Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data: 2020-10-08 13:55
"Poza tym jak radzili sobie ludzie przed latami gdy nie było takiej możliwość pracy z psychologiem?"
Moim zdaniem albo pomagał im ktoś doświadczony, taki przewodnik o dużej mądrości życiowej, dużym doświadczeniu i umiejętności przekazania (w perspektywie religijnej: także formator, spowiednik, kierownik duchowy, formalny albo nie), albo raczej... sobie z tym często wcale nie radzili.
Uwaga, nie mylić zadań spowiednika z terapeutą.
Książka czy audiobook nie wystarczy.
Człowiek potrzebuje "lustra", spojrzenia z zewnątrz, słuchacza i rozmówcy, sam sobie nie starcza. Jesteśmy społeczni. Dziecko się samo, bez kontaktów społecznych, nie rozwinie i nie wychowa. Nie ma szans, nie ma mowy. Dosłownie też, mówić ludzkim językiem izolowane od innych nie będzie.
Nie wierzę w to, że zupełnie samemu, bez przegadania, bez dzielenia się, bez wskazówek i bez weryfikacji w kontakcie można przepracować wszelkie problemy psychiczne.
Tym, którzy zechcą może pomyśleć "na pewno sam Pan Bóg wystarczy", powiem z góry: absolutnie nie wierzę, że to reguła. Może jakiś wyjątek na prawach niemal cudu. Generalnie jesteśmy stworzeni do wspólnoty, do relacji. To, co się komu indywidualnie najszczerzej wydaje, wymaga dystansu, wiedzy, obiektywizacji.
Czego świetnym dowodem bywa to forum.
|
|