logo
Czwartek, 02 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Depresja w małżeństwie
Autor: Lena (---.rudaslaska.vectranet.pl)
Data:   2017-06-30 09:33

Witam, jestem ponad rok po ślubie. Po porodzie zachorowałam na depresję. Mój mąż pochodzi z maleńkiej miejscowości, w której zamieszkaliśmy. Poglądy są tam takie, że nie powinno się brać tabletek i samemu wychodzić z chorób poprzez pracę, dbanie o to co się je i pilnowanie by być szczupłym poza tym tabletki kosztują.. Mąż gdy zachorowałam w ogóle mi nie wierzył, że moje zachowanie jest związane z depresją. Mówił, że to moje lenistwo, manipulacja i próbuję coś wymóc na nim. Doszło do tego, że powiedziałam mu, że nieleczona depresja prowadzi do samobójstwa i że to on będzie odpowiedzialny za to jakby coś mi się stało. Odpowiedział mi, że nie ponosi za mój stan odpowiedzialności i, że ludzie uznają, że byłam wariatką. Gdy mu powiedziałam, że ślubował mi w zdrowiu i chorobie to odpowiedział, ale nie w chorobie psychicznej. Poza tym od około 2 miesięcy przygotowywał się, zbierał świadków, nagrał mnie i chce wypis ze szpitala, do którego trafiłam bo nie mogłam się dostać do psychiatry, a mój stan się pogarszał i musiałam już zacząć brać tabletki. Co ja mam teraz zrobić? Obecnie mieszkam u rodziców i podjęłam decyzję, że już tam nie wrócę bo od początku nie mogłam się odnaleźć w tej niewielkiej miejscowości, gdzie ludzie są zahartowani, wręcz czasem mam wrażenie, że nie mają uczuć i mówią, że każdy powinien załatwiać swoje problemy samemu, a ja jestem osobą bardzo wrażliwą. Ciągle przyświeca mi myśl, że to mój mąż, że powinnam być przy nim, że mamy sakrament, ale boję się, że jak tam wrócę to on znów będzie na mnie szukał haków, albo faktycznie doprowadzi do tego, że zwariuję. Nadal go kocham i chciałabym uratować to małżeństwo, także dla naszej córki. Proszę doradźcie mi coś.

 Re: Depresja w małżeństwie
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2017-07-03 21:13

1. Depresja nie jest chorobą psychiczną w ścisłym znaczeniu. Należy do grupy zaburzeń afektywnych.
2. Dobrze, że się leczysz i masz wsparcie innych osób.
Co robić? Najpierw wyzdrowieć, bo to najważniejsze dla Ciebie i dziecka. Lecz się, jeśli trzeba bierz leki i podejmij terapię. Poczytaj o tym, co może Ci pomóc. Z własnego doświadczenia wiem, że nastrój poprawia słońce, świeże powietrze i ruch.
Moim zdaniem powrót do męża w tym momencie nie będzie dobry dla Ciebie, bo - jak sama mówisz - on nie traktuje poważnie tego, co się z Tobą dzieje, więc może Ci utrudniać leczenie.
Nie wiem, jakie haki mąż chce na ciebie znaleźć i po co mu Twój wypis, ale tym nie martw się na zapas.

 Re: Depresja w małżeństwie
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-07-04 12:20

Leno, leczenie depresji jest długie, ale z pewnością czas przynajmniej do ustabilizowania się nastroju powinnaś spędzić w przyjaznym środowisku domu rodzinnego. Nie podejmuj na razie ważkich życiowo decyzji. Skup się na leczeniu, żeby to, co postanowisz, nie wynikało z emocji, tylko racjonalnego podejścia do sytuacji, w jakiej się znajdziecie jako małżonkowie.

Zachowanie męża może w pewnym stopniu wynikać z wpływu środowiska, ale to nie usprawiedliwia jego niedojrzałości małżeńskiej. Jego podejście do Twojej choroby jest skandaliczne, brak w nim wsparcia, ale to wszystko już sama wiesz. Nie sposób nawet skomentować tego co mówił i robił.
Tak, to jest Twój mąż, macie sakrament, ale nie możesz pozwolić na jego działania, które zniszczą Cię jako żonę, matkę, kobietę. Nie taka jest Wola Boża.
Jak dojdziesz już stanu zdrowia, który pozwoli Ci na spokojną rozmowę z mężem, to ja bym radziła poczynić następujące kroki:
- wspólna wizyta u lekarza prowadzącego leczenie depresji i prośba, żeby uświadomił męża co do istoty depresji. Możesz też zalecić mu przeczytanie stosownych publikacji.
- wspólne spotkanie z kapłanem, który przyjmował waszą przysięgę małżeńską i prośba, by kapłan (po uprzednich informacjach od Ciebie) udzielił mężowi powtórnego przygotowania do Sakramentu Małżeństwa szczególnie w zakresie pytania:
"Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia?
Narzeczeni: Chcemy"
Jeżeli mąż jest zdrowy na umyśle, potrafi słuchać i udzielać odpowiedzi, ma wykształcenie pozwalające na zrozumienie otrzymywanych treści, to w zasadzie powyższe powinno wystarczyć. Można wtedy przyjąć, że uległ presji otoczenia czy też pielęgnuje takie "wartości", w których wzrastał, bo innych nie poznał, że nie miał wcześniej szans na poznanie tematu depresji, że do małżeństwa przygotował się po łebkach albo i wcale. Jeżeli będzie obopólna chęć do naprawy tego co zostało zniszczone przez jego wcześniejszą postawę, to można to odciąć grubą kreską przyjmując jego dotychczasową niedojrzałość i podjąć próbę dalszego trwanie w małżeństwie, ucząc męża od nowa świata wartości rodzinnych.
Przy otwartości męża można dołożyć do tego terapię rodzinną. To wersja optymistyczna zakładająca:
"Lecz Jezus mówił: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią" (Łk 23,34).

Ale Ty Leno znasz męża lepiej albo jak widać mało go poznałaś i teraz nadrabiasz zaległości, które nie rokują najlepiej dla waszego małżeństwa. Nie brałaś ślubu z miejscowością i jej poglądami, tylko z konkretnym mężczyzną.
Może jakimś rozwiązaniem będzie wspólna wyprowadzka z tego nieprzyjaznego miejsca i budowanie rodziny na waszym wspólnym gruncie, tylko pytanie, czy mąż przyjmie taką propozycję. To da Ci odpowiedź, czy dobro Twoje i rodziny jest dla niego ważne.

Leno, dalej czytaj, jeżeli czujesz się na siłach i masz realne wsparcie od kogoś, kto pomoże Ci się odnieść do dalszej treści, bo będzie brutalnie.

"Poza tym od około 2 miesięcy przygotowywał się, zbierał świadków, nagrał mnie i chce wypis ze szpitala, do którego trafiłam"
To kolejne pole do Twojego działania jak już dojdziesz do równowagi. Nie pozostawiałabym tych poczynań bez refleksji z Twojej strony. Coś mu się w głowie roiło, pytanie - tylko co? Przyjrzyj się waszemu małżeństwu pod kątem ewentualnej szeroko pojętej przemocy emocjonalnej. I tu już nie chodzi o poglądy całej miejscowości, tylko konkretnie o to, co robił Twój mąż.
- Dyskredytowanie Ciebie (wmawianie lenistwa, obarczanie Cię winą manipulacji)
- Przemoc finansowa (tabletki kosztują)
- Poniżanie określaniem wariatka
Pytanie, do czego mu świadkowie, nagrania. Czyżby knuł jakąś sprawę sądową dotyczącą np. opieki nad dzieckiem?
Kolejne pytanie, czy robił to z własnej inicjatywy czy korzystał podszeptów "życzliwych".

Leno, przedstawiłam Ci również gorszą opcję, bo reakcją Twojego męża na depresję nie jest - żono, nie radzę sobie, nie wiem o co chodzi w tej depresji, ale chcę ci pomóc. Wręcz przeciwnie, jest twoim wrogiem.

"...depresja prowadzi do samobójstwa ...nie ponosi za mój stan odpowiedzialności i, że ludzie uznają, że byłam wariatką."
I ślubuję Ci MIŁOŚĆ... Nie o takim obliczu miłości pisał św. Paweł w Liście do Koryntian, nie takie jest oblicze Bożej Miłości. Nie mówi takich słów mąż, który kocha.
Może za wcześnie by mówić o separacji, choć wydaje się słuszna, za wcześnie, by uznać małżeństwo za zawarte nieważnie z powodu niedojrzałości męża, ale proszę Leno, nie używaj nigdy więcej wobec męża argumentu, że jak dojdzie do samobójstwa, to on będzie winien. Ty masz żyć, cieszyć się życiem, bo depresja dobrze ustawiona na lekach ze wsparciem terapią leczy się skutecznie. Nie o winę tu chodzi, a Twój mąż wydaje się bezrefleksyjny.
Leno, módl się o spełnienie Woli Bożej.

 Re: Depresja w małżeństwie
Autor: Lena (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-07-04 20:53

Bardzo Ci dziękuję za szczegółowe wyjaśnienia. Dały mi dużo światła na moją sprawę. Niech Ci Pan Bóg błogosławi. Powiedziałam mojemu mężowi, że najwcześniej porozmawiamy na 3 miesiące, choć wiem, że moje leczenie potrwa znacznie dłużej. Ufam, że Pan Bóg dopuścił tą sytuację z jakiegoś powodu. Ja muszę wytrwać. Będę się modlić za mojego męża i o pomyślne rozwiązanie tej sprawy. Jeszcze raz bardzo dziękuję. Z Panem Bogiem.

 Re: Depresja w małżeństwie
Autor: Aneta (77.87.0.---)
Data:   2017-07-06 15:14

Być może Twoje małżeństwo nie zostało ważnie zawarte, skoro mąż od początku zakładał, że przysięga małżeńska nie obowiązuje w razie pojawienia się choroby psychicznej. Zwróć się o pomoc do bezpłatnej poradni przy sądzie biskupim lub porozmawiaj ze swoim proboszczem.

 Re: Depresja w małżeństwie
Autor: Lena (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-07-07 12:41

Ostatnio spotkałam się z moim mężem i próbowałam mu po raz kolejny tłumaczyć, że jestem chora i muszę się leczyć. Powiedziałam mu, że na pewno zostanę u rodziców kilka miesięcy bo wiem, że leczenie depresji potrwa min. 6 miesięcy, a z tego co słyszałam może potrwać do 2 lat, a oni mnie wspierają i bardzo pomagają. Powiedział, że jak będę normalna to mam wrócić, tylko w miarę szybko. Spytał się, czy leczę się prywatnie czy na NFZ, bo twierdzi, że lekarze wyciągają pieniądze. Oprócz tego powiedział, że jeśli nie wrócę to weźmie dobrego adwokata i weźmie najpierw rozwód cywilny bo szybciej, a potem kościelny. Powiedział też, że stracę prawa rodzicielskie do naszej córki. Nie wiem co robić. Jestem silnie wierząca i wiem, że katolik nie może wziąć rozwodu, nawet ostatnio przeczytałam, że Ojciec Pio powiedział, że rozwód to jest paszport do piekła, a ja chcę być zbawiona. Ciągle się zastanawiam co zrobić. Modlę się egzorcyzmem, który stosował Gabriel Amort - główny egzorcysta Watykanu modlitwą o uratowanie małżeństwa, albo wskazanie przez Pana Boga, że mam starać się o stwierdzenie nieważności małżeństwa.
Moja rodzina nie ma wątpliwości, że powinnam szybko działać i skontaktować się z prawnikiem, a ja mam tysiąc dylematów, bo przecież katolik nie powinien brać rozwodu ... i tak w kółko. Proszę powiedzcie, co wy jako osoby wierzące sądzicie o mojej sytuacji?

----
Katechizm Kościoła Katolickiego:

Rozwód

2382 Pan Jezus podkreślił pierwotny plan Stwórcy, który chciał nierozerwalności małżeństwa. Znosi pobłażliwość, która przeniknęła do Starego Prawa.
Między ochrzczonymi "małżeństwo zawarte i dopełnione nie może być rozwiązane żadną ludzką władzą i z żadnej przyczyny, oprócz śmierci".

2383 Separacja małżonków z utrzymaniem węzła małżeńskiego może być uzasadniona w pewnych przypadkach przewidzianych przez prawo kanoniczne.

Jeśli rozwód cywilny pozostaje jedynym możliwym sposobem zabezpieczenia pewnych słusznych praw, opieki nad dziećmi czy obrony majątku, może być tolerowany, nie stanowiąc przewinienia moralnego.

2384 Rozwód jest poważnym wykroczeniem przeciw prawu naturalnemu. Zmierza do zerwania dobrowolnie zawartej przez małżonków umowy, by żyć razem aż do śmierci. Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne. Fakt zawarcia nowego związku, choćby był uznany przez prawo cywilne, powiększa jeszcze bardziej ciężar rozbicia; stawia bowiem współmałżonka żyjącego w nowym związku w sytuacji publicznego i trwałego cudzołóstwa:

Jeśli mąż, odłączywszy się od swej żony, łączy się z inną kobietą, sam jest cudzołożnikiem, ponieważ każe popełnić cudzołóstwo tej kobiecie; także kobieta, która mieszka z nim, jest cudzołożnicą, ponieważ pociągnęła do siebie męża innej kobiety.

2385 Niemoralny charakter rozwodu wynika z nieporządku, jaki wprowadza on w komórkę rodzinną i w społeczeństwo. Nieporządek ten pociąga za sobą poważne szkody: dla porzuconego współmałżonka, dla dzieci, które doznały wstrząsu z powodu rozejścia się rodziców, często starających się pozyskać ich względy, oraz z uwagi na zły przykład, który czyni z niego prawdziwą plagę społeczną.

2386 Może zdarzyć się, że jeden ze współmałżonków jest niewinną ofiarą rozwodu orzeczonego przez prawo cywilne; nie wykracza on wówczas przeciw przepisowi moralnemu. Istnieje znaczna różnica między współmałżonkiem, który szczerze usiłował być wierny sakramentowi małżeństwa i uważa się za niesłusznie porzuconego, a tym, który wskutek poważnej winy ze swej strony niszczy ważne kanonicznie małżeństwo.

http://www.katechizm.opoka.org.pl/rkkkIII-2-2.htm

z-ca moderatora

 Re: Depresja w małżeństwie
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-07-07 19:38

Bogu dzięki za wpis moderatora:)
Leno, silna wiara nie równa się brakowi roztropności, wręcz przeciwnie, jest to cnota, która mieści się w darach Ducha Świętego - mądrości i rozumu. Módl się o roztropność.
Jesteś jednym, wielkim lękiem, ale w swojej trudnej sytuacji masz dużo szczęścia. Masz kochającą i wspierająca rodzinę oraz względnie rozsądne spojrzenie na to co się dzieje. Napisałam względnie, bo gdzieś gubisz się w wartościach wiary, które przeciwstawiasz dobru własnemu i dziecka.
Tak jak przypuszczałam jesteś już poddana przemocy psychicznej przez człowieka, który formalnie jest Twoim mężem, ale Cię NIE kocha.
Leno, na nic kolejne tłumaczenia mężowi. Bywa, że u niektórych osób jest niski iloraz inteligencji a poglądy rodem z ciemnogrodu.
Nie miej złudzeń, jest to człowiek okrutny, poniżający Cię, kierujący się niskimi pobudkami, żeby tylko dokopać, zatruć Ci życie, wpędzić w narastający lęk. Nie zawaham się napisać, że wręcz sadystyczny w momencie kiedy używa argumentu ograniczającego sprawowanie opieki na dzieckiem. Czy to jest miłość Twojego życia? Czy po tym czego teraz doświadczasz chcesz z nim dalej dzielić życie, będziesz mu w stanie zaufać, znosić kolejne upokorzenia i dawać córce taki wzorzec rodziny?
Wtedy, kiedy Ty potrzebujesz wsparcia, zrozumienia on stawia Ci warunki jednocześnie od razu zakładając rozwiązanie małżeństwa. Co to za miłość, co to za bliskość?

Co do tysiąca dylematów, które masz, to pozbądź się ich po zapoznaniu się z treścią KKK wklejoną przez moderatora. Wczytaj się w tekst pogrubioną czcionką. W Sądzie Biskupim nie udziela się rozwodu tylko przeprowadza postępowanie uznające małżeństwo za zawarte nieważnie. Przy rozpatrzeniu uznaje się, że małżeństwo nie zaistniało. Nie ma przeszkód w ponownym zawarciu związku sakramentalnego, w przyjmowaniu sakramentów. Rozwód cywilny jest w tej sytuacji dopełnieniem formalnym z różnych względów, ale nie ma wpływu na drogę zbawienia. A jeżeli jest tylko rozwód cywilny, to żyjąc zgodnie z przykazaniami i nauką Chrystusa, też masz otwartą drogę do zbawienia.

Leno, nie daj się zastraszyć. Staraj się, by rozmowy odbywały się w obecności osób Ci życzliwych, ale obiektywnych, bo w każdym postępowaniu potrzebni są świadkowie. Dopóki Twój stan emocjonalny nie będzie stabilny i silny, jeżeli zaczniesz jakieś kroki kościelno-prawne, korzystaj z pomocy bliskich, żebyś mogła z ich wsparciem odpierać ewentualne ataki ze strony męża. Jest on manipulatorem (nagrania, zbieranie świadków, kiedy jeszcze nie było mowy o ewentualnym rozstaniu), więc możesz się spodziewać rożnych fałszywych kroków z jego strony czy też fałszywych albo zmanipulowanych świadków.

O opiekę nad dzieckiem nie musisz się obawiać. Depresja jest zaburzeniem emocjonalnym, lecząc się, nie stanowisz zagrożenia dla siebie ani dziecka, masz pomoc ze strony rodziny. Ten okrutny facet wie gdzie uderzyć matkę, żeby wymusić swoje warunki. Wygląda na to, ze rodzice widzą o wiele wyraźniej to co Cię krzywdzi. Jeżeli nadal nie jesteś przekonana, to udaj się do prawnika kanonisty po informację, że ten paszport do piekła to w innych sytuacjach a do prawnika cywilnego żeby np. wystąpić o finansowe zabezpieczenie potrzeb rodziny jeżeli pan skąpi na uzasadnione potrzeby Twoje i córki.

Leno, a na wiarę patrz przez MIŁOŚĆ BOGA, a nie strach.

 Re: Depresja w małżeństwie
Autor: Krystyna (---.elblag.vectranet.pl)
Data:   2017-07-08 12:47

W sytuacji, jaką opisujesz: mieszkanie osobno, zachowanie męża raczej nie wskazuje na to, aby Twój i dziecka powrót do niego był niebawem możliwy, może warto wystąpić z pozwem o formalną separację. Zanim mąż jako ten pokrzywdzony zgromadzi przeciwko Tobie dowody i wystąpi o rozwód. Jak widać człowiek to bez serca, nic więc dziwnego, że popadłaś przy nim w depresję, takie bezduszne traktowanie Ciebie miało zapewne miejsce już wcześniej i to nie z powodu depresji jesteście w nieformalnej separacji, ale z powodu męża, który już poczynił i nadal chce czynić szkody na Twoim zdrowiu.
Z tego co piszesz, mąż wydaje się być człowiekiem okrutnym i Twój powrót do niego bardzo wątpliwy kiedykolwiek. Zadbaj o siebie i swoje i dziecka dobro, bez rozczulania się nad pozostawionym mężem. Nie dopuść aby jako pierwszy wniósł pozew o rozwód , pogrążając Ciebie jeszcze bardziej, Ty złóż wniosek do Sądu o separację.

 Re: Depresja w małżeństwie
Autor: Lena (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-07-10 10:26

Od 3 tygodni rozpoczęłam leczenie, ale nie widzę znaczącej poprawy, nawet mam wrażenie, że mi się pogorszyło. W tej sytuacji nie czuję się na siłach by rozpocząć jakiekolwiek działania, a mój mąż przypuszczam, że tak łatwo nie odpuści i na pewno się przygotowuje, albo już rozpoczął konkretne działania. Tak bardzo się boję, że zabierze mi córkę, a tego to już nie wytrzymam. Czuję się okropnie. Jakby moja sytuacja była bez wyjścia. Czuję też, że chyba Bóg mnie opuścił.

 Re: Depresja w małżeństwie
Autor: Estera (---.146.37.185.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2017-07-10 16:37

Poczytaj ulotkę leku - tam powinno być napisane, że na początku leczenia może wystąpić zaostrzenie objawów. Poczekaj i nie denerwuj się, bo to normalne. Lekarz Ci powie to samo.
Mąż nie ma podstaw do zabrania Ci córki.
Poczucie braku wyjścia z sytuacji też jest normalne w depresji, tak jak i poczucie utraty więzi z Bogiem.
Odpoczywaj, bierz leki, chodź na spacery, dbaj o siebie i malutką.
Na tyle, na ile dasz radę staraj się normalnie żyć. Codzienna rutyna uspokaja. Zastanów się nad możliwością terapii, przy okazji będziesz mogła ustalić plan działania na najbliższy czas, przez co zmniejszy się poczucie bezradności - ale nic na siłę.

 Re: Depresja w małżeństwie
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-07-10 17:45

Leno, tak wygląda depresja, że jesteś pełna lęku. Jeżeli antydepresanty są dobrze dobrane, to wkrótce odczujesz poprawę, gdyż działanie terapeutyczne jest dostrzegalne po 3-4 tygodniach, nieraz nieco później, więc na razie nie dokładaj sobie kolejnego niepokoju. Zapewne jesteś pod kontrolą lekarza i słuchaj jego zaleceń w tej kwestii.

Córeczka jest niemowlęciem, a dla tak malutkiego dziecka opieka mamy jest niezbędna. Nie obawiaj się nagłych ruchów męża. Jeżeli dziecko nie jest zaniedbane, Twoje leczenie przebiega w sposób kontrolowany, według lekarza nie stanowisz zagrożenie dla siebie bądź dziecka, masz wsparcie rodziny, to bądź spokojna. To, co jest Ci teraz niezbędne, to spokój, a Twój mąż niestety traktuje Cię okrutnie, odgrażając się zabraniem dziecka. Spróbuj odciąć się od jego planów. Zadbaj, żeby wasze spotkania zawsze odbywały się w czyjejś obecności. Może jest ktoś na tyle odważny, żeby poskromić zapędy pana w zastraszaniu.

Jak tylko poczujesz się na siłach albo nawet teraz, z pomocą rodziny skorzystaj z rozsądnej rady Krystyny w kwestii separacji, uprzedzenia jego kroków.
Leno, nie jesteś bezbronna, sytuacja nie jest bez wyjścia, tylko teraz jesteś zbyt słaba psychicznie, żeby podejść racjonalnie do tego co się dzieje. Masz rodzinę, oni dużo widzą i wiedzą, wspieraj się ich dobrymi radami i chęcią pomocy.

Jak to jest z Panem Bogiem, kiedy dzieje się krzywda? Pan Bóg płacze razem z Tobą nad złem, które się dzieje, jest stale przy Tobie. Nigdy nie pozostawi Cię samej. Wiara jest dla Ciebie ważna, jest obecna w Twoim życiu. Depresja daje mrok uczuć, emocji, działań. Dotyka więc wszystkich sfer życia, wiary również. Często depresja wpływa czasowo na obniżenie możliwości intelektualnych, na pamięć, aktywność. Jeżeli nie czujesz się na siłach, by długo się modlić, to wznoś tylko krótkie akty strzeliste, westchnienia do Pana Boga, ufaj wbrew uczuciom, że Pan Bóg towarzyszy Ci w każdym działaniu. Jeżeli wychodzisz z córeczką na spacery a masz możliwość wejścia na chwilę do kościoła, to wejdź, spójrz na tabernakulum i przez chwilę po prostu bądź. Nie wyrzucaj sobie, że tylko tyle.
Jak starczy Ci energii to módl się krótkim Psalmem 121:

Wznoszę swe oczy ku górom:
Skądże nadejdzie mi pomoc?
Pomoc mi przyjdzie od Pana,
co stworzył niebo i ziemię.
On nie pozwoli zachwiać się twej nodze
ani się zdrzemnie Ten, który cię strzeże.
Oto nie zdrzemnie się
ani nie zaśnie
Ten, który czuwa nad Izraelem.
Pan cię strzeże,
Pan twoim cieniem
przy twym boku prawym.
Za dnia nie porazi cię słońce
ni księżyc wśród nocy.
Pan cię uchroni od zła wszelkiego:
czuwa nad twoim życiem.
Pan będzie strzegł
twego wyjścia i przyjścia
teraz i po wszystkie czasy.

Taki jest właśnie Pan Bóg w potrzebie. Ileż opieki daje.
A Ty jak już wyjdziesz z depresji, uporasz się ze sprawami małżeńskimi, będziesz silniejszą kobietą. Zaświeci Ci jeszcze słońce, Leno.

 Re: Depresja w małżeństwie
Autor: Lena (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-07-11 19:57

Witajcie,

spotkałam się ostatnio z mężem i mój mąż nie rozumie, dlaczego wyjechałam do rodziców, przecież mogłam się leczyć u niego. Powiedział, że nastąpił brak pożycia małżeńskiego i jak ta sytuacja się nie zmieni to wnosi sprawę o rozwód. Próbowałam mu tłumaczyć, że w domu u rodziców mam pomoc, opiekę i blisko do lekarzy. Mam wrażenie, że on mi w ogóle nie wierzy, że choruje. Ciągle twierdzi, że manipuluję. Na koniec naszej rozmowy kazał mi się wynosić i powiedział, że zmieni zamki, a ja mam tam wszystkie swoje rzeczy i rzeczy córki. Na ewentualny rozwód, czy separację potrzeba wynająć prawników, a ja nie dam rady finansowo. Poza tym mój mąż kiedyś powiedział mi, że jak wyjadę do miasta, z którego pochodzę to nie będzie mnie utrzymywał. Już się z tym pogodziłam, że niebawem będę musiała wrócić do pracy, choć boli mnie to, że będę musiała posłać dziecko do żłobka. Zawsze chciałam być przy dziecku przynajmniej do 3 lat. Wiem, że już nie wrócę do miejscowości, w której mieszka mąż bo będę miała całe życie depresję. Zamieszkam na razie u rodziców, a potem wynajmę coś. Boję się tej samotności, tego, że wychowanie córki spocznie na mnie i, że będę musiała nas obie utrzymać. Tak bardzo starałam się znaleźć dobrego i Bożego człowieka, który zostanie moim mężem, nawet w tej intencji pojechałam na pielgrzymkę, a tu takie coś... czuję żal do Matki Bożej bo to ją głównie prosiłam. Być może to ja źle odczytałam znaki, które Bóg mi dawał przez różnych ludzi. Z niecierpliwością czekam na poprawę swojego zdrowia i jakieś rozwiązanie mojej sytuacji.

 Re: Depresja w małżeństwie
Autor: Lena (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-07-12 09:05

Mam wrażenie, że mój mąż zrobił już rozeznanie prawno-kościelne bo jest bardzo pewny swego. Wcześniej nigdy by nie chciał rozwodu i zakładał, że małżeństwo jest dozgonne. Teraz mało tego, że zakłada rozwód cywilny to jeszcze odebranie mi praw rodzicielskich. W miejscowości, w której mieszkał przez wiele lat był ministrantem i był bardzo lubiany przez tamtejszego proboszcza. Ten proboszcz jest świetnym organizatorem i ma mnóstwo znajomości. Boję się, że mąż był u niego i właśnie on zapewnił go, że dostanie rozwód kościelny, tylko najpierw musi dostać rozwód cywilny bo to będzie adekwatne do postępowania o rozwód kościelny. Na ten moment wszystkie fakty przemawiają na moja niekorzyść. Musiał by się cud stać, aby to wszystko skończyło się pozytywnie. W tej chwili wydaje mi się, że wszystko jest przeciwko mnie. Czasem jak sobie pomyślę, że mógłby mi odebrać córkę to myślę, żeby się poświęcić dla córki i wrócić, tylko że wtedy on faktycznie zrobił by ze mnie wariatkę i w dalszym ciągu by zbierał na mnie dowody. Powiedział mi ostatnio, że jak będę normalna to mam wrócić, tylko w miarę szybko. Ja dopiero co zaczęłam leczenie i nie powinnam go przerwać bo mój stan się pogarsza, a gdybym była u niego to znów by mi mówił, że mam się wziąć w garść, poza tym jego rodzina i sąsiedzi są po jego stronie i uważaliby mnie za wariatkę. Z resztą wcześniej jak prosiłam o pomoc to nie chcieli mi pomóc, bo jak twierdzi mój mąż, każdy w tej miejscowości ze swoimi problemami sam sobie radzi i, że wszyscy wychodzą z takiego założenia, więc nie mam się co dziwić ich zachowaniu. Tylko Pan Bóg może coś zrobić w tej sytuacji bo póki co to jestem na przegranej pozycji.

 Re: Depresja w małżeństwie
Autor: 3393 (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2017-07-12 14:52

Zacznij budować więź emocjonalną z mężem. Szukaj wspólnego języka, pisanie, że nie wrócisz do miejscowości męża wcale nie wskazuje na to, że chcesz tego rozwodu uniknąć.
Co z tego, że nie dopuścisz do rozwodu, jeśli będziecie żyć w małżeństwie jak pies z kotem?

 Re: Depresja w małżeństwie
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-07-12 21:08

Leno, logicznie i etycznie podchodząc do waszego problemu małżeńskiego, ksiądz proboszcz z parafii męża nie powinien zajmować stanowiska, jeżeli nie zapozna się z faktami przedstawionymi przez obie strony. Tylko przypuszczasz, że mąż odbył jakieś rozmowy z kapłanem. Cóż stoi na przeszkodzie, żebyś Ty przedstawiła sytuację ze swojej strony, starając się zachować obiektywizm. A może Twoja rozmowa z kapłanem posłużyłaby, jeśli już nie uratowaniu małżeństwa, to chociaż zmianie postawy męża w stosunku do Ciebie.
W kościele nie ma rozwodów. Może być tylko uznanie, że małżeństwo zostało zawarte nieważnie, czyli de facto nie zaistniało. Trzeba ufać, że sądy biskupie są niezawisłe. To dywagacje na wyrost, a jeśli będziesz w przyszłości zainteresowana, to znajdziesz wiarygodne źródło informacji i stosowną pomoc prawną.

"Na ten moment wszystkie fakty przemawiają na moja niekorzyść".
"W tej chwili wydaje mi się, że wszystko jest przeciwko mnie".

To znaczy co konkretnie jest przeciwko Tobie i jakie fakty przemawiają na Twoją niekorzyść?
Rozumiem, że depresja zaciemnia realne spojrzenie, ale czy nie ma w Twoim bezpośrednim otoczeniu choć jednej osoby, która by Cię uspokoiła przez racjonalne argumenty.
Powtórzę to, co już pisałam uprzednio. Jesteś chora i masz do tego prawo. Leczysz się, nie zagrażasz bezpieczeństwu dziecka, masz wsparcie w trudnym dla Ciebie czasie, dziecko nie jest zaniedbane. Zakładając, że Twój mąż faktycznie gada takie głupoty, to w świetle tego, co napisałaś, nie ma argumentów przemawiających za ustaleniem miejsca pobytu dziecka przy ojcu. A straszenie odebraniem Ci praw rodzicielskich to już kompletny absurd w jego wykonaniu.
Po raz kolejny napiszę, ze Twój mąż gra na zastraszenie i doprowadzenie Cię do większego załamania nerwowego.
Leno, jeżeli chcesz sobie realnie pomóc, tak by nie dać się dalej zastraszać, a nie stać Cię na poradę prawną, żeby ktoś kompetentny uspokoił Cię w kwestii opieki na dzieckiem to wyszukaj w Twojej okolicy PCPR (Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie). W tych instytucjach są prawnicy udzielający bezpłatnych porad w zakresie prawa rodzinnego.
Nie pozwól się dręczyć w i tak już trudnej sytuacji psychicznej.

"Tylko Pan Bóg może coś zrobić w tej sytuacji bo póki co to jestem na przegranej pozycji"

Tak, masz rację, trzeba pokładać nadzieję w Panu Bogu, ale nie stając się bezwolną marionetką. Masz tak niską samoocenę, że wmawiasz sobie przegraną pozycję, co nie jest prawdą. Depresja nie dyskredytuje Cię ani jako żony ani jako matki. To Twój mąż jest niedojrzały i niedouczony, mówiąc o tobie wariatka.
Pan Bóg daje ludziom możliwość kształcenia w różnych kierunkach, by mogli służyć bliźnim swoją wiedzą i kompetencjami, Pan Bóg stawia na naszych drogach życiowych różne osoby, by wskazywały, czy choćby lekko ukierunkowały jak postępować w trudnych sytuacjach. Fakt, że trafiłaś na to forum nie jest przypadkiem. To też Boża wskazówka.

To, że opisujesz przebieg waszych spotkań, być może przynosi ci trochę ulgi przez wyrzucenie z siebie lęku, ale podstawą jest działanie. Na tą chwilę takie działanie byś nie dawała się zastraszać groźbami, bo to zdecydowanie nie prowadzi do poprawy stanu zdrowia a wręcz szkodzi. Skorzystaj z porady prawnej, by uciąć definitywnie nielogiczne plany męża dotyczące córki.

Cóż Ci jeszcze można napisać. Skoro sama jesteś jeszcze zbyt słaba, by się bronić, poproś, by to zrobił ktoś Ci bliski, niech nie dopuszcza do takiej formy Twoich rozmów z mężem, które pogarszają stan psychiczny.

 Re: Depresja w małżeństwie
Autor: Lena (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-07-13 17:00

W odpowiedzi Kalino na Twoją wiadomość odnośnie faktów, które przemawiają na moją niekorzyść to wg mojego męża:

- brak pożycia małżeńskiego (rodzice mnie zabrali do siebie w połowie czerwca)
- byłam w szpitalu psychiatrycznym w celu rozpoczęcia leczenia, bo psychiatrzy, którzy przyjmowali w mieście obok mieli bardzo dalekie terminy, więc skorzystałam z sugestii jednego z nich, aby jechać do najbliższego szpitala psychiatrycznego (50 km) bo tam całodobowa jest psychiatra i będzie mógł mnie zbadać, a ja już nie mogłam czekać - mój mąż powiedział mi, że wystąpi o wypis z tego szpitala (w szpitalu mówiłam, że mój problem związany jest z tym, że rodzina mi dogaduje, a oni po prostu mówili o pewnych rzeczach, które były prawdą, ale ja byłam bardzo pod jego wpływem i zupełnie opacznie to odbierałam, a w zasadzie oni mieli rację, ale ja ciągle go tłumaczyłam - ma bardzo duże umiejętności perswazji i dosłownie każdego przekona), i będzie stał na stanowisku, że do depresji doprowadziła mnie moja rodzina
- zeznania jego rodziny, którzy mówili, że widzieli, że coś ze mną nie tak (gdy chodziłam do nich się wygadać często byłam rozdrażniona i jego matka powiedziała, że zachowywałam się jak wariatka)
- fakt, że zabrali mnie rodzice, a on mi zarzuca, że byłam zbyt mocno związana z rodzicami (ja się do niego przeniosłam 50 km, a on swoich ma w odległości paru metrów i w ciągu dnia ma z nimi kontakt, a mi nie pozwalał zbyt długo rozmawiać przez telefon, a jak moi rodzice odwiedzali nas raz na 2 tyg. będąc około 4 h to mówił, że za często nas odwiedzają)
- mówił, że często leżałam w łóżku z dzieckiem (a ja odpoczywałam, gdy ona spała, poza tym czułam brak sił, często się źle czułam i nie miałam siły nawet, aby wykonać najprostsze czynności)
- cokolwiek mu mówiłam to twierdził, że manipuluje i często powoływał się na swoją matkę, która miała depresję (ale nie stwierdzoną przez lekarza tylko ona sama tak uważała) i mówił, że ona się inaczej zachowywała (tylko ona przechodziła ten stan w związku z ucieczką ich córki, czyli było to nagłe, a u mnie ten stan trwał w zasadzie od porodu - córka ma 11 miesięcy)
- poza tym kiedyś miałam już depresję z powodu braku pracy (pracy szukałam około 2 lata) i było to jakiś czas przed ślubem (mówiłam mu, że długo nie mogłam znaleźć pracy i że źle to zniosłam, ale już nie pamiętam, czy powiedziałam, że była to depresja)
- poza tym kiedyś dziecko mi spadło z łóżka bo dosłownie na moment ją zostawiłam, żeby dać mężowi jedzenie i ona była położona głęboko na łóżku, ale się mocno przeturlała - nigdy tak nie robiła, więc wsiadłam do samochodu i zawiozłam ją do lekarza, aby ją zbadał, ale lekarz twierdził, że nic się nie stało i nawet tak sympatycznie się uśmiechnął, że jestem nadgorliwą mamą), ale mąż może również wyciągnąć wypis z ośrodka zdrowia na dowód, że źle się zajmowałam dzieckiem, bądź, że je zaniedbałam

tak że jest sporo tych argumentów, a do tego ja jestem osobą bardzo wrażliwą i prawdomówną, a on jest handlowcem, więc ma gadanego, ja nie będę się potrafiła obronić.

 Re: Depresja w małżeństwie
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-07-13 22:50

Leno, co do trwania w tym destrukcyjnym małżeństwie to perspektywy z mężem nie wyglądają optymistycznie. Odcinanie od rodziny pochodzenia jest typowym zachowaniem świadczącym o przemocy psychicznej. Z tego co piszesz wiele by jeszcze można wyciągnąć takich jego zachowań.
- Jeżeli wcześniej upoważniłaś męża do uzyskiwania informacji o stanie zdrowia, to jak najprędzej wycofaj je. Obowiązuje tajemnica lekarska i osoby bez upoważnienia nie mogą uzyskać wglądu w dokumentację. Dopilnuj, żeby wycofanie upoważnienia miało formę oficjalną, pisemną.
- Wyjechałaś do rodziców, gdyż przy mężu nie miałaś warunków do leczenia. Brak pożycia małżeńskiego w okresie ostrej choroby to raczej norma - to ma być akt miłości a nie przemocy.
- Argument o nie zerwanej więzi z rodzicami do obalenia choćby częstością wcześniejszych wizyt rodziców i zastrzeżeń męża co do tego faktu.
- Małe dziecko jest absorbujące a Ty już cierpiałaś na depresję. Miałaś i masz prawo do organizacji tak jak masz potrzebę. System niewolniczy nie obowiązuje. Uzasadniałaś to złym samopoczuciem i to wystarczy.
- Dziecko nie spadło Tobie tylko wam. Rozumiem, że skoro podawałaś mężowi posiłek to był obecny w domu. Zatroszczyłaś się o stan zdrowia córeczki więc jako matka zachowałaś się tak jak trzeba. Leno, jakie zaświadczenie z ośrodka - że przywiozłaś zdrowe dziecko? Córka pewnie zaczyna chodzić, jeszcze nie raz upadnie, spadnie, nabije sobie guza.

Jak widzisz, to żadne argumenty. Jak mąż chce z siebie w sądzie zrobić pajaca to jego prawo. A Ty zacznij działać. Poprzednio wskazałam Ci gdzie możesz uzyskać bezpłatną pomoc prawną. Może jeszcze pomoc psychologiczna: (klik).


Na taką sytuację "kazał mi się wynosić i powiedział, że zmieni zamki, a ja mam tam wszystkie..."
Powiadom policję, masz prawo do swoich rzeczy. Dbaj o dowody.

Leno, to co napiszę, jest brutalne, ale mąż już Ci wyprał mózg. Jesteś ofiarą przemocy z resztką instynktu samozachowawczego. Uruchom jak najszybciej kogoś bliskiego, żeby służył Ci mocnym wsparciem. I przeczytaj:
(klik); (klik).

 Re: Depresja w małżeństwie
Autor: Lena (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-07-14 11:05

Dziękuję Ci bardzo Kalino za trzeźwą ocenę mojej sytuacji. Muszę Ci powiedzieć, że sporo z tego co pisało w tych artykułach pasuje do zachowań mojego męża. Niestety nie mam na to żadnych dowodów, bo brzydziłam się nagrywaniem swojego męża, choć on nie miał z tym problemu i raz mnie nagrał. Przez cały czas, aż do dnia, w którym rodzice mnie zabrali od niego miałam w głowie myśl, że to mój mąż, że muszę być z nim szczera, że on jest ważniejszy od moich rodziców i że mu muszę ufać bezgranicznie - moja interpretacja słów Pana Jezusa, poza tym mamy sakrament. Ciągle przyświecała mi myśl, że Pan Bóg chce aby małżonkowie byli "jednym ciałem", więc mu ufałam, że chce dla mnie dobrze i nawet jak rodzice chcieli mi pomóc to ja odrzucałam ich pomoc bo wiedziałam, że muszę być przy mężu, a wiedziałam, że mu się to nie spodoba jak wyjadę do rodziców. To był mój błąd bo w przeciągu tygodnia wszystko się rozegrało. Mój wyjazd do szpitala psychiatrycznego, zaczepiłam kobietę bo wydawała mi się napływowa i chciałam jej zapytać jak ona się odnalazła w tej miejscowości, bo ja nie potrafię, a ona spojrzała na mnie i odeszła. Gdy powiedziałam to mojemu mężowi to powiedział, że to najlepszy dowód na to, że jestem nienormalna, ale to był mój krzyk o pomoc, pamiętam, że bardzo źle się wtedy czułam i zrozumiałam, że od teściów i jego siostry oraz od niego samego nie otrzymam pomocy. Rodziców potem wstydziłam się prosić o pomoc, bo musiałabym przyznać, że mój mąż to zły człowiek, a wiedziałam, że rodzice niczego innego nie pragneli tylko mojego szczęścia. Czułam się, że dla mnie nie ma ratunku, bo nawet mój mąż ode mnie się odwrócił. Ostatecznie to nie ja poprosiłam rodziców o pomoc, tylko gdy przyjechali wyczuli, że ze mną jest już źle. W przyszłym tygodniu umówiłam się na rozmowę z prawnikiem i pójdę na to spotkanie z tatą. Bardzo się boję, że z uwagi na to, że ona ma swoją rodzinę jako świadków, sąsiadów, którzy mnie lekceważyli to jestem na straconej pozycji.

 Re: Depresja w małżeństwie
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-07-14 20:52

Leno, myślę że spokój i opieka w rodzinie, działanie leków oraz czas złagodzą nieco Twój odbiór pewnych zdarzeń, np. próbę nawiązanie kontaktu z przypadkową kobietą. Jesteś tak zalękniona, że wyolbrzymiasz drobne albo niewiele czy wręcz nic nie znaczące zdarzenia do rangi dramatu. Pomyśl, cóż złego było w tym, że zagadałaś tę kobietę. Mało to nieznajomi ludzie ze sobą rozmawiają na różne tematy w autobusie, sklepie. Reakcję męża dołóż do kolekcji przemocowca - robi wszystko, by Cię umniejszyć i poniżyć pod każdym względem.

Dziękuj Panu Bogu za czujnych i rozważnych rodziców, bo jeszcze trochę i uwierzyłabyś w to, co wmawiał Ci mąż. Ale to już wiesz po lekturze.

Masz tak wiele obaw i może dobrze byś poza umówionym prawnikiem skorzystała również z pomocy w Ośrodku Interwencji Kryzysowej. Zakres pomocy obejmuje Twój przypadek. Jest szeroka sieć takich ośrodków, poszukaj w swojej okolicy. Taka pomoc może posłużyć jako wskazówka do dalszego postępowania, ale również jako ewentualny element dowodowy. Wszędzie widzisz wyolbrzymione zagrożenie i spotkanie w takim ośrodku wyciszyłoby Twój lęk przez racjonalne pokazanie, na jakim gruncie stoisz.

Leno, zaproś do opieki nad sobą Pana Boga. Nie zapomnij też w modlitwie o mężu by przyszło na niego opamiętanie i by nie krzywdził więcej innej kobiety.
Dla Ciebie, na trudy, których można się spodziewać, byś trwała z ufnością Panu Bogu, byś się nie załamywała i nie traciła nadziei na pomyślne rozwiązanie:

"Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu,
przygotuj swą duszę na doświadczenie!
Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy,
a nie trać równowagi w czasie utrapienia!
Przylgnij do Niego, a nie odstępuj,
abyś był wywyższony w twoim dniu ostatnim.
Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie,
a w zmiennych losach utrapienia bądź wytrzymały!
Bo w ogniu doświadcza się złoto,
a ludzi miłych Bogu - w piecu utrapienia.
Bądź Mu wierny, a On zajmie się tobą,
prostuj swe drogi i Jemu zaufaj!
Którzy boicie się Pana, oczekujcie Jego zmiłowania,
nie zbaczajcie z drogi, abyście nie upadli.
Którzy boicie się Pana, zawierzcie Mu,
a nie przepadnie wasza zapłata.
Którzy boicie się Pana, spodziewajcie się dobra,
wiecznego wesela i zmiłowania!" (Syr 2,1-9)

 Re: Depresja w małżeństwie
Autor: Niski_szukający (---.slupsk.vectranet.pl)
Data:   2017-07-14 22:10

Zawierz tę sprawę Bogu, Leno :) - (klik).

 Re: Depresja w małżeństwie
Autor: Magda (---.146.102.61.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2017-07-15 00:17

Dobrze, że masz wsparcie w rodzicach. Mam nadzieję, ze Maleństwo jest z Tobą i ma się dobrze :) Widać, że jesteś dobrą mamą i dbasz o nie, inaczej mąż nie szantażowałby Cię i nie zastraszał groźbami odebrania go.
Miałaś nie rozmawiać z mężem minimum 3 miesiące, a już rozmawiasz... po co była ta zapowiedź? Daj sobie czas, chodź na terapię, odżyj. Nie daj sobie wmówić, że jesteś "nienormalna" ani nie pozwalaj na odcięcie od leczenia. O tych sytuacjach możesz teraz porozmawiać dzwoniąc na niebieską linię, nie do męża. Nienormalne jest tylko to, że mąż nie wspiera żony, która choruje i chce się leczyć. Dopóki nie zacznie zachowywać się normalnie, lepiej zatrzymać dystans.
To wszystko jest świeże, ale skoro już padają słowa o rozwodach, to możesz za jakiś czas pogadać z proboszczem o kwestii ważności małżeństwa.

 Re: Depresja w małżeństwie
Autor: Lena (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-07-15 11:35

W tej chwili myślę o tym, aby nie zabrał mi córki. Gdyby się tak stało to ja bym tego nie wytrzymała. Mąż ma kontakt z ludźmi biznesu, którzy mają wszędzie znajomości i mnóstwo pieniędzy. Ja nie mam takich kontaktów. Proszę Was wszystkich o modlitwę za mnie i za pomyślne zakończenie tych spraw. Muszę chyba całe niebo uruchomić, aby mi pomogli. Mam nadzieję, że jak przedstawię moją sytuację to prawniczka będzie potrafiła mnie obronić. Sama jestem zbyt słaba. Liczę jeszcze na mojego tatę bo on jest konkretny i rozsądny. Dam znać jak przebiegła rozmowa z prawniczką. Dziękuję Wam wszystkim za słowa otuchy. Są mi bardzo potrzebne.

 Re: Depresja w małżeństwie
Autor: Lena (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-07-21 14:24

Witam Was,

wydaje się, że są dla mnie szanse, ale batalia nie będzie prosta. Tak bardzo mi przykro, że tak mi się życie poukładało. Jechałam na pielgrzymkę w intencji znalezienia dobrego i Bożego człowieka, który zostanie moim mężem i wydawało mi się, że mój mąż jest odpowiedzią na tę prośbę. Teraz już sama nie wiem co mam myśleć, czyżby źle odczytałam znaki, czy Matka Boża "wsadziła" mnie na minę, czy Pan Bóg chciał takiego obrotu spraw? Nie znajduję odpowiedzi na swoje pytania, a może Wy mi coś podpowiecie. W każdym razie myśl, że będę do końca życia samotną matką mnie przeraża. Stwierdzenie nieważności małżeństwa raczej nie wchodzi w grę, bo fakt, że chorowałam na depresję w trakcie zawierania małżeństwa chyba nie może być argumentem na tyle poważnym, aby Sąd Biskupi podjął pozytywną decyzję. Poza tym, nie wyobrażam sobie znaleźć mężczyznę kosztem córki, bo przecież on nigdy nie traktował by jej jak swojej, a wiele słyszy się o molestowaniach w takich sytuacjach (chodzi mi o sytuację, że jakimś cudem otrzymałabym stwierdzenie nieważności małżeństwa). Muszę się nauczyć żyć od nowa i w takim trybie.

 Re: Depresja w małżeństwie
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-07-23 00:38

"czy Matka Boża "wsadziła" mnie na minę, czy Pan Bóg chciał takiego obrotu spraw"

Leno, w jakiego Pana Boga wierzysz - dobrego czy złego? A Matka Boża to opiekunka troskliwa czy złośliwa? Myślę, że Twoje pytania wynikają tylko z doznawanej goryczy, a nie z przekonania, że zostałaś wsadzona na minę.
Owszem zostałaś wsadzona na minę, ale przez swojego męża ze skłonnościami do przemocy, męża, który nie wie co jest istotą małżeństwa, męża, który Cię zwyczajnie nie kocha.
Czy nie było tak, że odczuwając pragnienie zawarcia małżeństwa, modląc się o to miałaś zamglone spojrzenie? Trafił się kandydat na pielgrzymce, to znaczy, że nie może być człowiekiem o złym charakterze i nawet jeżeli w okresie znajomości czy narzeczeństwa przejawiał nie najlepsze cechy, to nie postrzegałaś ich ze względu na przekonanie o woli Bożej. A może tak doskonale się kamuflował. Czy to Pan Bóg wyposażył go z negatywne cechy? Chyba wiesz, że kto inny jest autorem zła.

Wrócę do Twoich słów "...że to mój mąż, że muszę być z nim szczera, że on jest ważniejszy od moich rodziców i że mu muszę ufać bezgranicznie - moja interpretacja słów Pana Jezusa, poza tym mamy sakrament".
Masz rację, ale wiara nie wyklucza rozumu, wręcz przeciwnie dobrze jak idzie z nim w parze. Wspominam o tym, bo wydaje mi się, że masz jakby to oględnie napisać, zaślepiony obraz wiary.
Czy sądzisz, że najlepsza z Matek miała na celu, żeby ta życiowa mina rozerwała na strzępy Twoje życie? Pan Bóg, dawca wszelkiego dobra, pragnąłby tak patologicznego obrazu rodziny? Nawet nie pytam, w jakim celu tak miałoby się stać, bo tak stać się nie mogło. Nie Oni są źródłem Twojego bólu.
Leno, rozważ niedzielną Ewangelię (Mt 13,24-43). Tu znajdziesz odpowiedź.

Nie nam oceniać możliwość uznania małżeństwa za zawarte nieważnie ale jeżeli będziesz to rozważała, to m.in.:
"Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i zlej doli, aż do końca życia?
Narzeczeni: Chcemy"
Na co Twój mąż w godzinie próby odpowiada:
"ale nie w chorobie psychicznej"

Leno, nie wybiegaj z odległym przerażeniem dotyczącym dalszego życia. Na ten moment kiedy jesteś sakramentalną i prawną żoną snucie planów, że trafiłabyś w przyszłości na pedofila wydaje się obawą mocno na wyrost. Porządkuj stopniowo sprawy zdrowotne, prawne, sakramentalne, a jak sytuacja będzie czysta, to Pan Bóg Cię oświeci.
"Bo myśli moje nie są myślami waszymi
ani wasze drogi moimi drogami -
wyrocznia Pana.
Bo jak niebiosa górują nad ziemią,
tak drogi moje - nad waszymi drogami
i myśli moje - nad myślami waszymi" (Iz 55,8-9).

 Re: Depresja w małżeństwie
Autor: ktoś (---.play-internet.pl)
Data:   2017-07-23 16:04

Maryja jest najlepszą mamą. Ona nigdy, przenigdy by nie chciała nic złego dla żadnego człowieka. Nie wiesz jak sprawy dalej się potoczą, ale jeśli będziesz obwiniać Boga, czy Maryję za zło, to po pierwsze jest to nieprawda, bo zło pochodzi od złego ducha, a nie od Boga. A po drugie będzie Ci jeszcze trudniej. Rozmawiaj z Bogiem na modlitwie o tym wszystkim co przeżywasz, być może odpowiedź przyjdzie dopiero za jakiś czas.
Będę pamiętać o Tobie w mojej modlitwie.

 Re: Depresja w małżeństwie
Autor: Lena (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-07-24 17:53

Pojechałam do męża po niektóre rzeczy, które są mi potrzebne to okazało się, że mąż mi spakował większość rzeczy do mojego samochodu, który został u niego. Mówi, że bardzo za mną tęskni i za naszą córką i że nas kocha, ale chce się pozbyć jak najszybciej wszystkich rzeczy, które są z nami związane. Powiedział, że widzi, że już do niego nie wrócę, choć ja mu nic takiego nie powiedziałam. Stwierdził, że w związku z faktem, że nie chce z nim mieszkać na tej wsi to on będzie chciał rozwodu. Jeśli chodzi o mnie to tak jak mi doradziliście musiałam jego ubiec, więc mój pozew trafi do sądu za jakieś 3 tyg., choć nie chciałabym tego rozwodu, bo chciałabym ocalić to małżeństwo, ale jeśli bym zamieszkała w tej wsi to na bank wpadłabym dalej w depresję, a on nie jest zwolennikiem leczenia depresji, a na pewno brania leków. Jestem bardzo wierząca i bardzo mi z tym źle, że to ja pierwsza składam ten pozew, ale mój mąż nie chce żadnego kompromisu. Proponowałam, że moi rodzice użyczyliby nam samodzielnego mieszkania w mieście, z którego pochodzę, dzięki czemu mogłabym wrócić do pracy po jakimś czasie i być wśród ludzi i w kontakcie z rodziną, a on albo dojeżdżałby codziennie do swojej firmy, albo w piątek po południu przyjeżdżałby do mnie, nocując od poniedziałku do piątku, w mieszkaniu, przy jego firmie. Kategorycznie nie zgodził się i powiedział, że nie jest ruszalny z tego miejsca i chce mieć żonę przy sobie. Ja natomiast nie potrafię w tym miejscu się odnaleźć. Nasza córka często chodzi do lekarzy, a ja biorąc leki nie mogę prowadzić samochodu, a mój mąż do wieczora pracuję, więc to kolejny problem. W tej chwili moi rodzice zawożą mnie z dzieckiem do lekarzy. Czy po rozwodzie, będę mogła przystępować do komunii świętej, jeśli obiecam, że nie będę wiązać się z żadnym mężczyzną i czy muszę na spowiedzi powiedzieć, że wzięłam rozwód ?

------
"Penitent, zwłaszcza gdy nie jest znany spowiednikowi, określa swój stan, czas ostatniej spowiedzi, trudności w prowadzeniu życia chrześcijańskiego oraz inne okoliczności, których poznanie jest potrzebne spowiednikowi do wykonywania posługi".

Źródło: http://www.spowiedz.pl/obrzed.htm

Więcej w tym wątku: (klik).

z-ca moderatora

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: