Autor: Katarzyna (---.centertel.pl)
Data: 2019-06-12 13:04
Witam,
jesteśmy młodym małżeństwem z parotygodniowym stażem. Bardzo duchowo przeżywaliśmy narzeczeństwo, z seksem czekaliśmy do ślubu. Także czas po ślubie miał być tym wspólnie spędzonym "magicznym" czasem młodego małżeństwa. Niestety dzień po ślubie zmarł tragicznie brat męża, który był świadkiem na weselu. Tydzień po weselu było organizowanie pogrzebu, prokurator, policja i ból, wiadomo. Teraz nastały kolejne tygodnie i kompletnie nie wiem jak pogodzić ze sobą radość ze ślubu i jego przeżywanie i jednocześnie żałobę męża, swoją i teściowej (mąż stara się jej jak najbardziej pomóc). Na ile możemy się cieszyć ślubem? Wiadomo, że nie będzie nam dany beztroski czas po ślubie, poznawania siebie itd. (okoliczności nie sprzyjają też podjęciu współżycia). I mam w sobie trochę żalu, że nie ma tego radosnego wspaniałego czasu dla nas. Nie wiem czy możemy sobie w ogóle na niego pozwolić (mąż znosi to całkiem dobrze, bardzo wierzy w Pana Boga, w to że tak miało być itp.), ale czy nam w ogóle wypada radośnie przeżywać ten czas nawet jeśli mąż dobrze sobie radzi? Czy mamy odczekać parę miesięcy i dopiero wtedy się tym cieszyć? Ale czy tak się da? Odłożyć to? Jak widać jestem zupełnie rozbita co o tym myśleć i jak do tego podejść. Oprócz szwagra straciłam też radość z bycia świeżo upieczoną żoną.
|
|