Autor: Alina (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2019-03-17 21:06
1. Sakrament pojednania nie jest czynnością magiczną, lecz spotkaniem z miłosiernym Chrystusem, który przebacza grzechy. To, co będzie po spowiedzi zależy w znacznej mierze od postawy osoby, która przychodzi pojednać się z Bogiem. Od tego, jak silną ma motywację do poprawy, jakie ma nastawienie do swoich grzechów. Pan Bóg, zazwyczaj, wszystkiego za nas nie rozwiąże. Daje nam łaskę, ale my musimy chcieć z nią współpracować. To prawda, że z różnych nałogów wychodzą również osoby niewierzące. Ale ważna jest też motywacja, z jaką przychodzimy do spowiedzi. Co chcemy uzyskać? Czy chcemy otrzymać tylko uwolnienie z nałogów, które nas dręczą, czy też pragniemy doświadczyć miłości Boga. Człowiek, który doświadczył Jego miłości, nie chce ranić Osoby, którą kocha. Wychodzenie z grzechu, z nałogu, nabiera nowej perspektywy. Staje się próbą odpowiedzenia na miłość Boga. Wychodzenie z uzależnień to długa droga, ale każde choćby najmniejsze zwycięstwo w walce z nałogiem jest ważne. Warto skupiać się na tych drobnych krokach, które można poczynić. Nie będziemy nigdy idealni. Jeszcze wielokrotnie upadniemy w walce z grzechem. Ale dobrze jest chcieć się podnieść z każdego upadku. Celem sakramentu pokuty nie jest bezgrzeszność, ale odkrycie miłości, jaką Bóg nas obdarowuje i odpowiadanie na nią.
Może warto by było na nowo odkryć sakrament spowiedzi?
2. To prawda, że zachowanie czystości przedmałżeńskiej nie stanowi gwarancji trwałości małżeństwa. Dlaczego jednak warto ją zachować? Czas przed zawarciem małżeństwa służy dobremu poznaniu partnerów. To czas na poznawanie siebie nawzajem, na budowanie więzi psychicznej, zaangażowania. Rozpoczynanie współżycia seksualnego zanim nastąpi zbudowanie głębokiej relacji jest pójściem drogą na skróty. To także pierwsza próba wierności i nauka odraczania gratyfikacji. Są badania (przepraszam, w tej chwili nie mam czasu, żeby szukać konkretnych publikacji), które pokazują, że małżeństwa, które są praktykujące, rzadziej się rozpadają.
3. W Twoich pytaniach pojawiają się próby poszukiwania odpowiedzi zero-jedynkowych. Oczekujesz, że osoby wierzące będą idealne, lepsze niż niewierzący.
Rozumiem to. Twoje doświadczenia pokazały jednak, że ludzie wierzący idealni nie są. Zostałaś przez nich skrzywdzona. Niestety wiele osób wierzących nie jest prawdziwie wierząca. Chciałoby się rzec, że są oni czasem praktykujący, a niewierzący.
W Twoim liście wyczuwam tęsknotę za autentyczną wiarą, która będzie przekładała się na Twoje życie. To cenne i piękne, choć być może ukryte pod wątpliwościami, zranieniami.
Jeśli doczytałaś mój wpis do końca ;-) to chciałbym Cię zachęcić do przeczytania książki, która pokaże Ci inne spojrzenie na to, czym jest chrześcijaństwo, czym jest prawdziwa wiara, a nie tylko taka, zewnętrznie praktykowana. Ta książka to "Chrześcijaństwo ponownie odkrywane" Alfreda Cholewińskiego. Bardzo zachęcam do tej lektury.
|
|