logo
Wtorek, 30 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Na czym polega miłość nieprzyjaciół?
Autor: Marzena ()
Data:   2002-04-15 21:18

Z tego co się dowiadywałam to chodzi min. o modlitwę za nich. Ale poza tym-jak się do wrogów ustosunkować. Wiadomo, za wieloma ludźmi się nie przepada- jak do nich się odnosić. czy katolik musi być do wszystkich miły i uprzejmy? Czy ktoś może to dokładniej wyjanić. Dziękuję.

 Re: Na czym polega miłość nieprzyjaciół?
Autor: Iza-Mycha ()
Data:   2002-04-16 12:31

Widzisz, Marzenko,
katolik to ktos zakochany w Jezusie, a wiesz, jak zachowuja sie zakochani. Sa radosni, mogliby wrzeszczec na cale gardlo o swoim szczesciu, chcieliby wszystkich uszczesliwic.Nawet nieprzyjaciol.
Sekret tkwi w dostrzeganiu oblicza Boga w drugim czlowieku. Jesli uswiadomisz sobie, ze w kazdy czlowiek jest stworzony na Jego obraz i podobienstwo Rdz 1, 27, jesli przypomnisz sobie, co On powiedzial "cokolwiek uczyniliscie braciom moim najmniejszym, Mniescie uczynili" Mt 25, 40, bedzie Ci duzo latwiej kochac nieprzyjaciol.
Co to znaczy kochac? Chciec dobra tej osoby. Modlic sie o ich zbawienie i laski doczesne. Przebaczac, przebaczac, przebaczac...

 Re: Na czym polega miłość nieprzyjaciół?
Autor: Tadeusz (213.25.39.---)
Data:   2002-04-17 10:16

Trudno od razu kochać bliźniego, który może wyrządził zbyt wiele krzywdy. Nie, Pan Jezus tego od razu nie wymaga. To kres doskonałości. Na początku trzeba starać się nie nienawidzić. Później trzeba pozbyć się niechęci. Temu pozbywaniu się niechęci winno sprzyjać i sprzyja przełamywanie się - zawsze wtedy, gdy możemy spotkać, mamy taką sposobność i spotykamy tę osobę, czy te osoby. Nie trzeba wtedy uciekać od spotkań, nawet wtedy, gdy mogą być trudne, bo to ucieczka przed tym, co Bóg określa jako miłość nieprzyjaciół. Trzeba się ze wszech sił starać, a reszty Bóg dopełni.

Im większa w tym trudność, tym bardziej trzeba wspierać się modlitwą. Z czasem pojawi się przebaczenie, którego owocem będzie brak niechęci, a nawet przyjazne zrozumienie drugiej osoby, po to by dalej pomagać jej w wyjściu na światło Boże i zmianie jej charakteru. Ci, co potrafią zaraz przebaczać, ci poznają jak wiele pomaga bliźniemu to przebaczenie. Niekiedy od razu rozpoznaje on swój błąd i prosi o wybaczenie. A jeżeli nawet nie poprosi, to rozpoznamy, że on go zrozumiał i będzie się starał na przyszłość nie powtarzać.

Tu w tym kontekście trzeba posłuchać niezwykłej mądrości Ojca Seweryna Lubeckiego, franciszkanina z Ziemi Świętej.

Myślę, że całą wypowiedź warto tu zamieścić przez wzgląd na nieustającą potrzebę ciągłego przebaczania.


Wypowiedź ojca Seweryna Lubeckiego, franciszkanina z Betlejem, w czasie Mszy św. w sanktuarium św. Kazimierza w Krakowie o pokój w Ziemi Świętej.

„Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pozdrawia was ojciec Seweryn Lubecki z Betlejem, z Bazyliki Bożego Narodzenia, z klasztoru Ojców Franciszkanów. Pragnę pozdrowić wszystkich franciszkanów i wiernych, braci i siostry, którzy zgromadzili się w tylu świątyniach franciszkańskich, w świątyni Świętego Kazimierza na ulicy Reformackiej, w wielu innych kościołach w Polsce i wokół Radia Maryja, ażeby dzisiaj, w tej chwili, modlić się w intencji braci i sióstr zamkniętych w Bazylice Bożego Narodzenia. Ażeby modlić się o pokój w całej Ziemi Świętej.
Drodzy współbracia franciszkanie, drodzy bracia i siostry w Chrystusie. Bądźcie pewni, że cała wspólnota franciszkańska, siostry zakonne, została poinformowana o tej inicjatywie Komisariatu Ziemi Świętej i naszych franciszkańskich klasztorów, i tylu innych kościołów. Wszyscy wiemy, że modlicie się w naszej intencji, że otaczacie nas waszym uczuciem, waszą modlitwą, waszym wsparciem. Wasza modlitwa, wasza ofiara, zwłaszcza ludzi cierpiących, chorych, niedołężnych, starszych, jest dla nas wielkim skarbem, rzeczą bezcenną. To prawda, że potrzeba nam w tej chwili pożywienia, potrzeba nam wody, potrzeba nam elektryczności. I o to ciągle zwracamy się do kompetentnych władz. Ale jeszcze bardziej potrzeba nam wsparcia i pokarmu duchowego. Potrzeba nam waszej modlitwy, waszego trwania. Jak uczniowie po zmartwychwstaniu Chrystusa trwali wraz z Maryją w Wieczerniku na modlitwie, tak i wy dzisiaj gromadzicie się, aby się modlić w tej konkretnej, jakże specyficznej intencji.
Sytuacja, która wytworzyła się na terenie Bazyliki Bożego Narodzenia i na terenie naszego franciszkańskiego kościoła, jak również na terenie klasztoru Greków prawosławnych i Ormian prawosławnych, którzy wraz z franciszkanami posługują przy Bazylice Bożego Narodzenia, jest bardzo trudna. Naprawdę, nikt nie mógł przewidzieć tego, co się stanie, i tego, co się aktualnie dzieje. Są to rzeczy, które naprawdę przechodzą ludzkie pojęcie. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu przez bramę naszego klasztoru, przez drzwi prowadzące do Bazyliki Bożego Narodzenia [przeszedł Ojciec Święty Jan Paweł II - dop. red.] - wszyscy, którzy tutaj byli, znają te małe charakterystyczne drzwi, które prowadzą do wnętrza jednego z najświętszych miejsc dla chrześcijan. Dziś te drzwi są zamknięte. Minęły dwie niedziele bez Mszy Świętej, bez bicia dzwonów, bez Eucharystii, bez wiernych, którzy w każdą niedzielę tłumami przychodzili do tego miejsca, do tej parafii, zarówno do nas, do franciszkanów, do katolików, jak i do Greków prawosławnych, jak i do Ormian, ażeby się modlić, ażeby sprawować Eucharystię, Liturgię na miejscu Bożego Narodzenia. Dziś jest to niemożliwe, bramy bazyliki, bramy naszego klasztoru są zamknięte. Są otoczone przez wojsko, nikt tutaj nie może wejść. To bolesne, to smutne. Jednakże jest rzeczą bardzo ważną, siostry i bracia, aby żaden z nas, żadna z nas, tutaj zamkniętych w Bazylice Narodzenia, w naszym klasztorze, aby żaden z was, aby żadna z was, którzy się modlicie w Ojczyźnie, w Polsce, nie żywił w tym momencie do nikogo, ani do żyda, ani do muzułmanina, żadnej urazy. Wszyscy pragniemy pokoju, wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Boga.
Siostry i bracia. Wokół tej bazyliki, wokół tego świętego miejsca, gdzie Pan Jezus - niewinne dziecko - przyszedł na świat, zgromadziły się może po raz pierwszy trzy wielkie religie modlące się do tego samego, jedynego Boga. Chrześcijanie i muzułmanie, żydzi. Smutny to obraz, bolesny to obraz. Dzieci jednego Ojca, dzieci jednego Boga są podzielone. Dzieli je mur nienawiści, dzieli je przepaść zaślepienia. Nikt nie potrafi spojrzeć
dalej poza własne interesy. Mogę powiedzieć, że my, bracia i siostry franciszkanie, Grecy, Ormianie jako chrześcijanie staramy się w jakiś sposób, na ile to możliwe, tę przepaść, te dwa mury połączyć i stanąć pośrodku. Powiedzieć i muzułmanom, i żydom, i Palestyńczykom, i Izraelczykom: pokój jest możliwy, pojednanie jest możliwe. Nie ma sytuacji bez wyjścia. Bóg Ojciec, w którego wierzymy, który jest Ojcem nas wszystkich, wzywa nas każdego dnia do zapomnienia uraz, do przebaczenia, do pojednania, do pokoju.
Dzisiejsza Ewangelia pokazuje uczniów zastraszonych, którzy uciekają z Jerozolimy do Emaus. Jest piękna i jednocześnie tak bardzo oddająca cały dramat tego wydarzenia. Serca tych braci i sióstr, którzy są tutaj zamknięci, w Bazylice Bożego Narodzenia, po dwóch tygodniach oblężenia są przerażone i zatrwożone. Być może, gdzieś w głębi serca niejednego, niejednej z nas rodzi się myśl, aby stąd uciec, aby to wszystko zostawić. Przychodzi jednak do nas Chrystus, objaśnia nam Pismo Święte i na Eucharystii podczas łamania chleba, dzielenia się tym chlebem mówi nam: "Ja jestem z wami, nie bójcie się". I nasze serca z powrotem zaczynają płonąć tym ogniem, który płonie, kiedy On, Jezus Chrystus wyjaśnia nam Pismo Święte, kiedy podaje nam chleb, który jest Jego Ciałem.
W imieniu wszystkich braci i wszystkich sióstr, w imieniu Palestyńczyków i Izraelczyków, w imieniu żydów i muzułmanów, w imieniu chrześcijan, katolików, Greków prawosławnych, Ormian prawosławnych, pragnę podziękować za ten gest modlitwy, za tę jedność, za tę chrześcijańską solidarność z cierpiącym Kościołem w Ziemi Świętej. Jesteśmy wam wdzięczni, że w tych trudnych chwilach nas nie opuszczacie, że daliście nam dar największy, najcenniejszy - dar waszej modlitwy, dar waszych serc. Niech Bóg wam błogosławi, niech Matka Najświętsza każdą, każdego z was ma pod swoją opieką matczyną. Stąd, z miejsca Bożego Narodzenia, siostry i bracia, w imieniu nas wszystkich przesyłam wam najszczersze, najserdeczniejsze, najprawdziwsze pozdrowienia. I jeszcze uśmiech niewinnego, kochanego Dzieciątka Jezus, które nadal tutaj czeka. Bóg zapłać. Szczęść Boże.
Serdeczne Bóg zapłać, które płynie z serca wszystkich braci i sióstr. Jesteśmy głęboko wzruszeni tą inicjatywą modlitwy, tą wielką krucjatą modlitwy. To najlepsza krucjata, jaką znała historia. Wierzymy w jej skuteczność, wierzymy, że Pan Bóg nas ocali, że Pan Bóg wybawi nas z tej chwili udręki. I że dzięki waszej modlitwie, modlitwie płynącej z całego świata, będziemy się mogli razem spotkać, czy to w kościele Ojców Franciszkanów w Krakowie, czy gdziekolwiek indziej, czy poprzez Radio Maryja, żeby patrząc sobie w oczy, twarzą w twarz, modlić się. Tutaj, z tego miejsca, gdzie narodził się Jezus Chrystus, chcemy wam wszystkim podziękować i pozdrowić was wszystkich franciszkańskim pozdrowieniem: pokój i dobro.
Pamiętajcie, módlcie się w intencji wszystkich, żydów, muzułmanów i chrześcijan. Nie dzielcie ludzkości, niech będzie jedną wielką rodziną w Jezusie Chrystusie i w jednym Ojcu. Szczęść wam Boże i Bóg zapłać.”

Pozdrawiam.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: