logo
Czwartek, 09 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Czy wolno mi chcieć?
Autor: AnonimowyKtos (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-08-17 17:43

@B.
"Proponowałabym, abyś zyskał PEWNOŚĆ co jest dobre a co złe."

Mieć tożsamość (identyfikować się z czymś i bronić tego), inaczej mówiąc "ego", inaczej "być sobą". Mieć motywację (inaczej być zaangażowany, czerpać z tego radość, czy nawet przyjemność), do tego, co robię? Rozumieć sens tego, co robię? A jeśli nie widziałbym absolutnie żadnego sensu albo gdyby coś zdawałoby się szkodzić, bronić się przed robieniem tego? Inaczej mówiąc (trochę brzydko) "żyć po swojemu"? Czy mogę/powinienem być za siebie odpowiedzialny? W jakiej mierze? Absolutnie, czy w jakimś stopniu? Kto jest za mnie odpowiedzialny? Jeżeli więcej niż jedna osoba, to kto bardziej? Czy wolność (w sensie: władza nad sobą) jest dobra? Czy wolno mi być silny? Psychicznie?

Pozdrawiam.

 Re: Czy wolno mi chcieć?
Autor: B. (---.96.195.61.ipv4.supernova.orange.pl)
Data:   2016-08-20 13:49

Napisałeś "Mieć tożsamość (identyfikować się z czymś i bronić tego), inaczej mówiąc "ego", inaczej "być sobą"."
TAK, ale są tożsamości czy "ego" prowadzące do zbrodni i cierpień (np. tożsamość i ego Hitlera)... Dlatego "identyfikować się z czymś i bronić" w sensie "identyfikować się z Dobrem i bronić Dobra".

"Mieć motywację (inaczej być zaangażowany, czerpać z tego radość, czy nawet przyjemność), do tego, co robię?"
TAK, pod warunkiem, że to co robisz jest DOBRE (np. osoby pełniące funkcję "kapo" w obozach koncentracyjnych czerpały radość i przyjemność z bicia więźniów, a nawet z zabijania).

"Rozumieć sens tego, co robię?" TAK, chociaż dziecko np. robi też wiele na zasadzie zaufania lub spełniania poleceń, nie rozumiejąc w pełni sensu (np. gdy wybiega na jezdnię nie widząc pędzącego samochodu a matka zatrzymuje je krzycząc "stój!" a potem stosuje przemoc łapiąc dziecko za ubranie, ale ratując mu tym zdrowie i życie). Na tej zasadzie ufamy Bogu i Jego Przykazaniom. Pierwszy zrobił tak Abraham.

"A jeśli nie widziałbym absolutnie żadnego sensu" - to zależy. Czy ptak wychowany w niewoli, który po raz pierwszy wysiaduje jaja, zna tego sens? Sens pozna dopiero wtedy, gdy szczęśliwie pisklęta się wyklują, gdy je wykarmi i będzie widział ich loty. W następnym lęgu sens wysiadywania ptak będzie już znał :)
Chodzi o to, że możemy "w ciemno" żyć według Przykazań Bożych i mieć wtedy PEWNOŚĆ, że żyjemy dobrze. Chociaż możemy też każde z Przykazań przeanalizować. Taka np. wielostronna analiza udowodni, że "nie kradnij" jest głęboko uzasadnione i jego stosowanie (...) :))

"albo gdyby coś zdawałoby się szkodzić, bronić się przed robieniem tego?" To zależy. Najpierw oceniłabym zgodność czynu lub zamiaru z Bożymi Przykazaniami. Jeżeli zamiar jest zgodny z Przykazaniami - mogę go wykonać, jeżeli jest niezgodny z Przykazaniami - nie robię danego czegoś.
A jeżeli jest zgodny z Przykazaniami, a mimo to "coś zdawałoby się szkodzić, bronić się przed robieniem tego"? Trudno na sto procent powiedzieć, bo mogłeś np. nie wziąć pod uwagę wszystkich aspektów i sumienie daje Ci znać, ale może być i tak, że ktoś np. wplątał się uprzednio w jakieś praktyki okultystyczne (np. wróżby, czary) i jest zniewolony przez złego ducha. Nie śmiej się, są wstrząsające "przecieki" z egzorcyzmów (piszę "przecieki", bo ze względu na godność osób uwalnianych zalecana jest dyskrecja co do relacji z przebiegu egzorcyzmów).

"Inaczej mówiąc (trochę brzydko) "żyć po swojemu"?"
Nie da się :) Ludzkość już to przerabiała. Ewa i Adam po buncie, po wypowiedzeniu zaufania Bogu, "żyli po swojemu". Ich potomkowie też "żyli po swojemu", przez wieki. Do czasu Abrahama ludzie "żyli po swojemu". Ze źródeł historycznych wiemy (a i z relacji współczesnych misjonarzy), że "życie po swojemu" (bez Bożych Przykazań) prowadzi ludzkość do barbarzyństwa. Na wszystkich kontynentach ludzkość "żyjąc po swojemu" bała się nieznanych sił (epidemii - nie było szczepionek, nie znano bakterii i wirusów, piorunów - nie było piorunochronów, itd.). Te nieznane siły, bożki, ludzkość chciała "zjednać sobie" składając ofiary najcenniejsze jakie mogła wymyślić, a były to powszechne pogańskie ofiary z... ludzi (aktualnie słyszy się o składaniu takich ofiar w sektach satanistycznych). Bóg szanował wolną wolę ludzi, dopiero Abraham powiedział dobrowolne i pełne "tak" i od tego czasu Bóg prowadzi proces ratowania (zbawienia) ludzkości. Ofiary z ludzi Bóg nazwał obrzydliwością. Przejściowo Izrael składał ofiary ze zwierząt, teraz składamy ofiary z chleba i wina, ale podczas Mszy Świętej chleb i wino przemienia się w autentyczne Ciało i Krew Chrystusa (patrz np. ostatnio cuda w Sokółce czy Legnicy). Przyjmując Ciało Jezusa podczas Mszy Świętej "mamy życie w sobie" J 6.53 (oczywiście przyjmując godnie, po spowiedzi i odpuszczeniu grzechów). To tak w skrócie :)

"Czy mogę/powinienem być za siebie odpowiedzialny? W jakiej mierze? Absolutnie, czy w jakimś stopniu? Kto jest za mnie odpowiedzialny? Jeżeli więcej niż jedna osoba, to kto bardziej?"
Jeżeli osoba jest dorosła i zdrowa umysłowo, to jest odpowiedzialna za to co robi, jak żyje. "W jakiej mierze?" To zależy od stopnia wiedzy i niewiedzy moralnej, oraz czy niewiedza jest zawiniona czy niezawiniona. Niewiedza niezawiniona jest np. u człowieka w głębokim buszu afrykańskim - nie umie czytać, nie ma tam księdza misjonarza, nigdy nie słyszał o Jezusie. Niewiedza zawiniona może wynikać z lekceważenia dostępnych, wartościowych możliwości poznania Jezusa.
"Kto jest za mnie odpowiedzialny? Jeżeli więcej niż jedna osoba, to kto bardziej?"
Ty jesteś odpowiedzialny za mnie, a ja za Ciebie. Np. palisz papierosy, a kolega który ceni Ciebie i podziwia, wziął z Ciebie przykład, zaczął palić, wkrótce jednak zachorował na raka płuc z tego powodu i zmarł. Niewątpliwie jest związek przyczynowo-skutkowy z Twoim paleniem i jego śmiercią. Czy jesteś za to odpowiedzialny i w jakim stopniu? Jesteś, niewątpliwie, bo "zgorszyłeś go" swoim paleniem, co zakończyło się jego odejściem z tego świata. Ciężko z taką świadomością żyć dalej. Katolik w tym momencie dostrzega, że jest bezsilny. Mówi "Boże ratuj", pada na kolana, żałuje, idzie do spowiedzi, i tam staje się cud. Cały ten ciężar zostaje z niego zdjęty, grzechy odpuszczone. Miłosierdzie zaistniało tu przed sprawiedliwością...

"Czy wolność (w sensie: władza nad sobą) jest dobra?"
Człowiek cały czas posiada "wolną wolę" (wolność). Sam wybiera ograniczenia tej wolności. Bo jest moja wolność, ale i wolność mojego sąsiada. Jak w mojej wolności zaoram jego pole, to będzie nieuchronna kłótnia, a bywało że i kosą po głowie (jak w filmie "Sami swoi") :)
Generalnie chrześcijanin ogranicza dobrowolnie swoją wolność dziesięcioma Przykazaniami Bożymi, a więc stara się "dzień święty święcić" (oddawać Bogu cześć podczas niedzielnej Mszy Świętej), stara się "czcić ojca i matkę" (choć np. ojciec kłótliwy po wódce...), stara się "nie cudzołożyć", "nie kraść", itd.

"Czy wolno mi być silny? Psychicznie?" Najlepiej, gdy Twoja siła psychiczna opiera się na pewności, że to co robisz jest na pewno dobre. Dla ateisty katalog dobra będzie zupełnie inny niż dla chrześcijanina (np co do współżycia pozamałżeńskiego). Chrześcijanin uzyskuje pewność słuszności drogi i pokój serca starając się żyć według Dekalogu.
Czy możesz być "silny psychicznie" jak nie jesteś pewny, że robisz właściwie? Jak coś Cię gnębi i gryzie? Jak czujesz niepokój w sercu? Wtedy raczej należałoby przyznać z pokorą "jestem bezsilny"...
Pokora to jedna z głównych cnót chrześcijaństwa.
(5) (...) Bóg bowiem pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje" 1 P 5,5

Drogi, Twoje pytania są wnikliwe i świadczą, że szukasz. "(...) szukajcie, a znajdziecie(...)" Mt 7,7
Serdecznie pozdrawiam.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: