logo
Sobota, 11 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Dlaczego przed śmiercią jest spowiedz chorego?
Autor: ena (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2006-09-03 10:39

Dlaczego przed spodziewaną śmiercią doprowadza się do spowiedzi chorego, czy starego człowieka, nawet gdyby wcześniej systematycznie korzystał z tego sakramentu. Czy jego prawe życie w tym momencie, nic nie znaczy i "nie wystarczy" ?

 Re: Dlaczego przed śmiercią jest spowiedz chorego?
Autor: Bogumiła (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-09-03 17:30

Do zbawienia dobre życie oczywiście wystarczy (Mk 16,16). Ale czy zawsze mamy kierować się minimalizmem? Kiedy nie masz grzechu ciężkiego, nie musisz iść do spowiedzi (no, raz w roku to oczywiście), a jednak byłoby to nierozsądne, bo każda spowiedź to większa łaska, to uleczenie ran, to przytulenie się do Boga. A spowiedź rekolekcyjna? Przecież zazwyczaj codziennie chodzimy do Komunii św. Po co na końcu spowiedź? Nawet jeśli była niedawno.
Kiedy przeżywamy lub przygotowujemy się na ważną chwilę w życiu - idziemy do spowiedzi, po pomoc do Boga. Wiesz dobrze, że zawsze jest się z czego spowiadać :))

A tu jest coś ważniejszego. Tak obrazowo. To już są ostatnie chwile, kiedy można jeszcze coś "zarobić" na Niebo. Z chwilą śmierci już nic się nie zmieni, jedynie "oczekiwanie" w czyśćcu, pokutowanie - kiedyś się skończy. Ale już nic nie zmienisz. Tu jeszcze możesz. Na ziemi zawsze jeszcze możesz być lepsza. Nawet w chwili smierci. A przecież wtedy nie ma już nic ważniejszego, jak spotkanie z Bogiem. W takiej chwili człowiek potrafi więcej od Boga przyjąć. Jest naprawdę otwarty.
I to nie tak, że wykorzystujemy Boga. Bóg chce nam siebie dać. Ostatnia spowiedź, to jest ogromna łaska, a daru od tego, kto kocha i kogo się kocha - nie możemy odrzucić. W chwili śmierci możemy uzyskać odpust zupełny (nawet jeśli już go w tym dniu ktoś raz uzyskał). A wiemy, że odpust dotyczy kary doczesnej za grzechy już odpuszczone w sakramencie pokuty. Za późniejsze - nie. Więc im spowiedź bliższa jest chwili śmierci, tym bliżej nam do Boga. Ludzkim językiem mówiąc: będziemy krócej w czyśćcu, wcześniej już na zawsze z Bogiem. Przecież to ogromna łaska, prawda?

Ta spowiedź jest połączona z przyjęciem wiatyku - Komunii św., która jest pokarmem na ostatnią drogę, ku Bogu.

 Re: Dlaczego przed śmiercią jest spowiedz chorego?
Autor: Dziadek_Muminka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-09-03 17:58

Proszę w tutejszą wyszukiwarkę temat:Sakrament Chorych.Jest tam wiele odpowiedzi.Polecam rowniez artykul:"Wokół Sakramentu Namaszczenia Chorych":
www.katolik.pl/index1.php?st=artykuly&id=1138
Pozdrawiam:)

 Re: Dlaczego przed śmiercią jest spowiedz chorego?
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2006-09-03 20:33

Ja myślę, że prawdziwym powodem są natręctwa. (Opowiadałem kiedyś o P. Docent, z którą co dzień trzy razy sprawdzaliśmy na koniec wszystkie krany, kurki, zawory i wyłączniki, głośno wymawiając: wyłączone, wyłączone, wyłączone. Później okrążaliśmy kolumny i odbijali kartę zegarową: odbite, odbite, odbite). Ale naturalnie możliwe są też inne rozwiązania. Bądźmy otwarci. Czy widzisz w tym coś złego?

 Re: Dlaczego przed śmiercią jest spowiedz chorego?
Autor: Teofil Ian S. (tis) (---.c31.msk.pl)
Data:   2006-09-04 06:54

Myślę, że szczęśliwy musi być człowiek, któremu przed przekroczeniem progu wieczności dana jest możliwość dokonania bilansu swojego życia. Jeżeli na dodatek ten bilans jest poparty mocną wiarą w Boże miłosierdzie, to już tak jakby przekroczył nie tylko próg rozdzielający przestrzeń doczesności od przestrzeni wieczności ale to chyba tak jakby już wtedy przekroczył pierwszą granicę królestwa Bożego. Jeszcze tylko ostatnie spojrzenie w swoja "księgę życia" i oczyszczenie z resztek brudu. A potem to już będzie można duszę swoją przyodziać czystą szatą godową by wejść na niekończąca się Ucztę Oblubieńca, Jezusa Chrystusa, naszego Pana i Boga.
A czymże innym może być ta ostatnia spowiedź człowieka?!
Smuci jednak to, że - po prawdzie - to my nie wiemy czy tej łaski dostąpimy. A myślę, że w tych ostatnich chwilach życia człowieka toczy się zawzięta walka z szatanem o duszę umierającego. Dlatego ilekroć się modlimy, nie zapominajmy o tych, którzy akurat odchodzą. Nasza modlitwa jest bowiem murem obronnym, którego nie jest w stanie sforsować Zły.

 Re: Dlaczego przed śmiercią jest spowiedz chorego?
Autor: Marcin (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2006-09-04 17:14

Pokój Tobie
Trochę nie zgadzam się z Bogumiłą, że dobre życie do zbawienia wystarczy (no chyba, że ktoś przez całe życie nigdy nie zgrzeszył, bo nawet 999 dobrych uczynków nie jest w stanie zrównowarzyć jednego grzechu), do zbawienia potrzebna jest Łaska Boża (prawda wiary - Łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna), bo tak naprawdę to żadnym naszym czynem zbawienia sobie nie wysłużymy. Bo zbawienie wysłużył nam Jezus Chrystus i tylko przez Jego Mękę, Śmierć i Zmatwychwstanie możemy osiągnąć zbawienie.
Chyba, że pisząc "dobre życie" miałaś na myśli życie w stanie łaski uświęcającej :)
Marcin

 Re: Dlaczego przed śmiercią jest spowiedz chorego?
Autor: Bogumiła (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-09-04 22:43

Marcinie, czy z mojej odpowiedzi na to konkretne pytanie rzeczywiście wynika, że chciałam pominąć Odkupienie? Jeśli tak, to oczywiście muszę sprostować. O zbawieniu zazwyczaj mówimy w kontekście odkupienia. Może niesłusznie, ale zakładałam, że wszyscy czują podobnie. Jeśli nie, to teraz - przypominając, że to Jezus otworzył nam drogę do Nieba - jeśli chodzi o dobre życie to:

Po pierwsze. Założyłam, że ta osoba wierzy. Odpowiadałam na konkretne pytanie, w którym ena pisze wyraźnie: "nawet gdyby wcześniej systematycznie korzystał z tego sakramentu. Czy jego prawe życie w tym momencie nic nie znaczy i "nie wystarczy"?" W tym momencie. Czyli w takiej sytuacji. Ja odczytałam z wątku tak, jak to często bywa: starsza schorowana osoba, jeśli systematycznie się spowiada, mówi się o takich "nie ma okazji zgrzeszyć" (prawe życie), czy jest sens biegać za księdzem w jej ostatniej chwili życia. Tak, tu zakładałam stan łaski uświęcającej. Piszę dalej: kiedy nie masz grzechu ciężkiego nie musisz iść do spowiedzi... Ale jeśli zostałam wywołana do tablicy, to...

Po drugie. Gdyby nie w stanie łaski. Nie ma człowieka który by nie grzeszył (oprócz Jezusa i Maryi). Tak, 999 dobrych uczynków nie zrównoważy jednego grzechu. Nie kupimy za nie zbawienia. Gdybyśmy założyli: nie będę chodzić do spowiedzi, wystarczy dobre życie - to Marcinie masz rację. Ale mówimy o normalnej sytuacji: ktoś chodzi do spowiedzi. Zawsze powinniśmy być w stanie łaski, ale przecież nie zawsze jesteśmy. A wystarczy rozpędzony "pijany samochód". Mówimy o normalnej sytuacji człowieka wierzącego. Czyli moje dobre życie wynika z mojej wiary. Tak, mamy prawo wierzyć, że Bóg nie jest okrutnym Sędzią, który czeka na mój grzech ciężki i capnie mnie akurat wtedy, żeby wrzucić do piekła. "Czyż tak bardzo zależy mi na śmierci występnego (...) a nie raczej na tym, by się nawrócił i żył?!" (Ez 18,23).
Mamy prawo wierzyć, że Bóg weźmie pod uwagę całe moje dobre życie. Jeśli moja rodzina nie zawoła księdza, jeśli zginę nagle w wypadku, itp., jeśli tylko nie odrzucam świadomie Boga (i nie bimbam sobie z Niego), mam prawo liczyć na to, że moje dobre życie wystarczy. Że to wystarczy, choć nie było ostatniej spowiedzi. Bóg udziela swej łaski w różny sposób. Istnieje też żal doskonały - może to będzie ten dar Boga w ostatniej chwili nawet przeciętnego, ale przyzwoitego życia.
"Miłość usuwa wszelki grzech, lub: Miłość wszelki błąd ukrywa. Księga Przysłów 10,12. "Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała" (Łk 7,47). "Przede wszystkim miejcie wytrwałą miłość jedni ku drugim, bo miłość zakrywa wiele grzechów" (1 P 4,8).
Przypominam: zakładam tu w dobrym życiu wiarę w Boga. Chcę być zbawiona.

Po trzecie. A jednak dobre życie do zbawienia wystarczy nawet jeśli nie ma odniesienia do Boga. Inaczej musieliby być potępieni wszyscy ci, którzy Jezusa nigdy nie spotkali czy nie potrafili uwierzyć, ale żyją w zgodzie ze swoim sumieniem. Kościół nie mówi o ich potępieniu. Bóg "jest Zbawcą wszystkich ludzi, zwłaszcza wierzących" (1 Tm 4,10). Zwłaszcza wierzących - ale nie tylko. Naturalną drogą pojednania z Bogiem jest sakrament pokuty. Ale Bóg działa także poza sakramentami. Łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna, tak. Ale Bóg nie ma związanych rąk. Łaska Boża może być udzielona poza sakramentem. Jeśli serce będzie otwarte. (Jak bardzo to widać u ludzi jeszcze nieochrzczonych, którzy Boga spotkali! Ile w nich miłości do Boga. U dorosłych jeszcze można mówić o żalu doskonałym, który maże także grzech ciężki. Ale nieochrzczone kilkuletnie dziecko, któremu się nic nie tłumaczyło, tyle, że chodziło czasem do kościoła, też potrafi mocno przytulać się do Boga, potrafi pragnąć być z Bogiem na zawsze, obiecywać Mu to. To tylko Bóg sprawia. Także poza chrztem.) Ta miłość, to dobre życie niewierzących, nieochrzczonych - też jest darem Boga. Dlatego do zbawienia wystarczy. "Jakże więc mają wzywać Tego, w którego nie uwierzyli? Jakże mają uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jakże mogą usłyszeć, gdy im nikt nie głosił?" (Rz 10,14)

Ewangelię musimy brać w całości. Z jednej strony: "Kto uwierzy i ochrzci się, będzie zbawiony; kto nie uwierzy, będzie potępiony" (Mk 16,16). Z drugiej: "Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia (...)? Wtedy oświadczę im: Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!" (Mt 7,21-23), a za to: "Weźcie w posiadanie królestwo (...) bo byłem głodny a daliście mi jeść (...) Wszystko co uczyniliscie jednemu z braci moich najmniejszych - mnieście uczynili" (Mt 25, 31-46).

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: