Autor: szukający (---.ip.skylogicnet.com)
Data: 2017-03-13 23:27
Szczęść Boże,
mam od jakiegoś czasu pewien problem z modlitwą.
Generalnie modle się dość sporo: regularnie chodzę do kościoła na msze (również w dni powsz.). po mszy św. zostaje (o ile mam czas) na krótką pryw. modlitwę, często też zdarza mi się odmówić jedną część różańca - najczęściej to było w intencji zmarłych itd. Teraz do rzeczy, w czym jest problem: otóż dawniej jak się modliłem, to czułem, że "po drugiej stronie" ktoś jest obecny, czułem, że jest Bóg, że mnie wysłuchuje i taki hmm.. jakby to powiedzieć: że on mi odpowiada "takim głosem, będącym w środku mnie.." W międzyczasie zdarzało mi się równolegle popełniać dość sporo grzechów (zwłaszcza przeciw 6. przykazaniu) - co uważam za swoją największą słabość - że mimo takiej ilości modlitwy popełniałem tak poważny grzech. Oczywiście - była spowiedź (ważna!!!) przystępowania do komunii.. potem znów grzech itd... obecnie od dłuższego czasu jestem w stanie łaski uświęcającej, ale... coś czuję, że w mojej relacji z Panem Bogiem coś nie gra.. bo z jednej strony: dalej czuję taką wewnętrzną potrzebę modlenia się za tych zmarłych, to jest tak jakby jakiś wewnętrzny głos mnie do tego namawiał. Poza tym - o cokolwiek bym się nie pomodlił (np. pomoc w podjęciu jakiejś decyzji, czy pomoc w danej sytuacji, itp)... np za wstawiennictwem świętych.. (najczęście przez św. Józefa)... to - otrzymuję tę pomoc niemal automatycznie.... z drugiej strony - dlaczego gdy się modlę teraz - to czuję sie tak jakbym mówił "do powietrza". że po drugiej stronie nic nie ma? żadnej reakcji, żadnej odpowiedzi? czy to może efekt moich przeszłych grzechów? co poszło nie tak?
|
|