Autor: Pluszak (18 l.) (---.play-internet.pl)
Data: 2018-01-17 16:37
Witam, dręczy mnie to pytanie, ale może najpierw trochę nakreślę sytuację. Mam teraz 18 lat. Prawie od zawsze byłem samotny, nie miałem przyjaciół ani znajomych. Trafiłem do patologicznego gimnazjum użyte byłem przysłowiowym kołem ofiarnym. Zawsze byłem dużo bardziej wierzący niż rówieśnicy, którzy w tym gimnazjum bili, palili, pili, nawet kiedyś doszło do gwałtu w szkole. Było mi bardzo ciężko, a te 3 lata znęcania się psychicznego i fizycznego zostawiły piętno na mojej psychice. Nie wierzę w siebie, boję się ludzi, odtrącenia, jak np. ktoś wybuchnie śmiechem na korytarzu to od razu mam jakiś lęk że to że mnie, niew wychodzę z domu. Nie potrafię nawiązywać znajomości i mam lęk przed odrzuceniem przez płeć przeciwną przez co jako prawie jedyny byłem na studniówce sam. Zamknąłem się w sobie i moje ostatnie 6 lat życia spędziłem przed komputerem grając w gry. Na ten moment żyje tylko tym, że przyjdę do domu że szkoły, i włączę komputer. Cały czas życie zawierzałem Bogu, aż wstąpiłem do parafialnej wspólnoty neokatechumenalnej. Nagle w mym życiu zaczęły dziać się cuda. Wyszedłem na prostą, nawet poznałem fajną dziewczynę. Ale nagle po jakimś miesiącu WSZYSTKO runęło. Ona zerwała, w szkole i domu pojawiły się problemy, zbliżającą się matura również nie pomaga. Bardzo ciężko mi tak żyć, nie mam w nikim oparcia. Dręczy mnie ciągła depresja. Od jakiegoś miesiąca modlę się, aby Jezus wyciągnął mnie z tego dołka, albo żeby już mnie zabrał, bo nie chcem.już tak dłużej żyć. Ale jaki jest sens modlitwy skoro Bóg i takvrobi co chce. Ciągle mi coś daje a potem odbiera, a to sprawia cierpienie. Aby ukoić nerwy coraz częściej sięgam po alkochol. Nie wiem co mam robić, czy Bóg obraził się na mnie? Czy mam dalej wierzyć że jego pomoc kiedykolwiek nadejdzie? Nie chce mi się już tego dalej ciągnąć, dlaczego Bóg nie chce mi pomóc?
|
|
