logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Komu temat separacji nie jest obcy?
Autor: agnieszka (62.29.138.---)
Data:   2005-11-30 14:09

Nie iem, czy ktoś to przeczyta, ale mając taką nadzieję zwreacam sie z pytaniem o separację. Mój mąż od dwóch lat mieszka z inna kobietą.Odszedł pozostawiając mnie z trójką dzieci. Kocham go, jest moim mężem, mam serce otwarte na przebaczenie. On jednak nie bierze nawet pod uwagę możliwości powrotu (mówi, że różni nas światopogląd i jest to dla niego nie do przeskoczenia).Jego partnerka spodziewa sie dziecka.Separacja mnie samej nie jest potrzebna,ale jej orzeczenie daje konkretne przywileje w życiu społecznym.Poza tym "doradcy" podpowiadają, że może on się obudzi po takim zdecydowanym kroku.....
Mam milion wątpliwości. Proszę o kontakt z kimś, komu ten temat nie jest obcy. Potrzebuję rozmowy.

 Re: Komu temat separacji nie jest obcy?
Autor: madziuś (80.50.36.---)
Data:   2005-11-30 18:46

Droga Agnieszko,
Nie za bardzo rozumiem komu zależy na tej separacji? kto jej chce? czy on za wzgledu na swoja partnerkę, czy ona wymusza to na nim?
Na pewno trzeba się nieustannie modlić o poruszenie jego serca- to od strony duchowej. A w praktyce-dobrze by było ciągle przypominać mu o rodzinie, szczególnie o dzieciach, jeśli je kocha, to może przeważyc w jego decyzji. Uważam, że zgoda na separację już całkowicie "uwolni" go od rodziny i nie bedzie miał juz formalnej więzi z Wami.
Mój chłopak miał podobna sytuacje w rodzinie, lecz zaniechanie próby pojednania stron spowodowało że obecnie nie można nic naprawić. Po separacji nastapił rozwód.
Nie można dać za wygraną - trzeba próbowac wszelkimi mozliwymi środkami.
Życzę pomocy Bożej Opatrzności.
Z Bogiem.

 Re: Komu temat separacji nie jest obcy?
Autor: Calina (---.tnt7.chi15.da.uu.net)
Data:   2005-12-01 00:29

Agnieszko,
przeczytaj poniższy teskst, który może ci choć trochę pomoże. Separacja jest sytuacją, która powinna być cały czas otwarta na pojednanie, a nie okresem przejściowym do rozwodu. Trwaj w dobru i znajduj siły w sakramentach św.
Jeśli jeszcze tego nie czynisz; - zachęcam cię do codziennego odmawiania wspólnie z dziećmi Różańca św. w intencji męża.

http://www.mateusz.pl/ksiazki/js-sd/Js-sd_38.htm#top

 Re: Komu temat separacji nie jest obcy?
Autor: Jurek (---.perm.iinet.net.au)
Data:   2005-12-01 00:59

Droga Agnieszko,
Mieszkamy w separacji od ponad 10 lat, wierze, ze kiedys sie zmieni. Na ten temat pisalem tutaj kilka razy. U mnie pech chcial, tak mi sie wydaje, ze przygarnalem Janusza, ktorego zona 5 lat temu wyrzucila, on prosil moja zone aby na nia wplynela, okazalo sie chyba, ze pomoc byla w zlym kierunku dla obydwu stron. Janusz stawial na siebie, sadzac sie stracil kilka dziesiat tysiecy i dalej mieszka u mnie i dziecka nie widuje. Masz racje, ze wlasnie 'doradcy' maja duzy wplyw. Bo my chcemy slyszec, to co jest nam wygodne, ze mamy racje, czesto wtedy Bog jest daleko, a powinien byc blisko, gdy Jego o pomoc prosimy, moze sie kiedys zmienic w to ciagle wierze. Nie mozna nikogo zmienic najlepiej prosic Boga o zmiane siebie, bo zawsze mozemy byc lepsi, a wtedy ta druga strona moze to docenic zob. Kmicic/Babinicz. Jesli nawet nie to przynajmniej wykorzystamy ten czas lepiej, niz byli by bez tego doswiadczenia. Dla Boga wszystko jest mozliwe i ma sens, dobrze jesli staramy sie, choc jest to bardzo trudne, ten sens odnajdywac. Na "Mam milion wątpliwości" dobre jest "Jesus ufam Tobie". Kiedys na nowennie do Milosierdzia Bozego Michalita O. Piotr z Polski mowil, ze ktos sie buntowal przeciwko Bogu, dlaczego Boze dales mi taki ciezki krzyz, Bog na to idz i wybiez sobie inny. Ten ogladal rozne krzyze, mowi ten za maly, ten za duzy bierze jeden taki w sam raz. Bog na to, wlasnie ten krzyz Ci dalem, ale mylsales, ze jest za ciezki. Dobrze jest uwierzyc, ze Bog wie co robi, bo nie zawsze mozna to powiedzeic o sobie.
Jurek

 Re: Komu temat separacji nie jest obcy?
Autor: Zoja (---.koba.pl)
Data:   2005-12-01 19:03


Od 3-ech lat próbuję walczyć o małżeństwo, choć mąż mnie zdradza. Wiele razy zapewniał mnie o końcu tamtego związku, ale końca nie było.
To bardzo trudne. Wiele razy próbowałam mu zaufać, a on to w perfidny , podły sposób wykorzystywał.
.
Też myślałam o separacji, ale zagroziłam mężowi rozwodem, sądząc, że separacja tylko ułatwi mu kontaktowanie się z tamtą kobietą.
Po tym moim kroku był u spowiedzi, uważałam to za cud. Miałam nadzieję....zaczynam ją znowu tracić.
Gdzie jest granica sensu trwania w takim ,,małżeństwie,,?
Gdzie jest sens poświęcania się , by walczyć o człowieka, który dokonał ,i dokonuje takiego wyboru - zdrady żony i dzieci?
Nikt, kto tego nie przeżył nie zrozumie, ja mu ciągle daję szansę , bo go kocham. Ale może go krzywdzę, gdyż postawienie męża w sytuacji rozwodu, kazałoby mu wziąć odpowiedziałność za to, co robi.
Tylko jeszcze nie mam na to odwagi, choć myślę o tym.
Pozdrawiam, jeszcze tu wrócę.

 Re: Komu temat separacji nie jest obcy?
Autor: krystyna (---.xtr.net.pl)
Data:   2005-12-02 17:26

Mąż i żona to rodzina. Czy rozwód lub separacja cokolwiek zmienia? Uważam że są wogóle nam nie potrzebne.Może nie należy podejmować aż tak drastycznych kroków, a spróbować "pogodzić" się z trudną sytuacją i starać się żyć osobno w zgodzie, bez kłótni, nie niszcząc więzów rodzinnych, pomagać sobie, traktować męża lub żonę jak siostrę lub brata.Kochać się dalej ale trochę inaczej.Czy nie byłoby lepiej gdybyśmy tak potrafili?

 Re: Komu temat separacji nie jest obcy?
Autor: Zoja (---.koba.pl)
Data:   2005-12-02 19:02

Czy wiesz Krystyno, co radzisz?

Zyć z człowiekiem, który jest Twoim mężem, którego kochasz, a który na Twoich oczach kocha inną kobietę - pisze do niej, dzwoni, myśli, tęskni, marzy... itp.
Mąż ciągle mnie zapewnia o końcu tamtego związku, ale to nieprawda. Nie umiem...tak bardzo mnie to rani.
Chociaż na co dzień tak właśnie próbujemy żyć, w zgodzie, we wspólnej trosce o dom i dzieci...ale nie mogę pogodzić się z jego kłamstwem, które ma też w sobie pogardę dla mojej osoby, inaczej nie pozwoliłby sobie na to.
Dzieci nie mają jasnej informacji o tym, co dobre, co złe. Są duże, orientują się w sytuacji. Co lepsze ze względu na nie?
Ciagle o tym myślę i martwię się, jakich wyborów będą dokonywać w swoim życiu.
Trudno mi też unieść ciężar wiary, wartości. Ojciec zgubił to po drodze- jego praktyki religijne pewnie jeszcze bardziej dzieci dezorientują. Ja próbuję powiedzieć, pokazać ,że Bóg jest, że do kościoła chodzić trzeba itd.
Tak bardzo chciałabym wiedzieć co jest właściwe, dobre w tej sytuacji.

Krystyno, czy Ty to przeżyłaś i udało Ci się być tak DOBRĄ BoŻĄ DOBROCIĄ?

 Re: Komu temat separacji nie jest obcy?
Autor: Calina (---.tnt7.chi15.da.uu.net)
Data:   2005-12-02 21:07

Zoja, są sytuacje taka, jak twoja, że sama sobie nie poradzisz. Spróbuj porozmawiać z ludźmi, którzy znają się i mają na co dzień doczynienia z małżeństwami w kryzysie. Najlepiej udaj się do poradni katolickiej. Zobaczysz, że nie ty jedna masz kłopoty i mają nawet o wiele, wiele gorsze. I możesz jeszcze spotkać takich, którym udało się je pokonać i oni mogą ci wiele pomóc.
W przeciwieństwie do ogólnie krążącego zdania typu: - "co mnie obchodzą cudze problemy?; moich to nie naprawi, a że ktoś ma gorzej, to jego sprawa".
- Wiedz, że powinniśmy porównywać siebie zawsze do tych co nie mają lepiej od nas, ale do tych, którym wiedzie się gorzej; są biedniejsi, mocniej skrzywdzeni w życiu, bardziej nieszczęśliwi. Wtedy mamy możliwość dostrzeżenia, czegoś pozytywnego, że jeszcze nie jest tak źle.. I w tej naszej tragicznej, wydawać by się mogło sytuacji, zauważymy i pewne dobre rzeczy. Takie, które mogą rodzić kolejne dobra.
Przeżywasz ból, ale nie atakuj innych, dlatego, że ty cierpisz, a ktoś tego nie doświadczył. W ten sposób ranisz jeszcze bardziej siebie i innych. Bóg wie, dlaczego doświadczamy takiego, a nie innego cierpienia, jednak od nas zależy jak je przyjmiemy; - czy to cierpienie nas zbliży do Boga, czy oddali.. Modlitwa czyni cuda, a zło można dobrem zwyciężyć.

 Re: Komu temat separacji nie jest obcy?
Autor: Zoja (---.koba.pl)
Data:   2005-12-03 19:03

Dziękuję za te ciepłe słowa.

Korzystaliśmy z terapii małżeńskiej, ale nie w katolickiej poradni. Myślę, że to jednak ma znaczenie.
Oczywiście przechodzę przez różne stadia mego ,,cierpienia,,(już się przyzwyczaiłam i tak tego nie nazywam). Ostatnio z racji cudu spowiedzi moja nadzieja ożyła i tym trudniej , gdy jest inaczej, niż oczekiwałam.
Tak, Pan Bóg ma swój plan wobec mnie i mego męża.
Czasem tracę wiarę w moc modlitwy.
Pozdrawiam.

 Re: Komu temat separacji nie jest obcy?
Autor: agnieszka (62.29.138.---)
Data:   2005-12-09 12:27

Calino, dziękuję Ci bardzo za dobre słowo i namiary na tekst. Przeczytam, rozważę a jeśli mogę to proszę Cię o modlitwę w intencji mojego małżeństwa. Z Bogiem.

 Re: Komu temat separacji nie jest obcy?
Autor: agnieszka (62.29.138.---)
Data:   2005-12-09 12:31

Dziękuję Ci za dobre słowo.W głebi serca czuję, że ta separacja to nie jest dobry pomysł.Kocham megho męża - nawet jeśli on nie.Tylko tak trudno jest być samotną mamą.A separacja daje gwarancę jakichś pieniędzy,bez orzeczenia jej formalnie trudno liczyć na jakąś pomoc.Proszę, poleć Bogu naszą rodzinę. Dziękuję.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: