Autor: Bogumiła (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2007-08-29 15:07
Na przykład dlatego.
Kiedy małe dziecko chce być strażakiem, żadna matka nie zaklepuje mu pracy w straży pożarnej, nie kupuje munduru (może mundur dostają, ale to tylko przykład), nie podpala domu, żeby dziecko poćwiczyło. Każda matka wie, że dziecko jeszcze będzie chciało być tramwajarzem, śmieciarzem, operatorem koparki. A zostanie kimś zupełnie innym. Bóg się nie spieszy, czeka na ostateczną wersję. Kiedy prosisz po raz któryś, On pyta: Czy jesteś pewien, że faktycznie tego chcesz? Czy dalej tego chcesz? Czy przemyślałeś? Zauważ, że często po kilku prośbach rezygnujemy z modlitwy. To jest odpowiedź Bogu: nie, już nie chcę, rozmyśliłem się. No bo jeśli wynika to z obrażania się na Boga, to byłoby śmieszne. Bóg wprawdzie powiedział, że spełni nasze obietnice, ale przecież nie powiedział w jakim terminie :). A w miejscu gdzie się modlimy warto czasem powiesić sobie tabliczkę z dużym napisem:
UWAGA! BÓG CZASEM - NIESTETY - SPEŁNIA NASZE PROŚBY. ZASTANÓW SIĘ O CO PROSISZ.
Wielu żałowało. Lepiej nie przymuszać Boga do pracy. Niech się za to weźmie, kiedy uzna za słuszne. Wie trochę więcej niż my :).
Na przykład dlatego.
Kiedy prosimy o rzecz naprawdę ważną, jak na przykład nawrócenie bliskiego, wydaje nam się, że skoro prośba słuszna, to ma być już. A Bóg teoretycznie mógłby "już". A może nawet nie mógłby :). Ale jak to sobie wyobrażasz? Machnie nad kimś pałeczką i ktoś uwierzy? A gdzie jego wolna wola? (nie Boga tylko tego 'ludzia'). Bóg nie może na naszą prośbę gwałcić człowieka, bo dał mu wolną wolę. Dla ciebie tego nie zmieni. Jeśli ja się pomodlę o duże oczy dla ciebie, bo podobno duże oczy są ładne, to Bóg ma to zmienić? A może ty nie chcesz dużych oczu. Człowiek może nie chcieć. Ale może Bóg wysyłać Aniołów, którzy będą szeptać do ucha o Bogu tak długo, aż człowiek będzie gotowy chcieć. A może będzie gotowy dopiero - umierając? Tam, gdzie jest zaufanie do Boga, człowiek staje jakby ponad tym problemem. Może na zewnątrz boleć, denerwować. Ale na dnie serca jest spokój, że Bóg sobie z tym jakoś poradzi, choćby mi się wydawało, że nie da rady.
Na przykład dlatego.
Kiedy cierpliwie codziennie modlimy się o czyjąś wiarę, albo o wydostanie się z grzechu, z każdym dniem nasze serce łagodnieje, staje się wyrozumialsze, cierpliwsze, łatwiej się otwiera na człowieka, za którego się modlimy. Modlitwa czasem pomaga przejść nawet od nienawiści do miłości. Może Bóg wcale nie potrzebuje interweniować bezpośrednio, bo kiedyś nasza miłość przemieni tamtego człowieka? Choćby w dniu śmierci. Modlitwa naprawdę nas przemienia. Nie tylko ta modlitwa - za siebie. My czasem w ogóle nie zauważamy, że źli jesteśmy, szczególnie gdy spotykamy się z krzywdą. Wielki kontrast może uśpić naszą czujność. To przecież on jest zły, nie ja. Modląc się za innych - otwieramy serce. Nasza zmiana może zmienić innych. Czasem zamiast Anioła Bóg posyła mnie.
Tak naprawdę nie wiemy na pewno dlaczego jest tak, czy inaczej. Możemy snuć rozważania, a każde, które nie stoi w sprzeczności z prawdami wiary, ze słowami Biblii, każde tłumaczenie jest w jakiś sposób prawdziwe. Każdy może przyjąć swoje tłumaczenie. One są ważne nie dlatego, że ewentualnie wyjaśniają Boże tajemnice, bo przecież tajemnic Bożych nie zrozumiemy do końca. Te tłumaczenia są ważne, bo mają nam dać wewnętrzną pewność, że warto i trzeba się modlić. Bo tu akurat nie możemy mieć wątpliwości: Jezus powiedział: zawsze się módlcie. Jeśli dają nam tę pewność - to znaczy że na pewno pochodzą od Boga. Choć mogą być tylko dla mnie.
|
|