Autor: eReM (---.interpc.pl)
Data: 2006-03-19 12:43
Witaj Marto :)
Przeczytałam twój post i podzieliłam go na takie trzy punkty:
1. otrzymałaś od Boga łaskę ogromnej wiary, twój mąż nie otworzył serca na tę łaskę
2. masz wymagania, by mąż stał się wierzący
3. boisz się, że niereligijne środowisko, w którym jesteś pochłonie cię i nie udźwigniesz twojej religijności, odwrócisz się znów od Chrystusa.
A teraz postaram się podzielic z tobą moimi przemyśleniami na twój problem:
1. Marto, często dzieje się tak, że jedno z małżonków zostaje niezasłużenie obdarowane łaską wiary, jest to dar Ducha Świętego darmo dany, nie można na niego zasłużyc w jakikolwiek sposób, dany jest bez względu na osobę. Pierwsze doświadczenie wiary jest przepiękne - jak stan zakochania, otwiera przed nami cudowną, nieznaną dotąd rzeczywistośc, a my zaborczo mówimy wtedy - MOJA religijnośc. Lękamy się, by jej nie utracic, bo zdajemy sobie sprawę jak bardzo ta nasza wiara jest krucha i słaba (zresztą bojaźń o Boga będzie nam towarzyszyła do końca naszego życia).
2. Jednak ten Boży dar wiary nie otrzymałaś tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla drugich. Masz byc zaczynem, świadectwem wiary dla osób, do których Pan cię posłał - taką piątą Ewangelią, gdzie swoim życiem zapiszesz jej karty. Musimy ciągle na nowo uświadamiac sobie, że nasze życie wiary, to służba dla innych - Jezus w Wielki Czwartek umywa nogi apostołom, Bóg Człowiek przychodzi na ziemię, aby służyc, a nie by Mu służono. Jak wiesz, apostoł Piotr nie pozwala Jezusowi, aby On umył mu nogi - nie zdaje sobie sprawy, że musi byc obmyty, by wejśc do Bożego Królestwa. Gdy jednak uświadamia to sobie, to prosi Pana by obmył go całego :) Piotr ma na wzór Jezusa służyc. Jest to wąska i trudna droga, ale tylka ta prowadzi do domu Ojca. Mamy obumierac w swoim egoiźmie i pysze, i byc dla drugich. I niemożliwe jest to czynic, gdy nie ma w nas do tych drugich Miłości.
3. Bog jest obecny wszędzie, ale w swojej wszechmocy dał nam namacalną, szczególną rzeczywistośc w dwóch postaciach: w Najświętszym Sakramencie i w drugim człowieku... każdym człowieku. W białej, niepozornej, konsekrowanej Hostii i w grzeszniku. Jeżeli mówisz, że kochasz Jezusa a nie kochasz bliźniego... to czy rzeczywiście Go miłujesz? Miłowac to znaczy spoglądac na drugiego człowieka oczami Boga... a jak Bóg na nich (nas) spogląda?
Twój mąż może powiedziec, że nie chce wierzyc w takiego Boga, który ty mu przekazujesz: nie chce twojego boga, który ciągle ustawia, poucza, sądzi - jeśli pojmujesz Boga, nie jest Bogiem (św. Augustyn).
Ludzie obdarowani tą cudowną łaską wiary, od której wszystko się zaczyna, mają trudne zadanie: tak świadczyc o Miłości, by ci, do których zostali posłani, powiedzieli - chcę tego Boga, w którego tak wierzysz. Dlatego to nie może byc TWOJA wiara, ale wiara Jezusa Chrystusa.
Jesteśmy chrześcijanami - ta nazwa powstała nie od Chrztu Św., ale od imienia Jezusa Chrystusa. Poznac wiarę Jezusa to poznac Pismo Św., uczestniczyc w sakramentach (Msza św., Spowiedź św.).
Marto :) wierzę, że wystarczy ci Bożej łaski, by wzrastac w miłości Chrystusowej i pociągac do Królestwa Bożego innych.
Szczęśc Boże! R.M. :)
|
|