Autor: sini (---.146.6.141.mobile.internet.t-mobile.pl)
Data: 2024-04-17 22:37
Kubo, jest takie powiedzenie: "nie jesteśmy zupą pomidorową, aby wszyscy nas lubili" :) Z drugiej strony, mierzyłam się z tym, że nie byłam szczególnie lubiana. Z biegiem czasu odkryłam, że to jest w bardzo dużej korelacji z samoakceptacją. Jeśli sam siebie zaakceptujesz, dasz też innym wolność do tego, że nie każdy musi Ciebie lubić. To długa praca, ale z Bogiem przejdziesz przez to :)
Druga sprawa, która mi się nasunęła to stawianie granic. To niełatwe, ale warto spróbować. Jeśli ktoś jakimś zachowaniem sprawia Ci przykrość - powiedz mu to wprost. Może nie jest świadomy. A jeżeli jest lub Ciebie wyśmieje, cóż, prawdopodobnie ta osoba ma niepoukładane w systemie wartości - najlepiej wtenczas samemu nie szukać takiego towarzystwa. Oczywiście relacje są dużo bardziej skomplikowane, natomiast samo mówienie "stop", kiedy jest Ci źle - musi wybrzmieć.
Kubo, napisałeś, że wszyscy się z Ciebie wyśmiewają - czy na pewno to prawda, że "wszyscy"? Może są jakieś życzliwe osoby? Skup się na nich - może postaraj się lepiej z nimi poznać, czasem pożartować, trochę opowiedzieć o sobie. Jeżeli natomiast jest tak, że relacje w pracy ocierają się o przemoc - warto pomyśleć nad zmianą pracy.
I jeszcze najważniejsza kwestia: najbardziej kluczową relacją w naszym życiu jest relacja z Bogiem (samo przykazanie miłości o tym pośrednio mówi). Dla Boga jesteś wspaniałym stworzeniem. Wymyślił Ciebie z Twoimi zaletami i słabościami, one czynią Ciebie wyjątkowym. Owszem, zalety są bardziej pożądane, ale każdy człowiek ma jakieś słabości - nie ma lepszych i gorszych. Ten zestaw, który Ty otrzymałeś, jest niezbędny dla Twojej ścieżki życiowej. Nasze wady niekiedy uczą nas pokory; tego, że nie jesteśmy (i nie musimy) być idealni. Jesteśmy tylko ludźmi:) Czyli podsumowując, w tej najważniejszej relacji swojego życia "jesteś kimś", ponieważ Bóg Cię kocha :)
Ludzi obok mamy szanować i dobrze traktować, ale nie możemy brać ich za wyrocznie swojej wartości. Nawet gdyby prawdą było, że"społeczeństwo nie lubi takich jednostek jak ja" - nad tym społeczeństwem jest Bóg. To, że powołał Ciebie do życia znaczy, że wiedział co robi :) a ludziom nic do tego :)
Ale tak z drugiej strony, nie możemy też tak generalizować, że "wszyscy ludzie są źli i wszyscy ludzie mnie nie chcą", o czym napomniałam już wcześniej :) Sam siebie tylko takim nastawieniem zdołujesz, a chociaż takie myśli są kuszące w pewnych momentach życia, mogą dawać bramę do jeszcze przykrzejszych rozważań. Uważaj na to, naprawdę.
Natomiast co do pytania - jak się zmienić. Może zamiast tego "pytania", podjąłbyś wyzwanie? ;) Brzmi ono: pozwolić Duchowi Świętemu działać we mnie. Jak? Sam zapytaj Boga o to (dosłownie - w modlitwie - w najprostszych słowach). Z mojej strony mogę polecić: regularną lekturę Pisma Świętego, pozostawanie w stanie łaski uświęcającej, częstą Eucharystię, adorację Najświętszego Sakramentu i Różaniec (może nawet warto podjąć w ww. intencji Nowennę Pompejańską). Bardzo fajny i pomocny jest "Zeszyt walki duchowej" od Teobankologii (można pobrać w PDFie). Dedykowany jest na czas Wielkiego Postu, ale spokojnie można z niego korzystać też w innych częściach roku :)
Teraz pytanie: dlaczego zamiast się zmieniać, podejmować takie wyzwanie? Bóg najlepiej wie, co jest dla nas najlepsze i jak nas pokierować. Pozwalając mu na to, prawdopodobnie się zmienimy, ale w taki sposób, jaki być może jest Mu miły. Bóg najlepiej zna nasze wnętrze, naszą historię - będzie wiedział jak na Ciebie wpłynąć, aby zainicjować pewne zmiany czy decyzje (podkreślam: te naprawdę potrzebne). Postawi odpowiednich ludzi w naszym życiu. Niekoniecznie zawsze będzie łatwo, ale będzie warto :)
Kubo, niech Ci Bóg błogosławi :)
|
|