ewentualne grzechy. Nie możesz ingerować w małżeństwo teściów, to nie jest Twoja ani Twojego męża sprawa.
Tak samo jak nie możesz mieć pretensji o coś, co wydarzyło się xx lat temu. Zastanów się czego oczekujesz: cofnięcia czasu? przeprosin? chcesz teraz tej czekolady dla męża? ingerencji teścia w poczynania teściowej? Zmiany charakteru teściowej?
Jak chcesz to osiągnąć?
Czym Twoje oczekiwania różnią się od oczekiwań Twoich teściów?
Czym Ty się od nich różnisz?
Marianna, nie masz najmniejszego nawet wpływu na zachowanie Twoich teściów. Jedyne nad czym możesz mieć kontrole to swoje własne zachowanie. I ja bym się na tym skupiła bo niepotrzebnie marnujesz energię na myślenie o tym, jak bardzo nie lubisz teściowej, ewentualnie też teścia.
I nie piszę tego z "perspektywy matki", jestem mniej więcej w Twoim wieku, również mam problem z teściami i również musiałam z nimi ograniczyć wszelkie kontakty.
I wiesz co?
Tak jak Bóg kocha Ciebie i Twojego męża tak kocha Twoich teściów, Twoją wredną teściową i wycofanego teścia. Identycznie...
Zrozum to a wskoczysz na drugi schodek:)

Idź do spowiedzi, forum Cię nie rozgrzeszy.

 Re: Konflikt z teściami. Jak się zachować?
Autor: Krystyna (---.elblag.vectranet.pl)
Data:   2016-07-05 20:41

"Mam wrażenie, że postrzegasz nasz konflikt z perspektywy Matki."
Próbuję zrozumieć co jest powodem takich jej zachowań...
I choć dziś cichy, na uboczu - ojciec, to chyba dawniej działo się w tym domu "mocno"... Może to właśnie jego alkoholizm, może także przemoc (?) uczyniły matkę tak nerwową i trudną w kontaktach. Jakieś traumatyczne doświadczenia muszą kryć się za jej szaleństwem.

"TO właśnie zostaje w psychice dziecka. Dorosły widziałby to inaczej, ale nie dziecko"
A jeśli Wasze dziecko powie Wam kiedyś po latach: to zdarzenie (...) bardzo mnie zraniło i nigdy go nie zapomnę? Może tak być, że gdzieś w pośpiechu, w nerwach rani się kogoś nieświadomie. Może matka była wtedy tuż po alkoholowej awanturze ojca? Dzieci przecież nie znały wtedy całkowicie rzeczywistego powodu jej takiego zachowania. Jestem przekonana, że to nie o brak miłości do nich wtedy szło.

"Pisałam że usiłowałam zmienić w nim myślenie o Matce na lepsze".
A to zdumiewające, że właśnie ta udręczona matka, nie ojciec alkoholik, stała się obiektem żalu syna...
Hmm, a może ojciec za czasów alkoholowych tak upokarzał matkę, tak źle ją traktował, że i w oczach jego syna taką się wreszcie stała? Uwierzył, że taka właśnie jest?
Ja naprawdę nie wierzę, że ta matka chce dla Was źle... Wydaje się, że rzeczą o której najbardziej marzy to: być kochaną przez syna. Może dlatego desperacko próbuje zwracać na siebie uwagę, może to z tego powodu tyle emocji w niej.
Wyrzucenie matki za drzwi jest w moim odczuciu niesamowicie okrutnym posunięciem. I NA PEWNO taki stan nie służy nikomu z Was.
Nie znam od strony praktycznej problemu alkoholizmu, oddałabym swoim dzieciom wszystko o co poproszą, ale próbuję dociec, co też kryje ta druga strona medalu...
I siostra męża, tak niewiele o niej. Czy na pewno taką nieznaczącą rolę odgrywa w tym konflikcie? Jaki wygląda relacja matki i córki?

 Re: Konflikt z teściami. Jak się zachować?
Autor: Krystyna (---.elblag.vectranet.pl)
Data:   2016-07-05 22:40

"Kiedy urodziła się nam córeczka, odwiedziła nas w szpitalu. Przyjęliśmy ją z uśmiechem, mimo że wpadła bez zapowiedzi. I co? I awantura, że jesteśmy zbyt szczęśliwi".
Zaraz, zaraz, tak powiedziała, czy też jednak to Wasze insynuacje?
Podobnie i z innymi oskarżeniami.

"cały czas powtarzała mu "że nie wyjdzie na ludzi, że nigdy nie będzie zdolny do miłości, że ma się nie uczyć i nie studiować, bo i tak nic z niego nie będzie"
No nie wierzę. Tym bardziej, jeśli awanturowała się "zawsze, o wszystko."

"Przez całe swoje życie nie miałam nigdy z nikim konfliktu".
Nieaktualne już.
A konflikty (i ich rozwiązywanie) to rzecz ludzka i znowu nie wierzę, że można przeżyć 20, 30 lat nie doświadczając konfliktu.

Odnoszę wrażenie, że odniesiony sukces w życiu zawodowym, osobistym może dawać iluzję przybliżania się do ideału i jednocześnie rodzić pogardę dla nieidealnych i niegdyś wątpiących w to.

"Wszyscy, którzy mnie znają, uważają mnie za osobę nad wyraz grzeczną, poukładaną i spolegliwą."
"Mimo to skończył studia z wyróżnieniem, znalazł BARDZO dobrą pracę, ożenił się, spełnia się w roli męża i ojca SWIETNIE."
Marianno, życie lubi zaskakiwać i... uczyć pokory.

 Re: Konflikt z teściami. Jak się zachować?
Autor: Marianna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-07-06 00:05

Krystyno. O ile Twoje wcześniejsze wypowiedzi dawały mi naprawdę do myślenia, tak teraz stwierdzam, że naprawdę na siłę próbujesz pokazać mi, że wina za całą sytuację leży w nikim innym jak w nas.
Przykre dla mnie jest to, że każde moje słowo próbujesz negować i podważać jego wiarygodność. Jak Ci mam udowodnić, że jest tak jak piszę?

Dziwisz się, że syn ma żal do "udręczonej Matki", a nie do Ojca-alkoholika. Hmm... Nie pisałam tego wcześniej, bo nie sądziłam, ze to będzie aż tak istotne: w tamtym czasie Mama męża się z kimś spotykała. Miała romans. Ojciec pił. Nie wiem tylko czy on pił, bo ona kogoś miała, czy ona kogoś miała bo on pił, ale tego wątku nie chcę rozwijać, bo to sprawa między nimi. Jestem pełna szacunku dla nich za to, że po tak burzliwych perypetiach małżeńskich, poradzili sobie i dziś są razem.

"Zaraz, zaraz, tak powiedziała, czy też jednak to Wasze insynuacje?
Podobnie i z innymi oskarżeniami." Odpowiedź brzmi: TAK POWIEDZIAŁA. Nie żadne nasze insynuacje i naprawdę nie wiem czemu twierdzisz, ze inne oskarżenia to też insynuacje. Ja poza tym jej o nic nie oskarżam. Jest jaka jest. Im bardziej ją poznaję, tym boleśniej to do mnie dociera. To nie oskarżenie, a stwierdzenie faktu.

"cały czas powtarzała mu "że nie wyjdzie na ludzi, że nigdy nie będzie zdolny do miłości, że ma się nie uczyć i nie studiować, bo i tak nic z niego nie będzie"
No nie wierzę. Tym bardziej, jeśli awanturowała się "zawsze, o wszystko."
A nie wierzysz...bo? Nic z tym nie zrobię, że nie wierzysz.

"Nieaktualne już."
Oczywiście że nieaktualne, dlatego też tu jestem.

"A konflikty (i ich rozwiązywanie) to rzecz ludzka i znowu nie wierzę, że można przeżyć 20, 30 lat nie doświadczając konfliktu".
Znów nic z tym nie zrobię, że nie wierzysz. Ja w swoim życiu NIE PAMIĘTAM sytuacji, w której bym się z kimś poróżniła do tego stopnia, żeby się do niego nie odzywać i być zmuszona urwać kontakt. Nie mam tu rzecz jasna na myśli drobnych sprzeczek. Ale powtórzę raz jeszcze: Nie miałam dotąd z nikim konfliktu.

Odniesiony sukces w życiu mojego męża, nie budzi w nim żadnej pogardy dla nikogo, to jakiś absurd. Nie ma mowy o złudzeniu przybliżania się do ideału, bo ma zaniżone poczucie własnej wartości - powtarzam raz jeszcze. Uważa, że jest nikim. Napisałam też przecież, że nie umie odcinać kuponów od tego sukcesu, tak jakby na to nie zasługiwał, więc skąd Twoje teorie o "iluzji przybliżania się do ideału" i "pogardzie dla nieidealnych"? Jest mu po ludzku przykro, że własna Matka w niego wątpiła. Wiązało się to m.in. ze złym stanem jego zdrowia. Tyle.

Pytasz o siostrę męża. Faktycznie o niej niewiele, bo nie chciałam tego wątku też zbytnio rozwijać. Ale skoro pytasz, odpowiem. Po wyjściu za mąż wyprowadziła się z tego wielkiego nowego domu, żeby zamieszkać u swojego męża. Niestety po paru miesiącach zrobiło się tam zbyt ciasno (spodziewali się dziecka) i wrócili do jej rodziców - a moich Teściów. Zaadaptowali sobie całe piętro (ponad 120 mkw) na własne oddzielne mieszkanie. Jednak relacje siostry męża z Matką były podobnie złe, jak relacje Męża. Dziś po 5 latach mieszkania tam, zaciągnęła kredyt na resztę swojego życia po to, żeby kupić własny dom i wyprowadzić się stamtąd, mimo świetnych warunków mieszkaniowych. Teściowie zostają sami w ogromnym domu. Boli. Nawet mojego męża, który pomagał przy budowie cieżką pracą.

Na pewno charakter i zachowania teściowej z czegoś wynikają. Zgadzam się. Może i ciężkie dzieciństwo, może alkoholizm męża - nie wiem. Może jeszcze co innego. Tylko co dalej? Może mi to pozwolić spojrzeć na Nią miłosiernie, ale nie zmienia to faktu, że teraźniejszość z tą kobietą jest koszmaru ciągiem dalszym.
Jest stertą nerwów, wrzasku, pretensji, awantur, moich łez, trzęsących się rąk i nieprzespanych nocy. Ja mam dla kogo żyć, być silna. Muszę dbać o swoją rodzinę. Nie mogę pozwolić, zeby moje dziecko oglądało te sceny. Nie chcę!

Wyrzucenie Matki za drzwi nie mieści Ci się w głowie. Wiesz, mi właśnie też nie, dlatego kiedy to do mnie dotarło, przepłakałam całą noc. Ale powiedz, co mieliśmy zrobić? Pozwolić trwać i trwać tej awanturze? W takim dniu i w takim miejscu? Wiesz jak ogromnie cieszyliśmy się tym dniem? Było to nasze WIELKE święto, chrzest naszego dziecka. Wyczekanego, wypragnionego, wybłaganego u Boga. Pierwszą córeczkę straciliśmy. Przyszła na świat martwa. Nie chcę opisywać traumy z tym związanej i nie chcieliśmy się grzebać w smutku. Ten dzień, kiedy chrzciliśmy nasze drugie (choć faktycznie pierwsze) dziecko miał być dla nas dniem wielkiej radości. Niestety nasza radość została zdeptana. Uśmiech mój szybciutko zamienił się w łzy. O to chodziło?

Pokory się uczymy przez całe życie i masz rację, ono lubi zaskakiwać. Napisałaś to pod słowami o sukcesach i moich cechach, które uważam za dobre. Krystyno, to nie pycha, bo mam wrażenie, że tak to odbierasz. Przeszłam w życiu sporo, zanim doszłam tu gdzie jestem. I kocham to moje obecne życie, ciesząc się z małych rzeczy, z sukcesów męża, z faktu posiadania dziecka, z dobrych relacji z najbliższymi (ku mojemu wielkiemu zmartwieniu - wyłączając Teściów). Gdyby mnie to nie gryzło, nie byłoby dziś tematu. Uznałabym, że Oni są źli, my jesteśmy dobrzy i tak było by prościej. Jednak jestem tu i staram się to jakoś poukładać. Ale widzę, że Ty już to poukładałaś po swojemu: Oni dobrzy, my źli. Oni udręczeni i poranieni, my szukający dziury w całym i wyciągający nieprawdopodobne sytuacje sprzed lat. No cóż... Nie będę Cię już dłużej przekonywać, ani odbijać kolejny raz piłeczki. I tak nie jestem w stanie tutaj na forum opisać wszystkich emocji, wszystkich sytuacji. W konfesjonale też nie jestem w stanie tego zrobić, ale próbę podejmę.
Bóg jeden przenika nasze wszystkie myśli i On wie jak jest naprawdę, jest sędzią sprawiedliwym i za to co z mojej strony złe - będę przepraszać.
Raz jeszcze dziękuję za wszystkie cenne wypowiedzi.

 Re: Konflikt z teściami. Jak się zachować?
Autor: Krystyna (---.elblag.vectranet.pl)
Data:   2016-07-06 07:57

"Jednak jestem tu i staram się to jakoś poukładać. Ale widzę, że Ty już to poukładałaś po swojemu: Oni dobrzy, my źli."

Może z tych dwóch skrajnych postaw tutaj wobec opisywanego konfliktu wyłoni się wreszcie trzecia - najbliższa rzeczywistości... I O TO mi chodziło.

Przepraszam za cierpkie słowa, pomyślałam sobie głośno i takie to myśli są.

 Re: Konflikt z teściami. Jak się zachować?
Autor: gosia (---.wieszowanet.pl)
Data:   2016-07-06 14:21

Podziwiam Cię, Marianno, za sposób, w jaki odpisałaś Krystynie.
Współczuję Ci tej bardzo trudnej sytuacji i popieram opinie, by chronić swoją rodzinę, tj. męża i dziecko. Teściowa jest dorosła, ma za siebie odpowiadać. Jej zachowanie to nie Twoja odpowiedzialność. Mężowi na pewno pomogłaby terapia. Trzeba zabrać się za to, co dziś z przeszłości ma na nas wpływ, by przestało niszczyć.
Życzę Ci wiele sił i Bożych łask.

 Re: Konflikt z teściami. Jak się zachować?
Autor: Estera (31.25.249.---)
Data:   2016-07-06 14:58

Krystyno, zapominasz o jednym: dorosła osoba sama kształtuje swoje życie, dziecko nie ma takiej możliwości. Wyżywanie się dorosłego na dziecku za własne problemy to zbrodnia na tym dziecku. Matka mogła zmienić swoje życie, odejść od alkoholika, iść na terapię - nie zrobiła tego.
A to, że w rodzinie alkoholowej dziecko ma dwóch katów, pijącego rodzica i tę drugą osobę, to norma, naprawdę.

 Re: Konflikt z teściami. Jak się zachować?
Autor: 6686 (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2016-07-06 21:56

Według mnie zrobiliście dobrze odcinając się od teściów, choć nie mnie to oceniać, bo Was nie znam i uważam, że powinnaś o tym porozmawiać ze spowiednikiem.

Mogę Ci za to zaproponować coś, co być może Ci pomoże w pokonaniu niechęci do teściów: powiedz Bogu o co masz żal do tej kobiety, kiedy dowaliła Ci najbardziej, kiedy sprawiła Ci ból i pomódl się w jej intencji. Powtarzaj do skutku:)

 Re: Konflikt z teściami. Jak się zachować?
Autor: aaa (---.wtvk.pl)
Data:   2016-07-12 09:35

Polecam konferencję o. Szustaka nt. relacji z rodzicami. Znam tylko fragment Twojej Historii, ale wysłuchaj całej konferencji - jest też o tym, jak mądrze stawiać granice rodzicom (klik).

Pozdrawiam serdecznie

 Re: Konflikt z teściami. Jak się zachować?
Autor: Agnieszka (---.free.aero2.net.pl)
Data:   2016-09-12 20:25

Ktoś wspomniał, że niemożliwe, żeby coś wmawiać na terapii - zapewne teściowa Marianny była na terapii dla osoby współuzależnionej - uwierzcie, zdarza się: bliska mi osoba chodziła na taką terapię. Ze względu na treści, które tam słyszała przerywała ją kilka razy. A to wmawiano jej, że jest winna alkoholizmu męża, bo coś tam - wyszła trzaskając drzwiami i wcale się nie dziwię. Inny terapeuta namawiał usilnie do rozwodu - chociaż mąż już w tym czasie nie pił. Były też inne kwiatki, których nie będę opisywać. Ale jak najbardziej wierzę Mariannie, kiedy pisze, że jakiś terapeuta wmawiał coś jej teściowej.
Pozdrawiam

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: