Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data: 2017-07-04 12:20
Leno, leczenie depresji jest długie, ale z pewnością czas przynajmniej do ustabilizowania się nastroju powinnaś spędzić w przyjaznym środowisku domu rodzinnego. Nie podejmuj na razie ważkich życiowo decyzji. Skup się na leczeniu, żeby to, co postanowisz, nie wynikało z emocji, tylko racjonalnego podejścia do sytuacji, w jakiej się znajdziecie jako małżonkowie.
Zachowanie męża może w pewnym stopniu wynikać z wpływu środowiska, ale to nie usprawiedliwia jego niedojrzałości małżeńskiej. Jego podejście do Twojej choroby jest skandaliczne, brak w nim wsparcia, ale to wszystko już sama wiesz. Nie sposób nawet skomentować tego co mówił i robił.
Tak, to jest Twój mąż, macie sakrament, ale nie możesz pozwolić na jego działania, które zniszczą Cię jako żonę, matkę, kobietę. Nie taka jest Wola Boża.
Jak dojdziesz już stanu zdrowia, który pozwoli Ci na spokojną rozmowę z mężem, to ja bym radziła poczynić następujące kroki:
- wspólna wizyta u lekarza prowadzącego leczenie depresji i prośba, żeby uświadomił męża co do istoty depresji. Możesz też zalecić mu przeczytanie stosownych publikacji.
- wspólne spotkanie z kapłanem, który przyjmował waszą przysięgę małżeńską i prośba, by kapłan (po uprzednich informacjach od Ciebie) udzielił mężowi powtórnego przygotowania do Sakramentu Małżeństwa szczególnie w zakresie pytania:
"Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia?
Narzeczeni: Chcemy"
Jeżeli mąż jest zdrowy na umyśle, potrafi słuchać i udzielać odpowiedzi, ma wykształcenie pozwalające na zrozumienie otrzymywanych treści, to w zasadzie powyższe powinno wystarczyć. Można wtedy przyjąć, że uległ presji otoczenia czy też pielęgnuje takie "wartości", w których wzrastał, bo innych nie poznał, że nie miał wcześniej szans na poznanie tematu depresji, że do małżeństwa przygotował się po łebkach albo i wcale. Jeżeli będzie obopólna chęć do naprawy tego co zostało zniszczone przez jego wcześniejszą postawę, to można to odciąć grubą kreską przyjmując jego dotychczasową niedojrzałość i podjąć próbę dalszego trwanie w małżeństwie, ucząc męża od nowa świata wartości rodzinnych.
Przy otwartości męża można dołożyć do tego terapię rodzinną. To wersja optymistyczna zakładająca:
"Lecz Jezus mówił: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią" (Łk 23,34).
Ale Ty Leno znasz męża lepiej albo jak widać mało go poznałaś i teraz nadrabiasz zaległości, które nie rokują najlepiej dla waszego małżeństwa. Nie brałaś ślubu z miejscowością i jej poglądami, tylko z konkretnym mężczyzną.
Może jakimś rozwiązaniem będzie wspólna wyprowadzka z tego nieprzyjaznego miejsca i budowanie rodziny na waszym wspólnym gruncie, tylko pytanie, czy mąż przyjmie taką propozycję. To da Ci odpowiedź, czy dobro Twoje i rodziny jest dla niego ważne.
Leno, dalej czytaj, jeżeli czujesz się na siłach i masz realne wsparcie od kogoś, kto pomoże Ci się odnieść do dalszej treści, bo będzie brutalnie.
"Poza tym od około 2 miesięcy przygotowywał się, zbierał świadków, nagrał mnie i chce wypis ze szpitala, do którego trafiłam"
To kolejne pole do Twojego działania jak już dojdziesz do równowagi. Nie pozostawiałabym tych poczynań bez refleksji z Twojej strony. Coś mu się w głowie roiło, pytanie - tylko co? Przyjrzyj się waszemu małżeństwu pod kątem ewentualnej szeroko pojętej przemocy emocjonalnej. I tu już nie chodzi o poglądy całej miejscowości, tylko konkretnie o to, co robił Twój mąż.
- Dyskredytowanie Ciebie (wmawianie lenistwa, obarczanie Cię winą manipulacji)
- Przemoc finansowa (tabletki kosztują)
- Poniżanie określaniem wariatka
Pytanie, do czego mu świadkowie, nagrania. Czyżby knuł jakąś sprawę sądową dotyczącą np. opieki nad dzieckiem?
Kolejne pytanie, czy robił to z własnej inicjatywy czy korzystał podszeptów "życzliwych".
Leno, przedstawiłam Ci również gorszą opcję, bo reakcją Twojego męża na depresję nie jest - żono, nie radzę sobie, nie wiem o co chodzi w tej depresji, ale chcę ci pomóc. Wręcz przeciwnie, jest twoim wrogiem.
"...depresja prowadzi do samobójstwa ...nie ponosi za mój stan odpowiedzialności i, że ludzie uznają, że byłam wariatką."
I ślubuję Ci MIŁOŚĆ... Nie o takim obliczu miłości pisał św. Paweł w Liście do Koryntian, nie takie jest oblicze Bożej Miłości. Nie mówi takich słów mąż, który kocha.
Może za wcześnie by mówić o separacji, choć wydaje się słuszna, za wcześnie, by uznać małżeństwo za zawarte nieważnie z powodu niedojrzałości męża, ale proszę Leno, nie używaj nigdy więcej wobec męża argumentu, że jak dojdzie do samobójstwa, to on będzie winien. Ty masz żyć, cieszyć się życiem, bo depresja dobrze ustawiona na lekach ze wsparciem terapią leczy się skutecznie. Nie o winę tu chodzi, a Twój mąż wydaje się bezrefleksyjny.
Leno, módl się o spełnienie Woli Bożej.
|
|