Autor: Olka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2017-02-22 14:43
Mam problem. Moja kolezanka sporo przeszła w swoim życiu (20lat). Nie wiem, czy to właśnie z tego wynika, czy z jej charakteru, czy moze z jednego i drugiego, ale po kontakcie z nią czuje sie wykończona psychicznie. Czuje sie zdołowana, bez energii, chce mi sie płakać. Boje sie często iść na zajęcia i idę z mysla ze ją spotkam i "co jej odpowiem na to co mówi"... trudna sprawa, ponieważ zal mi jej bardzo. Mam mieszane uczucia. Wiem ze jestem jedyną osoba z którą ma "bliski"(zarazm jednostronny :c) kontakt (co wynika z tego ze jest troszke zle nastawiona do ludzi i widzi w nich często chamów, kogoś złego), i czuje ze nie mogę jej zostawić a jak tak sie dzieje to czuje sie okropnie.
Z drugiej strony wiem , ze trzeba czasem ratować własna psychikę, ponieważ taki "wampirem emocjonalny" moze tak bardzo wyssać energię ze nie będzie sie juz w stanie pomagać innym. Często jej zachowania są egoistyczne i egocentryczne.
Nie wiem co myśleć. Po prostu chcilabym postąpić dobrze ale nie wiem jak rozwiązać te sprawę po chrześcijańsku? Poświecić swoją psychikę i być z nią w tej relacji czy stworzyć dystans i ograniczyć kontakt?
|
|