Autor: refleksja (---.eaw.com.pl)
Data: 2019-01-31 16:32
W nawiązaniu do tego, czego się naczytałaś:
Czy wiesz, ze można - stymulując obszary mózgu odpowiedzialne za słyszenie - wywołać słyszenie nieistniejących dźwięków? Czy to oznacza, ze WSZYSTKIE dźwięki, jakie w swoim życiu słyszymy, nie istnieją obiektywnie? Oczywiście nie. Oznacza to jedynie, ze obiektywnie nie istnieją te dźwięki, które są wywoływane SZTUCZNIE (przez drażnienie mózgu).
Naczytałaś się rożnych rzeczy. Czy pomyślałaś w trakcie czytania, ze to w istocie wspaniałe, ze Bóg tak wyposażył nasze mózgi, że możemy odbierać Jego istnienie? A że jakiś badacz stymuluje właśnie ten obszar mózgu, który w założeniu ma nam pomagać wyczuwać obecność Boga - i wywołuje tym samym chwilowe sztuczne wrażenie obecności Boga (tak jak badacz, stymulujący obszary odpowiedzialne za słyszenie; wywołuje sztuczne dźwięki bez obiektywnego podłoża); to na prawdę nie jest nic dziwnego. I nie zaprzecza wierze! Wręcz przeciwnie... otwiera wierze drzwi.
Oczywiście, jeśli badacz nie ma wiary, to uzna ze Boga nie ma - tak, jak każdy inny Kowalski, który nie ma wiary. Badania jednak nie potwierdzają tezy o istnieniu bądź nieistnieniu Boga. Jedyny wniosek, jaki można wyciągnąć z tych badan to to, ze pewien określony obszar mózgu, jest zaangażowany podczas doświadczenia religijnego - tak jak pewien inny obszar mózgu jest zaangażowany w procesie widzenia, inny - słyszenia; inny - formułowania myśli - itp.
I nikt nie powątpiewa, ze to, co - np. - słyszy (tykanie zegara, szum ulicy, rozmowy, śpiew ptaków) naprawdę istnieje.
I jeszcze wątek osobisty. Moja babcia w ostatnich latach swojego życia miała bardzo zniszczony mózg. Nie mówiła, tylko krzyczała nieskładne dźwięki, nie było z nią kontaktu.
Ciało - w tym mózg - jest pośrednikiem w kontaktowaniu się duszy ze światem podczas życia na ziemi. Ale czasem mózg zostaje zniszczony przez wylew albo niedokrwienie - i staje się jakby wiezieniem dla duszy. Dusza chciałaby się komunikować z otoczeniem, ale - zamknięta w zniszczonym ciele - nie może tego uczynić. Może tylko czekać na śmierć i ostateczne wyzwolenie z ciała.
Moja babcia, kiedy umarła, dala mi - za Bożym pozwoleniem - konkretne znaki swojej obecności i miłości do mnie. Nie mogłam komunikować się z babcią za jej życia, bo miała zniszczony mózg. Ale po śmierci była już wolna...
Podsumowując tę część: mózg na pewno nie jest doskonałym narzędziem poznawania i wyczuwania Boga, ale okazuje się czasem całkiem przydatny w komunikacji z Bogiem... trzeba jednak pamiętać, że to nie wszystko. Bóg jest o wiele większy, niż nasze mózgi mogą pojąć czy poczuć.
"Teraz widzimy jakby w zwierciadle niejasno, wtedy zaś zobaczymy twarzą w twarz" (1 Kor. 13, 12a).
Nie można więc mówić z drugiej strony, że jeśli Boga na tej ziemi nie czujemy, to on nie działa. Moja babcia w ostatnich latach życia nie odbierała naszej obecności, bo nie mogła - co nie znaczy, że przy niej nie byliśmy. Istnieliśmy, choć babcia najprawdopodobniej - z racji zniszczonego mózgu, który stał się murem dla jej poznawania rzeczywistości - nie odbierała naszego istnienia.
Bóg też istnieje i działa, nawet jeśli Go nie czujemy.
Mózg czasem szwankuje. A my wierzymy mimo to.
I drugi wątek, który poruszasz - podobieństwo między religiami. Można je wyjaśnić bądź tym, ze Bóg dociera do ludzi na rożne sposoby i w różnym stopniu i czasie - na miarę ich otwartości na objawienie... bądź tym, ze zły duch (tworząc fałszywe duchowości) przybiera postać anioła światłości i małpuje Boga. Bazuje przy tym na naturalnym u człowieka dążeniu do poszukiwania Boga.
Nierzadko tak się dzieje. Mistycy też o tym piszą.
Zły duch od początku chciał być bogiem. Kieruje nim ogromna pycha, oraz złośliwa chęć tworzenia podziałów międzyludzkich (rożne religie), a także kłamstwo (fałszywe duchowości). W Piśmie Świętym nazywany jest wprost ojcem kłamstwa.
Warto jednak skupić się na różnicach między religiami. A te są spore! W innych religiach to człowiek mozolnie odkrywał Boga. W chrześcijaństwie to Bóg objawił się człowiekowi.
Polecam też artykuł: (klik).
|
|