logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Boję się wyjść za mojego Lubego.
Autor: Magda-Lena (---.aster.pl)
Data:   2007-08-17 19:07

Proszę, poradźcie.
Spotykam się z moim Lubym kilka lat.
Niby wszystko jest w porządku, mam świadomość swoich i jego wad, itp. Dbamy o swoją miłość. Dbamy o związek. Staramy się sobie różne rzeczy wybaczać. Mamy jednakowe zdanie w kluczowych dla nas sprawach. Jest jedno ale. Brakuje mi (tylko mi, bo on jest pewien) jednoznacznej decyzji o ślubie. Boję się odpowiedzialności, nieodwracalności decyzji. Ktoś może powiedzieć, że w takim razie moja miłość nie jest wystarczająco dojrzała i nie jestem pewna do końca, że to z nim chcę spędzić życe. I tak zapewne jest - ale to po prostu trwa za długo, a ja nie potrafię nic z tym zrobić. Ani w jedną, ani w drugą stronę. I mimo że w głebi serca wiem, że mój Luby będzie dobrym Mężem i Ojcem, są jakieś -tam obawy (mniej lub bardziej pewnie uzasadnione), lęki; nie jestem w stanie na 100% stwierdzić, że chcę właśnie za niego wyjść za mąż, górę biorą jakieś rozumowe i materialistyczne kalkulacje. Brakuje mi umiejętności podjęcia jednoznacznej decyzji. Takie błędne koło... Co z tym zrobić?
Czytam od jakiegoś czasu to forum, a sądząc po wpisach - bardzo mądrzy ludzie tu zaglądają :) Będę więc wdzięczna za każdą odpowiedź. Pozdrawiam serdecznie

 Re: Boję się wyjść za mojego Lubego.
Autor: Marta (---.cable.ubr06.edin.blueyonder.co.uk)
Data:   2007-08-17 23:44

Witam, moge powiedziec ze mam podobne doswiadecznia, mam a raczej mialam. Dobry, ciekawy, inteligentny czlowiek u mego boku, poczucie bezpieczenstwa, blogoslawienstwo bliskich z jego i mojej strony, ale nigdy nie moglam sobie wyobrazic siebie stojacej przed oltarzem wlasnie z nim. bardzo sie balam. Tak sie stalo ze po kilku latach po prostu sie zakochalam - mielismy dluzsza przerwe bo on wyjechal a ja zupenie nieplanowanie zakochalam sie no i skonczyla sie ta dluga i mysle bardzo pouczajaca znajomosc. Mimo ze dzisiaj jestem sama a zblizam sie do 30 to nie zaluje tej decyzji bo wiem ze nie bylibysmy szczesliwi jak nalezy. Pewnie bylibysmy - tak mysle zgodna para, ale byloby zawsze jakies ale przynajmniej z mojej strony, a przeciez nie o to chodzi. Nie wiem jak jest dokladnie u Ciebie - moze to lęk ktory towarzyszy wielu przed slubem, a moze Twoj luby nie jest Ci pisany. Moze porozmawiaj z nim lub z bliskimi, albo spytaj siebie naprawde czy tego wlasnie chcesz czy zawsze chcesz byc wlasnie z nim w zdrowiu i chorobie cokolwiek sie wydarzy. Nie zapominaj o modlitwie. Zycze Ci wlasciwego wyboru i duzo radosci.

 Re: Boję się wyjść za mojego Lubego.
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2007-08-18 00:10

Wiesz, miałem (w Twoim pewnie wieku) ten sam problem. (No może trochę inny) Z perspektywy czasu patrząc muszę przyznać, że miłośc dzisiaj to zupełnie coś innego niż wtedy. I choć te wszystkie wyobrażenia i przygotowania BYŁY POTRZEBNE, to życie realne jest zupełnie inne niż wyobrażenia o nim. Miłość też. Macie wszystkie niezbędzne składowe, na dobre udane malżeństwo i na miłość. Ale, gwarancji nikt Ci dać nie może. O taką trzeba się zwrócić do Producenta. Jesli chodzi o ludzi to niezbędne minimum, to jest dobra wola obu stron. I trochę wzajemnej przyjaźni. Czy Ty go lubisz?

 Re: Boję się wyjść za mojego Lubego.
Autor: Inka (---.kalisz.mm.pl)
Data:   2007-08-18 00:31

Magdo-Leno,
jeśli Ty masz wątpliwości, to jak można Ci pomóc nie znając ani Ciebie, ani Twojego Lubego.
Jeżeli w tej chwili nie jesteś pewna wyboru to, co będziesz czuła składając przed ołtarzem przysięgę małżeńską? Z kościoła może uciec jedynie filmowa panna młoda.

Piszesz, że jesteś pewna, iż on będzie dobrym mężem i ojcem.
A Ty? Jesteś pewna, że będzisz dla niego dobrą żoną?
Potrzeba dużego zapasu miłości zebranego przed ślubem, ażeby starczyło jej na resztę wspólnego życia. Albo niezłej dozy szaleństwa, żeby podjąć decyzję zmieniającą życie bez stuprocentowej co do niej pewności.
A kiedy zabraknie miłości, czy jesteś w stanie ofiarować w zamian lojalność? Przyjaźń? Determinację, by pozostać uczciwą i dotrzymać przyrzeczenia?

Zapytaj się, czy go kochasz.
Z jakiegoś powodu nazwałaś go Lubym a nie Ukochanym. Określasz go słowem jakby ze sztuki hr. Fredry, jakby nie dotyczylo Ciebie, lecz jedynie roli, którą masz zamiar odegrać. Przypadek?

Nie ma chyba testu, który w obiektywny sposób pozwoliłby nam ocenić nasze własne intencje. Z punktu widzenia każdego człowieka nie tylko odpowiedź jest subiektywna, również zadawane sobie pytanie jest zależne od pytającego.

Pozdrawiam Cię i życzę podjęcia właściwej decyzji :)

 Re: Boję się wyjść za mojego Lubego.
Autor: ja (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2007-08-18 00:50

Magda-Lenko:)
Tego trzeba być pewnym "jak nie wiem czego". Przynajmniej z takiego powodu, że będziesz składać przysięgę do końca życia. Jesteś sobie w stanie wyobrazić, że codziennie przez x-lat będziesz się budzić koło tej osoby. To całe życie razem, odwrót jest trudny. Miłość to nie przyjaźń, ani przywiązanie, nie przyzwyczajenie.

Nikt Ci nie odpowie na pytanie czy to co czujesz, to zwykłe obawy, czy brak miłości. Odpowiedź jest w Twoim serduchu. Warto sie modlić o podjęcie dobrej decyzji. Rozważcie, czy warto poczekać ze ślubem.
Pozdrawiam cieplutko i z Panem Bogiem:)

 Re: Boję się wyjść za mojego Lubego.
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2007-08-18 02:44

Młodzi ludzie, w życiu, oprócz Pana Boga, niczego nie można być pewnym. Jak wy chcecie uzyskiwać tę 100% pewność?
Zasada jest taka:
modlitwa - przekonanie, że coś trzeba zrobić (warto zrobić) - robienie tego - modlitwa - uczenie się na błędach - korekta błędów - modlitwa - kolejne błędy - kolejna nauka i tak aż do śmierci.
Chodzi o to, by stojąc u progu śmierci osiągnąć punkt "0". Nic nie osiągnąłem, niczego się nie nauczyłem, mam puste ręce i odchodzę stąd tak samo nagi jak przyszedłem.
Małżeństwo to nie jest drużyna harcerska, albo obóz, na którym zdobywamy coraz to nowe sprawności i osiągamy coraz wyższe stopnie. To dosyć ciernista droga przez życie, polegająca na stałym kaleczeniu się, przebaczaniu i tak w kółko.
Ja nie wiem, czy kocham moją żonę bardziej, czy mniej po latach. Wiem, że zaczynając, niczego nie byłem pewien, a teraz wiem, że nie byłbym w stanie żyć bez tego człowieka, którego chwilami nie jestem w stanie znieść, którego niewątpliwie Bóg postawił na mojej drodze. Nie zniósłbym też, gdyby ktokolwiek wyrządził mu krzywdę, choć moje specjalnie mi nie przeszkadzają.
Oczywiście, jak ktoś się naoglądał filmów (melodramatów), to ma wypaczony obraz życia (i takie samo będzie miał życie). Życie nie polega na nieustannej pogoni za szczęściem, a na odnajdywaniu ukrytego (niekiedy bardzo) szczęścia, które otrzymujemy każdego dnia. Ja tu na forum widzę bardzo niezadowolonych ludzi. O jak ja bym musiał przeklinać los, zwłaszcza teraz, gdy od miesięcy wszystko mi się dzień po dniu wali i jakoś Panu Bogu nie śpieszno z odpowiedzią na podstawowe pytanie: co dalej? Ale ile w każdym dniu jest szczęścia! Jeśli tylko potrafimy go dostrzec. To zupełnie tak jak z tym bardzo głupim pytaniem: Dlaczego niektórzy są brzydcy? Ja bym to sformułował inaczej: Dlaczego Panie Boże niektórzy potrafią tylko bezrefleksyjnie bredzić? Wiecie co? I potem tacy właśnie ludzie głosują na Stana Tymińskiego. Bo jak wygra, to da im po 100$. A niby dlaczego ma dać? Bo tak powiedział! O święta naiwności.
Na Twoje pytanie nie ma odpowiedzi - to TWOJE życie. Na czym się oprzesz, tego się trzymaj. Inaczej będziesz nieszczęśliwa. Szukasz wielkiej filmowej milości - proszę bardzo. Zadowala Cię szara codzienność, pranie pieluch, opatrywanie rozbitych kolan - szukaj w tym szczęścia, znajdziesz. Szczęście nie leży na Marsie, tylko tu i teraz. Ale nie działaj wbrew sobie - MUSZĘ ZA NIEGO WYJŚĆ ZA MĄŻ. Otóż - nie musisz, ale nie lekceważ tego co dostałaś.
Chłopaki, uciekajcie gdzie pieprz rośnie, dzisiaj nie ma dobrych kandydatek na żonę...

 Re: Boję się wyjść za mojego Lubego.
Autor: Joanna (---.prnet.pl)
Data:   2007-08-18 18:55

Droga Magdo,
Doskonale rozumiem twoje obawy.
Ale zaczne od poczatku. Gdy poznałam mojego ukochanego byłam tak w nim zakochana, że gdyby na którejś randce zaciągnął mnie do koscioła i zaproponował wzięcie ślubu z radością bym się zgodziła. Ale wtedy myslalam że miłość to "kwiatki w brzuch" jak mówi moja mama, unoszenie się w euforii nad ziemię. Ale z dnia na dzień schodziłam na ziemię zaczeło sie normalne życie: problemy finansowe, obowiązki, pierwsze kłótnie więc w moim sercu zaczeły się pojawiać wątpliwości czy to napewno ten, czy wytrzymam z nim całe życie, a może ktos inny jest mi pisany. Nie wiedziałam co mam dalej robić. Jeszcze wtedy z głębi serca chiałam ślubu, choć nie wiedziałam czy dobrze robie. Więc zaczeliśmy przygotowania do ślubu już bardzo zaawansowane.
Niestety mimo naszych przygotowań do ślubu życie potoczyło sie inaczej. Mój ukochany musiał wyjechać z Polski na ponad rok
i szczerze mówiąc cieszyłam się gdy wyjeżdzał.
Wiedziałam że tak po prostu miało być. Kamień spadł mi z serca. Ale wiedziałam że coś muszę zdecydować czy ma on do kogo wracać czy juz nie.
Zaczełam sie zastanawiać.
I dopiero wtedy gdy go juz nie było w Polsce, dostrzegłam jak mi brakuje tego człowieka, jak często wracam do chwil spędzonych razem i że nie wyobrażam sobie juz życia bez niego i że nikt inny mi go nie zastąpi. Już teraz nie mam watpliwości czy to ten i czy wystarczy mi sił by być z nim do końca życia, po prostu nie wyobrażam sobie by mogło być inaczej.
Pamiętaj że miłość to nie uczucie ale odpowiedzialność za za człowieka, ktorego kochasz. A małżeństwo to budowanie dobrych, głębokich i osobistych więzi opartych na miłości szacunku, zrozumieniu, przebaczaniu i pojednaniu. Wspólnym podążaniem w tym samym kierunku do świetości.
polecam strony:
www.spotkaniamalzenskie.pl/czytelnia.html (i pozycje które sa tam podane do przeczytania)
http://www.pustyniawmiescie.pl/rekolekcje_jacek_pulikowski.html o relacjach męsko-damskich i powodach rozstań
Joanna

 Re: Boję się wyjść za mojego Lubego.
Autor: Małgorzata (---.autocom.pl)
Data:   2007-08-18 18:57

Myślę, że powinniście skorzystać z "Wieczorów dla zakochanych", te spotkania są bardzo pomocne w podjęciu ostatecznej decyzji:

http://www.spotkaniamalzenskie.pl/wieczory.html

 Re: Boję się wyjść za mojego Lubego.
Autor: Dziadek_Muminka (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2007-08-18 23:24

Może warto i należałoby wziąć udział w :
http://www.spotkaniamalzenskie.pl/wieczory.html
albo
http://www.malzenstwo.pl/narzeczeni.php

Myślę, ze kiedy człowiek gubi się sam w sobie należy skorzystać z pomocy specjalistów, którzy są wyciągniętą ręką Boga.
Pozdrawiam:)

 Re: Boję się wyjść za mojego Lubego.
Autor: Inka (---.kalisz.mm.pl)
Data:   2007-08-19 07:23

Po raz pierwszy zgdadzam się z każdym słowem Michała (a może tylko tak mi się wydaje, że z każdym?).
Mimo wszystko jedno sprostowanie : pieluch już nie pierzemy, wyrzucamy je do śmieci.
Pozdrowienia:)

 Re: Boję się wyjść za mojego Lubego.
Autor: Adam (---.89-161.tel.tkb.net.pl)
Data:   2007-08-19 19:55

Witaj!

Wiesz ja uważam, a w sumie jestem pewny, że po prostu nie koniecznie go kochasz. Nie koniecznie, bo jeśli byś go naparwdę kochała, to jakby Ci powiedzieć, to sama byś nalegała na Ślub, a nie Tylko ON. Zgadłem no nie?? Moim zdaniem, jeśli nie czujesz tego by wyjśc za niego, to nie rób tego. To tyle.

 Re: Boję się wyjść za mojego Lubego.
Autor: x (---.elsat.net.pl)
Data:   2007-08-20 09:15

Wybierzcie się na "Weekend dla narzeczonych". Albo wątpliwości miną, albo powiecie sobie : żegnaj! Wejdź na www.spotkaniamalzenskie.pl i wybierzcie dla siebie wlasciwy termin.

 Re: Boję się wyjść za mojego Lubego.
Autor: Bogumiła (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2007-08-20 15:38

Magda-Lenko,
jeśli kochasz swojego chłopaka, a wygląda że go kochasz, to go nie krzywdź. I twoje, ale i jego lata upływają. Chcesz pobyć z nim jeszcze kilka lat i wtedy odejść? Chcesz mu zabrać całą młodość, a jak tylko trafi się ktoś lepszy, to sobie po prostu odejdziesz? Wiem, w tym momencie chcesz mnie udusić ze złości. Ale właśnie chciałam, żebyś sobie uświadomiła jak to będzie, gdy zbyt długo będziesz zwlekać. Jeśli ludzie pobierają się po trzech miesiącach znajomości to jest głupota. Ale jeśli ludzie nie pobierają się po kilku latach znajomości, to trzeba umieć dać drugiemu wolność. On ma prawo ułożyć sobie życie. Rozstanie boli, ale im wcześniej tym lepiej.

Nie, to nie jest moja propozycja dla Ciebie. To ty musisz znaleźć wyjście. Ale właśnie na tym polega miłość, że drugi człowiek nie staje się naszą własnością, którą dysponujemy, którą zatrzymujemy przy sobie, bo a nuż się nam przyda. On czuje, on będzie cierpiał.

Padały tu propozycje wyjazdu razem na rekolekcje czy jak tam się to nazywa. Dobra propozycja. Ale ja dla odmiany zaproponuję co innego.
Nie wiesz jak będzie gdy będziecie razem? Nie wiesz, czy chcesz z nim być? A może pomyśl odwrotnie. A potrafisz z nim nie być? Podejmij sobie taką właśnie decyzję, na chwilę. Odchodzę. Czy możesz gdzieś wyjechać sama na 2-3 tygodnie? Bez niego. Z nastawieniem, że te tygodnie są przygotowaniem na pożegnanie z nim. Uczysz się żyć bez niego. Po 3 tygodniach powiesz mu że odchodzisz. Poczuj się, że ten związek się skończył, że nie będzie już nic. Że odchodzisz, żeby chłopaka nie zniszczyć. Musisz to zrobić. Ja naprawdę uważam, że trzeba w miarę szybko podjąć decyzję. Zacznij patrzeć na innych chłopaków. Pomyśl, że możesz się związać z innym. Ale weź to na serio, Magda-Leno. Nigdy się do niego nie przytulisz. Nigdy go nie ucałujesz. To nie ty będziesz z nim gdy będzie chory. Nie będziesz wiedziała czy jest szczęśliwy. Przestajesz dla niego istnieć. Zaczynasz nowe życie. Jeśli przyjdzie ci przez chwilę do głowy, że możesz nie spotkać drugiego, to absolutnie nie jest to powód, żeby wracać do niego. Przeciwnie, to powód żeby szybciej odejść, bo on też później może nie spotkać kogoś innego a to będzie tylko twoja wina. Weźmiesz to na swoje sumienie? Jego samotność? On ma prawo poszukać kogoś innego, kto z radością i miłością powie przed ołtarzem "tak".
Wyobraź sobie, że już nigdy do niego nie wrócisz. Że już nigdy go nie zobaczysz. I co czujesz? Ulgę? Czy żal. Spokój? Czy coś w rodzaju rozpaczy. Potrafisz tak na zimno pomyśleć o odejściu?
Po takiej decyzji będziesz wiedziała dużo więcej. Zatęsknisz, albo odejdziesz. Dla niego. Ale może się okazać, że tak naprawdę, to ty ślubu się boisz i podjęcia się dorosłego życia, a nie życia z nim. Może to jest sprawa braku dojrzałości a nie miłości. Jeśli jednak wątpliwości będą większe - bądź odpowiedzialna i odejdź. Być może zejdziecie się na nowo po miesiącu lub dwóch. Ale nie możesz zatrzymywać go dla siebie, jeśli nie chcesz z nim zostać na zawsze.

Pozdrawiam cię gorąco Magdalenko. Życzę szybkiej decyzji. Już naprawdę na to czas.

 Re: Boję się wyjść za mojego Lubego.
Autor: Magda-Lena (---.aster.pl)
Data:   2007-08-20 17:02

Dziekuję Wam za odpowiedzi. Na "weekendzie dla narzeczonych" byliśmy...I nie stało się nic, co mogłoby być przyczyną, aby powiedzieć sobie "żegnaj". To nie jest tak, że nie kocham. Może ja po prostu za wysoko stawiam poprzeczkę (a mam i szukam ideału zbyt drobiazgowo i materialistycznie podchodząc do życia. I w tych wątpliwościach faktycznie boję się, że lekceważę, co dostałam, jak napisał Michał.
Faktycznie, chyba bredzę...
Pozdrawiam serdecznie

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: