Autor: Marek (---.global.tygrys.net)
Data: 2019-03-05 11:43
Witaj
Myślę, że masz niewątpliwy problem ze skrupulantyzmem. Jako dawny skrupulant, chcę Ci powiedzieć parę rzeczy:
1
Nadmierne skupianie się na tym "czy na pewno", "czy wszystko wyznałam" itd. Jest bardzo niebezpieczne - bo skłonność ta prezentuje się jako "gorliwość" (czyli jako coś dobrego), gdy tymczasem jest czymś nadzwyczaj rujnującym dla życia chrześcijańskiego
Łatwo to sprawdzić: na pewno sama widzisz, że skrupuły odsuwają Cię od relacji z Bogiem, a nie przybliżają do Niego.
Tak więc pierwsza rada: NIGDY NIE MYŚL, ŻE SKRUPUŁY TO COŚ DOBREGO, ŻE WYNIKAJĄ Z TWOJEGO CHRZEŚCIJAŃSTWA
(przepraszam za wielkie litery - forum pomocy niestety nie dopuszcza pogrubiania)
Samo to, że skrupuły utrudniają Ci życie sakramentalne (np. pójście do spowiedzi) obnaża ich naturę i pokazuje, że właściwą drogą jest ich odrzucenie
2
Wyspowiadałaś się i to zostało wybaczone. Nie kwestionuj Miłosierdzia Bożego "księgowym" podejściem do Sakramentu Pokuty. Chciałaś przebaczenia, więc je otrzymałaś. Koniec, kropka.
Zajmij się swoimi bieżącymi, aktualnymi przywarami - bo te są dla Ciebie niebezpieczne, a nie te odpuszczone (bo, nawet jak o nich zapomniałaś, to one SĄ odpuszczone).
Skrupuły to narzędzie szatana, które sprawia, że nie jesteś w stanie pracować nad teraźniejszością, nad swoją aktulną formacją.
Czyli druga rada: ZWRÓĆ UWAGĘ NA TWOJE AKTUALNE GRZECHY. Przeszłe, zostaw przeszłości
3
Kolejna sprawa - natręctwa bazują na fałszywym obrazie Boga (jako surowego sędziego - śledczego itd., kogoś kto tylko patrzy czy czemuś przy spowiedzi nie uchybiłaś) Może pomóc zgłębianie i kontemplowanie Miłości i miłosierdzia Boga (tego, że umarł po to, by dać możliwość zbawienia każdemu nas).
Czyli rada trzecia: POSTARAJ SIĘ POZNAĆ MIŁOSIERNEGO BOGA, KTÓRY ZROBI WSZYSTKO, BY TYLKO CI POMÓC - I ODRZUĆ TĘ SUROWĄ KARYKATURĘ, KTÓRĄ MASZ ZA "OBRAZ BOGA" OBECNIE
Pomocą może być dobry, rozumiejący sprawy skrupulanctwa spowiednik. Najlepiej stały.
4
Ciesz się Panem w Eucharystii już od teraz. Od dziś, ajpóxniej od jutra. Przylgnij do Niego - nie jako do "Księgowego grzechów" lecz do Kogoś, kto tak pragnie Twojego zbawienia, że umarł za Ciebie. Myślisz, że PO CZYMŚ TAKIM będzie miał pretensje za coś, czego nie powiedziałaś bo zapomniałaś, czy nie pomyślałaś że należy powiedzieć?
Rada czwarta: CIESZ SIĘ BOGIEM, ZAMIAST SIĘ GO OBAWIAĆ
5
Ważne: nie myśl o natręctwach. Nie rozumuj, nie "próbuj sobie wytłumaczyć", nie "szukaj argumentów by się przekonać" że aktualne natręctwo jest głupotą.
Zapewniam Cię - nawet jeśli sobie to wytłumaczysz, pojawi się następne. Myślenie o natręctwach, "walka z nimi" jest ich siłą.
Co zatem należy zrobić? Coś bardzo trudnego, o czym mówi rada piąta: ZLEKCEWAŻ NATRĘCTWA. Przychodzą - przyjmij, że nie są od Boga ani nie są "Twoje". Nie walcz z nimi - "puszczaj je bokiem" nie myśląc o nich, nie rozważając - po prostu odrzucaj.
To według mnie jedyny sposób, by po jakims czasie zaczęły się zmniejszać. To jest bardzo podobne do walki z nałogiem - jeszcze nie raz Cię prawdopodobnie "dopadną" - ale zawsze wracaj do lekceważenia ich.
Mi się udało - Tobie też się uda.
6
Aha, jeszcze jedna sprawa, tym razem prosta: NIE DRAMATYZUJ. Nie przeceniaj swojej sytuacji - miliony ludzi w mniejszym czy większym stopniu miało podobny problem. Setki tysięcy, a może miliony go mają w tej chwili. To dość powszechne. I choć jest przykre, nie ma powodów do dramatyzmu. Wyjdziesz z tego i zobaczysz, że będziesz się jeszcze z tego śmiała.
Życzę Ci powodzenia. Zwalcz skrupuły podczas tego Wielkiego Postu. Zacznij od razu.
Postanowienie ich lekceważenia i prowadzenia regularnego życia sakramentalnego będzie prawdopodobnie najcięższym postanowieniem wielkopostnym, jakie kiedykolwiek podjęłaś.
Były skrupulant
Marek
|
|