Autor: Verba Docent (---.eranet.pl)
Data: 2007-11-20 23:57
Ponieważ wywołano mnie do tablicy to odpowiadam, w dużym skrócie:
ad 1) owe "perturbacje reinkarnacyjne" to postawienie małżonka w "innym życiu" przed "głupią" sytuacją. Wg starożytnych wierzeń i praktyk hinduskich mężczyźnie przypisanych jest kilka (lub więcej) żon. Należą one do niego a nie on do nich. Facet umiera, przybiera inną formę w nowym życiu. Na (tamtejszą i ówczesną) logikę rzecz ujmując jego żona (lub żony) powinny po swojej śmierci przybrać nową formę w nowym życiu tak aby dalej służyć swemu małżonkowi. Przynajmniej powstrzymać się od ponownego zamążpójścia. Jeśli tego nie uczynią tylko znajdą sobie nowych małżonków to komu mają przynależeć w nowym życiu? Pierwszemu mężowi, drugiemu? A może jakiemuś innemu. Galimatias, konsternacja i bałagan w nowym życiu.
Tylko proszę nie pisać, że to bez sensu. Ja po prostu opisuję określoną menatalność a nie komentuję ją.
ad 2)
Nie moja "broszka" - pytanie do Pani Joanny.
ad 3)
wchodzi do kasty nietykalnych. Wg prawa nie ma kast w Indiach, władze centralne walczą jak mogą ale mogą niewiele.
Co do ciekawostek indyjskich, to sam fakt, że opublikowano taką informację w prasie świadczy o tym, że jest to zjawisko traktowane jako dziwoląg. To, że sąsiedzi (chyba hinduiści?) donieśli "komu trzeba" wskazuje na to, że takie zachowanie nie budzi ich aprobaty. To, że sprawa "oparła się o sąd" wskazuje na to, że prawo tamtejsze traktuje takie przypadki poważnie.
Kazirodztwo ma miejsce także w Polsce, kraju Papieża Tysiąclecia oraz wielu, wielu miejscach na świecie, bez względu na poziom rozwoju gospodarczego, kulturę, religiję i tak dalej. Budzi obrzydzenie ale nie wyciągajmy zbyt pochopnych wniosków.
Na sam koniec: ja słyszałem i widziałem "na własne oczy" wiele udanych małżeństw "mieszanych" (okropny dziwoląg semantyczny!!!), w których oboje małżonkowie poważnie podchodzili do religii.
Słyszałem i widziałem wiele małżeństw "niemieszanych", w tym jak najbardziej sakramentalnych, potwierdzonych powagą Kościoła katolickiego, którym się nie udało.
Słyszałem i widziałem wiele małżeństw sakramentalnych, którym się udało.
Słyszałem i widziałem wiele małżeństw "mieszanych", którym się nie udało.
Wniosek? Tu nie ma uniwersalnych i zawsze prawdziwych recept. Życie (szczególnie to małżeńskie) nie jest łatwe i nie ma łatwych rozwiązań, recept. Ponownie polecam wstrzemięźliwość w uogólnianiu.
|
|