logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jak nawrócić swoją kobietę?
Autor: Tomasz_35 (---.mynet.com.pl)
Data:   2017-12-17 11:21

Szczęść Boże czytającym

Napiszę prosto z mostu, bo nie jestem dobry w opisie.
W czasie szczerej rozmowy z moja dziewczyną wyszło iż ona w zasadzie jest "praktykującą ateistką". Chodzi na Niedzielne Msze św, czasami nawet modlimy się razem przez skype, ale okazuje się, nie wierzy w życie wieczne (pozagrobowe), nie wierzy w świętych obcowanie, nie wierzy w Przeistoczenie chleba i wina w Ciało i Krew Pana Jezusa. Jeśli chodzi o Pana Boga to twierdzi, "no może Bóg istnieje." Z drugiej strony, wiem że to dobra osoba, pomaga wielu ludziom ciężkich sytuacjach, ma wielką wiedze medyczną, mimo że ona dostaje po głowie, to nie szuka zemsty. Ma też chorych rodziców. Mimo, że nasz związek jest platoniczny, to czuję do niej przywiązanie. Z drugiej strony, nie wyobrażam sobie,
ze całe życie będę sie modlił o jej nawrócenie, zawsze myślałem, że to kobieta powinna być mocniejsza w wierze. Na pytanie, kiedy by uwierzyła, dostałem odpowiedź "Jak zobaczę cud w moim życiu". Do tego moja dziewczyna chce, abym się jasno wypowiedział, czy widzę z nią przyszłość. Nie wiem co zrobić, pomyślałem, że może by jej zapodać jakąś mądrą
książkę, o tym jak uwierzyć w Boga. Tyle, że nie mam pojęcia jaką. Oczywiście "omadlam" sprawę u Boga, ale sfera uczuć jest dosyć delikatną. Nie wiem jak zaplanować, aby uwierzyła w Boga. Jeśli trzeba by zakonczyć związek to też byłoby ciężko. Wczoraj oglądaliśmy razem konferencje ks. Glasa, na koniec powiedziala, "Nigdy bym nie przypuszczala, że będę ogladac film religijny".

 Re: Jak nawrócić swoją kobietę?
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-12-17 12:54

Tomaszu, na tytułowe pytanie - Ty nie nawrócisz swojej kobiety. Nawrócenia może dokonać tylko sam Bóg.

"nie wyobrażam sobie,ze całe życie będę sie modlił o jej nawrócenie"
Szukasz w modlitwie swojego zaspokojenia "sukcesu" nawrócenia tej kobiety?
Jeżeli Twoim szczerym celem jest droga do zbawienia tej kobiety, to dlaczego stawiasz sobie ograniczenia czasowe?

"Prosimy was, bracia, upominajcie niekarnych, pocieszajcie małodusznych, przygarniajcie słabych, a dla wszystkich bądźcie cierpliwi! Uważajcie, aby nikt nie odpłacał złem za złe, zawsze usiłujcie czynić dobrze sobie nawzajem i wobec wszystkich! Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was. Ducha nie gaście" (1 Tes 5, 14-19)

W słowach św. Pawła z dzisiejszej (III Niedziela Adwentu) Liturgii Słowa masz odpowiedź na swoje pytanie.

"zawsze myślałem, że to kobieta powinna być mocniejsza w wierze. Na pytanie, kiedy by uwierzyła, dostałem odpowiedź...".
"Nie wiem jak zaplanować, aby uwierzyła w Boga"
Takie przemyślenia u osoby wierzącej? Tobie Tomaszu również przydadzą się rekolekcje czy wartościowe konferencje w sieci.
Pytasz o książkę. Polecam "Wyznania" Sw. Augustyn

 Re: Jak nawrócić swoją kobietę?
Autor: Lola (---.pool85-51-159.dynamic.orange.es)
Data:   2017-12-17 22:37

Nawróć się pierwszy i bądź dla niej przykładem.

 Re: Jak nawrócić swoją kobietę?
Autor: justyna (---.sileman.net.pl)
Data:   2017-12-18 15:29

W drodze do Boga w związku powinniśmy zawsze iść krokiem wolniejszego, nie zmuszać. Możesz jej proponować np. Lednicę, wspólną modlitwę, ale jeśli ją kochasz daj wolność. Sprawy wiary są najintymniejszymi w życiu człowieka i wara od nich. Jeśli chcesz zmian, to daj przykład miłości Boga i bliźniego, aby twoja dziewczyna pragnęła takiej relacji z Bogiem, jak twoja.

 Re: Jak nawrócić swoją kobietę?
Autor: Tomasz_35 (---.comarch.com)
Data:   2017-12-19 07:48

Dziękuję za odpowiedzi.
Boję się jednak sytuacji, że będę żałować tej decyzji i mówić sobie "A mogłem nie wiązać się z tą kobietą".
Jak z takimi wątpliwościami sobie radzić?

 Re: Jak nawrócić swoją kobietę?
Autor: orelka (---.merinet.pl)
Data:   2017-12-19 14:30

"Jak z takimi wątpliwościami sobie radzić?"

Nie wiązać się. Jeśli chcesz brać z kimś ślub, to musisz być pewien, że chcesz ślubować właśnie tej konkretnej osobie - z jej wadami, słabościami i trudnościami.
W momencie ślubu trzeba być tego pewnym. Życie przynosi różne trudności i różne wątpliwości, ale na początku trzeba być pewnym - bo to jest moment, w którym można się jeszcze wycofać. Potem już nie ma odwrotu, a trzeba czasem mierzyć się z rozmaitymi sytuacjami i pokusami.

 Re: Jak nawrócić swoją kobietę?
Autor: Tomek (---.toya.net.pl)
Data:   2017-12-19 17:40

Dla mnie teraz najistotniejsze (z perspektywy czasu po zaczęciu praktykowania) jest by dla kobiety był najważniejszy Pan Bóg Jezus Chrystus Duch święty Matka Boża. Nie ja. Ja trafiłem na wierząca niepraktykujacą. (Ale praktykować co robimy można i należy zawsze zacząć) Teraz gdybym był wolny szukalbym przyszłej żony w Kościele. Ciężko Ci coś poradzić. Ale są jeszcze nauki przedmałżeńskie a to dla Was chyba będą schody ...

 Re: Jak nawrócić swoją kobietę?
Autor: antonima (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-12-19 19:30

Tomasz_35 i Tomek, a czy Wy w ogóle kochacie "swoje kobiety" (fuj, jak to brzmi)? Jeden dziewczynę, a drugi, jak rozumiem, żonę? Bo przy całej Waszej wzniosłej mowie o nawracaniu, wierze itd., bardzo to kalkulująco brzmi. "Teraz gdybym był wolny szukalbym przyszłej żony w Kościele", ""A mogłem nie wiązać się z tą kobietą" - czy Wy robicie casting na towarzyszkę życia, której odhaczacie z listy kolejne zaliczone cechy, czy spotkaliście kobiety, z którymi z miłości chcecie spędzić resztę życia?

 Re: Jak nawrócić swoją kobietę?
Autor: Tomasz_35 (---.mynet.com.pl)
Data:   2017-12-19 21:36

@Tomek
Ja szukałem sporo na katolickich portalach randkowych (Przeznaczeni, Zapisanisobie), najczęściej się kończyło po jednej randce, bo nie miałem tego "coś".

@Antonima
Małżeństwo Koscielne to decyzja na całe życie. Trzeba podjąć takową z największą starannością. Z Doświadczenia wiem, że z Bogiem łątwiej żyć. Boję się, że jak ja mógłbym mieć zachwianie w wierze na skutek zakretów życia, to nikt mi nie powie, że "Bóg mnie kocha, troszczy się o mnie mimo że ciężko jest" I jak tu rozpoznać wolę Pana Boga. (Modle się do Ducha Świętego)

 Re: Jak nawrócić swoją kobietę?
Autor: orelka (---.merinet.pl)
Data:   2017-12-19 22:24

Chciałąm tylko przypomnieć, że przed ołtarzem ślubuje się MIŁOŚĆ, a nie "ponieważ okazałaś się najlepszą kandydatką" albo "ponieważ nasze podejscie do wiary jest podobne" ani "ponieważ mam nadzieję, że gdy zachwieję się w wierze to będziesz mnie wspierać".

Wspólny światopogląd, wspieranie się w wierze jest bardzo ważne. Ale jeśli nie ma miłości, jeśli pojawiają się wątpliwości, czy się nie będzie żałować, jeśli rozważa się, że "gdybym teraz podejmował decyzję wybrałbym inaczej", jeśli nie ma przekonania, ze się chce z tą osobą być razem, na zawsze ze względu na nią samą, no to nic z tego nie wyjdzie.

"Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym." (1 Kor 13, 2)

 Re: Jak nawrócić swoją kobietę?
Autor: Tomasz_35 (---.mynet.com.pl)
Data:   2017-12-19 22:37

1)
(...)
(Naprawdę nic nie ma o "motylkach w brzuchu") .

----
Zgadza się. Forowicze o motylkach nie piszą. Nie będziemy więc poruszać tutaj tego tematu.

z-ca moderatora
----

2)
Tu nie chodzi o szukanie "kandydatki" , chodzi o to by
mając możliwość wyboru nie zmarnować sobie i komuś życia.

ps Tomasz_35 i Tomek to dwie rózne osoby

 Re: Jak nawrócić swoją kobietę?
Autor: Xxx (---.cable.dynamic.surfer.at)
Data:   2017-12-20 10:00

Tomaszu, nie zawsze z Bogiem łatwiej żyć. Męczennikom np. nie było łatwiej. W codziennym życiu i drobnych decyzjach też nie jest łatwiej.
Nie ma takiej kobiety, z którą będziesz idealnie dopasowany i zawsze będziesz miał od niej wsparcie. Porzuć idealistyczne podejście do małżeństwa typu: „wystarczy znaleźć odpowiednią kandydatkę i po ślubie będziemy żyli długo i szczęśliwie”. Małżeństwo to stałe docieranie się. Im większa bliskość, tym większe tarcie ;)
Codzienne wybaczanie i zaczynanie od nowa.

 Re: Jak nawrócić swoją kobietę?
Autor: Agnieszka (---.163.140.96.ipv4.supernova.orange.pl)
Data:   2020-10-08 18:46

Hej Tomaszu,
Twoja dziewczyna jest agnostyczka nie ateistka.

Bylam w podobnym zwiazku. Ja postawa 'nie wiem czy Bog jest czy go nie ma' 'nie wiem co jest po smierci, nie mam tego rozwiazanego', nie praktykuje. Do tego moja edukacja to reprodukcja czlowieka i embriologia. Zeby pomagac para miec dzieci. I badac jak powstaj zycie. Jestem naukowcem ale odeszlam z uczelni zeby szukac pracy wygodniejszej na zakladanie rodziny. Znam stanowisko kosciola wobec seksualnosci i planowania rodziny.
Poznalam fajnego faceta i juz na pierwszej randce zapytalam go czy jest religijny. On ze tak, nawet bardzo. Zapytalam ze ja nie, czy to mu przeszkadza. On ze nie ma problemu. Z doswiadczenia wiem co czuja i robia ludzie religijni w takiej relacji. Nawracaja.
I czulam sie nawracana i nie akceptowana taka jaka jestem.
Milion rozmow o etyce, postawach zyciowych, wartosciach. Wielkich roznic tu nie bylo. Wg mnie. Wg niego zrobilam przepasc. Ja sie czulam oszukana ze powiedzial ze mu nie przeszkadza. Na splywie kajakowym chcial do kosciola, powiedzialam ok, poczekam, czytalam ksiazke. wyszedl w trakcie mszy zebym chociaz na koncowke przyszla. Nie. Byl zly. Powiedzial ze nie wierzy w milosc. Dla mnie to byl szok.
Potem 'trik', nagla zmiana planow msza wieczorna albo siedzisz w nocy na wiosce w aucie w deszczu albo do kosciola. Poszlam. Nie czulam sie dobrze. 'Pachnie siarka', nie masz duszy, nie masz sumienia. slyszalam dosc czesto wypowiadane lagodnie ale bolalo. Na wakacje do Gruzji pojechalam sama, ne mial paszportu bo jak stal w kolejce to spotkal kolezanke i poszli na objad. Zeby zrobic mu przyjemnosc przywiozlam mu piekna ikone sw Jerzego w zlocie i szlachetnym drewnie i swieczki modlitewne. Powiedzialam ze go akceptuje takim jakim jest i ze nie bede go odwracac od Boga bo wiedze ile to mu daje, a zasady moralne sa ok. Jak mialam problem z mama (chyba jest chora psychicznie bo z nikim nie moze utrzymac rozmowy, krzyczy, obraza sie, potem siedzi sama caly dzien i milczy, wygrzebuje sobie wlosy), czy problemy z tata (za duzo piwa jako reakcja na krzyki z mama) czy problemy z doktoratem (nie zdalam za pierwszym podejsciem) czy zdrowiem (operacja i maly nieszkodliwy guz muzgu) to mi powiedzial ze wszystkie moje problemy wynikaja z tego ze wyrzucilam Boga ze swojego zycia i zamieszkalo w nim zlo. Po kolei rozwiazywalam swoje problemy, zdrowie (nawracajace infekcje po operacji ginekologicznej), zdrowie taty (cukrzyca holesterol, borelioza, z piwem nie moge nic wskurac) z mama (ja przestalam sie odzywac bo jej wyrzywanie sie na mnie zle mi robilo i chodzilam nerwowa roztrzesiona). On byl tylko uchem. Za wiele nie doradzal procz wyprowadz sie i idz do Boga. Nie chcial rozmawiac o tym ze szukam pracy i ze w naszym miescie nie ma ofert z mojej dziedziny. Tylko Bog, i ze mam do niego pretensje. Warczalam na niego zeby sie z tym uspokoil. Zeby nie nawracal. On ma swoje problemy tez z mama, rozwodnik z nastoletnia corka ktora niechetnie chce sie widywac. Narzucil 10 przykazan, kompletna abstynencje seksualna. Szkoda ze nie jak bylam po operacji, to by pomoglo. Bylo zero buzi na dzien dobry, zero przytulen, zero zostawania na noc tylko po to by pobyc razem... Zaczelam miec stany lekowe. Symptomy takie jak przy manipulacji. On byl coraz dalej, byl niemily, spotykalismy sie na spacer 2 razy na miesiac. Nie chcial rozmawiac o zeczach doczesnych, planach, filozofi, itp. Tylko ze o d*** Maryny potrafie i pierdolach. Brak kwiatka na walentynki, urodziny, 5 min rozmowy przez telefon. Tylko chcial o Bogu. Ze nie wyobraza sobie byc tak razem, ze jest nieszczesliwy, ze nie widzi przyszlosci. Zaczelam czytac prawo kanoniczne ze i tak mozna wziac slub bo mam sakramenty. On ze ma potrzebe loczenia sie w zwiazku z Bogiem. Ja tej potrzeby nie rozumialam. Ja sie czulam nie akceptowana taka jaka jestem. Jego rodzina tez nie wyciagala do mnie reki. Tylko jak on mial imieniny i celebrowal sukces zawodowy to ich poznalam. Moi rodzice nie mieli nic przeciwko poznal i dosc dobrze. Nawet na ostatnim spotkaniu tak to zaplanowal ze podprowadzil mnie do kosciola na odpust. Odpuscilam sobie te relacje. Po prostu postaraj sie zrozumiec druga strone, nie licz ze sie nawroci pod twoim wplywem to kwestia indywidualna. Powiedzialam mu ze on do szczescia potrzebuje katoliczki podrozniczki (oboje lubimy podruze na rowerach) ktora zaakceptuje jego rozwod i dziecko. niech jedzie na pielgrzymke i tam wybierze sposrod uczestniczek. Mi mowil ze zaakceptowani rozwodu i dziecka to nic. Dla mnie to bylo duzo. Zwiazek to nie poswiecanie siebie dla partnera. Nie nawracaj. Nie odsuwaj sie od partnerki. Zanim zaczniesz zwiazek pytaj o kwestie dla ciebie istotne, to ze ktos Ci sie podoba i wzajemnie nie oznacza ze bedzicie szczesliwy jesli roznicie sie w kwestiach wiary i swiatopogladowo. On mnie kocha ja jego, on jest nieszczesliwy ze ja nie wierze ja jestem nieakceptowana i nieszczesliwa ze on jest nieszczesliwy. Odeszlam. Tak jest lepiej.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: