Autor: ilin (---.play-internet.pl)
Data: 2017-03-27 12:08
Szczęść Boże,
Jestem osobą wierzącą i praktykującą. Lubię chodzić na mszę świętą (również w dni powszednie), na różne nabożeństwa (różańce, drogi krzyżowe, nowenny, itp.), czytać Pismo Święte, modlić się. Przystępuje do sakramentów. Jest jednak pewien kłopot - nie umiem przekonać się do żadnej wspólnoty. Były z mojej strony próby uczęszczania na wieczory uwielbienia, itp. Jednak jakoś nie umiem się odnaleźć wśród tej atmosfery podnoszenia rąk, charyzmatów, itp. Czuję się tym skrępowany. Wiele osób mówiło, że w mojej sytuacji (mam wiele problemów) wspólnota moze okazać się ratunkiem, a nie mogę się przemóc, źle się na tego typu spotkaniach czuje. Również jako dziecko nie chodziłem na żadne oazy, również nie mogłem sie przekonać, przeszkadzały mi prozaiczne rzeczy typu śpiewy nie w moim stylu po rzeczy bardziej poważne jak niestety ale fałszywość ludzi na oazy uczęszczających. W dorosłym zyciu to samo. Czy jestem przez to gorszym katolikiem? Czy to działanie szatana? Czy powinienem się zmuszać czy po prostu spokojnie budować swój kontakt z Bogiem na "normalnych" nabożeństwach? A może ktoś ma podobne doświadczenia jak ja? Z góry dziękuję za odpowiedzi.
|
|