Autor: Syn20 (---.devs.futuro.pl)
Data: 2005-05-15 15:49
"Czcij ojca swego i matkę swoją" brzmi IV przykazanie, ale przestrzeganie go sprawia mi wielką trudność. Jak mogę czcić swojego ojca skoro nawet szanowanie go przychodzi mi czasem z trudem? Jak mam czcić kogoś kto nie okazuje szacunku swojej teściowej, odnosi się do wszystkich z góry, narzuca mamie swoje zdanie i krytykuje jej pomysły jako nierozsądne, a wszelką krytykę jego pomysłów ze strony mamy nazywa podważaniem jego autorytetu? Wiele razy muszę stawać w obronie mamy, żeby nie dała się po prostu "zakrzyczeć" (nie chodzi o to, że ojciec krzyczy, ale o to, że lubi się rządzić, a mama ma uległy charakter i zazwyczaj mu ustępuje, choć racja jest po jej stronie), a wtedy ojciec mówi mi żebym się nie wtrącał. Mam się nie wtrącać, czy pozwolić żeby ojcec nadal rządził mamą jak mu się podoba? Moją mamę bardzo szanuję, zawsze była dla mnie i mojego rodzeństwa dobra, miała do mnie zupełnie przeciwne podejście niż ojciec i zaowocowało to tym, że mamę bardzo kocham i jesteśmy dla siebie jak przyjaciele - swoim spokojnym podejściem osiągnęła to co ojciec chciał osiągnąć pokazywaniem swojej wyższości. Ojciec nigdy nie przyznaje się do błędu, twierdzi że to jakie mam do niego podejście to oczywiście nie jego wina, ale tego że mama mi na zbyt dużo pozwala i wielu innych rzeczy - ale oczywiście nie jego. No bo przecież, to nie może wynikać z tego, że dla niego zupełnie normalne jest wyzywanie dzieci od gnid i gnojków, z próbowania pokazania swojej wyższości poprzez poniżanie mnie, z szantażowania (jak go o coś proszę a on każe mi iść precz to jest ok, ale jak ja nie zrobię czegoś o co on prosi, to zaraz grozi, że mi coś zabierze, odłączy prąd itd.), podejścia w stylu "rób tak jak mówię, a nie tak jak robię", z tego że sprawia mu wielką satysfakcje denerwowanie mnie, a potem karanie mnie za to że pyskuję, z krytykowania wszystkiego co lubię i czym się zajmuję... I jak mam szanować ojca? Nawet jak się staram wytrzymać, to zazwyczaj nic z tego nie wychodzi, bo prośby o to żeby mnie nie denerwował tylko go zachęcają do tego :\ Z utęsknieniem czekam na czas gdy skończę studia, zdobędę pracę oraz własne mieszkanie i będę mógł się wyprowadzić. Póki co jednak zachowanie ojca jest jedną z głównych przyczyn przez które nie mogę przystępować do komunii i muszę często się spowiadać. I co ja mam zrobić w takiej sytuacji?
PS: Próby normalnej rozmowy też spełzły na niczym, bo "gnojek nie będzie go pouczał o wychowaniu dzieci"...
|
|