Autor: Stefan (---.netia.com.pl)
Data: 2007-01-11 10:04
Oj, miałem problem z I Komunią w tamtych czasach. Rok 1949. Do I komunii szedłem pieszo - 7 km. Z przyzwyczajenia zerwalem kłos zboża i przez zapomnienienie wyłuskałem kilka ziarenek żyta i zjadłem. Przypomniało mi się potem o poście. I wielki problem dla mnie był - przystąpić, czy nie? Jak nie przystąpię - co inni powiedzą. Na szczęście Duch Święty przyszedł z pomocą - podpowiedział, że zrobiłem to nieświadomie, przez zwykłe zapomnienie. A po I Komunii jak wróciłem do domu, zjadłem obiadek i z krówkami na pastwisko - do wieczora trzeba było je pilnować, pastwisko miałem 2 km od domu, gdzie krówki wypasaliśmy. Biedne to były czasy, ale jakże mile się je wspomina, ludzie szanowali się. Oj, na wspominki mnie wzięło, jak każdego w moim wieku - wybaczcie.
|
|