logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Ucieczka z domu nie mówiąc nikomu.
Autor: AnonimowyKtos (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-07-27 23:17

Uważam siebie za niewierzącego, ale piszę tutaj ze względu na jakąś wiarę we wrażliwość moralną katolików. Mam skrupuły moralne dotyczące pewnej kwestii, które hamują moje działanie, a nie chcę stać w miejscu. Chcę uciec z domu, nie mówiąc nikomu.

Czy jestem dorosły?
Nie wiem, czuję się niedojrzały, ale chciałbym do bycia dorosłym aspirować (w związku z tym także do bycia wolnym i odpowiedzialnym za siebie).

Nie chcę rozmawiać z rodzicami o tym (bo się boję z różnych względów np.
- że będę mieć wątpliwości, czy zrobiłem to, bo sam chciałem, czy może dlatego, że rodzice mnie skłonili;
- bo boję się, że sprawi to, że powstaną w nich jakieś elementy mojej tożsamości, z którymi się nie identyfikuję/nie są prawdziwe -- inaczej mówiąc, nie zrozumieją mnie dobrze;
- poza tym wydaje mi się, że podjęcie decyzji nie powinno być ograniczane przez konieczność wytłumaczenia się z niej - np. kiedyś bałem się wychodzić z domu, bo czułem brak swobody ze względu na pytania: gdzie wychodzę, kiedy wrócę, po co wychodzę)

Dlaczego chcę uciec?
Bo czuję taką potrzebę. Skąd ona? Z grubsza wydaję mi się, że dlatego, że potrzebuję samotności, odnalezienia siebie (o ile mnie rozumiecie), ciężkiej pracy, poczucia wolności i swobody, niezależności przez zarabianie własnych pieniędzy (mieszkam na wsi, raczej trudno chyba o pracę tu)

Moi rodzice pracują na gospodarstwie rolnym. Teraz są żniwa. Bez wiedzy o mojej chęci wyjazdu, najpewniej oczekiwaliby ode mnie, że będę pomagał przy pracach przy zbożu. Generalnie nie jakieś ciężkie prace, poza tym jest jeszcze w domu dwójka rodzeństwa.

Jeszcze jedno, żeby nie było niezrozumienia. Nie jestem jakimś super człowiekiem, jeszcze rok, pół roku temu buntowałem się rodzicom a obecnie jestem mocno niepoukładany w życiu.

 Re: Ucieczka z domu nie mówiąc nikomu.
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2016-08-01 18:13

Jeżeli chcesz odnaleźć siebie to może pielgrzymka(dla niewierzącego wędrówka) szlakiem Św. Jakuba. W necie znajdziesz informacje łącznie z przybliżonymi kosztami.
Mniej ekstremalnie - pobyt w którymś z domów zakonnych np. u Kamedułów w ciszy. Dlaczego takie propozycje? Bo mam wrażenie, że Twoja niewiara to raczej poszukiwanie. Dlatego też, że takie formy odosobnienia spełniłby przynajmniej część Twoich oczekiwań, czas wyciszenia, choćby krótkiego oderwania od ,,hałasu świata'' pozwoliłby Ci lepiej rozeznać czy Twoje plany są słuszne. A odpowiadając wprost na Twoje słuszne wątpliwości zapytam - czy rodzice i rodzeństwo są osobami, którym chcesz zadać ból ucieczką bez informacji? Czy uważasz, że zasługują na niepokój kiedy wyjdziesz z domu a oni nie będą mieli pojęcia co się z Tobą dzieje?
Jesteś albo przynajmniej aspirujesz do dorosłości to idź w dorosłość z odpowiedzialnością również za bliskich. ,,bo czułem brak swobody ze względu na pytania: gdzie wychodzę, kiedy wrócę, po co wychodzę''. Czy jesteś pewien, że rodzice chcieli Ci ograniczyć swobodę czy raczej pytali z troski. Jeżeli takie pytania padały jeszcze niedawno to twoja dorosłość metrykalna jest chyba bardzo świeża. Masz prawo nie chcieć pracować na roli, masz prawo wybrać własną drogę życia ale nie odcinaj się od rodziny. Przeczytaj tę przypowieść:
Powiedział też: "Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: "Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada". Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników. Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: "Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem". Lecz ojciec rzekł do swoich sług: "Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się". I zaczęli się bawić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: "Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego". Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: "Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę". Lecz on mu odpowiedział: "Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się" Łk 15, 11-32

Rozważ ten fragment Ewangelii i znajdź analogie. Usiądź z rodzicami i rodzeństwem przy stole, wyłóż swoje racje, zapytaj jakie plany na przyszłość ma Twoje rodzeństwo. Może te plany są podobne do Twoich i co wtedy ze starzejącymi się rodzicami, którzy samotnie mogą pozostać na roli. Trzeba by może wspólnie coś ustalić, może podjąć jakieś postanowienia w związku z Twoją decyzją. Egoizm nie jest chlubną cechą. Biorąc pod uwagę własne dobro choć przez chwilę pomyśl o emocjach z jakimi zostaliby Twoi bliscy.

 Re: Ucieczka z domu nie mówiąc nikomu.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2016-08-01 21:03

Ile masz lat? Uczysz się, pracujesz, zarabiasz na siebie?

 Re: Ucieczka z domu nie mówiąc nikomu.
Autor: AnonimowyKtos (---.globenet.org)
Data:   2016-08-03 10:16

Nie czuję ciągłości z tamtą wypowiedzią, więc nie wiem czy odpowiadanie ma jeszcze sens, ale:

Rozważ ten fragment Ewangelii i znajdź analogie.
Ja już uciekłem, nie fizycznie, ale mentalnie; może nie całkiem, ale w jakiejś części tak. Jestem gdzieś daleko, sam nie wiem gdzie. Sytuacja "syna marnotrawngo" pasącego świnie, mogłaby mi pomóc, tak przynajmniej czuję.

"Ile masz lat? Uczysz się, pracujesz, zarabiasz na siebie?"

Mam 22 lata, nie zarabiam, nie pracuję, do skończenia studiów I stopnia została mi praca dyplomowa do zrobienia, z którą się obijam i chyba powinienem się za nią porządnie zabrać.

 Re: Ucieczka z domu nie mówiąc nikomu.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2016-08-03 12:13

Tak, z całą pewnością powinieneś się za tę pracę zabrać, bo cokolwiek się czasem mówi, jednak daje papier, który bywa pożytecznym punktem startu do dalszych etapów edukacji, a także czasem pomaga w zdobyciu lub utrzymaniu pracy. Jednym ze znaków dorosłości i odpowiedzialności, do której chcesz aspirowac, jest kończenie rzeczy rozpoczętych, co do których wiemy, że nie są złem i że sporo w nie zainwestowaliśmy, a Ty zainwestowałeś przynajmniej 3 lata jakiejś nauki i skoro nie pracujesz, to ktoś Cię utrzymywał, abyś mógł się uczyć, co należy szanować i nie trwonić. Na razie marnujesz także czas. Wkrótce będziesz miał kłopoty na uczelni, przedłużenia nie są zwykle udzielane w nieskończoność.

 Re: Ucieczka z domu nie mówiąc nikomu.
Autor: m. (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-08-03 21:10

Na Twoim miejscu nie zostawilabym rodziców bez słowa. Będę bardzo cierpieć i się martwić.
Jeśli chcesz zostawić na jakiś czas wszystko, pojedź na rekolekcje ignacjanskie.
Tutaj masz link, o co w nich w ogóle chodzi
http://www.szkolakontaktu.pl/
Bo te rekolekcje naprawdę nie przypominają ani trochę rekolekcji, jakie są zawsze w kościele przed Bożym Narodzeniem, czy Wielkanocą. Nie musisz być wierzący, by jechać. Nikt Ci nie każe nic robić.

 Re: Ucieczka z domu nie mówiąc nikomu.
Autor: Jerzy50 (---.kamiennagora.vectranet.pl)
Data:   2016-08-04 02:09

Jak widzę, jesteś moją kopią, tyle, że ja zrobiłem naprawdę to, co ty zamierzasz. Ja także wychowywałem się w środowisku ateistycznym, a to, jak się później okazało, było powodem wszystkich moich rozterek i zagubień. Ja żyłem swoim własnym życiem wewnętrznym przez wiele lat, aż do chwili, kiedy po śmierci mojego ojca całkiem wypadł mi grunt spod nóg. Moja matka była w tym czasie na antypodach, a ja zostałem wtedy sam ze sobą i kompletną pustką. Na szczęście dla mnie Bóg nie pozostawił mnie na pastwę losu, bo gdyby to uczynił, nie byłoby mnie tu i teraz. Miałem prawie trzydzieści pięć lat, gdy przysłał do mnie (dosłownie) kobietę mojego życia, która przyprowadziła mnie do Chrystusa. Wcześniej byłem członkiem PZPR, żeby nie było nieścisłości, ideowym, lecz z zachowaną bojaźnią Bożą. Pewnie to sprawiło, że Bóg wyciągnął mnie za uszy z ateistycznych ciągotek i nadał sens mojemu życiu. Z mojej, jakże podobnej do twojej przeszłości wyciągnąłem wnioski dla siebie. Moi synowie mają pełną swobodę wyboru, do niczego ich nie zmuszam, chociaż boli mnie ich sposób patrzenia na życie podobne do mojego, gdy miałem ich lata, ale ja czekam cierpliwie, licząc na to, że im także Bóg wyprostuje życiorysy. Jakie wynikają wnioski z twojej/mojej sytuacji? Pokusa stanowienia o sobie jest wszechobecna i bardzo silna wtedy, gdy zabraknie nam odwagi, by stanąć przed Bogiem, w całej swojej prawdzie o sobie. Jeśli posłuchasz mojej rady, to przynajmniej unikniesz wielu upokorzeń i bólu. Tak, bólu, bólu egzystencjalnego, który nie będzie opuszczał Ciebie dopóty, dopóki nie zrozumiesz, że bez Boga jesteś niczym. Ja mam to, na szczęście, daleko za sobą - dzięki Bogu. Tobie także życzę odnalezienia drogi do Niego. Szczęść Boże.

 Re: Ucieczka z domu nie mówiąc nikomu.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2016-08-10 14:27

Ciężką pracę znajdziesz w miejscu, w którym się znajdujesz - wystarczy wziąć się za pracę w polu i jak najbardziej wyręczyć rodziców, zamiast czekać, aż sami o pomoc poproszą - to może być świetna szkoła dla Ciebie.
Uciec możesz, nikt Ci nie może zabronić, skoro jesteś pełnoletni, niemniej zalecam po tej ucieczce jak najszybsze powiadomienie rodziców, bo będą się martwić. Wystarczy przez telefon powiedzieć "mamo, tato, nic mi nie jest, na razie nie wracam".
Co do samej ucieczki - są dwa jej rodzaje ucieczka "od" i ucieczka "do".
Ta druga następuje wtedy, kiedy ma się jakiś cel, którego nie da się inaczej zrealizować - głupi przykład: chcę iść na studia artystyczne, a rodzice upierają się na medycynę. Świadczy o determinacji i pomaga osiągnąć cel. Tylko ten rodzaj ucieczki jest wcześniej przemyślany: osoba uciekająca zastanawia się nad tym, w jaki sposób przeżyje.
Ty - mam wrażenie, że chcesz uciec "od": od pisania pracy dyplomowej, od rodziny, od obowiązków, od siebie. Zła wiadomość jest taka: nie uda się, bo to, czego szukasz jest w Tobie, nie na zewnątrz.
Myślę, że potrzebujesz przede wszystkim uporządkowania siebie i rzeczywistości. Proponuję zacząć od ułożenia planu dnia, na którym zaznaczysz konkretne aktywności, zaczynając od pobudki. Określ tam, co i w jakich godzinach robisz, np. 12-14 pisanie pracy, 14.30 - 17.00 pomoc rodzicom, 18-20 spacer - i trzymaj się tego w miarę możliwości.
Rozumiem, że jest Ci ciężko uwolnić się od kontroli rodziców. Tu mamy do czynienia z dwiema racjami". Po pierwsze, jesteś pełnoletni i w związku z tym nie masz obowiązku np. tłumaczenia się gdzie i po co wychodzisz. Ale po drugie: to rodzice Cię utrzymują i dopóki tak będzie, nie będziesz w pełni dorosły. Najlepszym rozwiązaniem jest to zaproponowane wyżej: skończ studia, w międzyczasie możesz znaleźć dorywczą pracę i zacząć sam się utrzymywać. A po obronie możesz nawet wyjechać do Kuala Lumpur (albo na inny koniec świata) uczyć dzieci angielskiego czy innych rzeczy, które potrafisz.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: