Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2016-07-17 11:34
Chciałabym tylko zwrócić uwagę na jedno. Jeśli wstępujesz do Trzeciego Zakonu lub do (chyba niektórych) zakonów bezhabitowych, to wstępujesz tam razem ze swoim, nazwijmy to "prywatnym życiem". To co robiłaś wcześniej - robisz nadal. Bo masz być świadkiem Bożym w tym miejscu, gdzie jesteś. W miejscu, gdzie kapłan nie mieszka, nie przychodzi, nie posługuje bezpośrednio, a Ty tam żyjesz. Nie masz wtedy habitu, który świadczy o Tobie, ale to Ty masz świadczyć o Bogu, uświęcać ten świat od wewnątrz.
Z Twojego wpisu jednak wynika, że wybierasz się do zwykłego habitowego zakonu. A do niego nie wnosisz swojego prywatnego życia, tylko Ty sama wchodzisz w życie klasztorne i całkowicie się temu życiu podporządkowujesz. Masz służyć nie tylko Bogu, ale też wspólnocie, która staje się Twoją rodziną. I tak jak w rodzinie - czasem się udaje wprowadzać w życie swoje pragnienia, a czasem trzeba z nich zrezygnować. W klasztorze ktoś musi obierać ziemniaki, gotować obiad, myć okna i toaletę, prać i zajmować się chorymi czy kaplicą, a także rozliczeniami, budową, naprawą. Nie możesz się nastawiać z góry: "będę w zakonie nauczycielką". W zakonie ślubujesz posłuszeństwo i nie ma już Twojej woli. To przełożona wybiera dla Ciebie miejsce życia, pracę, sposób posługiwania. To może zupełnie odbiegać od Twoich planów. A już na pewno przez pierwsze lata "klasztorne" nauczycielką nie będziesz, bo to Ty będziesz się uczyła wspólnotowego życia, a przez jakiś czas to nawet nie będzie kontaktu z innym światem.
Nie chcę przez to zaprzeczyć temu, co napisali inni. Oczywiście, że często bywa tak, że wykorzystuje się studia swoich sióstr, ukończone wcześniej. Dlaczego nie? To jest rozsądne, zakon potrzebuje pieniędzy na wspólne życie, a jest to jeden ze sposobów zarobkowania. Jeśli wybierzesz zakon, który prowadzi własne szkoły, przedszkola, ośrodki doskonalenia - to masz dużą szansę, że kiedyś Twoja wiedza będzie wykorzystana tak, jakbyś tego chciała. Chodzi mi jednak o co innego. Nie możesz wstępować do zakonu/zgromadzenia z własnymi planami na życie. Nie możesz sobie mówić: "wstąpię i będę uczyć w szkole". Ty masz sobie mówić: "Wstąpię i będę służyć Bogu w tym zakonie W TAKI SPOSÓB, jaki zakonowi będzie potrzebny. Będę służyć Bogu i zakonowi tam, gdzie mnie skierują przełożeni". Jeśli sobie tego w sercu mocno nie utrwalisz, to po paru latach będziesz rozgoryczona, sfrustrowana, bo sobie to życie zaplanowałaś inaczej. Rozumiesz? Mam znajome siostry, które są po studiach, ale pracują w zupełnie innej dziedzinie. Zakon czasem także wysyła na inne studia, takie jakie będą potrzebne wspólnocie. A język obcy może się przydać na misjach, do kontaktów z innymi klasztorami czy pisania czyjegoś życiorysu
Czy w takim razie warto iść na studia przed wstąpieniem do klasztoru? Oczywiście, że warto, z dwóch powodów. Pierwszy, to: dobrze, jeśli siostry mają wyższe wykształcenie, bo mają wtedy szersze spojrzenie na życie, więcej doświadczenia, bo ta wiedza/umiejętności mogą się przydać dla dobra klasztoru czy ludzi, którym się służy bezpośrednio. Choć niekoniecznie tak, jak sobie zaplanowaliśmy. Po drugie: warto mieć w ręku coś, do czego można wrócić, gdyby się okazało, że zakon jednak nie jest dla Ciebie. Wstępując do zakonu nie decydujesz jeszcze w sposób ostateczny, że w nim zostaniesz. Przełożeni, którzy Cię przyjmują też jeszcze nie zadecydowali ostatecznie :) Jeśli po jakimś czasie wspólnie z przełożonymi uznacie, że to nie dla Ciebie - to masz jakieś swoje życie, swój fach. Łatwiej będzie zacząć od nowa. Łatwiej będzie podjąć słuszną decyzję. Bo pozostanie w klasztorze tylko ze strachu przed życiem na zewnątrz - nikomu nie służy. Ani Tobie, ani zakonowi.
Studiuj więc to, co Cię interesuje, bo wtedy rozwijasz siebie, stajesz się bogatsza i ten skarb wnosisz do zakonu. Niech Bóg z przełożonymi zadecyduje, czy to się na coś kiedyś przyda i na co. (Nie chodziło mi o przełożonych Pana Boga, tylko Twoich, oczywiście :))
Studia przydadzą się przede wszystkim Tobie. Po latach studiów będziesz trochę inna. Bogatsza o wiele kontaktów, doświadczeń. Ta zmiana w Tobie może się czasem bardziej przydać niż sama wiedza.
|
|