Autor: Bogna (---.chello.pl)
Data: 2006-11-03 19:13
Jak dla mnie to fakt. Apostołowie mieli ogromne szczeście, że mogli chodzić za Jezusem i słuchać Jego nauki, uczestniczyć bezposrednio w licznych cudach, które On czynił. Mogli spogladac w oczy swego Mistrza, mogli z Nim rozmawiać, dyskutować, radzić w róznych sprawach. Mogli się nawet do Niego przytulić (tego chyba im 'zazdroszczę' najbardziej, chociaż w duchu i tak przytulam się, i to wiele razy do mego Oblubieńca), zwłaszcza umiłowany Jego uczeń Jan Ewangelista (por. J 13,23; 21,20). Ale czy to ich szczeście było większe od naszego? Zważywszy na późniejsze okoliczności, to... no nie wiem. Przecież oni wszyscy, poza umiłowanym uczniem, który dożył późnej starości i zmarł naturalną śmiercią na wyspie Patmos, zginęli w okrutnych męczarniach dla Chrystusa w obronie swojej wiary w Niego. Zresztą Jezus im to zapowiedział. Porównaj choćby co w tej kwestii powiedział do Szymona Piotra - J 21,18-19. Nikt tak po prawdzie zdrowy na umysle, ot tak bez ważnej i słusznej przyczyny, nie poddaje się dobrowolnie torturom, cierpieniu. Nie jest w stanie znieść bólu dla jakiegoś 'widzimisię'. W imie Miłosci Chrystusa i dla Chrystusa, to rozumiem. Ale oni na poczatku takiego rozumienia przyjscia Mesjasza na ziemię jakie sie później na Krzyzu okazało, wcale nie mieli. Jak wiekszość Żydów czekali wielkiego wojownika, który zbrojnie wyzwoli ich z ucisku okupoanta. A bronią Jezusa była przeciez tylko i aż MIŁOŚĆ.
Odnosząc się do drugiej czesci Twego posta; czy tak naprawdę uczniowie (Apostołowie) mieli tę pewność, iż są powoływani? Mysle, że tak do końca to jej nie mieli. Zupełnie tak samo jak i my dziś. Mimo, że rzucali wszystko (por. Mt 9,9) i szli za Nim. Wynikało to raczej z jakiegos posłuszeństwa bez zastanawiania sie nad tym, czy to jest słuszne. Jezus, Bóg-Człowiek ma to COŚ w sobie, co nie pozwala wiekszosci ludzi, którzy Go poznali, odnieść się do Niego obojetnie. Tych, którzy Go nie poznali, jest mi dopiero żal. Ale wierzę w to, że Bóg ich odnajdzie i nie pozwoli 'zginąć z nedzy i głodu' - jak w dzisiejszym Akcie oddania sie Sercu Jezusowemu, wymawialismy w słowach modlitwy. Zresztą nie tylko Apostołowie szli za Chrystusem: "Z początku Jego uczniowie tego nie zrozumieli. Ale gdy Jezus został uwielbiony, wówczas przypomnieli sobie, że to o Nim było napisane i że tak Mu uczynili. Dawał więc świadectwo ten tłum, który był z Nim wówczas, kiedy Łazarza z grobu wywołał i wskrzesił z martwych. Dlatego też tłum wyszedł Mu na spotkanie, ponieważ usłyszał, że ten znak uczynił. Faryzeusze zaś mówili jeden do drugiego: Widzicie, że nic nie zyskujecie? PATRZ - ŚWIAT POSZEDŁ ZA NIM (podkr. moje). A wśród tych, którzy przybyli, aby oddać pokłon /Bogu/ w czasie święta, byli też niektórzy Grecy. Oni więc przystąpili do Filipa, pochodzącego z Betsaidy Galilejskiej, i prosili go mówiąc: Panie, chcemy ujrzeć Jezusa" J 12,16-21.
Dzis Pan Jezus tak samo, jak wtedy kiedy chodził w ludzkim Ciele po ziemi, przemawia. I szczęśliwi 'błogosławieni, którzy przyjeli zaproszenie na Ucztę Baranka' i przyjmują Go do serca i odpowiadają wypełnianiem swego powołania, które każdemu w rózny sposób stawia Bóg do wyboru...
|
|