Autor: Kasia (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data: 2017-11-23 13:53
Witaj Patryku. Twój opis przypomniał mi siebie sprzed roku i nie są to przyjemne wspomnienia. Niemalże doprowadziły do porzucenia wiary i uznania, że jestem chora psychicznie :) gdyby nie tak silne pragnienie Boga, tęsknota za Nim naprawdę poszłabym do psychiatry, ale to mnie trzymało w ryzach ;)
A teraz na poważnie. Nie muszę pisać jak było, bo Twój opis to dokładnie ja. Wiesz co pomogło? Kiedy naszły mnie te myśli, że Bóg chce ode mnie więcej, a byłam już tak zmęczona, zniechęcona, wręcz depresyjna itp powiedziałam - pewnie prowadzona przez Ducha Świętego - "Panie Jezu, jeśli te myśli i uczucia nie są od Ciebie, to proszę niech odejdą teraz". Spłynął na mnie ogromny spokój, wszystko się wyciszyło. Wzięłam długopis i zaczęłam pisać. Zrozumiałam, że wpadłam w niezłą zasadzkę złego ducha, manipulował mną jak dzieckiem. W tym wszystkim nie było Boga. Pragnęłam Go, ale uciekałam sądząc tak jak Ty, że chce ode mnie wiele, o wiele więcej niż jestem w stanie z siebie dać. Zrozumiałam, że tak dobrze to Boga nie znam, że żyje w złudzeniu. Szatan wziął sobie na cel moją ludzką pychę, i nieźle mu szło. Bóg się zlitował w końcu ;)
Bóg chce od nas żebyśmy żyli według drogowskazów jakie nam dał, żebyśmy wprowadzali Ewangelie w życie. Z kim jadał Jezus? Jakich apostołów wybrał? Przyjrzyj im się w Ewangelii. Czy oni byli idealni? Perfekcjonizm to droga donikąd. Kiedy się nie udaje, człowiek się rozsypuje, traci wiarę w siebie i swoje możliwości. Wystrzegaj się tego jako zła. Pozwól sobie być nieidealnym, niech Jezus Cię przemienia. Patrząc na świętych i również własną relacje z Bogiem, im bliżej Jego się jest, tym MNIEJ człowiek czuje się wyjątkowy tak na prawdę, ale pogłębia się miłośc do Niego, i pragnie się iść za Jego głosem. Zboczysz z drogi? ZAWSZE woła. A jak? To już zależy od relacji jaką z Nim stworzysz.
Postaraj się wejść w relację z Bogiem, rozważaj Pismo święte, zostaw na razie wszelkie filmiki itp. Naroiło się tego wszystkiego jak nie wiem. nie mówię, że to źle, ale z pewnym ograniczeniem.
Wycisz się. Pobądź z Nim, tak szczerze, stań wobec Niego takim jakim jesteś, bez udawania, bez tej duchowej zachłanności i pozwól niech do Ciebie mówi. Cokolwiek by się pojawiało proś w Imię Jezusa, żeby odeszło.
Z doświadczenia wiem, że Bóg mówi w ciszy, delikatnie, natchnienia przychodzą cicho, są jakby do głowy weszła myśl, ale nie gwałtowna, taki delikatny podmuch wiatru.
Wypisz do czego te uczucia, myśli itp Cię prowadzą. Czy Twoja miłośc do Boga jest większa? Czy czujesz się z Nim bliżej? bardziej Go słuchasz? Jesteś chętny przyjąć wszystko, co Ci da? Ufasz Mu bezgranicznie jak dziecko? Dlaczego nie powiesz tego jakiemuś księdzu? Czujesz opór? Ja też czułam. A dlaczego? Bo pewnie sprowadziłby mnie na ziemię, a zły tego nie chciał ;)9
Zasłuchaj się. pozwól Mu do siebie mówić. Adoracja i modlitwa w ciszy, nawet samo milczenie. Niech mówi. Pozwól Mu na to. Niech sobie myśli latają, Ty całą mocą staraj się skupić na Nim, oddychaj i powtarzaj imię Jezus. Tylko On i Ty, nic poza tym.
Co do zakonu, to Ty tego chcesz. Obgadałeś sprawę z Jezusem? On Cię tam chce? Mam narzeczonego i w tym okresie o którym piszesz też myślałam, że zakon. Guzik prawda. Kiedy już pozwoliłam się prowadzić i nie przeszkadzałam tak bardzo własnym widzimisię wszystko się zmieniło. Ale zostawiłam się do dyspozycji Boga, jakby chciał mnie gdzieś, to ja jestem. I wiesz co? W Boże Ciało weszła mi do głowy myśl: Opiekun medyczny. W ŻYCIU bym nie pomyślała, chciałam raczej coś ze zwierzętami, technika weterynarii. Ale pragnienie było tak silne, że w końcu złożyłam papiery myśląc sobie "jak się pomyliłam, to trudno". Kocham ten zawód, choć jest trudny i wymagający- odnalazłam się w szpitalu, wśród chorych i cierpiących.
Więc jeszcze raz: prowadź dzienniczek duchowy, przygladaj się myślom, uczuciom, do czego one prowadzą. Ewangelia obowiązkowo, częsta Komunia i ta zbawienna cisza. Poza tym bądź sobą. Tym nieidealnym, młodym chłopakiem, którym po prostu jesteś i takim stawaj przed Bogiem, bo On nie wchodzi w nasze teatrzyki, nie chce brać w nich udziału, za to zły duch bardzo chętnie będzie grał pierwsze skrzypce.
Pamiętaj, że zbawienie to nie nagroda za dobre uczynki, Bóg nie siedzi i nie odhacza tego, co zrobiliśmy, czego nie zrobiliśmy, a powinniśmy. Zastanów się nad obrazem Boga jakiego masz w głowie. Szukaj w Ewangelii tego, jaki jest na prawdę. I rozmawiaj z Nim. Pytaj. Odpowie, tylko cierpliwości i nie narzucaj Mu jak ma odpowiedzieć :)
Z mojej strony to chyba tyle. Wiem, że to trudny czas, łatwo wpaść w złudzenia, a zły duch nie śpi, on krąży i patrzy kogo pożreć. Nie wystawiaj się jako ofiara. Bądź czujny i ZAWSZE wołaj do Jezusa jeśli masz wątpliwości.
Trochę pogmatwane, ale mam nadzieję, że coś Ci pomoże. Z Bogiem.
|
|