logo
Sobota, 11 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Chcę wykazać inicjatywę, a tu.... lęk, blokada.
Autor: Karolina (po 30-tce) (5.174.54.---)
Data:   2017-02-28 20:43

Przez długi czas „obwiniałam” Pana Boga, że robi wszystko, żebym nie stworzyła związku (a w dalszej perspektywie małżeństwa), że wymusza na mnie podporządkowanie się czemuś, co dla mnie wyznaczył, a czego ja nie chcę – tzn. braku trwałego, normalnego związku.
Zdałam sobie jednak jednak sprawę, że tak naprawdę, to chyba sama jestem dla siebie największym wrogiem w nawiązaniu stabilnej relacji, a to przez ogromny lęk przed zaangażowaniem się. Mam za sobą nieudane znajomości, jedna była dla mnie szczególnie ważna (myślałam, że to mój przyszły mąż) – mam świadomość, że także z mojej winy doszło do zakończenia tamtej sprawy. Było to już prawie 10 lat temu, ale bardzo długo z tego wychodziłam i po tamtym tak jakbym „zamarzła” w tej sferze. Nie odczuwam zazdrości wobec par, co często męczy tych niesparowanych, ani wobec kobiet, które są mamami – po prostu w duchu im dobrze życzę. Uświadomiłam sobie, że tak naprawdę, to boję się wszystkich zmian, jakie przynosi związek, że nie dam rady, nie będę w stanie zatrzymać przy sobie mężczyzny, że angażując się, automatycznie zapewniam sobie porzucenie. Myślałam nawet, że to może Pan Bóg tak mnie straszy, zasiewa lęki przed małżeństwem, zajściem w ciążę nawet i byciem matką, przed utratą niezależności i swobody, a robi to po to, żebym zrezygnowała z marzenia, które miałam od młodości – założenie rodziny. Że wzbudzaniem różnych lęków, bo są jeszcze inne w tej materii, nagina mnie do tego, co mi przydzielił.
Zastanawia mnie odruchowa myśl o ucieczce za każdym razem, gdy pojawia się szansa na zawarcie znajomości z mężczyzną – po jednym dniu skasowałam konto na wartościowym portalu kojarzącym pary, czuję niepokój, gdy jakiś mężczyzna-kawaler okazuje zainteresowanie mną np. Ale potem pomyślałam, że może jednak kiedyś jeszcze raz spróbuję. Ale kiedy się odważę – nie wiem.
Wiem, że osobom takim jak ja często radzi się, żeby zajęły się wolontariatem albo przystąpiły do wspólnoty – ja tego nie zrobię, bo nie czuję najmniejszej chęci działania na takim polu. Mam satysfakcjonującą mnie pracę, dobre układy z rodzicami, koło dobrych znajomych, ciekawe pasje, w sumie jestem bardzo zadowolona z tego, co mam, żadnych frustracji, dołków, a jestem już nieźle po 30. Tylko czasem jednak brakuje tej drugiej połówki na stały związek. I już chcę wykazać inicjatywę, czuję, że chcę, póki jeszcze mam szansę na biologiczne dziecko, a tu.... lęk, blokada. Od Boga czy tylko wymyślona przeze mnie? Próbować? Odpuścić? Póki co, należę do Róży różańcowej za przyszłego współmałżonka, bo chcę jednak go spotkać. Ale te lęki.... Błędne koło normalnie. I jak Wy to widzicie? Aha, religijność u mnie - umiarkowana, raz bardziej, raz mniej, (najbardziej lubię dziękować za to, co dobrego mnie spotyka, prosić się boję jakoś tak, żeby się nie zawieść) ale ma dla mnie znaczenie, praktykuję regularnie.

 Re: Chcę wykazać inicjatywę, a tu.... lęk, blokada.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2017-03-11 20:49

Bóg, który zsyła lęki? Wprowadza w obawe przed macierzyństwem? Nie uwierzę, to jakieś nieporozumienie.

 Re: Chcę wykazać inicjatywę, a tu.... lęk, blokada.
Autor: Anna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2017-03-11 21:45

Witaj
Fajnie, że nikomu niczego nie zazdrościsz mimo własnych niepowodzeń. Jedno wiem na pewno, że strach, obawy i lęki to nie dzieło Pana Boga. On stworzyl nas na swoje podobieństwo, abyśmy byli szczęśliwi, a lęki to raczej z tej drugiej gorszej strony człowieka pochodzą. Twoje marzenia to całkowicie normalne w Twoim wieku. Pomyśl sobie, że może 10 lat temu byłaś jeszcze nie dojrzała do trwałego związku, jedni dojrzewają wcześniej inni później i nie ma tu nic anormalnego. Moim zdaniem bez żadnych obaw powinnaś sobie dać przyzwolenie na szczęście. Spróbować po raz kolejny, ale oczywiście nic na siłę, no wiesz nie na zasadzie jak w piosence "wszystkie mają po chłopoku, a jo ni mum tegu roku" i też muszę mieć. Ale spokojnie, może jeszcze nie teraz, piszesz, że w innych dziedzinach życia ok, podobno nie można mieć wszystkiego. Może w przeszłości podjęłaś jednak jakieś złe decyzje, tego nie wiem. Czasem tak bywa i później ponosimy tego konsekwencje, ale to nie znaczy, że mamy się zamykać na dalsze doświadczenia. Pięknie, że się modlisz na różańcu, myślę, że prędzej czy później usłyszysz głos Pana Boga i zorientujesz się co On przygotował dla Ciebie. Czy jesteś stworzona do życia w związku (pomyśl jesteś o10 lat mądrzejsza) czy jako singielka czy może jako osoba konsekrowana? I nie bój się prosić bo jak chcesz otrzymać skoro nie prosisz. Proś o światło Ducha Świętego i myślę, że będziesz wiedziała co robić. Jestem pozytywnie zaskoczona bo my wszyscy tak mnie się wydaje raczej o coś prosimy, a trudniej nam przychodzi dziękczynienie. Błogoslawieństwa Bożego życzę i pozdrawiam. Anna

 Re: Chcę wykazać inicjatywę, a tu.... lęk, blokada.
Autor: Usmiechnięta (---.bb.sky.com)
Data:   2017-03-12 13:55

Witaj,

Myślę, że albo dojrzejesz wewnętrznie do przełania samej siebie i wyjścia z inicjatywą albo obecna sytuacja odpowiada Ci wewnętrznie i jest zgodna z wolą Bożą. Dobrze, że nie jesteś zgorzkniała w swojej samotności i masz pasje i znajomych. Jeszcze lepiej, że nie odczuwasz żadnej zazdrości. Módl się do Pana o rozeznanie swojego powołania, bo może wcale druga połówka nie jest Ci do szczęścia potrzebna. Pozdrawiam i z Bogiem :-)

 Re: Chcę wykazać inicjatywę, a tu.... lęk, blokada.
Autor: Karolina (193.188.199.---)
Data:   2017-03-13 17:38

Dziękuję za ciepłe słowa. Jedynie, co odpada w moim przypadku, to życie konsekrowane - nigdy nie brałam tego pod uwagę, bo to do mnie zupełnie nie pasuje i wyobrażam sobie, żebym miała w taki sposób żyć.
Pozdrawiam!

 Re: Chcę wykazać inicjatywę, a tu.... lęk, blokada.
Autor: Franciszka (---.146.70.83.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2017-03-15 10:42

Karolino, zawsze problemy duchowe rodzą się, kiedy człowiek uparcie trwa przy swoich wyobrażeniach. Tak widzę opisaną przez ciebie sytuację. Piszesz: "należę do Róży różańcowej za przyszłego współmałżonka, bo chcę jednak go spotkać". Od kiedy to swoje "chcenie" człowiek może narzucić Panu Bogu? Módl się do Matki Najświętszej, by pomogła ci otworzyć się na działanie Ducha Świętego w twoim życiu.
Podsumowałaś wszystkie powyższe rady internautów, że "to odpada" i "nie wyobrażasz sobie". Skoro jesteś zamknięta na porady forumowiczów, to może tak samo jesteś zamknięta na działanie Ducha Świętego w swoim życiu. Dopóki to się nie zmieni, czyli nie otworzysz się, nie ma o czym mówić. Może być tak, że wrócisz na to forum za 10 lat i napiszesz to samo.

 Re: Chcę wykazać inicjatywę, a tu.... lęk, blokada.
Autor: Karolina (193.188.199.---)
Data:   2017-03-15 17:21

Nie odpowiedziałam na wszystkie rady "to odpada". Te słowa odnoszą się jedynie do życia konsekrowanego, bo taka forma życia jest dla mnie nie do przyjęcia, przy stylu życia, w jakim najlepiej się czuję. A odpowiedzi, które napisały mi Anna i Uśmiechnięta odebrałam jako wspierające i pełne ciepła, dające nadzieję - za co obu jestem wdzięczna :-) Uważam, że jak najbardziej, jako człowiek, mam prawo czegoś pragnąć, czegoś chcieć, nie jesteśmy bezdusznymi robotami - gdyby ludziom na niczym nie zależało, nie byłoby modlitw błagalnych. Mało tego, nie byłoby cudów za wstawiennictwem świętych i błogosławionych - przecież, gdy są kanonizowani i beatyfikowani, to podaję się m,in., że ktoś o coś prosił (w domyśle - pragnął tego, chciał np. uleczenia) i to otrzymał. A Różę różańcową za przyszłego męża, którego, mimo obecnych u mnie obaw, pragnę spotkać, uważam za fantastyczny projekt. Przy okazji modlę się za przyszłych współmałżonków innych osób z róży :-)
(strona: projektroza)

 Re: Chcę wykazać inicjatywę, a tu.... lęk, blokada.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2017-03-15 22:15

Jesteś bardzo, ale to bardzo nastawiona na siebie: swoje potrzeby, swoje oczekiwania, swoją wizję rzeczywistości, swoje dobre samopoczucie (to wniosek z tego, co piszesz). Może warto zacząć od przyjrzenia się temu egoizmowi i zamknięciu - bo tu po prostu nie ma miejsca na drugą osobę.

 Re: Chcę wykazać inicjatywę, a tu.... lęk, blokada.
Autor: orelka (---.merinet.pl)
Data:   2017-03-16 10:55

Wyjście za mąż - a co dopiero "dorobienie się" dzieci to jest totalna zmiana życia. Do tego też odnoszą się biblijne słowa "zostawili wszystko i poszli za Nim" Łk 5,11.
I na tę totalną zmianę trzeba być gotowym.
To bywa bardzo trudne, kiedy człowiek ma już te trzydzieści, trzydzieści parę lat, w miarę poukładane życie i swoje przyzwyczajenia. Ale da się zrobić. Trzeba tylko sobie mocno uświadomić czego się chce. Czasami lęk blokuje, więc nie należy sobie zadawać pytania "czy chcę wyjść za mąż, czy nie?" tylko "czy w tym momencie mojego życia jestem szczęśliwa i czy niczego mi nie brakuje?"
I jeśli odpowiedź brzmi "nie, nie jestem do końca szczęśliwa, tak, czegoś mi brakuje" to wtedy warto podjąć ryzyko i poszukać tego szczęścia. Modląc się - też, ale przede wszystkim działając. Bo to działanie ma zmienić nas - otworzyć na nowe znajomości, na porzucenie tego, co było do tej pory na rzecz czegoś nowego, na odcięcie się od przyzwyczajeń i nawyków.

Mnie trochę czasu zajęło dojście do tego wszystkiego - zawsze chciałam wyjść za mąż, ale lęk mnie blokował. A kiedy wreszcie postanowiłam - tak na poważnie - coś ze swoim życiem zrobić (ta "poważność" polegała na tym, że między innymi zaczęłam robić rzeczy, których sie trochę bałam) to nagle wszystko potoczyło się bardzo szybko. I zupełnie nie tęsknię do dawnych czasów.

 Re: Chcę wykazać inicjatywę, a tu.... lęk, blokada.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2017-03-17 01:36

Nie wierzę, że Pan Bóg chroni Cię przed małżeństwem, a powołuje do życia, jakie obecnie prowadzisz. Nie bardzo też widzę, żeby powoływał Cię do czegoś szczególnego, czego jeszcze nie rozeznałaś, a co wymaga rezygnacji z założenia rodziny. Boże powołanie ma charakter służebny, natomiast w Twoich wpisach trudno się doszukać zapału do służenia innym. Przebija z nich coś przeciwnego. Teraz żyje Ci się w miarę wygodnie i nie chcesz tej wygody utracić. Porażki zdaje się też nie bardzo wchodzą u Ciebie w rachubę. A zarówno małżeństwo, jak i każda bliska relacja niosą ze sobą ryzyko. Ty nawet nie chcesz zaryzykować próśb do Boga, bo mógłby Cię spotkać zawód. Najprzyjemniej jest celebrować sukcesy.

Celowo napisałam dość ostro. Nie ja jedyna. Sprawdź, czy stać Cię na to, żeby trudne słowa wziąć sobie do serca i je uczciwie przemyśleć. Czy tylko zatrzymujesz się nad takimi, które Ci schlebiają i nie są wymagające - zachęcają do zmian pozornych i przyklaskują staniu w miejscu.

 Re: Chcę wykazać inicjatywę, a tu.... lęk, blokada.
Autor: Karolina (193.188.199.---)
Data:   2017-03-17 14:23

Po pierwsze - dziękuję za Wasze odpowiedzi. Po drugie - coś na swoją obronę w związku z sugestiami, że jestem bardzo skupiona na sobie, egoistyczna i niechętna do służby innym. Bliskie mi osoby (rodzice, rodzina, znajomi)n nieraz mówią, że jestem typem dawcy, a nie biorcy i żebym czasem bardziej pomyślała o sobie. Jeden z najcenniejszych komplementów jakie usłyszałam, były to słowa jednej ze znajomych, która powiedziała jakiś czas temu, że choć przyjaźni się z wieloma ludźmi, to gdyby musiała prosić kogoś z nich o pomoc w środku nocy - dzwoniłaby do mnie, bo ma pewność, że miałby wsparcie. Dla bliskich zrobię wszystko. Z pasją wykonuję moją pracę (szkoła), wiele razy docierały do mnie pozytywne informacje zwrotne od pracodawcy, rodziców dzieci o moim podejściu do pracy zaangażowaniu. Nieraz też ze swojej pensji dokładam do pomocy naukowych, wystroju sali, itp.
Może komuś się nie podoba, że nie jestem entuzjastką wolontariatu - no nie jestem, nie jest to dla mnie motywujące, choć wiem, że to popularne i doceniane przez wielu i szanuję ich ofiarność. Popołudniami często biorę dodatkowe zlecenia (mam jeszcze inne kwalifikacje zawodowe), wolę taką formę działań, którymi dodatkowo wspieram domowy budżet. Może ktoś uzna to za wygodnictwo, zamiłowanie do luksusu - wiem jednak (z dzieciństwa), co to znaczy, gdy w domu są problemy finansowe i mam porównanie z psychicznym komfortem, wewnętrznym spokojem i ogólną atmosferą wśród domowników, jakie są u mnie w domu teraz, także dzięki mojemu wkładowi, pracy, bo pracy się boję.
Po trzecie napisałam na forum, bo paręnaście dni temu przeczytałam gdzieś słowa, że jak Bóg nie chce, żeby człowiekowi coś wymarzonego się spełniło, to zmienia mu serce, żeby tego nie chciał (jakoś tak, w tym sensie). I tak się zaczęłam zastanawiać, czy to wprowadzanie mi do głowy lęku przed zaangażowaniem, zaufaniem, zmianą też, bo na obecne życie nie mogę narzekać, wspólnym życiem, potencjalnym dzieckiem czy to nie jest właśnie to "zmienianie serca", czy to nie jest zmienianie serca przez porządne nastraszenie i podsuwanie czarnych wizji, co też mnie czeka, gdybym chciała się z kimś związać. I po prostu chciałam Was tylko o to zapytać. Pozdrawiam:-)

 Re: Chcę wykazać inicjatywę, a tu.... lęk, blokada.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2017-03-17 15:31

"I tak się zaczęłam zastanawiać, czy to wprowadzanie mi do głowy lęku przed zaangażowaniem, zaufaniem, zmianą też, bo na obecne życie nie mogę narzekać, wspólnym życiem, potencjalnym dzieckiem czy to nie jest właśnie to "zmienianie serca", czy to nie jest zmienianie serca przez porządne nastraszenie i podsuwanie czarnych wizji, co też mnie czeka, gdybym chciała się z kimś związać." (tyle Karolina).

Ja wciąż to samo:) Nie potrafię przyjąć, że to sam Bóg kogokolwiek straszy macierzyństwem, pokazuje je jako negatyw. Bog straszy dobrem? Darem? Cudem życia?
Jestem w stanie przyjąć w tej chwili dwie możliwości. Pierwsza: Bóg, dawca życia, który daje pragnienie macierzyństwa (pozytyw). Druga: Bóg, który pokazuje, jaką wartością jest macierzyństwo, także to fizyczne, ale też przeprowadza dalej przez to pragnienie, uzdalnia do możności ofiarowania tego pragnienia ze względu na Niego. Uzdalnia do życia w czystosci, do macierzyństwa duchowego itp. też pozytyw. Być może zreszta jest jeszcze jakaś opcja, ktorej w tej chwili nie widze. Ale nie dostrzegam w znanym mi nauczaniu Kościoła, w jego tradycji, znanej mi literaturze itp. miejsca na to, by Bóg straszył rodzicielstwem, by to On przemieniał czyjeś serce strasząc potencjalnym macierzyństwem. .
Rozumiem, że budzą się lęki itp., ale moim zdaniem nie są one z Boga. To 'wprowadzanie do głowy", jak piszesz, obaw przed zaufaniem, przed zmianą, przed dzieckiem kłóci mi się z obrazem dobrego Boga.

 Re: Chcę wykazać inicjatywę, a tu.... lęk, blokada.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2017-03-17 23:57

"I tak się zaczęłam zastanawiać, czy to wprowadzanie mi do głowy lęku przed (...). I po prostu chciałam Was tylko o to zapytać".

W Twoich dotychczasowych odpowiedziach brak jednej - bardzo ważnej. Nadal nie jest jasne, czy zrozumiałaś, że Bóg nie jest żadnym siewcą lęków.

 Re: Chcę wykazać inicjatywę, a tu.... lęk, blokada.
Autor: 4818 (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2017-03-18 00:09

Jestem w trochę podobnej sytuacji co Ty. W chwili kryzysu, w rozmowie z księdzem wyznałam obawy co do tego czy oby ja mam jakiekolwiek powołanie, zadanie do wykonania. Usłyszałam wtedy: "Tak. Pan Bóg chce, żeby była pani szczęśliwa. Będąc nieszczęśliwą nikogo pani nie uszczęśliwi".

 Re: Chcę wykazać inicjatywę, a tu.... lęk, blokada.
Autor: KittyKat (---.play-internet.pl)
Data:   2017-03-24 01:22

"Popołudniami często biorę dodatkowe zlecenia (mam jeszcze inne kwalifikacje zawodowe), wolę taką formę działań, którymi dodatkowo wspieram domowy budżet"

Ale to nie jest ofiarność, Kochana, tylko pracoholizm :)
Do głównego wątku... Bóg nie zsyła na nas lęku, to robi szatan. Ten sam szatan, który uzależnia ludzi od komfortu, od materializmu i spraw doczesnych pod różnymi nazwami - swoje pasje, samorealizacja, stabilizacja (...) Pasja to sprawa dodatku do życia, a nie jego sensu.

Jeszcze niedawno sama obawiałam sie zmian i boję się ich do tej pory, nawet tych całkiem niewiele znaczących. Ot taka psychika, ale tu trzeba zaufać Bogu, który Cię poprowadzi. Jesteś kobietą, która jeśli nie ślubuje Bogu, to powinna ślubować mężczyźnie. A że nie zawsze będzie różowo? No, trudno, przetrwasz to i staniesz przed Panem ze świadomością, że nie unikałaś ani krzyża, ani wyzwań, jakie Ci stawiał w życiu.
Odwagi, bo Pan Cię będzie prowadził. Siewcą strachu jest szatan, a on kija może Ci zrobić, kiedy wiesz, że Bóg jest z Tobą, alles ;)

 Re: Chcę wykazać inicjatywę, a tu.... lęk, blokada.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2017-03-24 12:52

@KittyKat
"Jesteś kobietą, która jeśli nie ślubuje Bogu, to powinna ślubować mężczyźnie."
Nie. Nie. Jestem przekonana, że traktowanie kobiet (i nie tylko kobiet) w ujęciu dwudzielnym: albo ślubować Bogu, albo ślubować mężczyźnie (o meżczyznach: kobiecie) jest wpędzaniem ich w fałszywą alternatywę, w przymus albo - albo. I to właśnie rozumowanie, konieczność takiego wybierania, prowadzi do problemów, które przeżywają kobiety, niemogące odnaleźć się (lub zrealizować) na żadnej z tych dwóch dróg. Dróg jest z pewnością więcej, nie są one z definicji złe czy bezbożne. Z z całym przekonaniem piszę: nie wolno nikogo stawiać wobec takiego ograniczonego wyboru.
Żeby się nikomu nie wydawało, że w ten sposób bronię siebie - nic z tych rzeczy. Ślubowałam i trwam.

 Re: Chcę wykazać inicjatywę, a tu.... lęk, blokada.
Autor: ruslana (---.susi.pl)
Data:   2017-03-25 07:01

@Hanna

Albo ślubuję się Bogu, albo mężczyźnie. Innej opcji nie ma. Z tym, że ślubowanie Bogu to nie tylko zakon, ale też dziewice konsekrowane, członkowie instytutów świeckich, itd., czyli życie poświęcone Bogu w świecie.

 Re: Chcę wykazać inicjatywę, a tu.... lęk, blokada.
Autor: KittyKat (---.play-internet.pl)
Data:   2017-03-25 15:28

Dokładnie o to mi chodziło, Ruslana. W tej sytuacji chodzi o założenie "ślubuję czystość", a nie "nie wyjdę za mąż, bo się boję zmian/bo to będzie dla mnie mniej komfortowe, niż dotychczasowe życie". Taki strach trzeba przełamać, ja miałam podobnie. I z małżeństwem i macierzyństwem. ;)

 Re: Chcę wykazać inicjatywę, a tu.... lęk, blokada.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2017-03-25 20:19

Nie rozumiemy się. Można spokojnie żyć solo, nie ślubując czystości. Można żyć pięknie, moralnie i jak najbardziej po Bożemu, nie ślubując nikomu niczego. Owszem, zachowując czystość, niekoniecznie konsekrowaną.

 Re: Chcę wykazać inicjatywę, a tu.... lęk, blokada.
Autor: KittyKat (---.play-internet.pl)
Data:   2017-03-26 16:12

Czyli żyć dla siebie? To raczej tak nie bardzo. ;)

 Re: Chcę wykazać inicjatywę, a tu.... lęk, blokada.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2017-03-27 18:46

"Czyli żyć dla siebie? To raczej tak nie bardzo. ;)"

KittyKat, życie w pojedynkę z wyboru i bez ślubowania (zakon, instytut świecki, dziewictwo konsekrowane) może wiązać się z jakimiś konkretnym powołaniem do służby innym. Brak formalnych ślubów wcale nie musi oznaczać życia tylko dla siebie. Parę lat temu powstał na forum wątek, w którym ten temat został szeroko omówiony. Bardzo Ci go polecam: (klik). Ruslanie też.

 Re: Chcę wykazać inicjatywę, a tu.... lęk, blokada.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2017-03-27 22:12

Podpisuję się pod słowami J. (i dziękuję). Służba innym, życie w pojedynkę, ale w pełni dla innych i w imię Boże nie musi wcale wiązać się z żadnym ślubem. Dlatego alternatywę: "albo ślubuj Bogu, albo mężczyźnie" uważam - jak już pisałam - za upraszczającą, fałszywą.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: