Autor: pani nikt (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data: 2017-07-18 13:42
Ile grzechów nieczystych przed ślubem, tyle krzyży po ślubie. Te słowa usłyszałam podczas jednej ze spowiedzi. Potem był ślub kościelny, po półtora roku urodziłam dziecko i... zaczęły się krzyże. Mąż ciągle mi zarzucał, że źle i za mało zajmuje się dzieckiem. Nie wolno mi było poczytać książki, czy porozmawiać z mamą. Karą za to była odmowa pożycia małżeńskiego. Wg. męża na seks powinnam sobie zasłużyć. Dziecko było zadbane, niczego mu nie brakowało. Zarzuty męża były bezpodstawne. Zaraz po ślubie mąż zaczął prawie każdy weekend spędzać u swoich rodziców lub siostry. Ja zostawałam najpierw sama, potem z dzieckiem, kiedyś nawet w Boże Narodzenie. Na wczasach razem byliśmy 3 razy, w teatrze i kinie chyba z 5. Wg. męża nie dorastam do pięt jego siostrze, czy byłym dziewczynom. Ciągle mnie krytykuje, stosuje przemoc psychiczną i szantaż, grozi zemstą. Od kilku lat nie pracuje, nie ma żadnych dochodów. Dziecko od 6 lat mieszka na drugim końcu Polski. Jesteśmy ponad ćwierć wieku po ślubie. Od kilkunastu lat mąż mnie nie przytulił, nie pocałował, nie powiedział dobrego słowa. Zapomniałam już, co to znaczy pożycie małżeńskie. Zaznaczam, że obydwoje mamy wyższe wykształcenie, pochodzimy z inteligenckich rodzin, w których nie było patologii. Tak czasem się zastanawiam, kiedy te krzyże się skończą, ale już nie mam nadziei. Czekam tylko na śmierć swoją lub jego.
|
|