Autor: Cz (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2005-12-20 12:32
Mówiąc o swoich słabościach innym ludziom, człowiek naraża się na konsekwencje. Jakie? To zależy od ciężaru przestępstwa, od poglądów i doświadczenia życiowego słuchającego.
Konsekwencje mogą być różne - od pójścia do więzienia (coś zdefraudowałem, ukradłem, mogłem zrobić lepiej operację, itd.) do utraty dobrego imienie (ktoś nie wytrzyma psychicznie i powie innym). Jedyną osobą, której można powierzyć grzechy bezpiecznie, jest kapłan związany tajemnicą spowiedzi.
Może nawet nie wyobrażamy sobie, do czego zdolny jest człowiek, z jakiego zła podnosi się w spowiedzi. Grzechem jest to, że "spóźniam się na niedzielną Mszę Św.", grzechem jest również zabójstwo (wiem coś o tym, jestem ławnikiem), grzechami są upadki przeciwko czystości (różne), grzechem jest aborcja, itd.
Moje grzechy niszczą mnie samego, ale mogą również zgoszyć, osłabić drugiego lub nawet doprowadzić do upadku.
Osobą przygotowywaną psychicznie i moralnie, dysponującą władzą udzielenia przebaczenia w imieniu Boga, której można bezpiecznie powierzyć grzechy (moje słabe punkty, to co mnie kompromituje lub ośmiesza, co mnie dyskwalifiikuje, co mnie czyni w ludzkich oczach osobą niepoważną i niewiarygodną) jest kapłan związany tajemnicą spowiedzi.
Takie codzienne "wyznawanie sobie nawzajem grzechów" między zwykłymi ludźmi ma miejsce nieustannie, w drobnych, codziennych sprawach. Jednak wówczas nie odsłaniamy wszystkiego (i słusznie), natomiast podczas spowiedzi (dobrej spowiedzi) odsłaniamy wszystko, do końca.
"Jeżeli zaś sami siebie osądzimy, nie będziemy sądzeni." 1 Kor 11:31
I to jest cudowna furtka dla człowieka. Obietnica niesamowitej wagi.
|
|